Rosja wykorzystuje historię jako część własnej propagandowej narracji, wskazując przy tym, że Ukraina i Białoruś, a częściowo również Polska, nie mają prawa istnieć niezależnie. Kreml stara się pokazać, że kraje te istniały tylko przy wsparciu Rosji w całej ich historii. Jeśli w przypadku Ukrainy i Białorusi rosyjska propaganda używa prostszych symboli, to w przypadku Polski musi zaproponować bardziej złożony model: aby potwierdzić swoje tezy, musi szukać „bohaterów” i obrazów wykazujących dwustronną współpracę. Dotyczy to głównie postaci z czasów II wojny światowej i okresu powojennego, a także części polskich elit dawnej I Rzeczypospolitej, które były zaangażowane w służbę w Imperium Rosyjskim. Innymi słowy, nacisk kładzie się na „normalnych” Polaków, którzy współpracowali z Rosjanami.
Autor: Zmicier Mickiewicz
W przypadku Ukrainy i Białorusi zadanie to jest prostsze, ponieważ długie historyczne okresy rosyjskiej okupacji pozwalają znaleźć więcej takich postaci. Na Białorusi istnieje kontrast między tymi, którzy współpracowali, a tymi, którzy tego nie robili, zwanymi „zdrajcami”. Podobnie jest na Ukrainie, ale rosyjska propaganda często wykorzystuje narracje trudne dla ukraińskiej historiografii: na przykład o Bohdanie Chmielnickim, ważnym bohaterze ukraińskiej historii, który mimo to współpracował z Moskwą.
Zasięg „zdrajców” w ukraińskiej, białoruskiej i polskiej historii jest dość duży: w ten sposób rosyjska propaganda próbuje przedstawić tych, którzy sprzeciwiali się rosyjskiej ingerencji – jako „totalne zło”. Propaganda, ze względu na swoją specyfikę, nierzadko przedstawia niejasne sformułowania, które nie uwzględniają szczegółów. Dlatego też, schematy te wyglądają nawet logicznie, dopóki nie zostaną poddane szczegółowej analizie. W związku z tym, że użytkownicy Internetu i widzowie telewizyjni nie mają czasu na badanie takich treści, staje się to dość skutecznym narzędziem w docieraniu do docelowych odbiorców.
Rosja często wykorzystuje historyczne spory między państwami, których rzecz jasna trudno uniknąć, jeśli chce się wykazać swoją zwycięską pozycję. Było to szczególnie w czasie dni upamiętnienia II wojny światowej w maju, kiedy umiejętnie manipulowano faktami konfliktów między ukraińską UPA a Armią Krajową lub udziałem „banderowców” w zabójstwie Białorusinów. Dlatego właśnie to państwa narodowe są pokazane jako jednoznacznie złe, a ZSRR, jako państwo ponadnarodowe, w wizji propagandy okazuje się tym, które „zjednoczyło” Ukraińców, Białorusinów i Polaków, pozwalając im wszystkim żyć „równo” i pokojowo. Problem polega także na tym, że rosyjska propaganda, dysponując odpowiednimi zasobami i środkami finansowymi, może wejść na rynek europejski, na którym również masowo produkuje wizerunek ukraińskich, białoruskich i polskich nacjonalistów jako współpracowników nazistów, próbując przy tym zrehabilitować politykę sowiecką.
Powinniśmy zwrócić uwagę na interesujący punkt, który jest ważny dla analizy narracji Kremla. W zeszłorocznym przemówieniu na paradzie z okazji Dnia Zwycięstwa w Moskwie Putin nigdy nie użył słowa „radziecki”: zamiast tego wszędzie brzmiało, że to „rosyjscy żołnierze” uwolnili Europę od nazizmu. Oznacza to, że rzeczywista prywatyzacja sowieckiego dziedzictwa w Rosji już się odbyła. Innym krajom poradzieckim trudno jest teraz konkurować o to dziedzictwo historyczne. Dlatego też, muszą bardziej skoncentrować się na wspólnej historii współpracy i tym samym zbudować własną narrację, działając całkowicie odwrotnie niż jak odbywa się to w Rosji.
Zmicier Mickiewicz – analityk projektu Belarus Security Blog, redaktor naczelny almanachu Varta, dziennikarz kanału telewizyjnego Biełsat (Republika Białorusi)
Komentarz powstał na podstawie referatu, wygłoszonego przez Autora podczas konferencji międzynarodowej online „Polityka historyczna między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym”. Konferencja została zorganizowana przez Instytut Demokratyzacji i Rozwoju z Kijowa (Ukraina) oraz Centrum Narracji Politycznych Demokracji z Czerniowców (Ukraina) przy wsparciu technicznym Ukrinform (29 kwietnia 2020 r.). Portal Obserwator Międzynarodowy był patronem medialnym tego wydarzenia.