W dniach 16-18 lutego br. odbyła się coroczna Monachijska Konferencja Bezpieczeństwa, w czasie której minister spraw zagranicznych ChRL Wang Yi wielokrotnie odnosił się do „kryzysu ukraińskiego”. Jednak dwa lata od wybuchu wojny chińskie stanowisko w zasadzie pozostaje niezmienne: Chiny odżegnują się od krytyki Rosji i odmawiają zaangażowania się w rozmowy pokojowe, które uwzględniłyby postulaty Ukrainy.
Autor: dr Bartosz Kowalski
Przy okazji monachijskiej konferencji, 17 lutego doszło do dwustronnego spotkania ministrów spraw zagranicznych Chin Wang Yi i Ukrainy Dmytro Kułeby. Zgodnie z informacją chińskiego MSZ, minister Wang Yi podziękował Ukrainie za pomoc w „bezpiecznej ewakuacji chińskiego personelu w krytycznej sytuacji” i podkreślił, że w „kwestii ukraińskiej”, Chiny nieustanie opowiadają się za rozwiązaniem politycznym i „nie dolewają oliwy do ognia”. Choć szef chińskiej dyplomacji zadeklarował, że Pekin nie wykorzystuje sytuacji do osiągania korzyści, to od początku wojny korzysta z obniżonych cen na rosyjskie surowce energetyczne (w 2023 roku Rosja wyprzedziła Arabię Saudyjską jako największego dostawcę ropy do Chin) i zwiększa asymetrię w relacjach gospodarczych z Rosją.
Minister Wang Yi zapewnił również swojego ukraińskiego odpowiednika, że Chiny nie sprzedają śmiercionośnego uzbrojenia ani „regionom ogarniętym konfliktem, ani jego stronom”, i będą nadal działać na rzecz zakończenia działań wojennych i odgrywać konstruktywną rolę w zaprowadzeniu pokoju. Z kolei minister Kułeba miał powiedzieć, że Chiny mają ogromny wpływ na sprawy międzynarodowe i że Ukraina wysoko ocenia chińskie propozycje w sprawie „politycznego rozwiązania kryzysu ukraińskiego”. Szef ukraińskiej dyplomacji miał również wyrazić nadzieję na utrzymanie przez Chiny konstruktywnej roli w działaniach na rzecz pokoju oraz wzmocnienie kontaktów ze specjalnym przedstawicielem rządu ChRL ds. Eurazji. Według krótkiej informacji MSZ Ukrainy, rozmawiano m.in. o przywróceniu pokoju na Ukrainie, a strona chińska „została poinformowana” o ukraińskim stanowisku wobec nadchodzącego szczytu pokojowego w Szwajcarii. Ponadto, ministrowie zgodzili się odnośnie do potrzeby utrzymania przez Ukrainę i Chiny kontaktów na każdym szczeblu.
Wskazuje się, że w rozmowie z Wang Yi Dmytro Kułeba próbował przekonać Pekin do uczestnictwa w rozmowach pokojowych. Jednak starania te okazały się bezskuteczne. Zresztą w tym samym dniu Wang Yi oznajmił na konferencji prasowej, że sytuacja nie dojrzała jeszcze do rozmów pokojowych, jednocześnie odżegnując się od jakiejkolwiek krytyki Rosji. W odniesieniu do stosunków chińsko-rosyjskich, minister Wang powiedział, że rozwijają się one na bazie „niezawierania sojuszu, niekonfrontacji i nieszkodzenia stronom trzecim, są zgodne z interesem obu narodów i służą utrzymaniu strategicznej stabilności w regionie Azji i Pacyfiku i na świecie”.
Ponadto, w wystąpieniu w Monachium Wang Yi stwierdził, że Chiny nieustanie pracują nad wparciem rozmów pokojowych, przywołując w tym zakresie ,,konstruktywne działania” Xi Jinpinga, który rozmawia na temat z przywódcami światowymi, w tym z Rosji i Ukrainy. W słowach ministra spraw zagranicznych kryje się jednak manipulacja: od wybuchu wojny Xi Jinping rozmawiał z prezydentem Zełeńskim jeden raz (telefonicznie), podczas gdy z Władimirem Putinem spotkał się i rozmawiał kilkakrotnie. Również jeśli chodzi o zaangażowanie w – uwzględniające Ukrainę – rozmowy pokojowe, Chiny wykazują daleko zachowawczą postawę. Pomimo ponawianych zaproszeń, przedstawiciel Chin dotychczas wziął w nich udział tylko raz (w spotkaniu w Arabii Saudyjskiej) odmawiając uczestnictwa w rozmowach w Danii, Malcie i Szwajcarii.
Bezskuteczność apelów o wpłynięcie na Rosję, powtarzanych przez Ukrainę i jej sojuszników, w tym również Polskę, nie powinna budzić zaskoczenia. Postawę Chin i wspieranie Rosji należy rozpatrywać zarówno w szerszym kontekście rywalizacji ze Stanami Zjednoczonymi, jak i sytuacji na froncie. Gdy Rosja była w odwrocie w związku z rozpoczynającą się ukraińską kontrofensywą w ub. roku, w kwietniu Xi Jinping odbył rozmowę z prezydentem Zełeńskim a w maju specjalny wysłannik Li Hui odwiedził Ukrainę (oraz inne państwa europejskie). Natomiast w obecnej sytuacji, gdy Rosja odzyskała inicjatywę, a Ukraina zmaga się z brakiem odpowiedniego wsparcia ze strony swoich sojuszników, Chiny nie potrzebują już tworzyć pozorów zaangażowania w działania mediacyjne. Innymi słowy, postawa Chin w ciągu dwóch ostatnich lat pokazała, że z punktu widzenia ich interesów, kluczowe jest utrzymania się u władzy Władimira Putina i dotychczasowego modelu relacji z Rosją. W tym aspekcie ważny jest również aspekt polityki wewnętrznej i personalny wymiar relacji między Xi Jinpingiem i przywódcą Rosji.
Pomimo że przeprowadzona w Monachium rozmowa z sekretarzem stanu USA Anthonym Blinkenem miała koncyliacyjny charakter, to minister Wang Yi dał do zrozumienia przedstawicielom państw europejskich, że kluczem do zakończenia wojny jest ograniczenie pomocy wojskowej dla Ukrainy ze strony USA. Wskazawszy, że „niektórym nie zależy na pokoju” i „życiu Ukraińców lub szkodach wyrządzanych Europie”, ze względu na realizację swych „strategicznych kalkulacji”, minister Wang zadał publice retoryczne pytania: jakiego rodzaju architektura jest potrzebna do zbudowania trwałego pokoju i stabilności w Europie? Jakiego rodzaju rolę Europa powinna odegrać, aby zrealizować swą autonomię strategiczną? Zważywszy na to, że Chiny od początku wojny powielały rosyjską narrację odnośnie do rozszerzenia NATO jako przyczyny jej wybuchu (w oparciu o koncepcję niepodzielności bezpieczeństwa), oskarżając USA o „dolewanie oliwy do ognia”, wypowiedź tę trudno interpretować inaczej niż oczekiwanie na ustępstwa ze strony Ukrainy i Zachodu.
Nawiązując do ogłoszonej przed rokiem 12-punktowej propozycji Chin w sprawie politycznego rozwiązania kryzysu ukraińskiego”, Wang Yi powiedział, że Chiny wkrótce opublikują kolejny dokument, potwierdzający propozycje wysunięte dotychczas przez Xi Jinpinga, w tym „uwzględnienie uzasadnionych obaw o bezpieczeństwo każdej ze stron”, a więc Rosji.
Innymi słowy, stwarzając pozory zaangażowania w rozmowy pokojowe, Chiny grają na czas, kalkulując, że obecnej sytuacji przedłużający się konflikt będzie działał na ich i Rosji korzyść, wyczerpując zasoby państw zaangażowanych po stronie Ukrainy, a co za tym idzie negatywnie wpływając na jedność Zachodu i relacje transatlantyckie. Z punktu widzenia chińskich władz, sytuacja ta będzie sprzyjać dążeniom Europy do osiągnięcia autonomii strategicznej (rozumianej jako uniezależnienie się od Stanów Zjednoczonych). Niemniej istotnymi czynnikami w tym zakresie będą zmieniająca się dynamika relacji gospodarczych pomiędzy Chinami i Europą (zwłaszcza Niemcami) oraz wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych, który w przypadku zwycięstwa Donalda Trumpa wzmocni podziały w Europie na tle sekurytyzacji relacji z Chinami i zachęci do szukania porozumienia z Pekinem. Z punktu widzenia Chin „sytuacja do rozmów dojrzeje” wówczas, gdy wojna osiągnie punkt, w którym Ukraina utraci wsparcie Zachodu i zostanie zmuszona do koncesji terytorialnych na rzecz Rosji i rezygnacji z planów przystąpienia do NATO – czyniąc to sama lub pod wpływem państw zachodnich, które uznają te ustępstwa za „cenę pokoju”. Należy przy tym zastanowić się jaki jest cel końcowy Chin i czy jest on zbieżny z celami Rosji, która może wyjść z wojny wzmocniona.
Dr Bartosz Kowalski – doktor nauk politycznych; analityk; adiunkt w Ośrodku Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego; specjalizuje się w polityce zagranicznej Chin oraz rozwoju społecznym i politycznym Chin Zachodnich.
Tekst publikujemy dzięki uprzejmości Autora. Oryginalna wersja artykułu znajduje się tu.