Dziś wieczorem na murawę stadionu w Osijeku wybiegną jedenastki Chorwacji i Polski, aby zmierzyć się w boju o kolejne punkty w Lidze Narodów. Przed pierwszym gwizdkiem Robert Lewandowski i spółka, a z drugiej strony Luka Modrić z kolegami, jak zwykle wysłuchają hymnów narodowych. Czy ktoś się jednak zastanawiał, o czym traktują najważniejsze pieśni w dziejach danego narodu? Analizy 40 hymnów europejskich – z pewnym przymrużeniem oka… – podjął się Adam Miklasz. Zapraszamy do lektury!
Autor: Adam Miklasz
Analizie poddanych zostało 40 hymnów europejskich. W zestawieniu pominąłem Bośnię i Hercegowinę, Hiszpanię i San Marino z prostego względu: te biedaczyny cierpią na osobliwą niepełnosprawność, objawiającą się brakiem oficjalnego tekstu i jest mi z ich powodu bardzo przykro. Nie jest to opracowanie naukowe i ma charakter bardziej rozrywkowy – pozwoliłem więc sobie na drobne niekonsekwencje. W niektórych przypadkach interpretowałem jedynie oficjalne zwrotki, w innych – również dodatkowe (szczególnie, kiedy reguła oficjalności jest niejasna i rozmyta). Z opracowania można jednak wyciągnąć kilka spójnych i konkretnych wniosków.
GEOGRAFIA
Już pierwszy przedmiot analizy doprowadził mnie do całkiem ciekawych przemyśleń. W większości omawianych hymnów brakuje konkretów. Dowodem na to jest niewielka ilość przewijających się nazw geograficznych. We wszystkich czterdziestu przeanalizowanych hymnach usłyszymy nazwy zaledwie sześciu miast! W tym gronie dwukrotnie przewija się Rzym – choć prawdopodobnie satysfakcjonująca byłaby dla Rzymian jedynie ta wzmianka z włoskiego hymnu o Italii, która ma być rzekomo niewolnicą tego miasta. Natomiast Norwegowie, w swoim hymnie, planują przeciwko Rzymowi powstać (widocznie śpiewają go na leżąco). Nie mam oczywiście wątpliwości, że w obu przypadkach autorzy, pisząc o Rzymie, nawiązywali prawdopodobnie do starożytnego imperium – nie współczesnego miasta. Tymczasem w węgierskim hymnie pojawia się dumny Wiedeń, który znalazł się u stóp Króla Macieja. Węgrzy wspominają ponadto o zraszaniu winnych gron Tokaju, natomiast Norwegowie lamentują w swoim hymnie-sadze o obronie twierdzy Fredriksten (obecnie Halden) przed szwedzkim królem Karolem XII. Włosi nawiązują dodatkowo do bitwy pod Legnano, kiedy to miasta Ligi Lombardzkiej spuściły bęcki Fryderykowi Barbarossie. Szóstym, w tym zestawieniu przypadkowych, acz wyróżnionych przez poetów miast, znalazł się oczywiście Poznań. Co ciekawe, choć Marsylia jest matką chrzestną hymnu Francji, to jej nazwa nie została w nim wymieniona ani razu.
Twórcy hymnów państwowych mieli dość wsobne nastawienie, nie interesując się zbytnio tym, co obce. Jeżeli inne państwa, plemiona i narody pojawiają się w jakimś hymnie, to zazwyczaj nie są przedstawiane w zbyt pozytywnym świetle. Węgrzy śpiewają o dzikich Turkach, dzikich hordach osmańskich, mongolskiej strzale, w hymnie Andory pojawiają się Arabowie, od których wyzwolił mieszkańców Pirenejów król Karol Wielki. Włosi narzekają na austriackiego orła, który oprócz włoskiej, spija również (wraz z Kozakami) polską krew. Są też, jak wiemy, Szwedzi (ci od rozbioru), Niemcy i Moskale, czyli kolejne szwarccharaktery w tych patriotycznych eposach. Jedynie wzmianka o ziemi włoskiej brzmi zupełnie neutralnie.
Z tekstów hymnów wyraźnie widać, że ogromne znaczenie dla naszych przodków miały rzeki – stanowiąc nierzadko granicę i naturalną fortyfikację i będąc ponadto najszybszą drogą transportu dóbr. W tej kategorii bezapelacyjnie zwycięża Dunaj, o którym wspominają Bułgarzy, Chorwaci i Węgrzy. Nazwy pozostałych rzek mogą pochwalić się tylko jedną wzmianką. Rzekolubni wydają się być Chorwaci (poza Dunajem śpiewają też o Drawie i Sawie) oraz Niemcy (choć wspomnienie Mozy, Niemna, Adygi i Bełtu dotyczy pierwszej, obecnie zakazanej zwrotki hymnu; rzeki te miałyby stanowić naturalną granicę niemieckości). Ponadto Mołdawianie śpiewają o Dniestrze, Polacy o Wiśle i Warcie, Luksemburczycy o Alzette i Mozeli, natomiast Węgrzy, poza Dunajem, wyróżniają również Cisę. Największy jednak sukces osiągnął Młody Ren, znalazłszy się w tytule hymnu Liechtensteinu.
Z nieco mniejszym pietyzmem potraktowano góry. Dunajem wśród gór są bezapelacyjnie Alpy, o których śpiewają Szwajcarzy, Włosi i mieszkańcy Liechtensteinu (alpejskie brzemię). Tatry wymienione są niby tylko raz, natomiast goszcząc w tytule słowackiego hymnu chyba nie mają prawa narzekać, prawda? Goszcząc w tytule słowackiego hymnu nikt by nie narzekał! Węgrzy nazywają Karpaty świętymi, Bułgarzy zawodzą o szczytach Bałkanów i Pirynie, natomiast w pełnym mroku hymnie Czarnogóry pojawia się nazwa pasma Lovćen.
Pozostałe nazwy geograficzne pojawiają się sporadycznie. Trację, według Bułgarów, ogrzewa słońce. Tajemniczą Północ opiewają Szwedzi, o słonym brzegu (czy brzeg może być słony? W sumie może…) Bałtyku śpiewają Duńczycy. W przepięknym włoskim hymnie wymieniono Sycylię, Macedończycy wspominają również Republikę Kruszewską, czyli dziesięciodniowy antyturecki byt państwowy, zawiązany przez rewolucyjnych Słowian w 1903 roku. I to byłoby na tyle…
BOHATEROWIE: OBSADA FILMU ‘NIEZNISZCZALNI’
Czy bardowie i poeci, nie przywiązujący zbytniej wagi do nazw geograficznych, skupili się na opiewaniu postaci historycznych? Nie. Jeżeli z osób, wymienionych we wszystkich europejskich hymnach, mielibyśmy stworzyć obsadę jakiegoś filmu, byłby to z pewnością obraz o charakterze stricte batalistycznym. Zauważalna jest gęstość występowania głów koronowanych, wojowników, kacyków, rewolucjonistów. Znając temperament tych ananasów, trudno byłoby im się dogadać – choć mogliby stworzyć panteon bohaterów w formule „Niezniszczalnych”. Jest tu Karol Wielki (co uwolnił Andorę od Arabów), Napoleon Bonaparte (wiadomo), król Hiszpanii, Wilhelm z Nassau, Książę Orleański (o których wspominają Holendrzy) oraz cała plejada Norwegów (ich hymn jest wyjątkowo długi): Harald, Hakon Dobry, Oyvind, Olav, Sverre, Tordenskiold. Ludzi północy wsparliby w walce (tylko z kim?) bohaterowie, opiewani przez Rumunów: rzymski cesarz Trajan, wzmocniony przez hospodarów mołdawskich (Michała Walecznego oraz Stefana Zwycięskiego) i króla Macieja Korwina. Ten ostatni powinien stać się przywódcą tej całej zbieraniny, ponieważ – poza Rumunami – wspominają go w swoim hymnie również Węgrzy: nikt nie doczekał się takiego zaszczytu, Maciej Korwin władcą władców! Czy jednak podporządkowaliby mu się, forsowani przez Macedończyków, bałkańscy rewolucjoniści (Goce Dełczew, Pitu Guli, Dame Gruew, Sandanski)? Jak na takiego przywódcę zapatrywaliby się hetman Czarniecki, czy generał Dąbrowski? Z węgierskim przywódcą nie miałby problemu, wspominany przez bratanków, rycerz Bendeguz. Wśród eksponatów filmowych znalazłby się jeszcze hełm Scypiona, do którego odwołują się w swej pieśni Włosi. Mamy więc stężenie wojowników, przywódców, liderów, rzezimieszków, a w tym całym nabuzowanym testosteronem gronie pojawia się jedna jedyna kobieta (poza tajemniczą Basią z polskiego hymnu). Mowa o Matce Bożej z Mertixell, patronce Andory.
BIURO PODRÓŻY
Nadszedł czas na segregację i kategoryzację hymnów państwowych pod kątem ich treści. Zaczniemy od otwarcia dochodowego biznesu, czyli agencji turystycznej. Copywriterzy do zwolnienia! Słowa wielu hymnów mogą spokojnie znaleźć się w folderach, które z pewnością zachęcą żądnych przyrodniczych wrażeń turystów do wykupienia wycieczki. Gdzie? Zastanówcie się sami.
Jeżeli tylko Was stać, proponuję wyjazd do Szwajcarii, ożywczej jak zdrój, radosnej, spokojnej w górskiej szacie. Za drogo? Dobra, mam coś tańszego. Tuż za południową granicą znajduje się ziemski raj, gdzie woda huczy wśród łąk, bory szumią pośród skał, w sadzie pyszni się wiosenny kwiat. Czesi mają jednak sporą konkurencję w kategorii rajskości. Tyś ziemskim rajem, ta twoja krasa, to twoje piękno, ach, nie mają końca – taką prezentację przygotowali nam Bułgarzy, kolejni samozwańczy właściciele edenu. Jeżeli interesuje Was pobyt w pięknym kraju, z rozłożystymi bukami dającymi cień, nad Bałtyku słonym brzegiem, to właśnie Dania będzie doskonałym wyborem. Chorwacji zapewne nie trzeba nikomu chwalić, każdy Polak był tam przynajmniej raz. Jednak plotki o tym, że po przyjęciu europejskiej waluty ceny mocno poszybowały nie są przesadzone, potwierdzają to również słowa chorwackiego hymnu: Drogie są nam twe doliny, Drogie również twoje wzgórza! Jednak wystarczy wspomnienie błękitu nieba, aby zapomnieć o wydatkach i ruszyć znów nad Jadran. Nietypowym, nieco niszowym kierunkiem wakacyjnym, wydaje się być Luksemburg, gdzie pachnąca winorośl rośnie nad Mozelą, a niebo obiecuje nam wino. Wartym rozważenia jest również pobyt w Estonii, choć mówi się, że jej piękno bywa uzależniające. Jakżeś ty piękna! W całym świecie nie znajdę takiego miejsca, które pokochałbym tak jak ciebie – twierdzą Estończycy, choć ich sąsiedzi z Finlandii próbują przebić tę kartę: Nie masz ni doliny, ni wzgórza, ni wody, brzegu bardziej umiłowanego niż ojczyzna ta oto północna.
Reasumując – gdzie byście nie pojechali, tam zawsze będzie spoko! A więc: w drogę!
ULUBIEŃCY NAJWYŻSZEGO
W podróży liczą się również spokój i bezpieczeństwo. Ważne więc, aby wziąć pod uwagę te państwa, które mają specjalne przywileje u Najwyższego. Jest ich wcale niemało. Relacje z Panem Bogiem bywają różne – niektórzy są przekonani o sympatii Pana Buczka, inni próbują mu się podlizać. Tak jak Holendrzy, adresujący do Stwórcy następujące słowa: Ty, mój Boże i Panie, jesteś mą tarczą, na Tobie polegam. Na Tobie będę budował. Stanowczą deklarację wiary składają mieszkańcy Andory: Jestem jedyną córką Imperium Karolińskiego. Wierząca i wolna od jedenastu wieków, wierzącą i wolną pozostanę. O dobre relacje z Najwyższym dbają również Islandczycy (Islandii Boże, ziemi naszej Boże, sławimy imię Twoje pełne chwały), Szwajcarzy (Módlcie się, wolni Szwajcarzy, módlcie się. Wasza pobożna dusza wie, wasza pobożna dusza wie, Bóg jest w szlachetnej ojczyźnie mej!) oraz ich alpejscy sąsiedzi z Liechtensteinu (Tę ukochaną ojczyznę, wybrał nam Pan swą ręką, a myśmy przyjęli z podzięką).
HYMNY ROSZCZENIOWE
Pozostając w tematyce religijnej, przechodzimy powoli do kolejnej subkategorii, czyli tzw. hymnów roszczeniowych. Autorzy ich tekstów, w imieniu całego narodu, stawiają oczekiwania. Komu? Zacznijmy właśnie od Boga. Całkiem konkretni są Łotysze. Nie bawią się w zbędne metafory, wykwintne rymy – prostymi słowami formułują swoje oczekiwania: Boże, błogosław Łotwę, naszą drogą ojczyznę. Błogosławże Łotwę. Ach, błogosławże ją! Czasowniki w trybie rozkazującym pojawiają się w kolejnych hymnach. Pobożni Maltańczycy proszą o opiekę przypominając, że to właśnie ich wyróżnił Bóg (Naszą Ojczyznę tak drogą, której imię nosimy, strzeż, o Panie, jak czyniłeś to dotąd. Pamiętaj o tej, którą oblekłeś w chwałę). Śmiali Serbowie doceniają wprawdzie dotychczasową pomoc boską, chcą jednak więcej i więcej, ciągle im mało (Boże sprawiedliwości, coś ratował od zagłady dotąd nas, słysz i teraz głosy nasze i ratunkiem bądź dla nas). Do zdolności ochroniarskich Najwyższego odnoszą się również Brytyjczycy – są to jednak ludzie dość skromni, przekazując całe boskie miłosierdzie swojemu królowi (Boże, chroń naszego miłościwego króla! Niech długo żyje nasz dostojny król!). Mocną kartą grają również Węgrzy. Nie dość, że nasycenie czasowników w trybie rozkazującym jest znaczne, to jeszcze uzasadniają oni swe prośby swoim statusem boskiego sojusznika (Boże, zbaw Węgrów i obdarz ich swymi łaskami! Wspomóż swą pomocą słuszną sprawę, przeciw której walczą Twoi wrogowie). Nic nie łączy, tak jak wspólny wróg – przekazują podprogowo. Inna podgrupa hymnów roszczeniowych dotyczy nie oczekiwań wobec wroga, lecz swoich współobywateli. Poprzeczka oczekiwań została zawieszona dość wysoko, Irlandczycy ograniczają je na szczęście tylko do żołnierzy (Żołnierski los Irlandii życie każe dać), gotowość na śmierć dla ojczyzny deklarują również Włosi (Zewrzyjmy szeregi, gotowi na śmierć, gotowi na śmierć, Italia wezwała!). Tymczasem Albania wymaga najwyższego poświęcenia od każdego odważnego męża (Odważnym mężem zwie się i czci Tego, kto ojczyźnie składa ofiarę) dodając jeszcze, że kontestator takiego poświęcenia nie zasługuje na miano mężczyzny (Kto jest mężczyzną, się nie boi, ale umiera, ale umiera jako męczennik). Jaka jest więc definicja mężczyzny? Mężczyzna to człowiek, który umiera jako męczennik. A kto nie umiera w walce, mężczyzną nie jest. Proste, frajerzy?
HYMNY MARUDNE
Każdy z Was ma zapewne takiego znajomego. Człowieka wiecznie pokrzywdzonego, marudnego, który notorycznie uskarża się na swój los. Cierpiętnika, który pławi się w byciu ofiarą, czerpie z tego perwersyjną satysfakcję. Na swój los, w hymnach narodowych, uskarżają się trzy kontynentalne narody. Węgrzy robią to najbardziej subtelnie i uczciwie, dostrzegając własną winę w przykrym położeniu (Lecz niestety, przez nasze winy, gniew Twój wzbudziliśmy. I Twe gromy poczęły spadać na nas z nieba przepełnionego gniewem). Widać tu autorefleksję, Madziarom daleko od rozmazywania winy i zrzucania jej na innych. Na podobną refleksję nie zdobyli się niestety ani Austriacy (Gwałtownie cię atakowano, okrutnie odmawiano praw), ani Włosi (Od wieków byliśmy deptani, poniżani, gdyż nie jesteśmy narodem). W przypadku Włochów mam pewne zrozumienie dla ich lamentu – często mają przecież skłonność do przesady, egzaltacji i za to, w sumie, ich lubimy. O co jednak chodzi Austriakom? Kto ich atakował? Kto okrutnie odmawiał praw? Niby kiedy? W tym przypadku chciałbym poznać opinię historyków, sam bowiem nie będę w stanie odpowiedzieć na to pytanie.
HYMNY WYGRAŻAJĄCE
Mocni w gębie. Pyskaci. Wyszczekani. Gotowi do batożenia. Niektóre z hymnów mają w sobie coś z monologu bokserów, którzy wygrażają swojemu przeciwnikowi podczas ważenia, chcąc go zastraszyć i złamać jego morale. Inne nawołują bezpośrednio do przemocy – tak skonstruowana jest większa część hymnu francuskiego. W tym słynny refren (I marsz, i marsz! By ziemię krwią napoić, przyszedł czas!). Oczywiście przemoc uzasadniona jest walką z tyranią i ciemiężycielami, ale przecież każdą przemoc da się jakoś uzasadnić, prawda? W poetycki sposób odgrażają się również Ukraińcy (Zginą nasi wrogowie jak na słońcu rosa. Będziem rządzić i my, bracia, w naszych własnych stronach), potencjalnych najeźdźców odstraszają też Polacy (co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy). Oba sąsiadujące narody traktują tę walkę jako sprawiedliwą wojnę obronną (obca przemoc wzięła, w naszych własnych stronach), sprytnie obalając oskarżenia o imperialne zakusy. Konkretne i uczciwe uzasadnienie walki znaleźli też Macedończycy, którym marzy się, po prostu, wolność (Dziś nad Macedonią wstaje nowe słońce wolności!). O ojczyznę, według buńczucznych zapowiedzi, bić się będą też Portugalczycy: (Do broni! Do broni! Na lądzie i morzu! Do broni! Do broni! Do walki za naszą Ojczyznę!). Wszystkim państwom życzę samych sukcesów.
HYMNY USPOKAJAJĄCE, HYMNY NIEŚMIERTRELNE
Pogłoski o naszej śmierci są mocno przesadzone – uspokajają świat autorzy trzech hymnów. W tym wąskim gronie znalazły się dwa hymny o bardzo podobnym tytule (Jeszcze Polska nie zginęła, Jeszcze nie umarła Ukraina), potencjalnych żałobników uspokajają ponadto Portugalczycy (Rozwiń niezwyciężoną flagę, w żywym świetle twego nieba. Powiedz Europie i całemu światu, że Portugalia nie zginęła!). Co ciekawe, zarówno Polacy, jak i Ukraińcy słowem ‘jeszcze’ sygnalizują pokorę i czujność – mając świadomość (wynikającą zapewne z autopsji), że niebezpieczeństwo czyha za każdym rogiem. Takiej wątpliwości nie mają twórcy trzech kolejnych hymnów. Oni nie dywagują. Oni po prostu wiedzą, mają absolutne przekonanie o swojej nieśmiertelności. W przypadku Albanii dowodem na wieczność są słowa Pana (Bo Pan sam to rzekł ustami, że ludy wymierają na ziemi, a Albania będzie żyć), gwarancją nieśmiertelności Belgów jest, po prostu, przysięga (Przysięgamy, że będziesz żyć, zawsze, wspaniale i pięknie), a Czarnogórców tajemniczy głos rzeki (Rzeka z naszych brzegów, uchodząc do dwóch mórz, zaniesie głos do oceanu, że Czarnogóra jest wieczna).
HYMNY BUDZIKI
Osobliwą subkategorię stanowią hymny-budziki. Opowiadają one, lub też nawołują, do pobudki narodów, którym przypadkowo zdarzyło się zdrzemnąć. Jedynie Słowacy określili konkretnie, że funkcję budzika będzie pełnić grom (Ta Słowacja nasza, mocno do dziś spała. Ale błyski gromu krzyczą głośno do niej, aby się zbudziła). W przypadku Portugalii można jeszcze domyślać się (Wybiła godzina, byś wzniosła się na nowo, Portugalska chwało!), że mowa o zegarze – bo godzina prawdopodobnie nie wybija samoistnie. Bardziej enigmatyczni są Rumuni (Przebudź się, Rumunie, otrząśnij się ze śmiertelnego snu, w który wpędzili cię okrutni tyrani), choć w ich przypadku wiemy chociaż, że zostali podstępnie uśpieni. Przez kogo? Nem tudom… Akt budzenia uchwycił też błyskotliwie autor włoskiego hymnu (Bracia Włosi, Italia się budzi, hełmem Scypiona zdobi swą głowę).
HYMNY CHARAKTERYSTYCZNE
Sporą moją sympatię zdobyły hymny charakterystyczne, wyróżniające się z innych swoją osobliwą specyfiką, lub też precyzyjnym przesłaniem. Są hymny-sagi, których lektura może stanowić swoistą lekcję historii konkretnego narodu. W tym przypadku najbardziej wyrazisty jest rozciągły i opasły hymn Norwegów, chociaż zarówno Węgrzy, jak i Rumunii lubią długo opowiadać o swoich heroicznych dziejach. Warte docenienia są również te pieśni, które w sposób wyrazisty (zarówno formą, jak i treścią) określają najwyższe wartości i preferencje narodu. Grecy cały swój hymn poświęcili opiewaniu wolności (Witaj! O witaj nam Wolności!), tymczasem Mołdawianie oddają hołd…językowi, nomen omen rumuńskiemu (Język nasz jest skarbem, co z głębin się wyłania). Najbardziej pacyfistyczni ze wszystkich europejskich narodów wydają się być Słoweńcy. Ich hymn (o nazwie „Toast”) jest hołdem, złożonym wszystkim narodom (Niech żyją wszystkie narody, które pragną doczekać dnia).
HYMNY PŁCI ŻEŃSKIEJ
Jak widać po powyższej analizie, obecność kobiety w hymnach europejskich jest śladowa. Mężczyźni występują w nich jako królowie, bohaterowie, łajdacy i tchórze. Wymaga się od nich dzielności, umierania za ojczyznę, tymczasem o roli kobiet wspominają ledwie dwa hymny. I zapewniam, że z tych cytowanych wzmianek, feministki zadowolone nie będą. Obowiązkiem bułgarskich matek jest dostarczenie męskiej siły (Wielu zginęło za ukochany nasz naród. Matko, daj nam męską siłę, by ich naśladować), natomiast w hymnie Norwegów kobiety chwalone są tylko za to, że były tak odważne, jak mężczyźni (Nawet kobiety powstały i walczyły, jakby były mężczyznami). Na pewną obronę autorów hymnów przed z pewnością rozczarowanymi kobietami nadmienię, że w wielu przypadkach ojczyzna przez duże ‘O’ jest porównywana do matki. Czyli – kobieta jest spoko i warto o niej wspomnieć. Tylko wtedy, kiedy ta kobieta jest matką.
OBYWATELE EUROPY
W ostatnim akapicie spróbuję zaprezentować obraz mieszkańców państw europejskich, naszkicowany przez nich samych. Nie będzie to akapit nadmiernie długi, okazuje się bowiem, że autorzy hymnów oszczędnie opisują swoich rodaków. Otóż dowiadujemy się, że w Rumuna żyłach pulsuje dawnych Rzymian krew, Portugalczycy to to bohaterowie mórz, szlachetne plemię, dzielny i nieśmiertelny naród, Litwa jest ziemią bohaterów, natomiast Czesi mają wrażliwe dusze w zdrowych ciałach. Dość zaskakujących informacji dowiadujemy się o Austrii, będącej ojczyzną wielkich córek i synów, ludem uzdolnionym do piękna, Szwajcarzy po prostu są wolni, Białorusini są pokojowym narodem, natomiast Serbowie mają jasne czoła.
W ten sposób powinienem zakończyć tę gamoniowatą analizę.
Serbowie mają jasne czoła.
Dziękuję za uwagę.
Adam Miklasz – pisarz, dziennikarz. Mieszka w Cieszynie. Interesuje się historią, kulturą i piłką nożną w środkowej Europie i na Bałkanach. Jego najnowsza książka to Řezaný świat. Osobisty przewodnik po Śląsku Cieszyńskim
Artykuł ukazał się pierwotnie na stronie Autora i jest dostępny tu.