Amerykański przemysł obronny utknął w cyklu niepewności. Co cztery lata priorytety się zmieniają, budżety są przedmiotem debat, a długoterminowa strategia schodzi na dalszy plan wobec politycznych rozgrywek. Tymczasem nasi przeciwnicy – Chiny, Rosja, Iran – nie myślą o kolejnych wyborach, lecz o nadchodzącym stuleciu.

Autor: Jim Curtin
Podczas gdy Waszyngton stoi w miejscu, świat idzie naprzód. Ekspansja militarna Chin nie podlega głosowaniu. Rosyjska machina wojenna nie zatrzymuje się na czas kampanii wyborczej. Irańska sieć wpływów nie czeka na przegląd polityki. Oni budują, inwestują i realizują swoje cele, podczas gdy amerykański przemysł obronny boryka się z problemami zapewnienia stabilnego finansowania, utrzymania sojuszy i rozwijania innowacji poza cyklami zamówień napędzanymi wyborami.
Nadszedł czas, aby wyrwać się z tej pułapki. Przemysł obronny musi przyjąć strategię, która przetrwa polityczną niestabilność – w przeciwnym razie grozi mu pozostanie w tyle w świecie, który nie czeka, aż Waszyngton się ogarnie.
Schemat jest boleśnie przewidywalny. Jedna administracja tnie wydatki na obronność, kolejna je zwiększa. Sojusznicy są najpierw uspokajani, a potem porzucani. Całe programy są uruchamiane, by następnie zostać anulowane po zmianie partii rządzącej. Efekt? Przemysł obronny funkcjonuje jak kasyno o wysoką stawkę, uzależniając swoją przyszłość od tego, kto wygra następne wybory, zamiast koncentrować się na tym, czego potrzeba do kolejnej wojny.
Trump kwestionował wartość NATO. Biden ją potwierdził. A w 2025 roku? Kto wie? Tymczasem europejscy sojusznicy zastanawiają się, czy potrzebują planu awaryjnego. Chińska Inicjatywa Pasa i Szlaku jest przykładem długoterminowego planowania strategicznego – nieprzerwanie realizowanego i finansowanego, bez zakłóceń związanych z politycznymi zmianami w USA. Rozbudowa chińskiej armii nie jest przedmiotem partyjnych sporów – to priorytet narodowy.
Amerykański przemysł obronny musi przestać czekać na zmienne nastroje Waszyngtonu i zacząć wyznaczać własny kurs. Oznacza to długoterminowe planowanie przemysłowe, które priorytetowo traktuje nie tylko bezpieczeństwo narodowe, ale także stabilność ekosystemów obronnych sojuszników. Kluczowe jest także stałe inwestowanie w badania i rozwój (R&D), które wspierają interoperacyjność między przyjaznymi państwami, oraz zobowiązanie do budowy odpornych łańcuchów dostaw wzmacniających wspólną obronę zamiast działania w izolacji.
Jeśli amerykański przemysł obronny chce stabilności, musi ją sam stworzyć. To oznacza zerwanie z krótkoterminowym chaosem związanym z rządowymi cyklami zamówień i przyjęcie wieloletniej strategii, zapewniającej odporność niezależnie od tego, kto zasiada w Białym Domu. Kluczowe jest również zabezpieczenie łańcuchów dostaw poprzez zmniejszenie zależności od Chin w zakresie metali ziem rzadkich i innych kluczowych surowców, dążenie do ponadpartyjnej stabilności w długoterminowych zamówieniach oraz wzmacnianie partnerstw poza wpływami Waszyngtonu.
USA muszą bezpośrednio współpracować z sojuszniczymi firmami zbrojeniowymi, aby tworzyć porozumienia, które przetrwają zmiany polityczne. Europa już teraz zmierza w kierunku niezależnych strategii obronnych, ponieważ coraz mniej ufa stabilności politycznej USA. To poważny sygnał ostrzegawczy. Przemysł obronny musi zaoferować wiarygodne, długoterminowe zobowiązania—albo patrzeć, jak sojusznicy zaczynają szukać alternatyw.
Jednak niestabilność wynikająca z tego cyklu nie tylko osłabia gotowość militarną – podważa również zaufanie do samego amerykańskiego przemysłu obronnego. Gdy Waszyngton się waha, sojusznicy i partnerzy zaczynają kwestionować, czy mogą polegać na amerykańskich firmach zbrojeniowych w zakresie stabilnych, długoterminowych zobowiązań.
Gdy polityka USA zmienia się wraz z każdymi wyborami, zagraniczne rządy wahają się przed nadmiernym uzależnieniem od amerykańskich firm zbrojeniowych. Obawiają się zawierania umów na dostawy sprzętu, by później zobaczyć, jak nowa administracja wycofuje wsparcie lub nakłada nowe ograniczenia eksportowe. To zmusiło firmy obronne w Europie, Azji i na Bliskim Wschodzie do zabezpieczenia się przed ryzykiem poprzez dywersyfikację łańcuchów dostaw i poszukiwanie alternatywnych partnerstw.
Po tym, jak Trump zakwestionował wartość NATO, Francja i Niemcy przyspieszyły wysiłki na rzecz rozwoju własnych, niezależnych zdolności obronnych, dostrzegając, że zobowiązania USA mogą nie być wiarygodne. Przykładem konsekwencji takich politycznych zwrotów jest australijski kontrakt na okręty podwodne – początkowo była to umowa o wartości 66 miliardów dolarów z Francją na okręty z napędem dieslowo-elektrycznym. Została ona jednak anulowana na rzecz porozumienia z USA i Wielką Brytanią w ramach inicjatywy AUKUS, obejmującej dostawę okrętów o napędzie nuklearnym.
Zmiana ta stała się podręcznikowym przykładem zarówno potencjału, jak i ryzyka wynikającego z nieprzewidywalności amerykańskiej polityki obronnej. AUKUS jest kluczową inicjatywą strategiczną, mogącą wzmocnić bezpieczeństwo w regionie Indo-Pacyfiku w dłuższej perspektywie. Jednak jego realizacja podkreśla trudność utrzymania ponadpartyjnego poparcia na przestrzeni kolejnych administracji. Choć zarówno przemysł, jak i rządy sojusznicze są w pełni zaangażowane w sukces tego projektu, polityczna niepewność – połączona z priorytetami zmieniających się ekip rządzących – rodzi pytania o jego długoterminową stabilność.
Brak jasnego, konsekwentnego przywództwa uwypukla, jak kruche mogą stać się nawet najbardziej ambitne inicjatywy obronne, gdy są podporządkowane cyklom wyborczym. Ta nagła zmiana planów zakłóciła także harmonogram modernizacji australijskiej floty, pokazując, jak polityczne kalkulacje mogą torpedować stabilne planowanie wojskowe.
Ta nieprzewidywalność osłabia zaufanie do amerykańskich umów obronnych i daje konkurentom, takim jak Chiny i Rosja, okazję do wykorzystania rozczarowania amerykańskimi zobowiązaniami. Zaskoczona Francja zareagowała ostro, odwołując swoich ambasadorów z USA i Australii oraz publicznie potępiając tę decyzję jako zdradę.
Oprócz napięć dyplomatycznych zmiana strategii w ramach AUKUS wydłużyła modernizację australijskiej marynarki wojennej, pozostawiając kraj w przedłużonym okresie przejściowym. Polityczne kalkulacje zakłóciły stabilne planowanie militarne, zmuszając Australię do poruszania się w niepewnej sytuacji strategicznej.
Niepewność ta sprawia, że długoterminowe kontrakty, które powinny być fundamentem poważnej strategii obronnej, stają się obarczone ogromnym ryzykiem politycznym. Powstała w ten sposób niestabilność otwiera drzwi dla konkurentów takich jak Dassault we Francji, Rafael w Izraelu, BAE Systems w Wielkiej Brytanii czy Hanwha w Korei Południowej – firm oferujących rozwiązania obronne z mniejszą liczbą politycznych obostrzeń.
Amerykańskie firmy zbrojeniowe rywalizują nie tylko pod względem technologii i zdolności bojowych – rywalizują także o zaufanie. Jeśli nie będą w stanie zapewnić strategicznej pewności, zagraniczni nabywcy znajdą kogoś, kto to zrobi.
Coraz częściej pojawia się argument, że Ameryka powinna wycofać się z globalnych konfliktów – pozwolić innym krajom zadbać o własne bezpieczeństwo, a skupić się na sprawach wewnętrznych. Problem? Globalne zagrożenia nie znikają tylko dlatego, że je ignorujemy. Wycofanie się USA z Afganistanu stworzyło lukę, którą Chiny i Rosja szybko wykorzystały, zabezpieczając swoje wpływy dyplomatyczne i gospodarcze w regionie
Rywalizacja wielkich mocarstw w strefach pokonfliktowych jest do pewnego stopnia nieunikniona, ale tempo, w jakim przeciwnicy USA skorzystali z tej sytuacji, pokazuje konsekwencje nagłych zmian strategicznych. Ataki Huti na Morzu Czerwonym zakłócają globalny handel, zwiększając koszty dla firm i konsumentów – nawet bez bezpośredniego zaangażowania amerykańskiej armii. Jeśli Chiny przejmą Tajwan, globalny łańcuch dostaw półprzewodników załamie się, pogrążając amerykańską gospodarkę i rozwój technologii wojskowej w chaosie.
Izolacjonizm to iluzja. Prawdziwe pytanie nie brzmi, czy angażować się w sprawy globalne, ale jak robić to mądrzej – z długoterminową wizją zamiast reaktywnego zarządzania kryzysowego.
Firmy zbrojeniowe ściśle współpracują z rządowymi procesami zamówień, dostosowując swoje technologie do zmieniających się potrzeb obronnych. Choć ta współpraca jest konieczna na poziomie taktycznym, nie jest wystarczająca. Największym wyzwaniem nie jest zdobycie kolejnego kontraktu, ale zapewnienie, że amerykański przemysł obronny odegra kluczową rolę w kształtowaniu stabilnej, długoterminowej strategii, odpornej na krótkoterminowe zawirowania polityczne w Waszyngtonie.
W przeciwieństwie do tradycyjnych firm zbrojeniowych Anduril działa we własnym tempie – nie jest obciążony presją kwartalnych wyników finansowych ani sztywnymi cyklami rządowych zamówień. Jako prywatna firma nie musi co kwartał tłumaczyć się Wall Street z wydatków na badania i rozwój. Daje jej to ogromną przewagę: możliwość inwestowania w przyszłość bez konieczności czekania na aprobatę Departamentu Obrony.
Anduril rozwija autonomiczne systemy napędzane sztuczną inteligencją, które przewidują potrzeby przyszłego pola walki, zamiast czekać na rządowe zamówienia. Ekspanduje globalnie, budując odporność systemów obronnych poza cyklami politycznymi w USA. Działa szybciej niż biurokracja Departamentu Obrony, dostosowując się do zmieniającego się krajobrazu zagrożeń bez konieczności czekania na polityczną zgodę.
Anduril udowadnia, że firma zbrojeniowa może myśleć dalej niż tylko o kolejnym kontrakcie, i stanowi model, z którego szerszy przemysł powinien czerpać lekcję. Spółki giełdowe muszą zabezpieczać długoterminowe inwestycje w badania i rozwój przed presją krótkoterminowych wyników finansowych, inwestować w technologie przyszłości wykraczające poza natychmiastowe potrzeby rządu, dywersyfikować partnerstwa z sojusznikami i prywatnymi firmami zbrojeniowymi oraz wyjść poza cykl „przetarg-budowa”, by napędzać innowacje w sposób proaktywny.
Jeśli tradycyjne firmy zbrojeniowe nie przyjmą tego sposobu myślenia, utkną w defensywie – podczas gdy takie firmy jak Anduril oraz przeciwnicy, tacy jak Chiny, będą kształtować przyszłość
Stany Zjednoczone i ich sojusznicy potrzebują strategii obronnej XXI wieku, która nie będzie dyktowana cyklami wyborczymi. Sama branża musi wziąć odpowiedzialność i prowadzić w zakresie przewidywalnych zamówień i inwestycji, odporności przemysłowej i łańcuchów dostaw, silniejszej integracji obrony sojuszniczej oraz wschodzących technologii, takich jak sztuczna inteligencja, cyberbezpieczeństwo i wojna autonomiczna. Branża obronna nie może sobie pozwolić na czekanie, aż Waszyngton rozwiąże swoje problemy. Chiny i Rosja nie czekają. Budują, inwestują i realizują długoterminowe plany, podczas gdy Stany Zjednoczone starają się nadążyć. Jeśli przemysł przyjmie odpowiedzialność za prowadzenie działań poza cyklami wyborczymi, będzie mógł kształtować przyszłość obrony, a nie być przez nią kształtowanym. Jeśli tego nie zrobi, będziemy ciągle starać się nadgonić w świecie, w którym przeciwnicy nie czekają na następne wybory, aby zdecydować o swojej strategii. Prawdziwe pytanie nie brzmi, czy Stany Zjednoczone powinny przewodzić – chodzi raczej o to, czy branża obronna jest gotowa przejąć odpowiedzialność, gdy wybierani przedstawiciele zawodzą. Jeśli Waszyngton pozostanie w pułapce krótkoterminowych cykli, odpowiedzialność za zapewnienie stabilności, ciągłości i innowacji spadnie na sektor prywatny. Firmy obronne muszą zobowiązać się do długoterminowych inwestycji, napędzać postęp technologiczny i budować trwałe partnerstwa, które przetrwają polityczne turbulencje. Jeśli przemysł będzie czekać, aż Waszyngton rozwiąże swoje problemy, będzie już za późno. Przyszłość bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych nie zależy tylko od decydentów politycznych – leży w rękach tych, którzy są gotowi ją budować, z nimi lub bez nich.
Jim Curtin to doświadczony lider w branży obronnej z niemal 30-letnim stażem w amerykańskim sektorze obronnym obejmującym rozwój produktów, programy międzynarodowe i planowanie strategiczne. Po dekadach spędzonych na wysokich stanowiskach technicznych i kierowniczych, obecnie koncentruje się na pracy doradczej i pisaniu, dostarczając sprawdzone w praktyce spostrzeżenia na temat innowacji obronnych, polityki oraz strategii długoterminowej.