Ukraiński atak na obwód kurski w świetle „teorii gier”

Ukraińskie uderzenie na obwód kurski wywołało panikę w Rosji, ale też dużą krytykę ze strony rożnego rodzaju analityków i publicystów przychylnych Ukrainie. Zwracają oni uwagę, że tego typu operacje są dla Kijowa niekorzystne; osłabiają bowiem potencjał ukraiński w Donbasie, a zarazem są za słabe aby utworzyć nowy front w głębi Rosji.

Dr Janusz Wdzięczak – archiwum prywatne

Autor: dr Janusz Wdzięczak

Tego typu analizy są trafne z punktu widzenia klasycznej strategii wojskowej, jednak nie do końca słuszne z punktu widzenia strategii politycznej. Narzędziem pomagającym wyjaśnić to zagadnienie może być wywodząca się z matematyki „teoria gier”, czyli teoria która (według niektórych) wygrała „zimną wojnę”. Ale po kolei.

Teoria dobra na wszystko

„Teoria gier” to osobny dział matematyki badający (w dużym uproszczeniu!) sytuacje, w których gracze świadomie podejmując określone decyzje uzyskują określone korzyści.  Najbardziej popularną grą jest „dylemat więźnia”, czyli analizowanie przypadku, w którym dwaj więźniowie umieszczeni są osobnych pomieszczaniach postawieni są przed dylematem:

A. jeśli zdradzą kolegę a kolega nie zdradzi ich, to więzień wychodzi na wolność zaś jego kolega dostaje dużą karę,

B. oboje milczą: dostają oboje małą karę,

C. obaj zdradzają się nawzajem: dostają średnią karę

Wobec tego, że więźniowie nie mają ze sobą kontaktu i nie mogą ustalić wspólnej strategii, obaj muszą przyjąć jakieś założenia dotyczące tego co zrobi drugi. Czy lepiej zdradzić i dostać średnią karę? Czy raczej milczeć i liczyć że druga strona też będzie milczała? A może ona zdradzi i wtedy kara będzie większa?

Analizowanie tego typu przypadków (i bardziej skomplikowanych) rozwinęło się na tyle, że z „teorii gier” szeroko zaczęli czerpać socjolodzy, psycholodzy, a przede wszystkim ekonomiści. Wiele nagród im. Alfreda Nobla z dziedziny ekonomii zostało przyznanych właśnie za badania w tym nurcie. Nic dziwnego, gdyż podważyła ona liczne fundamenty „klasycznej” ekonomii. Co więcej, zaczęła podważać również założenia „klasycznej” wojny. W drugiej połowie XX wieku zainteresowanie „grami” pojawiło się w kręgu zainteresowania nauk politycznych oraz specjalistów od bezpieczeństwa międzynarodowego. „Zimna wojna” i dwa bloki mierzące w siebie bronią atomową były doskonałą okazją do przetestowania teorii w praktyce.

Wybitny matematyk i ekonomista Robert Aumann zwracał uwagę na problem budowania schronów przeciwatomowych w USA. Co więcej, rozwijanie tych instalacji było jego zdaniem jednym z potencjalnych czynników prowadzących do wybuchu wojny, a więc spadku bezpieczeństwa, a nie jego wzrostu. Wytłumaczenie Aumanna było proste: Amerykanie budowali schrony by czuć się bezpieczniej, jednak liderzy ZSRR uznawali, że skoro Amerykanie budują schrony, to szykują się do wojny. Dlatego też zaczęli sami szykować się do wojny, rozwijając arsenał nuklearny i prowadząc bardziej ekspansywną politykę. Podobne podejście rozwijał Thomas Schelling, ekonomista doradzający rządowi USA w kwestii bezpieczeństwa. Panowie wspólnie za swoje badania otrzymali Nagrodę imienia Nobla z ekonomii.

Podejście wynikający z „teorii gier” pokazało możliwość zupełnie innego analizowania relacji międzyludzkich, także kwestii konfliktów. Pięknie pokazuje to analizowanie przez badaczy pojęcia zemsty. W jego odbiorze zemsta nie jest czymś stricte emocjonalnym, tylko zachowaniem wykształconym w trakcie ewolucji, mechanizmem odstraszającym, mającym uchronić nas przed negatywnymi zdarzeniami ze strony innych osób w przyszłości. Dokonując zemsty pokazujemy drugiej stronie (osobie, innemu krajowi) że musi uwzględnić w swoich kalkulacjach naszą reakcję. Co więcej, tłumaczy to nawet kiedy odpowiedź podejmowana w ramach zemsty jest nieproporcjonalna do szkody którą odnieśliśmy, gdyż jej zadaniem jest uprzedzić wszystkie szkody które moglibyśmy odnieść w przyszłości. Ślady tego typu rozważań można zobaczyć w działaniach państw takich jak Izrael czy Rosja, które z zemsty na swoich wrogach uczyniły ważny element swojej polityki bezpieczeństwa. Przekaz tych dwóch, jakże różnych od siebie państw, jest w tym aspekcie spójny: wrogów będziemy ścigać i likwidować za wszelką cenę, bez względu na to czy nadal nam zagrażają, gdziekolwiek się znajdują i ile czasu minęło od wyrządzonej nam krzywdy. Wierność temu podejścia pokazuje ściganie przez Mosad zbrodniarzy hitlerowskich jeszcze kilkadziesiąt lat po wojnie, czy zabójstwa dokonywane przez rosyjskie służby na liderach czeczeńskich na emigracji. Każdy kto podejmie „grę” w Izraelem lub Rosją musi się liczyć z taką odpowiedzią.

Gra o Ukrainę

Od powyższych rozważań bardzo blisko do próby analizy pełnowymiarowej wojny na Ukrainie. Rosja dokonując agresji w 2022 roku postawiła się względem Ukrainy w korzystnej sytuacji. Rosja była stroną atakująca, wojna toczyła się na terenach Ukrainy. Rosja mogła atakować, Ukraina mogła się jedynie bronić.  Wprawdzie Ukraina otrzymała wsparcie militarne z Zachodu, jednak z zastrzeżeniem że broń może używać jedynie do obrony, nie zaś ataku. Wobec tego każda „gra” mogła skończyć się jedynie na dwa sposoby:

  1. Rosja wygrywa (1), Ukraina przegrywa (-1).
  2. Rosja nie wygrywa (0), Ukraina nie wygrywa (0).

Model ten jest oczywiście znacznym uproszczeniem, dobrze oddaje jednak sytuację Ukrainy i pozwala zrozumieć arogancję reżimu Putina. Rosja po prostu nie mogła przegrać wojny na Ukrainie. Mogła ją najwyżej zremisować.

Postawa Zachodu, blokującego działania ofensywne Ukrainy nie były oczywiście bezpodstawne. Politycy rosyjscy wielokrotnie grozili, że wyposażenie Ukrainy w broń ofensywną może skończyć się użyciem przez Rosję broni jądrowej. Z „klasycznego” punktu widzenia logiczne (tego sprzed wprowadzenia „teorii gier”) wydawało się bowiem, że powstrzymywanie ukraińskich ataków na Rosje gwarantuje zachowanie poziomu bezpieczeństwa, zarówno Ukrainy, jak i krajów Zachodu ją wspierających.

Nasuwa się więc naturalne pytanie, co jeśli doszłoby do zmiany i wprowadzenia innych zasad, a co za tym idzie innego modelu:

  1. Rosja wygrywa (1), Ukraina przegrywa (-1).
  2. Rosja nie wygrywa (0), Ukraina nie wygrywa (0).
  3. Rosja przegrywa (-1), Ukraina wygrywa (1).

Oczywiście, nie chodzi tu o wygraną rozumianą jako podbój Rosji przez Ukrainę (ten występuje jedynie w internetowych memach), ale jako wygrana polegająca na osiągnięciu korzyści dla Ukrainy (+1) a co kluczowe jednoczesnej utraty korzyści przez Rosję (-1). Taką sytuacją nie będzie więc wyparcie Rosjan z ziem zajętych po 2022 roku (to uznajemy za remis), ale zdarzenie, które będziemy mogli interpretować jako jednoznaczną utratę korzyści przez Kreml. Z punktu widzenia Ukrainy (oraz bezpieczeństwa międzynarodowego) optymalne byłoby, aby ta utrata korzyści była na tyle duża żeby miała znaczenie odstraszające. Wobec tego model kształtowałby się następująco:

  1. Rosja wygrywa (1), Ukraina przegrywa (-1).
  2. Rosja nie wygrywa (0), Ukraina nie wygrywa (0).
  3. Rosja przegrywa (-2), Ukraina wygrywa (1).

Wówczas kontynuacja przez Rosję konfliktu wiązałaby się z ryzykiem dwukrotnie większej „straty” niż „zysku”. 

Wojna i pokój: rekomendacje

Czy urzeczywistnienie tych teoretycznych rozważań jest możliwe? Pozornie może wydawać się trudne, szczególnie biorąc pod uwagę olbrzymie dysproporcje pomiędzy Rosją a Ukrainą oraz brak wystarczającego wsparcia sprzętowego dla Ukrainy. Jednakże, po odrzuceniu „klasycznego” postrzegania konfliktu może okazać się, że stopniowe wprowadzanie strategii którą podpowiada nam „teoria gier” jest możliwe.

Pierwszym aspektem w którym podobne „odstraszające” metody zostały zastosowane, jest sfera gospodarki. Sankcje ekonomiczne nałożone na Rosję nie są pozbawione wad, jednak stanowią znaczące uderzenie w rosyjską gospodarkę. Co więcej, obejmują one także współpracę naukową i technologiczną, a więc będą odczuwane przez Rosję jeszcze przez wiele lat od jej zakończenia. Ponadto Zachód „zamroził” rosyjskie rezerwy w bankach europejskich. Obecnie toczy się dyskusja nad ich wykorzystaniem. Odsetki z tych środków już trafiają w ręce ukraińskie, co powoduje szał na Kremlu. Jednak sojusznicy Ukrainy nie zamierzają na stałe tych środków rekwirować. O ile w świetle „klasycznego” rozumienia stosunków międzynarodowych to zachowanie wydaje się racjonalne (daje szanse na kartę przetargową w ramach negocjacji), to w świetle „teorii gier”  prezentuje się jako wątpliwa opcja. Brak stałego odebrania Rosji środków to nadal opcja 0, nie zaś -1. Wobec tego Putin może dokonywać aktów sabotażu na terenie UE i bombardować szpitale, będąc spokojnym o swoje rezerwy. Przy takim bowiem założeniu Zachodu, w razie pokoju rezerwy trafią z powrotem do Rosji, a więc większych strat nie będzie. Co gdyby Zachód zdecydował się na konfiskatę rezerw, jako formę zdecydowanej odpowiedzi na zbrodniczą wojnę wywołaną przez Rosję? Kreml dostałby jasny sygnał, że utracił korzyści. I że jeśli będzie kontynuował działania w tej „wielokrotnej grze” to może utracić ich więcej.

Podobnie można analizować uderzenie armii ukraińskiej na obwód kurski, wspomniane na początku tekstu. Doświadczeni analitycy wojskowi słusznie (z „klasycznego” punktu widzenia) zwracają uwagę, że względnie niewielkie siły atakujące obwód kurski nie zmieniają sytuacji na froncie, a mogłyby wzmocnić obronę ukraińską w Donbasie. Owszem, tyle że z punktu widzenia „teorii gier” obrona Donbasu to kolejna gra, w której Ukraina może przegrać lub zremisować. Zaś ofensywa na właściwe terytorium Rosji i zajmowanie rosyjskich wiosek jest pierwszą „grą”, w której Rosja może przegrać. Na bardzo niewielkim odcinku, na małą skalę, ale wiąże się to z utratą korzyści, a nie tylko doprowadzeniem do remisu. Obszar zajęty przez Ukraińców jest niewielki, jednak wiąże się z koniecznością ewakuacji obywateli, a przede wszystkim olbrzymimi stratami wizerunkowymi. Każdy specjalista w dziedzinie historii Rosji potwierdzi, że kluczowym elementem rosyjskiej mentalności jest obrona państwa. Z tego powodu wypędzenie Polaków z Kremla jest obchodzone w Rosji jako święto (mimo że w Polsce nikt o tym nie pamięta), z tego powodu oficerowie carscy zaciągali się do Armii Czerwonej aby bronić granic przed Polakami i Ukraińcami (odezwa Brusiłowa), dlatego też Wielka Wojna Ojczyźniana (jak Rosjanie nazywają II wojnę światową) cieszy się olbrzymim mitem. Od 1945 roku Rosjanie nie musieli mierzyć się z wrogiem na swoim terenie. Zamachy czeczeńskie dokonywane na terenie Rosji spotykały się ze znaczącą reakcją społeczną, właśnie dlatego że miały miejsce w Rosji, nie zaś w Czeczenii czy Dagestanie. Jakie więc reakcje spowoduje zajęcie rdzennie rosyjskich wiosek w obwodzie kurskim przez regularną ukraińską armie? Szczególnie, że oficjalnie jest to nadal „operacja specjalna”. Wynik tej względnie niewielkiej „gry” należy rozstrzygnąć na -1 dla Rosji. Po raz pierwszy.

Czy władze Ukrainy rzeczywiście postrzegają aktualne wydarzenia w ten sposób? Trudno ocenić, ponieważ przyczyn ofensywy jest zapewne wiele. Jednak „teoria gier” wykorzystywana zarówno w czasie „zimnej wojny”, jak i powszechnie w ekonomii (a co za tym idzie w rzeczywistym biznesie), dała nam zupełnie inne spojrzenie na rzeczywistość. Zdaniem kilku laureatów nagrody imienia Nobla oraz tysięcy naukowców pozwoliła rozwijać naszą gospodarkę, technologię, a także uchronić nas od zagłady nuklearnej w XX wieku. Może będzie równie przydatna w wieku XXI?

Dr Janusz Wdzięczak – ekonomista i historyk. Członek ośrodka badawczego Thomas Jefferson Research Center w Gruzji, wykładowca Uczelni Techniczno-Handlowej im. Heleny Chodkowskiej

Bibliografia:

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstwo/259140,1,z-noblista-prof-robertem-aumannem-o-grach-spolecznych.read

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/nauka/1582461,1,teoria-gier-o-konfliktach-i-wojnach.read

Haman J., Teoria Gier jako narzędzie politologa, Ateneum, vol.  36/2012, s 69-93.

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.