Dr Bartosz Kowalski: w sporze USA-ChRL Węgry stawiają na siebie [KOMENTARZ]

Styczniowe wypowiedzi ze strony władz w Budapeszcie, że nie godzą się one na amerykańskie naciski w sprawie ograniczania współpracy z Chinami i Rosją wywołały natychmiastową reakcję Białego Domu. Sekretarz Stanu Mike Pompeo najpierw rozmawiał telefonicznie z premierem Viktorem Orbánem, a następnie odwiedził Budapeszt osobiście – jako pierwszy szef amerykańskiej dyplomacji od blisko ośmiu lat. Niepokój Waszyngtonu – jak relacjonował dziennik „Wall Street Journal” – miało przede wszystkim wywołać stwierdzenie premiera Viktora Orbána, że Węgry w sporze wielkich mocarstw chcą być „neutralne jak Austria”. Tym samym ceniąc sobie bezpieczeństwo, które zapewnia Sojusz Północnoatlantycki, jednocześnie sprzeciwiają się wtrącaniu w sprawy wewnętrzne.

Viktor Orban / ATTILA KISBENEDEK/AFP/Getty Images)

Autor: dr Bartosz Kowalski

Argumentację tę co do zasady powtórzył szef węgierskiej dyplomacji Péter Szijjártó na wspólnej konferencji prasowej z Pompeo: „świat nie stanie się lepszym miejscem, jeśli niektóre państwa będą poświęcały swój czas na ingerowanie w politykę wewnętrzną innych państw lub ich pouczanie”. Natomiast Pompeo przestrzegł europejskich sojuszników, że korzystanie ze sprzętu koncernu Huawei utrudni współpracę z USA. Szijjártó odpierał krytykę „wschodniej” polityki Węgier zarzucając jej oponentom niekonsekwencję: „Udział Węgier w handlu pomiędzy UE i Chinami wynosi 1,2%, [i podobnie] jest hipokryzją krytykować Węgry za utrzymywanie bliskich relacji z Rosją, podczas gdy Europa Zachodnia i Rosją robią interesy”.

Uwagę szefa węgierskiej dyplomacji pod kątem Chin może ekstrapolować na cały obszar Europy Środkowo-Wschodniej, której Europa Zachodnia zarzuca „sprzedawanie się Chinom” i tworzenie podłoża pod chińską ekspansję na Starym Kontynencie. Tymczasem wymiana handlowa pomiędzy wschodnią częścią UE z Chinami stanowi mniej niż jedną dziesiątą całej unijnej wymiany handlowej z Państwem Środka. Natomiast inwestycje chińskie w EŚW to niewiele ponad 1% całego zaangażowania inwestycyjnego Chin w UE. W przypadku Węgier, nawet modernizacja linii kolejowej Budapeszt-Belgrad – zapowiadana jako flagowa inwestycja infrastrukturalna Chin w Europie – od lat nie może ruszyć z miejsca. W grudniu ub.r. rozpoczęcie realizacji projektu zostało przełożone ponownie; tym razem na 2020 rok. Z drugiej strony przed wizytą Pompeo, Amerykanie sugerowali, że są bardziej zaniepokojeni obecnością koncernu Huawei we wschodniej, niż w zachodniej części Starego Kontynentu, ponieważ Europa Wschodnia znajduje się w strategicznych rozważaniach Pekinu i składa się z wielu małych i średnich państw, które są często „bardziej podatne na korupcję”.

Transakcyjność dyplomacji amerykańskiej (pomijanie kontrowersji związanych z nieprzestrzeganiem rządów prawa) pokryta nimbem zimnowojennej ideologii, przynosiła w polityce powstrzymywania Chin niemałe rezultaty. Takie podejście administracji Trumpa trafiło na podatny grunt w Polsce. Krytyczne pod adresem Chin (i Rosji) wypowiedzi premiera Morawieckiego i ministra obrony Błaszczaka jesienią 2018 roku, oraz styczniowe aresztowanie pod zarzutem szpiegostwa pracownika koncernu Huawei (w pierwszym państwie na świecie) były najpewniej obliczone na zwiększenie zaangażowania wojskowego USA nad Wisłą. O skuteczności nacisków amerykańskich na Polskę świadczy oświadczenie opublikowane przez ambasadę ChRL w Warszawie, które w zdecydowanych słowach obwinia Waszyngton o psucie relacji chińsko-polskich. Fakt, że podczas wizyty w Budapeszcie Pompeo powstrzymywał się od komentarzy w sprawie rządów prawa, praw obywatelskich i sytuacji Central European University wskazuje, że Amerykanie traktują relacje Węgier z Chinami i Rosją z rosnącym niepokojem i również próbują licytować.

W przeciwieństwie do Polski, Orban jako czołowy akolita Pekinu w Europie grał dotychczas „kartą chińską” w relacjach z Unią Europejską, stawiając Brukselę przed alternatywą „jeśli nie sfinansujecie naszych potrzeb infrastrukturalnych, zwrócimy się do Chin”. W ten sposób zbudował podmiotowość małego państwa europejskiego w polityce zagranicznej. Teraz w sposób analogiczny, próbuje wykorzystywać rywalizację Waszyngtonu i Pekinu o Europę Środkowo-Wschodnią i wzrost zainteresowania Węgrami wśród administracji amerykańskiej.

 

Dr Bartosz Kowalski – doktor nauk politycznych; analityk; adiunkt w Ośrodku Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego; specjalizuje się w polityce zagranicznej Chin oraz rozwoju społecznym i politycznym Chin Zachodnich.

Tekst publikujemy dzięki uprzejmości Autora. Oryginalna wersja artykułu znajduje się pod adresem: http://osa.uni.lodz.pl/?p=8962

Drukowanie
Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.