Rosja stara się zakłócić szczyt pokojowy w Szwajcarii – powiedział prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Według niego Kreml wywiera presję na liderów państw, grożąc im wewnętrzną destabilizacją. Udział w szczycie potwierdziło już 106 krajów. Jednocześnie Kijów liczy na wysoką reprezentację USA i Chin w celu wzmocnienia wagi wyników międzynarodowego wydarzenia. Prezydent Zełenski apelował do obu stron w obliczu nowych przejawów rosyjskich zbrodni wojennych – ataków na Charków, które przyniosły liczne ofiary wśród ludności cywilnej.
Autor: Pawło Łodyn
Moskwa natomiast stara się przeforsować ideę, że negocjacje pokojowe powinny rozpoczynać się od osiągniętych porozumień w Stambule (równolegle w marcu 2022 roku odbywały się białoruskie rozmowy). Jednak żadna ze stron nie wzięła wtedy na siebie żadnych zobowiązań, jak zapewnia szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba. Nic dziwnego, bowiem rosyjskie żądania obejmowały znaczne ograniczenia liczebności ukraińskiej armii, zakaz członkostwa Ukrainy w NATO, legalizację okupacji terytoriów przez Rosję. Świadkiem rosyjsko-ukraińskich negocjacji był Jakub Kumoch, były sekretarz stanu w kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy. Opisuje on, jak delegacja Kremla powtarzała znane hasła propagandowe i najwyraźniej przedstawiała żądania, które były przygotowane jeszcze przed rozpoczęciem pełnoskalowej agresji. Cała atmosfera tamtych rozmów wskazywała na to, że Kreml nie dążył do pokoju, a jedynie do kapitulacji Kijowa.
W amerykańskiej prasie pojawiają się pojedyncze tezy, że Ukraina była bliska pokoju w marcu 2022 roku, ale straciła tę szansę. Jednak coraz więcej dowodów wskazuje na to, że chodziło o próbę reżimu Putina ograniczenia suwerenności ukraińskich władz w prawie do prowadzenia niezależnej polityki z dalszą perspektywą całkowitej likwidacji państwowości ukraińskiej. Pomimo stanowiska przeciwstawiającego się reżimowi Putina, z obozu rosyjskiej opozycji na Zachodzie słychać sprzeczne oświadczenia, że Ukraina i sojusznicy już przegrali z Rosją, biorąc pod uwagę różnicę potencjałów. Niestety, takie argumenty wpisują się w narrację Kremla o beznadziejności zwycięstwa Ukraińców i konieczności przyjęcia warunków agresora, zanim warunki dla oficjalnego Kijowa się pogorszą.
Pekin nadal chłodno podchodzi do inicjatywy pokojowej Kijowa. Wspólnie z Brazylią ogłoszono format międzynarodowej konferencji, która ma przewidywać „wspólny udział” obu stron. Rzeczniczka chińskiego MSZ Mao Ning powiedziała o „trudności” udziału Pekinu w szczycie w Szwajcarii, biorąc pod uwagę niedopuszczenie Rosji.
Globalny szczyt pokojowy zaplanowany jest na 15-16 czerwca i odbędzie się w kurorcie Bürgenstock w pobliżu Lucerny. Logika wydarzenia przewiduje wspólną dyskusję i wypracowanie przez uczestników stanowiska dotyczącego osiągnięcia sprawiedliwego pokoju, aby następnie zaproponować je rosyjskim władzom. Biorąc pod uwagę poziom międzynarodowej obecności, Chiny, poprzez swoją nieobecność, ryzykują osłabienie swojego autorytetu wśród innych krajów, przede wszystkim Globalnego Południa. W Pekinie powinni zadawać sobie pytanie: czy jest sens nadal próbować wyciągać z międzynarodowej izolacji nieudolnego sojusznika (czy raczej satelitę), który sam się w nią wciągnął? Czy nadszedł czas, aby zademonstrować swoją przywódczą rolę jako promotora pokoju na świecie, o czym nieustannie deklarują?
Pawło Łodyn – ukraiński korespondent portalu „Obserwator Międzynarodowy”; dyrektor wykonawczy Centrum Narracji Politycznych Demokracji w Czerniowcach (Ukraina)