„Naddniestrze. Terror tożsamości” [RECENZJA]

Co jakiś czas na rynku wydawniczym pojawiają się książki, które bez wychodzenia z domu zabierają czytelników w niecodzienną podróż. W podróż, z której każdy z nas może wynieść coś dla siebie. Na szczęście i tym razem Piotr Oleksy, autor książki pt.: „Naddniestrze. Terror tożsamości” (Wydawnictwo Czarne), zabiera nas do miejsca na wskroś niezwykłego. Miejsca, którego państwowości nikt nie uznaje, gdzie pomniki Lenina tworzą prawdziwy skansen ZSRR, miejsca gdzie na powierzchni zaledwie 4000 km2 żyją Mołdawianie, Ukraińcy, Rosjanie, Gagauzi, a znaleźć można tam też Rumunów, Bułgarów czy Polaków. Wszyscy razem tworzą osobliwą społeczność „Naddniestrzan”.

Autor: Michał Denys

Książka Oleksego dostarcza odpowiedzi na wiele pytań dotyczących funkcjonowania separatystycznego Naddniestrza. Dlaczego od prawie 30 lat między Mołdawią a Ukrainą istnieje twór polityczny, którego na mapie państw Europy nie zobaczymy, a wykształcił takie podmioty jak: prezydent, parlament, sądy i mechanizmy znane nam z przeciętnego państwa demokratycznego? Gdzie ludzie płacą podatki, głosują w wyborach, pracują i odpoczywają? Dlaczego bezpieczeństwa pilnują policjanci, w których żyłach płynie nieraz mołdawska krew, jeśli Naddniestrze chwytając za broń na początku lat 90. XX w. bało się nacjonalistów z Mołdawii? Jakie zadania mają liczni rosyjscy żołnierze pilnujący wielkich magazynów broni, gotowi w każdej chwili skorzystać ze swojego arsenału? Na wszystkie te pytania i wiele więcej odpowiada nam autor jednej z najodważniejszych i unikalnych książek, w której porusza wątki dotąd pomijane i zepchnięte na margines najnowszej historii XX wieku. Razem z Piotrem Oleksym wybierzemy się tam, gdzie stare spotyka się z nowym, a nostalgia za radzieckim duchem wyczuwalna jest na każdym kroku.

Naddniestrze to obszar położony trochę ponad 700 km od terytorium Polski, jednak tylko nieliczni mają świadomość istnienia tej intrygującej i niepoznanej krainy. A przecież już Henryk Sienkiewicz w swojej Trylogii wspominał o krainie strachów i upiorów na rubieżach Rzeczypospolitej. Już na samym początku autor wprowadza nas w sposób niemal baśniowy do miejsca, w którym rzeka Dniestr jest pewnego rodzaju granicą między cywilizacją wschodu i zachodu – „na granicę światów”. W miejsce wielokulturowe i wieloetniczne, w którym prawie wszyscy czerpią z wzorców Imperium Rosyjskiego, przekształconego później w ZSRR. W ostatnie miejsce, gdzie naprawdę czuć ducha komunizmu, okraszonego raczkującym, czasami dzikim kapitalizmem.

Historycznie, przez cały XIX wiek dzisiejsze Naddniestrze wraz z obecną stolicą, Tyraspolem, było częścią Cesarstwa Rosyjskiego. Przez dziesięciolecia do tych terenów swoje roszczenia zgłaszała Rumunia, jednak nigdy nie stały się jej częścią. Po 1922 roku przyłączono tereny dzisiejszego Naddniestrza do Związku Radzieckiego w ramach Ukraińskiej SRR, by dwa lata później stała się Mołdawską Autonomiczną Socjalistyczną Republiką Radziecką. Po zawirowaniach II wojny światowej ponownie zdecydowano o włączeniu obszaru zarówno lewego brzegu Dniestru, jak i prawego brzegu do ZSRR jako jednej republiki. Wtedy to pojawiły się największe różnice między obiema częściami. Piotr Oleksy opisuje tereny dzisiejszej Mołdawii jako te, w których zaczęto budować kulturę mołdawską. Promowano tam język mołdawski jako przeciwwagę dla idei wspólnego narodu rumuńskiego. Lewobrzeże republiki (od Dniestru) było silnie uprzemysłowione, budowano fabryki, ściągano urzędników z Petersburga i Moskwy, nad bezpieczeństwem tej strefy czuwało wojsko radzieckie w silnie zmilitaryzowanych strefach. Pojawiały się różnice gospodarcze i narodowościowe – lewobrzeże było dużo bogatszą częścią republiki, wytwarzającą znaczną część PKB. W dużo mniejszej i mniej ludnej części wyczuwało się duże większe przywiązanie do idei sowieckich, tworzył się system powiązań urzędników i dyrektorów fabryk, które autor szczegółowo opisuje, a które w przyszłości będą punktem wyjścia i zalążkiem powstania parapaństwa – Naddniestrza.

Sposób, w jaki autor wprowadza nas w dość skomplikowaną historię wielu narodów, państw, które zmieniały swój charakter, gdzie powstawały nowe organizmy polityczne jest bardzo zrozumiały i przedstawia wiele stron oraz punktów widzenia. Pokazuje również poziom skomplikowania sytuacji politycznej i brak jasnej drogi czy celu dla mieszkańców jednej z 15 republik radzieckich Jest to tym ważne, że upadek ZSRR na początku lat 90 XX wieku doprowadził do powstania republiki Mołdawii, w której pojawiły się nastroje silnie prorumuńskie, a władza w Kiszyniowie chciała wprowadzić język mołdawski (rumuński) na terenie całego kraju, co było negatywnie odbierane w Naddniestrzu, które pozostawało w związkach z upadającym ZSRR, a później Federacją Rosyjską. Mołdawia stała się zagrożeniem dla Tyraspolu, w którym urzędnicy posługiwali się często językiem rosyjskim, a mieli być zmuszani do używania nowego języka urzędowego – rumuńskiego.

Naddniestrze jednostronnie oderwało się od Mołdawii we wrześniu 1990 roku, pozostając częścią dogorywającego ZSRR. Jak podkreśla Oleksy, nie zostało uznane przez opinię międzynarodową i rozpoczęło konflikt z Mołdawią, którego najstraszniejsze oblicze przypadło na 1992 rok. Tragedia wojny naddniestrzańskiej to fragment książki, który wzbudza chyba największe emocje. Wojna, o której tak mało się mówi, ukazana została w sposób bardzo naturalistyczny, wręcz reporterski. Centrum wydarzeń znajdowało się w wielu miastach, jednak to w Benderach rozegrała się najbardziej krwawa bitwa mołdawskiej wojny domowej. 19 czerwca 1992 roku skoordynowane siły mołdawskie chciały przejąć kontrolę nad najbardziej skrajnie wysuniętym miastem Naddniestrza. Akcja była bliska sukcesu, jednak bezpośrednie natarcie przeprowadziła rosyjska 14. armia pod wodzą charyzmatycznego generała Aleksandra Lebiedzia, którego losy nadają się na kasowy film wojenny. Wojska Republiki Mołdawskiej zostały wyparte z miasta, jednak w tekście podkreślono duże straty po obu stronach, a Bendery stały się dla Naddniestrzan symbolem oporu i dumy narodowej.

Kolejne fragmenty książki to chronologiczny przegląd rywalizacji politycznej między wieloletnim prezydentem Naddniestrza, Igorem Smirnowem, i jego kolejnymi rywalami do fotela prezydenta kraju. To historia państwa „dyrektorów”, jak określił to Oleksy, gdzie wąska grupa wpływowych ludzi przejęła państwo dla siebie tworząc mafijną klikę. To również historia nieuznawanego państwa, w którym gangsterzy z całej Europy czuli się jak u siebie w domu, gdzie kałasznikowy sprzedawano na ulicach, a przedsiębiorstwa takie jak „Sheriff” przejmowały i monopolizowały sektor usług, który dopiero raczkował i nigdy w pełni się nie wykształcił.

Dr Piotr Oleksy / fot. Konrad Jęcek

Autor skupia się na wzajemnej wspólnocie i koegzystencji wielu narodów, dla których wartością jest „russkij mir”, czyli rosyjski świat i tożsamość z nim związana. Według Piotra Oleksego podziały i konflikt między Naddniestrzem a Mołdawią nie ma charakteru etnicznego, a zdecydowanie bardziej kulturowy i cywilizacyjny. Rzeka Dniestr jest symboliczna, monumentalna i piękna, lecz tworząca mur przynależności do danego miejsca w świecie. Dla Mołdawii tego rumuńskiego z alfabetem łacińskim, a Naddniestrzanom bliżej do świata imperium rosyjskiego i wiecznej walki o zrozumienie własnej tożsamości, która nie jest jednoznaczna. Praktycznie w każdym rozdziale swojej książki, Oleksy wskazuje, że źródłem separatyzmu Naddniestrza może być „ciągłe włączanie tego obszaru w ideę mołdawskiego państwa” i po lekturze książki trudno się z nim nie zgodzić.

Co najbardziej zaskakuje to fakt, w jak przystępny sposób autor przedstawia nam historię parapaństwa wplatając wątki z życia zwykłych ludzi. Dla nas (Polaków) najbardziej interesujące mogą być historie mieszkańców Rybnicy, Raszkowa i okolic, w którym znajduje się największe skupisko Polaków w Naddniestrzu. I to właśnie zwyczajni ludzie są prawdziwymi bohaterami książki Piotra Oleksego „Naddniestrze Terror Tożsamości”. Ich historie i przeżycia splatają się w historie quasi-państwa: problemy gospodarcze, trudności w przemieszczaniu się, konieczność posiadania kilku paszportów i numerów telefonów – to wszystko w oryginalny sposób buduje tożsamość Naddniestrza. Buduje ją jeszcze, nie do końca zrozumiała dla nas, miłość Naddniestrzan do swojej ojczyzny. Mieszkańców tego nieuznawanego kraju, którzy nie będą nigdy jednym narodem, ale są pewnego rodzaju mozaiką, którą scala coś więcej: wieczna walka o być albo nie być i magiczna jedność zbudowana na fabrycznym betonie z przepięknym Dniestrem dającym złudzenie bezpieczeństwa i wielkiej siły.

Dla wszystkich, którzy sięgną po książkę, nie lada gratką będzie możliwość śledzenia historii Naddniestrza z pierwszej ręki. Piotr Oleksy jako świadek wydarzeń i badacz przeszłości Naddniestrza przekazuje wiedzę w sposób jak najbardziej obiektywny i dynamiczny, zrozumiały również dla niezorientowanych w regionie odbiorców. Z całego serca mogę polecić książkę wszystkim zainteresowanym polityką wschodnią, geopolityką czy reportażem, jak również tym, którzy chcą się wybrać w „egzotyczną” podróż w miejsce, o którym się nie mówi, ale które ma tak wiele do powiedzenia. Ta książka to osobiste tragedie, radości i marzenia ludzi, którzy od lat chcą tak naprawdę jednego – aby świat ich zauważył i by biała plama na mapie Europy wreszcie miała swoją nazwę.

 

Wywiad z Piotrem Oleksym.

Strona książki.

 

Piotr Oleksy – urodzony w 1986 r. historyk, pracownik Instytutu Wschodniego na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Autor książki – „Wspólnota z przypadku. Studium Tożsamości mieszkańców Naddniestrza. Publicysta, współpracuje z „Nową Europą Wschodnią i „Tygodnikiem Powszechnym”. Koordynuje i tworzy liczne inicjatywy współpracy takie jak np. Forum Współpracy Polska-Rumunia-Mołdawia.

Piotr Oleksy w rozmowie z Tomaszem Lachowskim podczas Festiwalu Mediatravel w Łodzi i cyklu Świat z innej beczki / fot. Konrad Jęcek
Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.