Białoruskie protesty spotkały się z pozytywną reakcją większości państw UE. Najpierw entuzjastycznie odniosły się do nich rządy Polski i Litwy, następnie podobnie ustosunkował się do nich Parlament Europejski. Wśród komentarzy dziennikarzy, analityków i polityków pełno jest zachęt do walki o wolność oraz obranie bardziej proeuropejskiego kursu przez Białoruś. Hasła te nie są jednak realną ofertą dla społeczeństwa Białorusi. Problemem jest brak alternatywy w sferze gospodarki.
Autor: dr Janusz Wdzięczak
Obecnie od 10 do 20% (zależenie od danych) białoruskiego PKB powstaje w sposób bezpośredni lub pośredni dzięki rosyjskim dotacjom i subwencjom, często zakamuflowanym pod postacią np. opłat za tranzyt surowców. Warto pamiętać, że na Białorusi od upadku Związku Radzieckiego przeprowadzono względnie bardzo mało reform gospodarczych, mniej niż na Ukrainie czy nawet w Rosji. Na Białorusi nadal dominuje własność państwowa, zarówno w rolnictwie (działają tam kołchozy) czy w sektorze przemysłu gdzie dominują duże zakłady państwowe. Sektor prywatny jest niewielki i występuje głównie w branżach takich jak IT. Efektem tego jest niezwykła słabość strukturalna gospodarki Białorusi, która nie jest w stanie samodzielnie się utrzymać. Do tego dochodzą jeszcze olbrzymie problemy wywołane przed pandemię COVID-19 która na Białorusi zbiera znaczne żniwo.
Kiedy po zakończeniu II wojny światowej Amerykanie obawiali się ekspansji komunizmu na Europę, doszli do wniosku, że najlepszym wyjściem będzie zaoferowanie zniszczonemu po konflikcie kontynentowi spójnego programu odbudowy gospodarczej. Przeszedł on do historii jako „Plan Marshalla” i spowodował iż narody Europy Zachodniej zamiast ulegać urokom propagandy komunistycznej zajęły się budową powojennego dobrobytu gospodarczego. Podobnie rzecz się miała z Polską, której po upadku PRL tzw. „Klub Paryski” zdecydował się umorzyć znaczącą część zadłużenia względem zagranicznych wierzycieli. Nawet Rosja wchodząc w 1991 na ścieżkę reform otrzymała od Banku Światowego oraz Międzynarodowego Funduszu Walutowego pomoc finansową.
Jedną z podstawowych zasad negocjacji jest unikanie składania niepoważnych ofert, które mogą podważyć do nas zaufanie drugiej strony. Obecnie oferta Unii Europejskiej dla Białorusi jest oparta na słusznych ideach, jednak w kontekście realnej polityki trudno uznać ją za ofertę poważną. Postulatom dotyczącym zasad demokracji, wolności i proeuropejskiego kursu powinna towarzyszyć realna oferta pomocy gospodarczej obejmująca zarówno pomoc finansową (np. pożyczki od Europejskiego Banku Inwestycyjnego) jak i wsparcie doradcze przy realizacji reform. Pojawia się pytanie, czy w obliczu kryzysu wywołanego pandemią COVID-19 Unię Europejską stać na takie wydatki jak wspieranie białoruskiej gospodarki. Odpowiedź jest prosta: tak, gdyż gospodarka Białorusi z punktu widzenia UE jest niewielka; PKB Białorusi jest zbliżone do PKB Województwa Mazowieckiego. Wobec tego skala pomocy realizowana w ramach ewentualnego „Planu Marshalla” dla Białorusi nie będzie kosztować Unię Europejską więcej, niż fundusze unijne dla jednego z polskich województw.
Czy oferta programu pomocy gospodarczej zostanie od razu przyjęta przez Białoruś? Prawdopodobnie nie. Być może będzie odrzucana jeszcze przez wiele lat. Jednak warto aby powstała i została przedstawiona zarówno rządowi Białorusi, jak i białoruskim elitom oraz całemu białoruskiemu społeczeństwu. Ważne, aby ta oferta pojawiała się „na stole” zawsze kiedy toczą się rozmowy o przyszłości Białorusi.
Dr Janusz Wdzięczak – autor jest historykiem oraz ekonomistą, specjalizującym się w badaniu przemian ekonomicznych i społecznych w Europie Wschodniej. Wykłada na uczelniach w Polsce, Gruzji i na Ukrainie.