Dr Marcin Socha: Japonia mediatorem w sporze USA-Iran?

Od dłuższego czasu premier Abe Shinzō próbuje odgrywać rolę mediatora w zaostrzającym się konflikcie pomiędzy Waszyngtonem a Teheranem. Japonia zabiegała o utrzymanie porozumienia nuklearnego z Iranem od momentu jego porzucenia przez Stany Zjednoczone. Japoński rząd, który jest jednym z największych odbiorców irańskiej ropy naftowej, próbuje utrzymać jak najlepsze relacje z władzami w Teheranie. Pogarszająca się sytuacja na Bliskim Wschodzie jest poważnym wyzwaniem dla rządu premiera Abe, który za wszelką cenę broni się przed uwikłaniem w konflikt zbrojny.

Premier Japonii Abe Shinzō / fot. commons wikimedia

Autor: dr Marcin Socha

Pomimo tego, że dotychczasowe starania japońskiej administracji nie przyniosły oczekiwanych rezultatów Japonii udało się zachować neutralność, czego dowodem była grudniowa wizyta premiera Iranu w Tokio, zorganizowana przy akceptacji Waszyngtonu. Głównym celem szczytu były rozmowy dotyczące wsparcia finansowego dla Iranu i utrzymania porozumienia nuklearnego. Ponadto japoński rząd skonsultował z prezydentem Hassanem Rouhanim plan wysłania niszczyciela Japońskich Sił Samoobrony w pobliże Półwyspu Oman, zyskując akceptację i zrozumienie irańskiego przywódcy. Misja jest ewidentną próbą pokazania obecności Japonii na Bliskim Wschodzie, która odmówiła przystąpienia do wspólnej operacji patrolowania Cieśniny Ormuz, na której czele stoją Stany Zjednoczone. Jednocześnie premier Abe poinformował, że w styczniu ma zamiar odwiedzić Arabię Saudyjską i Zjednoczone Emiraty Arabskie w celu utrzymania relacji sojuszniczych i zabezpieczeniu dostaw ropy naftowej.

Jak wiemy sytuacja uległa pogorszeniu po zabiciu irańskiego dowódcy Kasima Sulejmaniego w Iraku oraz odwetowym ataku rakietowym Iranu na amerykańską bazę wojskową. W efekcie rząd w Teheranie poinformował, że nie czuje się zobowiązany do dalszego ograniczania procesu wzbogacania uranu. W tym kontekście ruszyła kampania opozycji a polityka premiera Abe na Bliskim Wschodzie stała się obiektem krytyki  w japońskim parlamencie. Zjednoczona opozycja naciska na wycofanie się z planu wysłania Sił Samoobrony w pobliże Półwyspu Oman. Zdaniem Konstytucyjnej Partii Demokratycznej misja narusza neutralne stanowisko Japonii i niesie zagrożenie dla japońskich żołnierzy, co jest pogwałceniem artykułu 9. konstytucji i regulacji ds. bezpieczeństwa. Ataki na bazy wojskowe doprowadziły do wzrostu zaniepokojenia wśród japońskich przedsiębiorców i obywateli. Trzy największe japońskie banki działające w Teheranie (MUFG Bank, Sumitomo Mitsui Banking Corp. oraz Mizuho Bank) podjęły decyzję o tymczasowym przeniesieniu pracowników do oddziałów w sąsiadujących państwach. Grudniowe badania opinii publicznej pokazały, że ponad 60% japońskich obywateli było przeciwnych decyzji o wysłaniu Sił Samoobrony. Ostatnie wydarzenia, które znacznie zwiększają zagrożenie na Bliskim Wschodzie, doprowadzą najprawdopodobniej do dalszego wzrostu sprzeciwu społecznego w Japonii.

To nagłe zaostrzenie konfliktu może prowadzić do wciągnięcia Japonii w spór, na który nie jest gotowa. Po przyznaniu się Iranu do zestrzelania ukraińskiego samolotu pasażerskiego, japońskiej dyplomacji może być trudno zachować dalszą neutralność bez pogorszenia relacji z Waszyngtonem i narażenia się na krytykę ze strony międzynarodowej opinii publicznej.

Wysiłki japońskiej administracji zmierzające do zachowania bezstronności, przy jednoczesnej próbie pokazania wizerunku wiernego sojusznika Stanów Zjednoczonych, przypominają sytuację towarzyszącą rozpoczęciu I wojny w Zatoce Perskiej. Wówczas japoński rząd, który nie mógł wysłać Sił Samoobrony w ramach koalicji międzynarodowej, próbował pokazać solidarność poprzez  wsparcie finansowe i logistyczne. Stanowisko to zakończyło się krytyką ze strony Waszyngtonu i „upokorzeniem” japońskiej dyplomacji.

Niewątpliwie premier Abe posiada obecnie narzędzia, które teoretycznie pozwalają na wysłanie wojsk w celu wsparcia sojuszników, prawdopodobieństwo podjęcia takiej decyzji jest jednak niewielkie. Decyzja Tokio o wysłaniu jednostek Sił Samoobrony poza operacją kierowaną przez Stany Zjednoczone, ponownie stawia japoński rząd w dwuznacznej sytuacji. Jeżeli konflikt ulegnie dalszemu zaostrzeniu możemy spodziewać się nacisków Prezydenta Trumpa na zwiększenie pomocy ze strony Japonii. Jeżeli do tego dojdzie polityka zagraniczna premiera Abe, który zmaga się ze spadkiem popularności w związku z uwikłaniem w kolejny skandal, będzie narażona na dalszą utratę poparcia społecznego.

Jedyną szansą Tokio na uniknięcie poważnych konsekwencji politycznych jest gra na wyciszenie sytuacji na Bliskim Wschodzie. Jak na razie japońska dyplomacja zachowuje spokój i nie zmienia stanowiska. Japoński rząd nie zmienił decyzji o wysłaniu misji Sił Samoobrony. Premier Abe nie odwołał również nadchodzącej wizyty na Bliskim Wschodzie. Japoński rząd wyraził poparcie dla zachowawczej reakcji Waszyngtonu na irańskie ataki odwetowe, doceniając decyzję o nałożeniu dodatkowych sankcji gospodarczych zamiast rozwiązania militarnego. Obecna sytuacja jest kolejną szansą dla japońskiej dyplomacji, na prowadzenie mediacji. Szanse na to, że obie strony szybko zasiądą do wspólnego stołu negocjacyjnego są niewielkie. Dlatego też potencjalna rola Japonii jako pośrednika w kontaktach pomiędzy Waszyngtonem a Teheranem jest ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej.

Dr Marcin Socha – doktor nauk politycznych; analityk; adiunkt w Ośrodku Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego (http://osa.uni.lodz.pl/); specjalizuje się w zakresie polityki klimatycznej Japonii, zmian społecznych i kulturowych we współczesnej Japonii oraz japońskiej polityki inwestycyjnej.

Tekst publikujemy dzięki uprzejmości Autora. Oryginalna wersja artykułu znajduje się tu.

Drukowanie
Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.