W sezonie 2022/2023 na zimowych arenach nie zobaczymy sportowców z Rosji i Białorusi. Międzynarodowa Federacja Narciarska postanowiła przedłużyć zakaz dla zawodników z tych dwóch państw. Wszystko związane jest z wciąż trwającą barbarzyńską agresją Rosji przeciwko Ukrainie. FIS podjął decyzję jednogłośnie, mimo że prezydent Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego Thomas Bach trzyma się stanowiska, że organizacja, na czele której stoi, powinna łączyć sportowców i kibiców bez względu na wydarzenia polityczne i społeczne. „Naszą misją jest zjednoczyć wszystkich” – przekonuje szef MKOl.
Autor: Michał Denys
Rosyjscy i białoruscy sportowcy już pod koniec zeszłej zimy musieli pożegnać się z rywalizacją na arenie międzynarodowej. Właściwie to Igrzyska Olimpijskie w Pekinie były ostatnim przystankiem, gdzie zarówno jedno i drugie państwo miało szansę rywalizować o najwyższe laury. Na wiosnę zarówno duże i mniejsze organizacje sportowe wykluczyły Rosjan i Białorusinów z kolejnych zawodów i imprez sportowych. Był to jasny sygnał, że barbarzyństwo wojsk rosyjskich wymierzone w ukraińskich cywilów nie może zostać przemilczane, a reakcja sportowego świata musi być adekwatna do sytuacji w jakiej znalazła się Ukraina, a także sportowcy z tego kraju. Swoją decyzję jeśli chodzi o kolejny sezon, FIS poparł następującym oświadczeniem:
Władze FIS potwierdziły, że decyzja jest zgodna z opinią całego MKOl, a także z poparciem praktycznie wszystkich działaczy.
Głos z Norwegii
We wrześniu br. Michel Vion, sekretarz generalny FIS, stwierdził, że organizacja bierze pod uwagę powrót sportowców z Rosji i Białorusi do zawodów, wyłączając jednak flagi, hymny czy inne symbole państwowe. Było to niespodziewane stwierdzenie, wywołujące silną falę krytyki wśród państw członków z naciskiem na norweską federację, która przedstawiła jednoznaczną opinię.
Norwegowie uznali te słowa za skandaliczne i zupełnie niezrozumiałe, ponieważ wojna na Ukrainie dalej trwa i codziennie giną niewinni ludzie. Zagrozili, że jeśli sportowcy z Rosji i Białorusi pojawią się na arenach sportowych, ich federacja natychmiast zrezygnuje z udziału we wszystkich zawodach i to we wszystkich dyscyplinach zimowych w Pucharze Świata. O bojkocie mówili w mediach także Szwedzi i Finowie. Trudno sobie wyobrazić, aby któregoś z tych państw mogłoby zabraknąć. Są to prawdziwe potęgi, jeśli chodzi o narciarstwo i wszelkie inne zimowe dyscypliny.
Reakcje Rosjan
Co zrozumiałe i spodziewane, rosyjscy działacze i sportowcy są ogromnie niezadowoleni i rozczarowani dalszym wykluczeniem ich zawodników z rywalizacji. Była rosyjska biegaczka Jelena Wialbe wyraziła się jasno w tej kwestii:
– Nadal będziemy czekać, aż nie tylko drzwi zostaną dla nas otwarte, ale będą nas przepraszać. I namawiać nas do przyjazdu na zawody – powiedziała 54-latka w rozmowie z portalem sports.ru, dodając: – Będę szczera, jestem oburzona do szpiku kości. Nie przypominam sobie, żeby amerykańscy sportowcy zostali zawieszeni na jakimkolwiek poziomie rywalizacji, kiedy zbombardowano Jugosławię.
Widać więc jak wiele emocji budzi cała sytuacja, jednak to co poraża to ignorancja zarówno rosyjskich działaczy, jak i samych sportowców. Machina propagandowa z jaką mamy do czynienia w Rosji powoduje totalne niezrozumienie tragizmu sytuacji, jaki od 8 miesięcy toczy się na Ukrainie. Karmieni codziennie nienawiścią do Ukraińców mieszkańcy Rosji nie są w stanie zrozumieć, że sport w tym momencie musi zejść na dalszy plan bez względu na to ile pieniędzy stracą lub ile karier zostanie zawieszonych.
Przykre jest to także w kontekście młodych rosyjskich sportowców, którzy powinni czerpać informacje ze źródeł nie tylko rosyjskojęzycznych. Chociażby ze światowych mediów społecznościowych, gdzie pluralizm informacji jest dużo większy. Dlatego niezrozumiałe wydaje się oburzenie chociażby 21-letniej Weroniki Stiepanowej, która jeszcze w lutym ściskała rękę dyktatora Putina, tuż po zdobyciu medalu na IO w Pekinie. A teraz o decyzji FiS wypowiada się w następujący sposób.
„To hipokryzja”. To, co motywuje mnie do dalszego sprzeciwu wobec zawieszenia rosyjskich sportowców, to poczucie niesprawiedliwego traktowania. To hipokryzja, przypomnij mi, kiedy sportowcy z Izraela czy USA zostali zawieszeni i za co? – odpowiedziała Stiepanowa pytaniem na pytanie dziennikarza szwedzkiej stacji SVT Sport. – Sport powinien budować mosty między ludźmi, a nie ich dzielić. Świat zaś jest za mały, by stawiać na nim mury. Rosja nie przestanie być jednym z najbliższych sąsiadów Szwecji, tak samo jak musisz zacząć nas akceptować, jak my akceptujemy ciebie – dodała 21-letnia narciarka.
W rosyjskich mediach rozwinęła myśl, twierdząc że amerykańscy sportowcy również powinni zostać wykluczeni z zawodów sportowych, ponieważ niektóre stany stosują “barbarzyńską”, jej zdaniem, karę śmierci. A przecież dla tzw. państw zachodnich, które troszczą się o prawa człowieka powinno być to tak samo oburzające jak “specjalna operacja na Ukrainie”.
Nie można liczyć więc na nawet najmniejsze zrozumienie problemu, jeśli chodzi o stronę rosyjską, pomijając całkowicie szansę na przyznanie się do winy i odwagę cywilną do mówienia tego co dla Kremla jest niewygodne. Rosyjski sportowy świat musi wiedzieć że żadne decyzje nie są podejmowane bez przyczyny, a za własne błędy trzeba odpowiadać. Póki co sportowcom rosyjskim i białoruskim pozostanie wspólna rywalizacja na “najwyższym poziomie” i w “szerokim międzynarodowym gronie”.
Odpowiedzialność
Od wielu miesięcy sportowy świat ma kłopot jak traktować rosyjskich zawodników w praktycznie każdej dyscyplinie sportu. Każdy działacz czy federacja zdaje sobie sprawę, że na szali postawione są losy i kariery młodych ludzi, którzy poświęcili życie na zawodowe uprawianie sportu co kosztuje ich ogromną ilość wyrzeczeń i poświęceń. Z drugiej strony reprezentują i są w większości finansowani przez państwo, które jawnie i bez oficjalnego wypowiedzenia wojny zaatakowało suwerenne państwo, swojego sąsiada Ukrainę. Niszcząc infrastrukturę cywilną, tkankę społeczną, dokonując niespotykanych od II wojny światowej w Europie okrucieństw. W dużym uproszczeniu działając jak terroryści. I czy w takiej sytuacji dobro sportowców ma być ważniejsze od życia 5-latki z Mariupola czy starszej pani z Kijowa? Czy taki sportowiec powinien występować, rywalizować, stać na podium obok reprezentantów państw miłujących demokrację, prawa człowieka i sprawiedliwość?
Stanowczo NIE – sport jest jedną z najpiękniejszych rzeczy jakie stworzył człowiek, ale od początku jego istnienia przyświecała mu idea sprawiedliwej rywalizacji, poszanowania przeciwnika i dążenia do doskonałości w zgodzie z innymi. Czyli w 100% przeciwnie do tego co robi w tym momencie państwo terrorystyczne z dyktatorem Putinem na czele. Jeśli Rosja zakończy wojnę i wymiernie zapłaci za swoje winy, wtedy każdy rosyjski sportowiec będzie mógł jak równy z równym rywalizować o zwycięstwo z innymi. Nie każdy Rosjanin popiera wojnę i politykę okrucieństw, ale każdy z nich reprezentuje państwo, które robi te wszystkie tragiczne i niegodne człowieka rzeczy. Każdego dnia. Tuż za naszą granicą.
Michał Denys jest autorem i publicystą „Obserwatora Międzynarodowego”, absolwent Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego