Blinken w Pekinie, Li Qiang w Berlinie i Paryżu: co chińska narracja mówi o celach Chin wobec USA i Europy?

W dniach 18-19 czerwca sekretarz stanu USA Antony Blinken przebywał z wizytą w Pekinie. To pierwsza podróż szefa amerykańskiej dyplomacji do Chin od 2018 roku; Blinken jest również najwyższym rangą przedstawicielem Waszyngtonu, który odwiedził Chiny od 2019 roku. Wizyta była pierwotnie zaplanowana na luty br., jednak nie doszło do niej z uwagi na aferę z chińskimi balonami szpiegowskimi latającymi nad USA. I to właśnie rosnący katalog kwestii spornych, z Tajwanem i Ukrainą na czele, skłonił obie strony do działań, które mają pozwolić na utrzymanie kanałów komunikacji na najwyższym szczeblu.

Fot. U.S. Department of State from United States – Secretary Blinken Meets with Chinese State Councilor and Foreign Minister Wang Yi in Bali, Public Domain, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=120270870

Autor: dr Bartosz Kowalski

Niemal równolegle do rozmów chińsko-amerykańskich, w podróż do Europy udał się premier Li Qiang. Celem jego pierwszej wizyty zagranicznej były Niemcy i Francja i zjednanie przychylności tamtejszych elit gospodarczych.

Chłodny ton rozmów chińsko-amerykańskich: zapowiedź krótkiego odprężenia?

Chociaż po zakończeniu rozmów przedstawiciele Chin i USA zapewnili, że były one owocne, to Pekin nie wyraził zgody na odmrożenie kanałów komunikacji wojskowej, przymkniętych po ubiegłorocznej wizycie Nancy Pelosi na Tajwanie. Pokazuje to jak kruche podstawy mają obecnie relacje chińsko-amerykańskie i jak bardzo potrzebne są narzędzia pozwalające zachować stabilność relacji, zwłaszcza w sytuacjach, które mogą przerodzić się w otwarty konflikt: a tych stale przybywa. Niedługo przed wyjazdem amerykańskiego sekretarza stanu do Chin, Waszyngton potwierdził doniesienia prasowe, że od co najmniej 2019 roku na Kubie działa chińska stacja nasłuchowa. Obawy o chińskie działania szpiegowskie zostały wyartykułowane przez sekretarza Blinkena w czasie rozmów w Pekinie. Co więcej, już w trakcie wizyty w Chinach pojawiły się doniesienia o toczących się negocjacjach między Pekinem i Hawaną w sprawie utworzenia wspólnego wojskowego ośrodka szkoleniowego na Kubie.

Analizując wizytę szefa amerykańskiej dyplomacji, zwraca uwagę kolejność spotkań i hierarchia rozmówców. Pobyt Blinkena rozpoczął się od siedmiogodzinnego spotkania (w tym dwugodzinnego obiadu roboczego) z ministrem spraw zagranicznych Qin Gangiem (byłym ambasadorem w USA).  Długość rozmowy świadczy o skali tematów do nadrobienia. W ocenie Qin Ganga, relacje chińsko-amerykańskie znalazły się w najgorszym momencie od ich oficjalnego ustanowienia w 1979 roku, dlatego ważne jest, aby kontynuować „konsensus” osiągnięty przez Xi Jinpinga i Joe Bidena przy okazji ubiegłorocznego szczytu G20 na Bali.  Qin przypomniał rozmówcy, że Tajwan jest sednem kluczowych interesów Chin, określając Tajwan jako „największy problem i naczelne ryzyko” w relacjach dwustronnych z USA.

W pozostałej części komunikatu położono nacisk na sprawy, w których szefowie obu państw się zgodzili. Zapewniono, że rozmowa była „szczera, pogłębiona i konstruktywna”, a konsultacje, również na poziomie grup roboczych, na temat głównych problemów w stosunkach dwustronnych będą kontynuowane. Innymi słowy, ostrożnie zasygnalizowano, że jest szereg spraw „technicznych” wymagających bieżącej komunikacji. Ponadto, zgodzono się co do potrzeby rozwijania kontaktów uczelniano-badawczych i biznesowych oraz uruchamiania nowych połączeń lotniczych, co w świetle wydarzeń w ostatnich miesiącach (np. wydalenia amerykańskich dziennikarzy z Chin) wydaje się być informacją skrojoną głównie na potrzeby opinii publicznej, wskazując na pozytywny aspekt rozmów. Chińskie MSZ odnotowało również, że rozmowa dotyczyła najważniejszych problemów międzynarodowych i regionalnych, nie wspominając przy tym ani o Ukrainie, ani o Rosji.

Znacznie bardziej asertywny od Qin Ganga był ton wypowiedzi Wang Yi, który spotkał się z Blinkenem następnego dnia. Czołowy chiński dyplomata (dyrektor komisji ds. międzynarodowych KC KPCh) kryzys w relacjach dwustronnych przypisał wprost błędnej ocenie chińskich intencji przez USA, przestrzegając, że „koła historii nie da się zawrócić”. Zamiast tego – ocenił Wang – Stany Zjednoczone powinny zachowywać się odpowiedzialnie i skupić na pokojowym współistnieniu. W dalszej części rozmowy Wang Yi zaapelował, aby USA nie podsycały ,,teorii o chińskim zagrożeniu”, zniosły jednostronne sankcje i przestały hamować rozwój technologicznych Chin i ingerować w ich sprawy wewnętrzne. W odniesieniu do Tajwanu, Wang Yi wyraził się w bardziej zdecydowany sposób od Qin Ganga. Jego zdaniem w tej sprawie nie ma miejsca na kompromisy, a KPCh nic nie powstrzyma przed „obroną jedności narodowej”. Podobnie jak po rozmowie szefów dyplomacji obu państw, również w tym przypadku, strona chińska poinformowała jedynie o wymianie opinii na temat kluczowych spraw międzynarodowych i regionalnych, co wskazuje, że w żadnej z tych spraw przełomu nie osiągnięto.

Na koniec wizyty z amerykańskim sekretarzem stanu spotkał się Xi Jinping (wraz z Wang Yi i Qin Gangiem). Chiński przywódca podkreślił, że „świat potrzebuje stabilnych relacji chińsko-amerykańskich”, a „konkurencja między mocarstwami nie odpowiada trendom naszych czasów, a tym bardziej nie pozwoli rozwiązać ani własnych problemów USA, ani wyzwań stojących przed światem”. Xi wyraził nadzieję, że USA będą postępować racjonalnie i pragmatycznie. Innymi słowy, Chiny starały się zademonstrować, że czują się odpowiedzialne za stabilizację w relacjach dwustronnych i sytuację międzynarodową, obwiniając Waszyngton za próby wywołania przesilenia – bez względu na koszty. W bardzo podobnym tonie utrzymany był komentarz w „Dzienniku Ludowym”, w którym oprócz przywołania tez wygłoszonych przez Xi Jinpinga i Wang Yi, zapewniono, że Chinom zależy na utrzymaniu stabilności stosunków chińsko-amerykańskich i dialogu, ale nie za cenę interesów narodowych. Zwrócono również uwagę na symbolikę kwiatów lotosu, które wystawiono w sali Fujian w Wielkiej Hali Ludowej, gdzie odbyła się rozmowa Xi-Blinken (w języku chińskim homofonem słowa lotos jest zarówno współpraca, jak i pokój).

Co ciekawe, pomimo rosnących kłopotów gospodarczych w Chinach (bezrobocie wśród młodych osiągnęło już 20%), w żadnym z trzech chińskich komunikatów nie padło słowa gospodarka. Wskazuje to, że z perspektywy Pekinu sednem konfliktu z USA jest polityka, lub że Waszyngton nie poszedł na oczekiwane ustępstwa. W tej sytuacji należy oczekiwać, że do celów legitymizacji wewnętrznej KPCh będzie mocniej podsycać nastroje nacjonalistyczne wśród Chińczyków.

Chiny starają się jednocześnie studzić obawy partnerów europejskich, demonstrując, że są rzecznikiem zarządzania rywalizacją ze Stanami Zjednoczonymi poprzez dialog, a nie konfrontację. Również administracji Bidena zależy na zmniejszeniu napięć, które mogą się wymknąć spod kontroli. W czasie rozmów w Pekinie obie strony zapewniły, że są zainteresowane przywróceniem kontaktów na najwyższym szczeblu, dlatego w najbliższych miesiącach należy spodziewać się kilku wizyt wzajemnych, które mają pozwolić na rozwiązanie szeregu, oczekujących na załatwienie, spraw „technicznych” i wyzwań globalnych, takich jak zmiany klimatyczne i bezpieczeństwo żywnościowe. Zaproszenie do wizyty w USA przyjął Qin Gang, a Chiny wkrótce może odwiedzić sekretarz skarbu Janet Yellen. Od efektywności tej odwilży będzie zależało spotkanie przywódców obu mocarstw, być może przy okazji szczytu APEC w San Francisco w listopadzie br.

Wypracowane przez wizytę Blinkena okno pogodowe w relacjach dwustronnych będzie raczej krótkie. W okresie przed wyborami na Tajwanie w styczniu 2024 roku należy się spodziewać kolejnych demonstracji siły ze strony Chin w Cieśninie Tajwańskiej, z kolei jesienią odbędą się wybory w USA. Dlatego fakt, że do wizyty Blinkena w ogóle doszło należy uznać za sukces, choć obie strony nie ukrywają, że celem przywrócenie dialogu jest stabilizacja i zarządzanie napięciami, a nie wyjście z klinczu, które ma podłoże strukturalne. Obecnie chodzi o to, aby sprawy „techniczne”, nie doprowadziły do poważniejszego przesilenia, przede wszystkim wokół Tajwanu.

Nie oznacza to jednak, że Waszyngton odejdzie od krytykowania i powstrzymywania Chin. Zaledwie dzień po powrocie Antony’ego Blinkena do Waszyngtonu, w czasie spotkania z darczyńcami Partii Demokratycznej w Kalifornii, prezydent Biden nazwał Xi Jinpinga „dyktatorem”, co chińskie MSZ stanowczo skrytykowało jako „poważne naruszenie etykiety dyplomatycznej” i cios w chińską dumę narodową. Choć ostry język Bidena idzie pod prąd wysiłków dyplomatycznych jego administracji, to nie powinien budzić zaskoczenia. Wydaje się, że jest to reakcja na chłodne przyjęcie amerykańskiego dyplomaty w Pekinie oraz wskazówka, że na poziomie zasadniczych problemów, rozmowy nie przyniosły oczekiwanych przez USA rezultatów.

Li Qiang lobbuje za współpracą gospodarczą i polityczną z Europą

Wizyta Li Qianga przypadła w czasie, gdy Unia Europejska dojrzewa do zmniejszenia zależności od Chin. Gdy Li prowadził rozmowy w Berlinie, w Brukseli ogłoszono ramy Europejskiej Strategii Bezpieczeństwa Gospodarczego. Choć w proponowanej strategii nie wymienia się Chin z nazwy, to są one jego głównym punktem odniesienia.

Jeszcze zanim rozpoczęły się 7. chińsko-niemieckie konsultacje rządowe, premier Li spotkał się z szefami czołowych niemieckich koncernów, Mercedesa, SAP i Siemens Energy, co pokazuje środek ciężkości w relacjach dwustronnych. Po południu tego samego dnia Li Qiang wraz z kanclerzem Olafem Scholzem wziął udział w chińsko-niemieckim forum gospodarczym, przekonując zgromadzonych, że „współpraca gospodarcza i technologiczna powinna stać się kamieniem węgielnym współpracy międzynarodowej”, a Chiny będą jeszcze bardziej otwarte i zapewnią jeszcze lepsze warunki dla działalności zagranicznych przedsiębiorstw (oczekując w tym względzie wzajemności od Niemiec).

W osobnej rozmowie z kanclerzem Scholzem, chiński premier wyraził nadzieję, że Niemcy utrzymają otwartość wobec Chin i „przywiązanie do autonomii strategicznej”, a problemy w relacjach dwustronnych będą rozwiązywać w oparciu o prawo międzynarodowe. W odpowiedzi kanclerz miał zapewnić, że sprzeciwia się „jakiejkolwiek formie decouplingu, a de-risking nie oznacza desinizacji”. Również konsultacje międzyrządowe były, według informacji strony chińskiej, zdominowane przez agendę gospodarczą. Zdaniem Li Qianga Chiny i Niemcy powinny odgrywać rolę „stabilizatorów” w niepewnych czasach i koncentrować się na współpracy (m.in. w zielonych technologiach), ożywieniu światowej gospodarki oraz utrzymaniu bezpiecznych i stabilnych łańcuchów dostaw.

Pobyt Li w Niemczech objął również wizytę w bawarskich centralach BMW i Siemensa i rozmowy z kierownictwem obu firm. Ponadto, premier Chin spotkał się z burmistrzem Bawarii Markusem Söderem, który miał zapewnić swojego rozmówcę, że rządzony przez niego land sprzeciwia się odcięciu gospodarczemu od Chin. To kolejny dowód, że Pekin stara się pozyskać bawarskie elity polityczne i gospodarcze, jako element nacisku na władze federalne. W maju br. Berlin ogłosił nową strategię bezpieczeństwa, w której Chiny, choć określone jako partner, zostały uznane za zagrożenie dla niemieckich interesów i ładu międzynarodowego. Cele niemieckiego biznesu wobec Chin rozmijają się zatem coraz wyraźniej z oceną ryzyka ze strony władz federalnych.

W dalszej części europejskiej wizyty, premier Li udał się do Paryża, gdzie zapewnił, że Francja jest odpowiedzialnym członkiem Rady Bezpieczeństwa ONZ i „pełnym poczucia strategicznej autonomii mocarstwem (daguo)”. W agendzie wizyty znalazły się m.in. spotkania z prezydentem Macronem oraz premier Élisabeth Borne, której Li powiedział, że „zarówno Chiny, jak i Francja opowiadają się za strategiczną autonomią i są oddane ochronie zrównoważonego i stabilnego porządku międzynarodowego”.

W Paryżu, podobnie jak w Berlinie, Li Qiang lobbował wśród elit gospodarczo-finansowych, przedstawiając trzy propozycje na rzecz pogłębienia chińsko-francuskiej współpracy gospodarczej. Po pierwsze, utrzymanie bezpiecznych i stabilnych łańcuchów dostaw („współzależność jest nieuniknionym efektem globalizacji”, „solidne zaufanie polityczne pozwala obu państwom widzieć we współzależności szansę a nie zagrożenie”). W tym punkcie premier Li ponownie odwołał się do francuskiej idei autonomii strategicznej, zapewniając, że Chiny wysoce cenią sprzeciw Paryża wobec „obozu dążącego do konfrontacji i odcięcia gospodarczego”. Po drugie, wzmocnienie współpracy w zakresie innowacji i wymiany technologii, w takich dziedzinach jak medycyna, baterie samochodowe i półprzewodniki. Po trzecie, tworzenie dobrych warunków dla działalności francuskiego biznesu w Chinach i zwiększanie otwartości rynku. Postulaty Li Qianga z jednej strony wpisują się więc w przeciwdziałanie dalszej konsolidacji relacji transatlantyckich, a z drugiej, w próby ożywienia chińskiej gospodarki i przywrócenia zaufania inwestorów zagranicznych do Chin, które w ostatnim roku wyraźnie zmalało.

Według badań przeprowadzonych przez Izbę Handlową UE w Chinach, blisko 2/3 ankietowanych firm zagranicznych uważa, że warunki do działalności biznesowej w Chinach pogorszyły się, a 59% uważa, że polityka w Chinach negatywnie wpłynęła na działalność biznesową w ostatnim roku. Z kolei 11% firm wycofuje się z Chin, a 7% rozważa taki krok. Oprócz spowolnienia chińskiej gospodarki obawy inwestorów budzi również rosnąca kontrola państwa. W lipcu wejdzie w życie nowelizacja ustawy antyszpiegowskiej z 2014 roku, dająca Chinom większy wgląd w dane zagranicznych przedsiębiorstw i ich aktywność. W myśl nowych przepisów rozszerzeniu ulegnie zakres działań, które mogą zostać uznane za „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego”. W ten sposób wzrośnie ryzyko, że prowadzenie rutynowych prac analitycznych przez firmy działające na rynku chińskim może stać się podstawą do oskarżeń o „działalność szpiegowską”.

Zbliżone wnioski dostarczają badania przeprowadzone w marcu br. przez Amerykańską Izbę Handlową. Wskazują one na rosnący pesymizm amerykańskich firm odnośnie do ich wyników finansowych w Chinach, spadek atrakcyjności Chin jako miejsca do inwestycji i wyzwania jakie dla ich działalności niosą napięcia pomiędzy USA i Chinami.

W co grają Chiny?

Przebieg toczących się niemal równolegle rozmów w Chinach i w Europie pokazał, że Pekin konsekwentnie próbuje wbijać klin w relacje transatlantyckie. Działania te widać wyraźniej niż jeszcze kilka miesięcy temu. Uznawszy, że pole do kompromisu ze Stanami Zjednoczonymi jest niewielkie, Chiny próbują otwarcie dyscyplinować rywala. Natomiast kluczowymi przesłankami dla wizyty Li Qianga w Berlinie i Paryżu było wspieranie idei europejskiej „autonomii strategicznej” i pozyskanie zasobów dla podtrzymania rozwoju gospodarczego. Na tym tle widać wyraźne różnice w chińskiej narracji: w pierwszym przypadku napominanie i krytyka polityki amerykańskiej, w drugim zaś wspieranie mocarstwowych aspiracji (zwłaszcza Francji) i podtrzymywanie współpracy poprzez powiązania gospodarcze.

Dr Bartosz Kowalski – doktor nauk politycznych; analityk; adiunkt w Ośrodku Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego; specjalizuje się w polityce zagranicznej Chin oraz rozwoju społecznym i politycznym Chin Zachodnich.

Tekst publikujemy dzięki uprzejmości Autora. Oryginalna wersja artykułu znajduje się tu.

D
Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.