Główny proces norymberski był jednym z najważniejszych wydarzeń w dziejach sądownictwa międzynarodowego karnego. Wymierzenie sprawiedliwości wobec zbrodniarzy wojennych w taki właśnie sposób stanowiło ogromny przełom dla społeczności międzynarodowej. W czasie postępowania trwającego od 20 listopada 1945 do ogłoszenia wyroku w dniach 30 września i 1 października 1946 roku osądzono zbrodniarzy niemieckich w kategoriach: podżegania i przygotowywania do wojny, zbrodni przeciwko pokojowi, zbrodni wojennych oraz zbrodni przeciwko ludzkości. W Norymberdze skazano jednak przedstawicieli tylko jednej strony. Jak zatem mogłyby wyglądać procesy, gdyby inne najdotkliwsze zbrodnie II wojny światowej, popełnione przede wszystkim przez Sowietów, ale również aliantów zachodnich, zostały rozstrzygnięte?
Autor: Julia Piotrowska
Przed Międzynarodowym Trybunałem Wojskowym w Norymberdze postawiono największych zbrodniarzy III Rzeszy odpowiedzialnych za mordowanie ludności cywilnej, jeńców wojennych, zmuszanie do niewolniczej pracy oraz za gwałcenie zwyczajów i praw wojennych. Sędziami i oskarżycielami w głównym procesie norymberskim byli przedstawiciele Wielkiej Brytanii, Francji, Związku Radzieckiego i Stanów Zjednoczonych. 12 procesów następczych było prowadzonych już wyłącznie przed amerykańskimi Trybunałami Wojskowymi, co spowodowane było rosnącymi rozbieżnościami między wielkimi mocarstwami. Trybunał pracował 220 dni, wysłuchano zeznań 240 świadków, przedstawiono ponad 5 tysięcy dowodów, a spisany protokół zajął 16 tysięcy stron maszynopisu.
Celem procesów nie było uzyskanie pełnej sprawiedliwości, gdyż było to praktycznie niemożliwe. Skupiono się na edukacji społeczeństwa niemieckiego: potwierdzeniu i zrozumieniu faktów, ukazaniu szkodliwości działań Hitlera, aby nie doszło do podobnych zdarzeń ponownie oraz by Niemcy mogli wkroczyć na drogę ku demokracji.
Większość narodu niemieckiego uznało procesy za sprawiedliwe i nie zmieniło swojego zdania, przesłanie moralne może być jednak niejednoznaczne. Postawienie przed sądem jedynie zbrodniarzy na najwyższym szczeblu ułatwiło Niemcom postrzeganie siebie jako ofiary własnego przywództwa. Dodatkowo MTW ujawnił plany nazistów dotyczące wprowadzenia polityki spalonej ziemi w Niemczech pod koniec wojny, potwierdzając tym samym przekonanie wśród narodu niemieckiego, że obwiniani powinni być najwyżej położeni zbrodniarze. Patrząc jednak na Niemcy w XXI wieku, widać, iż społeczeństwo to jest demokratyczne oraz posiada wiedzę na temat zbrodni hitlerowskich, edukując o tym uczniów szkół. Obecna sytuacja ukazuje, iż cele procesów powiodły się.
Oskarżono jedynie przywódców III Rzeszy, mimo że Sowieci również byli agresorami. Dopuścili się ludobójstwa, zbrodni przeciwko pokojowi czy zbrodni wojennych. Osądzenie Stalina byłoby jednak niemożliwe ze względu na rolę, którą pełnił w polityce międzynarodowej. Postawienie go przed sądem byłoby wręcz absurdalne, patrząc z perspektywy czysto geopolitycznej. Stojąc u władzy w tak silnym mocarstwie, posiadał zbyt dużą władzę, by Zachód mógł nawet otwarcie mówić o jego zbrodniach. Stanowczo nie należy przyrównywać ze sobą zbrodni alianckich i sowieckich, gdyż mocarstwa zachodnie próbowały jak najdłużej wstrzymać się od udziału w walce (np. prowadząc ,,dziwną wojnę”), można przypuszczać wręcz, iż ich działania spowodowane były chęcią szybkiego zakończenia wojny, a tym samym minimalizacji ofiar swoich obywateli. Sowieci jednak świadomie przystąpili do wojny, planując kolejny rozbiór Polski, a w końcu całej Europy, a po przegranej skutecznie ukrywali popełnione zbrodnie: usuwając niewygodnych świadków, powołując swoich lub fałszując czy zatajając dowody świadczące na ich niekorzyść.
Warto zatem pochylić się nad nierozstrzygniętymi zbrodniami. Ofiarami, które nigdy nie otrzymały odszkodowań pieniężnych. Ich historia miała zostać zapomniana… Jak zatem mogłyby wyglądać procesy, gdyby inne najdotkliwsze zbrodnie II wojny światowej zostały rozstrzygnięte?
,,Kto rządzi przeszłością, w tego rękach jest przyszłość; kto rządzi teraźniejszością, w tego rękach jest przeszłość.” – George Orwell, Rok 1984
Agresja na Polskę, Finlandię czy państwa bałtyckie – zbrodnia przeciwko pokojowi
Podczas gdy czołowe figury wojenne III Rzeszy zostały oskarżone, a później skazane za zbrodnie przeciwko pokojowi np. na podstawie paktu Ribbentrop – Mołotow, tak już Sowieci pozostali zupełnie bezkarni. Stalinowi udało się wymusić na Trybunale wycofanie przedstawionej przez obrońców niemieckich tajnej klauzuli do paktu Ribbentrop-Mołotow, będącej podstawą podziału Polski i stawiającą ZSRR w roli agresora. Tym oto sposobem ZSRR udało się zatuszować fakty historyczne nie tylko przed swoim własnym narodem, ale również przed całym światem, twierdząc, iż do wojny przyłączył się dopiero 22 czerwca 1941 roku, czyli po niemieckim ataku na to państwo, ignorując tym samym akty agresji w stosunku do Finlandii, państw bałtyckich czy Polski.
Zbrodnia katyńska – zbrodnia wojenna
Jedną z najdotkliwszych zbrodni wojennych Armii Czerwonej była zbrodnia katyńska. Popełniona przez NKWD w tajemnicy przez rozstrzelanie wiosną 1940 roku co najmniej 21 tysięcy obywateli Polski (w tym ponad 10 tys. oficerów Wojska Polskiego i Policji Państwowej). Aby zatuszować zbrodnię, rodziny ofiar (ponad 60 tys. osób) – wysiedlono w kwietniu 1940 roku do Kazachstanu. Rząd polski na uchodźctwie od jesieni 1941 roku bez ustanku zwracał się do ZSRR, aby rozwiązać sprawę zaginionych oficerów. Liczba not w tej sprawie przekroczyła 200. Korespondencja ustała dopiero w chwili odkrycie masowych grobów. Po odkryciu tej zbrodni strona sowiecka usiłowała, bez powodzenia, włączyć do aktu oskarżenia przed Trybunałem w Norymberdze zbrodnię katyńską i obwinić o nią Niemcy.
Przez brak jakiejkolwiek odpowiedzialności czy odszkodowań, sprawiło, że rodziny ofiar nie osiągnęły sprawiedliwości. Rosjanie przez dekady negowali swój udział w tej zbrodni, umieszczali w grobach sfałszowane dokumenty, przygotowywali fałszywych świadków, a niewygodnych likwidowali lub skazywali na wieloletnie więzienie, bądź powoływali własnych. Doszło również do sytuacji, które miały wywołać dezinformację np. w 1969 roku, główny pomnik wojenny na Białorusi upamiętniający ofiary zbrodni nazistowskich został zbudowany przez władze radzieckie w niewielkiej wiosce o nazwie Chatyń. Miejscowość ta o łudząco przypominającej nazwie do Katynia, miała podtrzymywać wersję sowiecką, w której sprawcami zbrodni byli naziści. W 1978 roku zaś utworzono w Katyniu monument, który również miał za zadanie upamiętniać polskie ofiary zabite przez niemieckich nazistów, a dokładnie oficerów rozstrzelanych przez nazistów w 1941 roku. DOPIERO w 1990 roku Rosjanie przyznali się do popełnienia tej zbrodni, ale jako ,,zbrodni stalinowskiej” w ,,okresie wypaczeń”. W 2004 roku prezydent Rosji złożył deklarację o przekazaniu Polsce dokumentów oraz materiałów ze śledztwa. Nie dopełnił on jednak tej decyzji, utajniając ważne akty dowodowe. W chwili obecnej Władimir Putin, który rehabilituje stalinizm, powraca do negowania zbrodni katyńskiej. Już wielokrotnie grożono w propagandowych mediach rosyjskich, że groby katyńskie zostaną zniszczone.
W 2004 roku polski Instytut Pamięci Narodowej wszczął nowe śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej. W 2011 roku odbyło się postępowanie przed Europejskim Trybunałem Praw Człowieka. Polscy skarżący – rodziny bezpośrednich ofiar zbrodni katyńskiej – podnieśli, że strona rosyjska naruszyła wiele postanowień Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, takich jak prawo do życia (art. 2), nieludzkie i poniżające traktowanie (art. 3), prawo do życia prywatnego i rodzinnego (art. 8, tj. uniemożliwienie poznania losów bliskich oraz fakt, iż wciąż są oni formalnie klasyfikowani jako przestępcy), prawo do rzetelnego postępowania sądowego (art. 6), wymagającego istnienia skutecznego środka odwoławczego w celu ochrony praw zapisanych w Konwencji (art. 13), wolność przekonań, myśli i religii (art. 9, brak możliwości pogrzebania zwłok bliskich). Mimo, że Federacja Rosyjska ratyfikowała EKPC dopiero w 1998 roku, a zbrodnia katyńska miała miejsce prawie 50 lat wcześniej, to znaczna część działań prawnych (których skuteczność się podważa) odbyła się już po jej przystąpieniu. Ponadto, w skardze wskazano również na potrzebę prawnej klasyfikacji zbrodni (jako zbrodnię wojenną, zbrodnię przeciw ludzkości oraz ludobójstwo). Ostatecznie zbrodnię tę uznano za zbrodnię wojenną. W 2012 roku Trybunał uznał, iż Rosja naruszyła Konwencję poniżająco traktując krewnych ofiar oraz nie współpracując z Trybunałem, choć niestety w 2013 roku zmienił swoje zdanie w pierwszej kwestii. Dlatego też, Rosja może uważać ten wyrok za pomyślny. Co prawda, nie współpracowała należycie z Trybunałem, ale orzeczenie to nie zobowiązuje jej do działań prawnych takich jak odtajnienie dokumentów, zmiany kwalifikacji zbrodni czy rehabilitacji ofiar.
Wywózki do gułagów – zbrodnia przeciwko ludzkości
Nie tylko Polska objęta była przymusowymi wywózkami ludności. Miało to miejsce na terenie innych państw np. Litwy, Łotwy czy Estonii. Wagony wywoziły ludność zresztą nie tylko na Syberię w sensie ścisłym, gdyż słowo Sybir w polskiej świadomości oznacza nie tylko krainę geograficzną w Rosji, ale ogólną destynację deportacji, czyli również m.in. terytorium Kazachstanu.
Na terytorium Polski w latach 1940-1941 odbyły się cztery deportacje. Nie zakończyły się one nawet po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Łączna ilość przesiedlonych liczona była w setkach tysięcy, a ofiarą były prawie wszystkie grupy społeczne. Duży odsetek deportowanych umierał na zesłaniu bądź już w ciągu podróży. W wagonach panowały nieludzkie warunki: brak wystarczającego miejsca, śmierć spowodowana chorobami bądź wycieńczeniem, męcząca i długa podróż.
Życie na zesłaniu było jednak znacznie trudniejsze. Ludność zamykana była w drewnianych barakach otoczonych drutem kolczastym. Ludzie byli zmuszeni do niewolniczej pracy przez wiele godzin każdego dnia. Panował tam brak higieny, który stanowił idealne środowisko do rozwoju chorób. W latach 1940-1941 na Sybir zesłanych zostało 130 tysięcy dzieci, które umieszczono w szkołach, gdzie uczono ich propagandowych treści. W momencie zesłania los ludności był już przesądzony. Z uwagi na wycieńczenie, ekstremalne warunki i położenie w głębi Azji Centralnej ucieczka była wręcz niemożliwa. Ofiary zostały ogołocone z godności, tożsamości, często tracąc już na zawsze swoją rodzinę.
Stalin nie poniósł żadnej odpowiedzialności za zbrodnie, jednak w wielu krajach starano się dociec symbolicznej sprawiedliwości, skazując oficerów NKWD. Takimi państwami były kraje bałtyckie. Podczas osądzania zbrodniarzy narodziło się jednak pytanie: ,,Czy deportacje można sklasyfikować jako ludobójstwo?”. Definicja ludobójstwa według prawa międzynarodowego nie zawiera w sobie zabicia elit, urzędników, inteligencji. W czasie deportacji celem prześladowań nie były poszczególne grupy etniczne czy mniejszości, ale zazwyczaj wysoko postawieni ludzie. Jednak to oni reprezentowali wspomniane powyżej grupy etniczne czy narodowościowe. Kolejnym pytaniem było jednak: ,,Czy działania oficerów NKWD miały na celu unicestwić te grupy?”. Nie można było odpowiedzieć na to pytanie jednoznacznie, a więc każdy przypadek musiał zostać rozpatrzony osobno. Osądzono wielu oficerów NKWD – zwłaszcza na Litwie – osiągając tym samym symboliczną sprawiedliwość dla rodzin ofiar.
Gwałty Armii Czerwonej i Aliantów zachodnich – zbrodnia wojenna
Podczas przemarszu wojsko w czasie II wojny światowej wiele kobiet stało się ofiarami gwałtu. Były nimi głównie Niemki, Polki i Francuzki, a oprawcami zazwyczaj Rosjanie i Amerykanie. Gwałtom często towarzyszyły mordy, tortury, bezczeszczenie zwłok czy palenie całych wsi. Kobiety w wielu przypadkach zostawały zgwałcone przy całej rodzinie, dlatego często popełniały samobójstwo. Ludność osadnicza w terrorze masowo opuszczała gospodarstwa – w niektórych okręgach nawet 60% osadników uciekło ze swoich gospodarstw. Po wojnie wybuchła epidemia chorób wenerycznych dotykając około 10% ogólnej populacji, a na Mazurach do 50% – roczny przyrost kiły sięgał 100 tysięcy, a rzeżączki 150 tysięcy. Kobiety, które w wyniku przemocy zaszły w ciąże, padały ofiarą ostracyzmu, wiele z nich z tego powodu odebrało sobie życie. Pokrzywdzone często nie składały zeznań, gdyż był to temat TABU oraz zazwyczaj nie mogły liczyć na jakiekolwiek odszkodowanie. Przywódcy wojsk i żołnierze nie ponieśli odpowiedzialności za swoje czyny, a ilość ofiar jest w tej chwili niemożliwa do ustalenia.
Atak atomowy na Hiroszimę i Nagasaki – zbrodnia wojenna
6 sierpnia 1945 roku o godzinie 8:15 Enola Gay zrzucił bombę atomową na Hiroszimę. W jej wyniku umarło co najmniej 70 tysięcy ludzi – 30 % mieszkańców miasta (niektóre źródła podają nawet 100 tysięcy), wiele ocalałych zaś zmarło z powodu choroby popromiennej i skażenia radioaktywnego, zniszczonych bądź uszkodzonych zostało 76 tysięcy budynków. Podobny los spotkał również Nagasaki, które zostało praktycznie zmiecione z powierzchni Ziemi. Była to dotąd zupełnie niespotykana metoda walki z przeciwnikiem. Ilość zabitych cywili była zatrważająca. W dziejach świata nie unicestwiono nigdy w takim tempie tak dużej liczby ludzi. Było to zdarzenie bezprecedensowe. Sprawia to, że można uznać ją za jedną z najokrutniejszych metod walki przeciwnikiem, biorąc pod uwagę brak możliwości obrony przez mieszkańców miast oraz zniszczenie całego dobytku kulturowego miast.
Jest jasne, iż Amerykanie zdecydowali się na taki krok, aby ochronić ludność cywilną swojego państwa, jednak czy może to usprawiedliwiać łamanie praw i zwyczajów wojennych, osiągając swoje cele w tak barbarzyński sposób? Można wręcz spekulować, czy działanie to nie było wręcz zbędne – w momencie zrzucenia ładunku przeciw Japonii wystąpiły wszystkie największe mocarstwa. Być może to amerykańska propaganda, którą uskuteczniali w swoim państwie pozwoliła, aby ta zbrodnia mogła zostać ,,usprawiedliwiona”. W USA od początku wojny ukazywały się plakaty czy koperty propagandowe ośmieszające Tojo, ukazując go jako małpę bądź potwora, przerysowując na karykaturach azjatyckie cechy wyglądu. W prasie ukazywały się również poradniki, jak odróżnić Japończyka od Chińczyka. Z obawy przed dołączeniem japońskiej części populacji do konfliktu po stronie wroga, internowano nawet drugie czy trzecie pokolenie. Cała sytuacja sprawiła, że opinia połowy ankietowanych w sondażu przeprowadzonym w 1943 roku żołnierzy amerykańskich, brzmiała następująco: ,,Aby doprowadzić do pokoju, musimy wymordować wszystkich Japończyków, do nogi”. Chociaż nikt nie poniósł odpowiedzialności za atak atomowy na Hiroszimę i Nagasaki, a ofiary nie uzyskały odszkodowań, tak w 1988 roku władze USA oficjalnie przeprosiły rodziny wszystkich internowanych osób, wypłacając poszkodowanym 1,6 miliarda dolarów odszkodowań.
Czy sprawiedliwość po latach jest w ogóle możliwa?
Negatywnych skutków nieponiesienia odpowiedzialności za zbrodnie aliantów i Sowietów było wiele. Taki przebieg zdarzeń pozwolił na usuwanie dowodów, eliminowanie niewygodnych świadków czy fałszowanie dokumentów dotyczących zbrodni. Historie ofiar zostały zapomniane, często naoczni świadkowie, umierając, nie zostawili żadnego świadectwa związanego ze swoimi traumatycznymi przeżyciami, przez co do dziś nie znamy prawdziwego przebiegu historii. Społeczeństwa nie zostało wyedukowane, fakty nie zostały potwierdzone, a haniebne czyny aliantów i Sowietów jednoznacznie skrytykowane. Pokrzywdzeni oraz ich rodziny nie odczuli symbolicznej sprawiedliwości, zamiast tego mogli zobaczyć swoich oprawców wciąż u władzy. Poprowadziło to do bezkarnego sfabrykowania historii przez ZSRR, co zwiększyło efektywności propagandy wobec obywateli. Brak sądu wobec Sowietów miał ogromny wpływ na późniejszą historię Europy i świata – czego brutalnym przykładem jest trwająca agresja Rosji przeciwko Ukrainie – pozwoliło to na jeszcze większą kontrolę obywateli i bezprawie totalitarnych władz. Do teraz nie znamy szczegółów zbrodni, a oprawcy negują swój udział w nich.
Należy jednak zauważyć, że poszczególne państwa naszego regionu starają się dociec prawdy oraz uhonorować ofiary terroru. W wielu państwach powołano instytuty pamięci narodowej (pod różnymi nazwami), a także muzea pamięci ofiar. Otwierane są one nie tylko w Polsce, ale również np. w krajach bałtyckich, gdzie ofiary mogą podzielić się swoimi tragicznymi wspomnieniami podczas II wojny światowej oraz dominacji sowieckiej po niej, tak aby ich historia nie została nigdy zapomniana.
Julia Piotrowska – uczennica Publicznego Liceum Ogólnokształcące Uniwersytetu Łódzkiego im. Sprawiedliwych wśród Narodów Świata w Łodzi. W roku akademickim 2022/2023 uczestniczka programu „Zdolny uczeń – świetny student” (w Katedrze Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych Wydziału Prawa i Administracji), który jest realizowany na Uniwersytecie Łódzkim.