NASA i Space X – do gwiazd i historii

30 maja 2020 roku ze słynnego przylądka Canaveral wystartowała rakieta Falcon, a wraz z nią w kapsule Dragon dwóch astronautów, których celem było dotarcie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Po raz pierwszy prywatna firma Space X zbudowała rakietę, by we współpracy z NASA wysłać ludzi w kosmos, a przy okazji rozpocząć nowy rozdział w historii.

Siedziba firmy Space X / fot. Official SpaceX Photos – Iridium-4 Mission, CC0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=66861292

Autor: Michał Denys

To już blisko 10 lat od momentu zakończenia tzw. ery wahadłowców.  8 lipca 2011 roku prom kosmiczny “Atlantis” rozpoczął ostatni lot w swojej 33 misji i na dobre zakończył jeden z ważniejszych etapów w historii amerykańskiej i światowej aeronautyki. Przez kolejne lata NASA musiała korzystać z pomocy rosyjskich rakiet, by wynieść w przestrzeń kosmiczną swoich astronautów i transportować ich na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Jednak 30 maja 2020 roku ze słynnego przylądka Canaveral wystartowała rakieta Falcon, a wraz z nią w kapsule Dragon dwóch astronautów, których celem było dotarcie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Po raz pierwszy prywatna firma Space X zbudowała rakietę, by we współpracy z NASA wysłać ludzi w kosmos, a przy okazji rozpocząć nowy rozdział w historii.

Rakieta Falcon 9 miała wystartować już kilka dni wcześniej, jednak niesprzyjająca aura uniemożliwiła start misji. W sobotę wieczorem polskiego czasu tego problemu już nie było, a miliony ludzi na całym świecie, wraz z prezydentem Donaldem Trumpem, mogli śledzić historyczny powrót USA do roli lidera w niekończącym się wyścigu kosmicznym. Po 20 godzinach lotu astronauci Robert Behnken i Douglas Hurley zameldowali się w niedzielę późnym popołudniem, na pokładzie Międzynarodowej Stacji kosmicznej. Na pokładzie radośnie przywitał ich Amerykanin i dwóch Rosjan, którzy od kwietnia tego roku przebywają na stacji. Sama rakieta, po wyniesieniu kapsuły w kosmos, bezpiecznie wylądowała na Ziemi i będzie wykorzystywana do kolejnych misji. NASA nie zdecydowała jeszcze, ile czasu astronauci spędzą w kosmosie, nieoficjalnie mówi się że będzie to od miesiąca do czterech miesięcy. W tym czasie astronauci mają zająć się m.in. instalacją nowych baterii i przeprowadzeniem wielu testów.

Elon Musk, szef Space X był zachwycony i dumny z przedsięwzięcia.  Chwilę po bezpiecznym starcie rakiety stwierdził że: „ma nadzieję że to pierwszy krok, w podróży na Marsa”. W podobnym tonie wypowiadał się  Donald Trump. „To było niesamowite, moc, technologia. To był piękny widok” – mówił prezydent Stanów Zjednoczonych, który przyglądał się startowi rakiety z Kennedy Space Center wraz z wiceprezydentem Mike’m Pence’m oraz szefem NASA. Sam szef NASA, Jim Bridenstine, nie krył wzruszenia oraz radości i tuż po wejściu swoich astronautów na pokład stacji, połączył się z nimi by pogratulować i życzyć szczęścia w dalszej części misji. Dodał także: „cały świat oglądał tę misję, a Ameryka jest im wdzięczna za pracę i trud jaką włożyli w projekt”. Stwierdził że przed NASA widzi świetlaną przyszłość, a kolejny etap to historyczny lot na Marsa.

Wielu zapyta, jakie właściwie ma znaczenie ta misja? Przecież loty na Międzynarodową Stację Kosmiczną odbywały się regularnie w ostatnich latach.

Loty amerykańskich astronautów odbywały się przez ostatnie lata z pomocą rosyjskich rakiet Sojuz i z rosyjskiego terytorium. Co istotne, twórcami rakiety i kapsuły, nie były jak wcześniej zespoły inżynierów NASA, tym razem to Elon Musk i jego Space X stworzyli maszynę, jakiej nigdy prywatna firma nie miała szansy zbudować. Daje to nadzieję na komercjalizację lotów w kosmos i powstania tzw. kosmicznej turystyki. Istotną rolę będzie odgrywać tu współpraca między pionierami, pełnymi energii projektantami Muska, a doświadczeniem i zapleczem ludzi z NASA.

Oczywiście Virgin Galactic czy Blue Origin już od lat pracują nad lotami suborbitalnymi i orbitalnymi, i to właśnie te dwie firmy mają skupić się na propagowaniu kosmicznej turystyki. Jednak to Space X pokazało nam kosmos z bliska. Zostaje jeszcze bardziej symboliczna kwestia. USA znów wiedzie prym i nadaje tempo dla nowego kosmicznego wyścigu, dla amerykańskich polityków fundamentalne było pokazanie światu, że już nie są na łasce i niełasce Rosji, mając własne statki. A medialnie mogą znowu pokazać się jako mocarstwo numer jeden na świecie. Na ten moment NASA i Space X są sobie nawzajem potrzebne, a to tylko dobry prognostyk jeśli jeszcze w tym stuleciu chcemy znaleźć się na Marsie.

Kosmiczny marzyciel i jego Space X

Elon Musk to miliarder i filantrop, twórca kilku przedsiębiorstw takich jak: PayPal, Tesla czy wreszcie Space X. Człowiek, który zamarzył, aby turystykę przenieść także do kosmosu i aby lot w kosmos stał się rzeczą bardziej codzienną i mniej ekskluzywną. Space X zajmuje się produkcją rakiet nośnych dla pojazdów kosmicznych. Celem firmy jest minimalizacja kosztów budowy takich rakiet, jak również ich wielorazowość. Od kilku lat, Space X przejęła rolę zaopatrzeniowca dla międzynarodowej stacji kosmicznej, tym razem miała okazję wysłania na tę stację ludzi. Współpraca z NASA jest dla Space X szansą na udowodnienie, że kapitał prywatny może udanie kooperować z narodowymi i rządowymi instytucjami jak właśnie NASA. Według agencji aeronautyki, to właśnie przedsiębiorstwo Muska ma przejąć rolę w transporcie astronautów na orbitę i stację kosmiczne. W niedalekiej przyszłości, ma stać się pierwszą “firmą turystyczną”, która zrewolucjonizuje dotychczas znaną nam turystykę i wyniesie ją na nieznany dotąd – kosmiczny – poziom.

Sama agencja ma zająć się nieco ambitniejszymi zadaniami i głębszą eksploracją kosmosu, w tym pierwszym załogowym lotem na Marsa. Jednak i tutaj współpraca między obiema instytucjami ma być znacząca, ponieważ to Space X pracuje nad środkiem transportu na czerwoną planetę. Warte podkreślenia jest to, że jeszcze kilka dekad temu nikt nie pomyślałby nawet, że taka współpraca będzie możliwa, a nawet potrzebna. Pokazuje to siłę i znaczenie organizacji pozarządowych w świecie.

Powrót na Księżyc

W wywiadach prezydent Trump zapowiadał, że do 2024 roku amerykański astronauta ponownie stanie na Księżycu. Przez ostatnie lata brakowało rakiety, która ten pomysł będzie w stanie zrealizować. Tym razem, po udanej próbie rakiety Falcon 9 i kapsuły Dragon, stało się to bliższe niż kiedykolwiek wcześniej. Księżyc to łakomy kąsek dla takich potęg w zakresie aeronautyki jak Chiny i Rosja, które również nie przestają ulepszać swoich rakiet. Wyścig ponownie może się rozpocząć, a eksploracja przestrzeni kosmicznej wyjdzie z pewnego rodzaju zastoju, który trwa od kilku lat.

Ostatni raz człowiek na Księżycu miał okazję przebywać przy okazji misji Apollo 17 w 1972 roku. Tym razem plan zakłada pobyt astronautów do około 7 dni, czyli dwa razy dłużej niż przed blisko pięćdziesięcioma laty. Do tego niezbędne będą nowe kombinezony, które testowane są właśnie podczas lotu Crew Dragon. Wyglądają mocno futurystycznie, a projektem zajęło się Space X. Sam Elon Musk w wywiadach wspominał, że przy ich budowie inspirowano się grami komputerowymi, traktującymi o tematyce kosmicznej. Kombinezony składają się z dwóch warstw i mają chronić przed zagrożeniami, dużo lepiej niż poprzednie modele. Warstwa wewnętrzna dba o odpowiednie ciśnienie i cyrkulację powietrza, a zewnętrzna przed ogniem i wysoką temperaturą. By stały się wystarczające do ochrony podczas spacerów po srebrnym globie, muszą przejść sporo modyfikacji, z naciskiem na trwałość materiałów na uszkodzenia mechaniczne. Szczególne zagrożenie to księżycowy pył i skrajnie różne temperatury od -160 stopni Celsjusza do +120 stopni Celsjusza. Za podstawowy cel nowej księżycowej misji uważa się sprawdzenie, czy człowiek jest w stanie przebywać tam przez dłuższy czas.

Elon Musk / fot. Steve Jurvetson – Flickr: FANUC Robot Assembly Demo, CC BY 2.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=20512989

Mars bliżej niż myślisz

Elon Musk nigdy nie ukrywał, że celem założenia jego firmy jest kolonizacja Marsa. Dla niego jako człowieka to marzenie i cel numer jeden. Obecnie firma testuje pierwsze wersje statków kosmicznych, myśli o potencjalnym miejscu lądowania na czerwonej planecie oraz o bazie, w której pierwsi koloniści mieliby zamieszkać. Ale jakie są właściwie konkrety?

Musk twierdzi, że pierwsze bezzałogowe statki mogą dolecieć na Marsa już w 2022 roku, a pierwszy człowiek po roku 2030. Brzmi to optymistycznie, jednak kto by się spodziewał 10 lat temu, że zobaczymy w kosmosie kapsułę z logo tej firmy, a wielka NASA będzie korzystała ze wsparcia prywatnego kapitału.

Obecnie najważniejsze jest dopracowanie statku, który zabierze załogę wraz ze sporym zapasem zasobów niezbędnych do budowy bazy na Marsie. Nie możemy zapomnieć, że sam lot może potrwać nawet do 6 miesięcy, a promieniowanie kosmiczne może również zabić członków ekspedycji. Ważne, aby statek był dopracowany i pozbawiony usterek, a silniki mają za zadanie zapewnić nieznaną dotąd moc, która pozwoli na przebycie średniej odległości między Marsem i Ziemią szacowaną na 78 338376 km. Problemem może okazać się brak paliwa na powrót astronautów na ziemię, co w przypadku braku odpowiednich surowców na Marsie doprowadzi do misji samobójczej dla uczestników lotu. Dlatego już dziś naukowcy pracują nad odpowiednim paliwem dla rakiet, które wyniosą astronautów w ten daleki lot. W planach jest wykorzystanie mieszanki paliwa, którą będzie można uzupełnić z zasobów znajdujących się na Marsie. Dla wielu brzmi to jak kiepski żart, jednak naukowcy twierdzą, że czerwona planeta dysponuje odpowiednimi surowcami, które będzie można przetworzyć i wykorzystać. Dlatego, po założeniu bazy na Marsie uczestnicy przejdą do głównego zadania, czyli poszukiwania paliwa, by umożliwić sobie drogę powrotną na Ziemię.

Jako ludzkość nie możemy zapomnieć również o tym, że termin przydatności Ziemi do życia za jakiś czas minie. Kryzys klimatyczny, nagłe załamanie pogody, intensyfikacja zjawisk atmosferycznych, wyczerpanie surowców i zanieczyszczenie planety, dają w sumie nie najlepsze prognozy na kolejne dekady życia naszego i kolejnych pokoleń. Co warte podkreślenia, jeszcze niedawno Stephen Hawking wskazywał, że „prawdopodobnie za 1000 lat Ziemia nie będzie nadawała się do życia dla naszego gatunku” i czym prędzej musimy skolonizować nowe planety. Według badaczy, w 2100 roku ilość mieszkańców Ziemi zmniejszy się o 80% w stosunku do stanu obecnego, a to w wyniku powiększenia się temperatury na Ziemi o około 4 stopnie i skrajnego ograniczenia zasobów wody pitnej. Dlatego tak ważne jest, aby projekt kolonizacji Marsa traktować poważnie, a nie w kategoriach science fiction czy dobrego filmu hollywoodzkiego z Mattem Damonem w roli głównej.

Na wagę złota

Nie ulega wątpliwości, że wspólna misja kosmiczna Space X i NASA, która właśnie trwa jest istotna z wielu powodów. Jest ważna, bo przełamała trwający blisko dekadę impas i pokazała, że prywatne inicjatywy są na wagę złota, trzeba się z nimi liczyć i je szczerze wspierać. Współpraca ta jest nadzieją ludzkości na przyspieszenie eksploracji kosmosu, która będzie dobrem dla nas wszystkich i spełnieniem marzeń dla ludzi, którzy poświęcili temu życie. Przez dekady mogliśmy tylko śnić o tym, że polecimy kiedyś dalej niż na Księżyc, teraz chcemy tam wrócić, a potem osiągnąć coś tak wielkiego, co zapisze się na kartach historii XXI wieku. Kosmiczna turystyka i wreszcie lot na Marsa to dwa cele, które są już coraz bliżej. Szczególnie ten drugi cel skupia na sobie wiele państw i organizacji, ale – co najważniejsze – może ludzkość zjednoczyć i zmotywować do wytężonej pracy. Nie zdajemy sobie sprawy, jak sukces bądź porażka w drodze na czerwoną planetę, może wpłynąć na być albo nie być dla kolejnych pokoleń mieszkańców naszej Ziemi.

Bo dlaczego ograniczać się do życia tylko w jednym miejscu, skoro Wszechświat jest tak wielki?

Michał Denys jest autorem i publicystą „Obserwatora Międzynarodowego”, absolwent Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed