Dr Michał Woźniak: Wojna globalna już trwa, a Polska bierze w niej udział [KOMENTARZ]

Wojna globalna już trwa. Świat, który znamy i do którego się przyzwyczailiśmy przez ostatnie dekady, przestaje istnieć. Na razie nie wiadomo jaki będzie ten nowy świat, jakimi będzie się rządził zasadami i kto będzie decydował o jego kształcie. Jesteśmy w okresie przejściowym. Wchodzimy w czas chaosu.

Źródło: https://commons.wikimedia.org/wiki/File:173rd_paratroopers_arrive_in_Poland_(13996530395).jpg?fbclid=IwAR2rDk9H1oB2qw4iRtWGdAoIUsEU1eLSjjQh9hiLoDp4ulmGq5sOrV6d3l4

Autor: dr Michał Woźniak

Porządek międzynarodowy nie rozpadnie się z dnia na dzień i nie będzie ten rozpad w takim samym stopniu bolesny dla wszystkich państw i regionów. Zmiany w systemie międzynarodowym są procesem, a nie pojedynczym wydarzeniem. Konwulsje starego świata możemy jednak śledzić poprzez media. Następujące po sobie rozmaite konflikty, które nie mają końca są ilustracjami tego postępującego procesu. Ktoś powie, że dawniej też tak bywało i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Niestety zmiana, która się dokonuje polega na tym, że ilość i skala konfliktów zaczynają wymykać się spod kontroli. Dzieje się tak dlatego, że wyczerpują się czynniki stabilizujące cały system.

Najważniejszy czynnik stabilizujący to potęga Stanów Zjednoczonych, która od jakiegoś czasu relatywnie spada. Amerykanie zwyczajnie nie mogą być wszędzie i zawsze. Chiny, Rosja, Korea Północna i Iran w różnych okresach i za pomocą różnych środków starają się podważać prymat Stanów Zjednoczonych i stabilność istniejącego porządku międzynarodowego. Co więcej, ci główni adwersarze USA, najbardziej zainteresowani w zburzeniu istniejącego porządku coraz częściej celowo koordynują swoje działania tak by pogłębiać chaos i wrażenie, że USA już nie kontrolują sytuacji.

Ład, porządek, system. Używa się różnych definicji na określenie stosunków między państwami i podmiotami międzynarodowymi. W każdym wypadku jest to pewna forma hegemonii, która reguluje chaos i na którą zgadza się większość uczestników w systemie. Hegemon musi być sprawczy, musi posiadać potęgę i instrumenty żeby egzekwować przestrzeganie zasad. Jeżeli słabnie hegemon, słabnie też cały system.

Najbardziej poszkodowane są najczęściej te państwa, które są na granicach wpływu obecnego hegemona. Ukraina przekonuje się o tym od dwóch lat. Póki co Stany Zjednoczone wspierają obronę Ukrainy, jednak z każdym kolejnym miesiącem to państwo słabnie coraz bardziej. Nie wiadomo czy i jak długo utrzyma się wsparcie USA i UE. Już teraz pojawiają się problemy z kontynuacją dostarczania broni i amunicji. Sytuacja może zmienić się diametralnie, jeśli Donald Trump ponownie zostanie prezydentem Stanów Zjednoczonych. Jeżeli upadnie Ukraina to powinniśmy mieć świadomość, że Polska będzie kolejnym państwem na celowniku Rosji. Może nam się wydawać, że ta wojna gdzieś tam trwa i nas nie dotyczy, jednak jest to też nasza wojna.

Tu nie chodzi o samą Ukrainę. Rosja rozpoczęła wojnę przeciwko systemowi bezpieczeństwa w Europie. Warto w tym miejscu przypomnieć, że tuż przed atakiem na Ukrainę Rosja wystosowała ultimatum do USA, w którym domagała się cofnięcia rozszerzenia NATO do granic sprzed 1999 roku, czyli sprzed przystąpienia do niego Polski i innych państw naszego regionu. Oznacza to, że prowadzona na Ukrainie wojna jest wymierzona także w nas i nasze polskie bezpieczeństwo. Pogodzenie się z tą prawdą jest warunkiem koniecznym, abyśmy zaczęli na poważnie przygotowania do wojny z Rosją, bo w momencie, gdy rakiety zaczną spadać na polskie miasta będzie już na to za późno.

Niestety nasze klasa polityczna albo nie chce albo nie potrafi zmierzyć się z realiami. Sam zakup sprzętu wojskowego nie załatwi sprawy. Nowy sprzęt, zwiększanie liczby żołnierzy i przede wszystkim konkretne plany operacyjne to jedna część zadania stojącego przed naszymi politykami i wojskowymi. Druga część to przygotowanie całego społeczeństwa na to co może się wydarzyć. I tutaj nic nie jest robione! System odporności państwa, obrona cywilna, obrona infrastruktury i zwykłe przygotowanie społeczeństwa na wojnę nie istnieją. Żyjemy sobie tak jakby nic się nie działo, a przecież wojna obronna Ukrainy pokazuje nam dokładnie jak wygląda współczesny konflikt. Rosja bierze na cel obiekty cywilne, atakowane są bloki mieszkalne, szkoły i szpitale. Wojna pokazuje, że celem ataku jest całe społeczeństwo, nie tylko wojskowi. To my jako świadomi obywatele powinniśmy domagać się od rządzących zajęcia się tymi sprawami. Od tego zależy nasze przetrwanie. Czy może być coś ważniejszego? Gdzie są schrony przeciwrakietowe? Gdzie są plany ewakuacji dużych miast? Gdzie są szkolenia z obrony cywilnej? Czy w razie wybuchu wojny obywatele mają siedzieć w domach i czekać na śmierć? Jak mają się zachować? Gdzie mogą się udać? A może mogą wspomóc jakoś wysiłek obronny? Tego wszystkiego nie ma?! Nasi politycy zajmują się zwykłą walką polityczną tak jakby na progu naszych drzwi nie czekała krwawa wojna.

„Jesteśmy w NATO i jesteśmy bezpieczni” powtarzane jak mantra sto razy dziennie nie zastąpi pracy jaką musimy jako naród wykonać. Nie chodzi o dyskredytowanie NATO i sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi. Silniejsza Polska, to silniejsze NATO.

Te dwie rzeczy nie muszą być ze sobą sprzeczne. Powinniśmy robić wszystko, aby Sojusz Północnoatlantycki przetrwał był jak najbardziej sprawny, ale jednocześnie przygotowywać się na najgorszy możliwy scenariusz. Na sytuację, w której Polska będzie musiała stawić czoło problemom samodzielnie lub tworząc lokalne sojusze. Przede wszystkim nasze elity polityczne muszę dorosnąć do powagi chwili i zrozumieć, że wejście do NATO i UE nie było celem samym w sobie i nie zakończyło w magiczny sposób naszej historii.

Chodzi o realistyczne patrzenie na świat i to jak on się zmienia. Stany Zjednoczone mogą po prostu nie być w stanie przyjść z pomocą Polsce, gdyż mogą być zaabsorbowane problemami w innych częściach świata. Tych problemów z każdym rokiem przybywa. Oczywiście najlepiej by było gdyby NATO dalej istniało i było wiarygodne, a państwa Europy Zachodniej zwiększały potencjał odstraszania Rosji przed ewentualną agresją.

Niestety, cytując Józefa Mackiewicza: „optymizm nie zastąpi nam Polski” i to od nas Polaków zależy czy weźmiemy odpowiedzialność za własne bezpieczeństwo. Kto jeśli nie my ma zadbać o to czy będziemy w stanie bronić swoich rodzin, domów, swoich biznesów? Musimy uważać, żebyśmy nie przespali tego momentu, w którym w ciągu paru chwil stracimy to wszystko na co pracowaliśmy każdego dnia. My, nasi rodzice i dziadkowie. Zbudowaliśmy nową Polskę, nowoczesną, prosperującą i rozwijającą się. Jednak istnienie takiej Polski jest sprzeczne z planami Rosji. Jesteśmy na kursie kolizyjnym z Rosją, gdyż w jej planach Polska może istnieć co najwyżej słaba i podporządkowana, tak jak nieco ponad 30 lat temu. To naprawdę niewiele. Ja pamiętam, że jak szedłem do szkoły podstawowej to żołnierze rosyjscy (sowieccy) dopiero opuszczali nasz kraj. Historia uczy nas jedynie tego, że żyjemy w takim miejscu gdzie przeciągi historii wieją najmocniej.

Dr Michał Woźniak jest kierownikiem Centrum Amerykańskiego na Uniwersytecie Łódzkim-American Corner UŁ. Uzyskał tytuł doktora w obszarze nauk społecznych, na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego w 2017 roku. Tematem rozprawy doktorskiej była „Polityka bezpieczeństwa USA w latach 2008-2016 i jej wpływ na bezpieczeństwo Polski”.

Dr Michał Woźniak / archiwum prywatne
Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.