80. rocznica powstania w getcie warszawskim i „getta ukraińskie”, do których nie doszło

19 kwietnia w stolicy Polski odbyły się obchody 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim – największego aktu oporu ludności żydowskiej przeciwko hitlerowskiemu okupantowi na ziemiach polskich. Oddziały SS planowały otoczyć formację i całkowicie wyeliminować jej mieszkańców, których siłą tam zepchnięto. Wcześniej wysłano stamtąd do obozów zagłady 300 000 Żydów. Mizantropijny reżim III Rzeszy prowadził politykę „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej”, której skutkiem były okropności Zagłady w okupowanych krajach. W przyszłym roku minie 80. rocznica jeszcze większego Powstania Warszawskiego, w którym przeciwko agresorowi powstali mieszkańcy stolicy Polski. Jednak w obu przypadkach hitlerowska machina stłumiła bohaterski opór bojowników, powodując ogromne straty, a w 1944 r. niemal doszczętnie niszcząc ponad milionowe miasto.

Zniszczony przez Niemców teren po getcie warszawskim (ul. Gęsia) / fot. Nieznany/unknown – Stanisław Poznański (oprac./edit.), Walka. Śmierć. Pamięć 1939-1945. W dwudziestą rocznicę powstania w warszawskim getcie 1943-1963, Rada Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa, Warszawa 1963 (strony nienumerowane/pages unnumbered), Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=29322043

Autor: Pawło Łodyn

Historia nie zna drogi warunkowej, ale czy możliwy był bardziej zorganizowany i skuteczny opór obywateli II Rzeczypospolitej, która według zamierzeń dwóch agresorów miała przestać istnieć w 1939 roku? Co by było, gdyby europejska dyplomacja zapobiegła spiskowi dwóch reżimów totalitarnych – nazistowskiego i sowieckiego? Co by było, gdyby zachodni alianci nie flirtowali z dyktatorem, ale zawczasu stworzyli koalicję antyhitlerowską i udzielili państwu polskiemu wszelkiej niezbędnej pomocy? Prawdopodobnie wspólnym wysiłkiem swoich instytucji, a zwłaszcza wojska (którego barwę zniszczyli Sowieci w Zbrodni Katyńskiej), wytrzymało, zapewniając skuteczny mechanizm przeciwdziałania wrogowi. Polska nie stałaby się pierwszym ogniwem w kaskadzie straszliwych wstrząsów, jakie wstrząsnęły Europą Wschodnią w czasie II wojny światowej, w związku z którymi amerykański historyk Timothy Snyder nazywa ten region „krwawymi ziemiami”.

Wskazówką na to, jak alternatywna historia mogłaby się rozwinąć w ostatnim stuleciu, jest sprzeciw wobec obecnej rosyjskiej dyktatury. To aktywna pomoc Zachodu, pomnożona przez bohaterstwo Ukraińców, pozwoliła przetrwać państwu i siłom zbrojnym, a nie zrealizować kremlowskie scenariusze „wzięcia Kijowa w trzy dni”. Chociaż istniały obawy, że ofensywa agresora może zostać uwieńczona sukcesem i wtedy konieczna byłaby pomoc ruchom partyzanckim. Możliwości obrońców w takiej sytuacji byłyby jednak znacznie ograniczone, o czym świadczy 80-letnia historia.

O tym, że Rosjanie planowali ustanowienie w Ukrainie reżimu okupacyjnego, podobnego do reżimu nazistowskiego w czasie II wojny światowej, świadczy szereg faktów – zarówno bezpośrednich, jak i pośrednich. Gwardia Rosyjska wraz z oddziałami szturmowymi została natychmiast włączona do ofensywy, co oznaczało gotowość zastosowania machiny represji wobec ludności cywilnej. W zachodnich mediach przedstawiono dowody, że przygotowywano listy egzekucyjne działaczy – wystarczy spojrzeć na to, jak rosyjska propaganda nawołuje do ludobójstwa (możemy przypomnieć hałaśliwy artykuł Siergiejcewa w rosyjskiej agencji państwowej czy nawoływania Krasowskiego do „topienia ukraińskich dzieci”). Już dzisiaj obserwujemy ogromny wachlarz zbrodni wojennych popełnianych rannej i dziś przez okupantów. Można sobie wyobrazić, jaka byłaby skala i istota „rozwiązania kwestii ukraińskiej”, gdyby ukraińska państwowość nie przetrwała.

W 80. rocznicę powstania w getcie warszawskim prezydent Niemiec Franz-Walter Steinmeier przeprosił za zbrodnie swojego kraju podczas II wojny światowej i podkreślił dzisiejsze realia, kiedy rosyjska „wojna przynosi narodowi Ukrainy niezmierzone cierpienia, przemoc, zniszczenie i śmierć”. W całej powojennej historii niemieccy przywódcy wielokrotnie demonstrowali podobne gesty skruchy wobec Żydów i Polaków, czemu towarzyszyła systematyczna polityka pojednania. Niestety rosyjscy politycy opozycji na uchodźstwie wzywają do ścigania tylko reżimu Putina, ale nie widzą jeszcze tej winy narodu rosyjskiego wobec Ukraińców. A bez tego nawet dyskusje o procesie pojednania – głównie w dłuższej perspektywie po zakończeniu wojny – nie są możliwe.

Pawło Łodyn – dyrektor wykonawczy Centrum Narracji Politycznych Demokracji; korespondent portalu „Obserwator Międzynarodowy” w Ukrainie

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.