Abp Jewstratij Zoria: 1030. rocznica chrztu Rusi Kijowskiej to nie tylko fakt religijny, to symbol naszego wyboru cywilizacyjnego [WYWIAD]

Spokojna, cicha atmosfera przed siedzibą Zarządu Patriarchalnego w sercu Kijowa. O aktywnej walce na froncie religijnym przypomina jedynie city-light rywalizującej Cerkwi Prawosławnej Patriarchatu Moskiewskiego przed nim. W oczekiwaniu na udzielenie Tomosa o autokefalii Ukraińskiego Prawosławnego Kościoła Patriarchatu Kijowskiego (UPK PK) oraz w przeddzień 1030. rocznicy chrztu Rusi-Ukrainy (28 lipca), mówimy o istocie, społecznych aspektach nauczania i służby społeczeństwu tego ważnego i aktywnie rozwijającego się składnika ukraińskiego życia społecznego. Mój rozmówca to rzecznik Kijowskiej Patriarchii, biskup Czernihowa, Jewstratij Zoria.

Abp Jewstratij Zoria

Witalij Mazurenko: Władyko*, na Ukrainie stworzyła się konkurencyjna atmosfera na płaszczyźnie religijnej, przy braku dominującego kościoła. Czy istnieje zagrożenie że UPK PK stanie się kościółem quasi-państwowym po wydaniu Tomosa?

Abp Jewstratij Zoria: Nie możemy ani umniejszać, ani przesadnie podkreślać znaczenia tej kwestii. Historycznie Ukraina wyłoniła się jako kraj wielowyznaniowy, w którym nigdy nie istniał kościół państwowy. Dlatego też, takie refleksje opierają się głównie na doświadczeniach sąsiednich krajów. Zwłaszcza socjolog religii José Kasanova zwraca uwagę na wyjątkowość sytuacji wyznaniowej na Ukrainie. Ponadto, na podstawie badań socjologicznych, możemy stwierdzić brak takiego zapotrzebowania ze strony społeczeństwa. Zamiast tego kościoły – jako instytucje społeczne – mają najwyższy poziom zaufania publicznego, w przeciwieństwie do instytucji państwowych. Niektórzy politycy chcą wykorzystać tą skalę zaufania. Dlatego nasz Kościół nie chce wpływu urzędników, nie chce takiego „małżeństwa”, po którym „pozostanie wdową”. Chcemy zachować naszą wolność, która pozwala nam swobodnie wyrażać nasze stanowisko. Jak świadczy doświadczenie z państw obcych, gdzie kościół, nawet na zasadach patriotyzmu, był zjednoczony z państwem – tam z czasem nastąpiło odejście wierzących.

Mówicie z punktu widzenia ogólnokrajowego, ale „na ziemi”, w diecezjach, trzeba znaleźć fundusze na budowę parafii. Tutaj przypomina się o przypadku z miasta Dnipro, gdzie władze lokalne, zbliżone do oligarchy Pana Kołomojśkiego, alokowały i naprawiały budynek administracji diecezjalnej UPK PK. Czy istnieje zagrożenie uzależnienia ze strony ukraińskich oligarchów?

Zagrożenie zawsze istnieje ze względu na naturę samego człowieka, ale wyraźnie trzymamy się stwierdzenia, że żadna dobroczynność nie może być powiązana z wpływem na sprawy kościelne. W przeciwnym razie przestaje być dobroczynnością, ale inwestycją – co nie zgadza się z doktryną Kościoła. Dla nas doświadczenie patriarchatu moskiewskiego na Ukrainie jest ostrzeżeniem. Na przykład oligarcha Nusenkis na Soborze w 2011 r. zażądał pewnych decyzji od przywódców tego kościoła. Lub bieżąca działalność deputowanego Nowinskiego, który tak naprawdę odcienia obecnego głowę tego kościoła w sprawach wewnątrzkościelnych. Dlatego przez wszystkie lata tego unikaliśmy i zapobiegaliśmy takim próbom.

Ale czy są wewnętrzne mechanizmy zapobiegania korupcji?

Oczywiście. Jednak korupcja to przede wszystkim kwestia ludzkiego sumienia, której nie można rozwiązać wyłącznie za pomocą procedur prawnych. Na przykład, ona istnieje w wielu państwach, ale nie wynaleziono idealnego prawa, które mogłoby temu zapobiec. Dlatego przede wszystkim staramy się wpływać na sumienie naszych wiernych. Zwłaszcza w Kościele Katolickim, pomimo wszystkich procedur i dokumentów, ona istnieje a Papież Franciszek musi stale nagłaśniać i walczyć z nią osobiście.

Tak więc, Papież używa wszystkich dostępnych mechanizmów, ale czy istnieją przykłady takiej walki w UPK PK?

Tak, Kościół, niestety, składa się z grzeszników, ale należy odróżniać krytykę „zawodową” wobec kościoła od prawdziwego stanu rzeczy. W 2015 r. zdarzyło się, że organizacja wolontariacka współpracująca z UPK PK zamiast pomagać we wschodniej Ukrainie sprzedawała nabyte, ofiarowane mienie. Aktywnie pomagaliśmy śledczym w tej sprawie, a kapłan, który z nią współpracował, otrzymał karę kanoniczną, o czym publicznie zadeklarował Jego Świątobliwość Patriarcha Filaret. Nie można wykluczyć, że ktoś nie będzie uczciwy – ani w państwie, ani w kościele, ani w sektorze publicznym. Najważniejsze – odpowiednio reagować na takie przypadki, karać. Ponieważ zło, pozostając bezkarne – rozprzestrzenia się.

Skupmy się na kwestii wojny na wschodzie Ukrainy, ale nie tylko na niej, w jakich projektach wolontariackich i społecznych zaangażowany UPK PK, czyli jakie są zewnętrzne formy służby społeczeństwu?

Przede wszystkim w 2014 r. zachęcaliśmy społeczeństwo, aby pomogło żołnierzom i ochotnikom w walce z rosyjską agresją, a także wspieraliśmy ich finansowo. A od marca 2014 r., przed normatywnym uregulowaniem tej kwestii, zaczęłiśmy kapelańskie wsparcie naszej armii, bez pomocy finansowej ze strony państwa. Obecnie służba kapelana koncentruje się nie tylko na żołnierzach na linii frontu, ale także na pomocy zdemobilizowanym, ich rodzinom i rodzinom poległych. Bo jak to się mówi – „Z wojny się nie wraca”. W klasztorze Św. Mchała działa centrum wsparcia Aksios nadający pomoc psychologiczną, prawną i w poszukiwaniu pracy.

Drugi kierunek to pomoc humanitarna dla potrzebujących we wschodniej Ukrainie, pomimo zmęczenia dawców. Mamy Departament Synodalny ds. Pomocy i Miłosierdzia, który prowadzi szereg odpowiednich projektów. A co najważniejsze, popieramy reintegrację okupowanych części Donbasu, zgodnie z zasadą, jak powiedział nasz Patriarcha: „Bez lęku przed zemstą”. To jest podstawa pojednania, tak jak miało to miejsce w Europie po drugiej wojnie światowej.

Proponuję przenieść się ze Wschodu na Zachód. Od czasu do czasu arcybiskup miewa spotkania w Brukseli. Jakie jest stanowisko UPK PK w odniesieniu do integracji europejskiej Ukrainy? Co Ukraińcy mogą wnieść, jako równi wśród równych, do wspólnej przestrzeni UE?

Świat już się wyszedł ze stanu odizolowanych państw, co doprowadziło do dwóch wojen światowych, kiedy państwa przynosiły ofiary strasznym ideom. Ten powojenny strach i był bódźcem do formowania się UE – aby Europa żyła w pokoju. Moje osobiste doświadczenia z wieloletnich wizyt do Brukseli pokazuje, że wiele problemów w Europie wynika z zapominania przez młode pokolenia celu w jakim została utworzona Unia. Że nie jest „wielkim ciastem”, ale przestrzenią pokojowej koegzystencji narodów. I obecnie Europa nie wymyśliła lepszego sposobu niż Jedność w Różnorodności. A globalny świat skłania Ukrainę i naród ukraiński do wyboru społeczności, w której będzie żyć. Przez trzy stulecia byliśmy częścią moskiewsko-petersburskiego projektu, który zaowocował niewolą. Jedyną alternatywą na dziś jest zjednoczona Europa. Ukraiński potencjał gospodarczy, zarówno zewnętrzny, jak i wewnętrzny, może dołożyć się do społeczności europejskiej. Nie ma sensu integrować się z rosyjską gospodarką „zwróconą wstecz”. Ukraina jest częścią cywilizacji europejskiej. Ten fakt, że w tym roku obchodzimy 1030. rocznicę chrztu Rusi-Ukrainy, jest nie tylko faktem religijnym, jest to faktem naszej przynależności i wyboru cywilizacyjnego. Historycznie, gospodarczo i politycznie, jesteśmy częścią Europy. I my spieramy nasz naród w tym dążeniu. UE ma problemy, ale alternatywą dla niej jest chaos, wrogość, wojna, cierpienie. I chociaż nie popieramy wszystkiego, co oferuje projekt europejski – chcemy być konstruktywnymi partnerami, ale nie posłusznymi wykonawcami, aby UE nie przekształciła się w drugi Związek Radziecki.

Jedną z tych propozycji budzących kontrowersję jest zapewnienie praw społeczności LGBT. Jaka jest pozycja UPK PK w tej sprawie?

Konieczne jest rozróżniać dwa aspekty tej kwestii – po pierwsze – rzeczywistość problemu, po drugie – polityzowanie tej kwestii. Podobnie jak czasami używają terminów „polityczne prawosławie” lub „polityczny islam” sam sobą naprasza się termin „homoseksualizm polityczny”. Kiedy ten temat jest wykorzystywany do celów politycznych. Politologicznie, Ukraina, w okresie ZSRR, rozwijała się nie w kategoriach „prawica” i „lewica”, ale w kategoriach „za suwerennością” lub „za podporządkowanie Moskwie” i temu te procesy, które miały miejsce w Europie – tworzenie nowych koncepcji lewicowego ruchu neo-marksizmu lub kultur-marksizmu są daleki od zrozumienia ukraińskiego społeczeństwa. Dlatego dopiero teraz my zaczynamy sobie uświadamiać co stoi za tymi pojęciami. Sto lat temu walczyli o prawa ludu pracującego, a ci, którzy walczyli o władzę, stali się ich największymi ciemiężcami, jak Lenin, który nie pracował żadnego dnia. Tak więc, te hasła są wykorzystywane do zdobycia władzy, rzekomo za wprowadzenie rewolucyjnych zmian w społeczeństwie w walce o uciśnionych – dowolnej mniejszości. Jesteśmy przeciwni represyjnej tolerancji i pragnieniu narzucenia społeczeństwu innego modelu moralności, zgodnie z twórczością Marcuse’a. Jednocześnie jesteśmy przeciwni dyskryminacji lub fizycznemu nękaniu osób LGBT, nie akceptujemy wyboru tego stylu życia, ale nie narzucamy naszych poglądów. Ale jesteśmy przeciwni wprowadzeniu pozytywnej dyskryminacji i zawężeniu publicznego dyskursu oraz odwróceniu koncepcji płci jako mężczyzny i kobiety, a także niwelacji pojęcia małżeństwa jako sojuszu kobiety i mężczyzny. Dlatego też, w trakcie uchwalenia ustawy antydyskryminacyjnej, zaproponowaliśmy formułę „w zależności od nastawienia względem stosunków seksualnych” zamiast „orientacji seksualnej”, aby zapobiec dalszemu narzuceniu tego dyskursu w społeczeństwie. Ale istnieje także podstawowy wymiar dla Kościoła – rozróżnienie dobra od zła. Przeciwstawiamy się bezprawnemu prawu i decydowaniu człowieka czym jest dobro lub czym jest zło bez oparcia na prawie Bożym. Wiemy z doświadczeń ZSRR lub nazistowskich Niemiec do czego doprowadziło subiektywne definiowanie moralności przez człowieka.

Na zakończenie chciałbym zapytać o ważną sprawę dla czytelników portalu „Obserwator Międzynarodowy” – o pojednanie ukraińsko-polskim. Niedawno prezydenci Ukrainy i Polski uhonorowali ofiary ukraińsko-polskiego konfliktu lat czterdziestych XX wieku. Jaki jest pogląd waszego kościoła na ten proces?

To bardzo skomplikowany temat. Zaczęliśmy mówić o przykładzie powojennego pojednania i powstaniu UE. Ale nie należy pocieszać się i wierzyć, że proces pojednania między narodami jest rzeczą jednorazową i nieodwracalną. Możliwe jest wycofywanie w relacjach i niestety tak się stało. W dużym stopniu z powodów polityki wewnętrznej, a nie z przyczyn spowodowanych przez stosunki międzypaństwowe.

Nasz Kościół wspierał i wspiera wszelkie działania mające na celu uhonorowanie wszystkich ofiar konfrontacji między naszymi narodami, w szczególności podczas II wojny światowej na Wołyniu. Jest jednak oczywiste, że ani my, ani strona polska nie możemy rozpatrywać tych wydarzeń wyłącznie w granicach lat 1942-1943, ponieważ przed i po tych wydarzeniach działo się wiele. To bardzo złożony węzeł problemów. Wielokrotnie byłem w Polsce i komunikowałem się z przedstawicielami ukraińskiej diaspory i jestem świadomy stygmatyzacji Ukraińców w Polsce po wojnie. Ale i dzisiaj są takie przypadki. Nie wspominając o szerszym kontekście, mam przykład, kiedy grupa polskich turystów odwiedzała Katedrę Św. Michała i od razu rozpoznała portret Bohdana Chmielnickiego na ikonie Pokrowy **, czyli ta postać jest nadal znana i wywołuje emocje w polskim społeczeństwie. Ale nie można iść do przodu z „głową odwróconą do tyłu”. Formuła użyta po drugiej wojnie światowej i poparta przez Papieża Jana Pawła II „Przebaczamy i prosimy o przebaczenie” oznacza brak absolutnie niewinnej i absolutnie winnej strony, bo tylko Bóg jest święty, a człowiek jest grzesznikiem. Dlatego mówiąc o stosunkach między ludźmi, modlimy się: „Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy naszym winowajcom”. A jeśli jesteśmy dwoma narodami chrześcijańskimi, musimy podchodzić z tego punktu widzenia do sprawy wzajemnego pojednania. Jeśli cierpienie i obrazy przeszłości staną się kamieniem węgielnym współczesnej rzeczywistości politycznej, każdy naród w swojej historii znajdzie przykłady niesprawiedliwości popełnianych przez sąsiadów. O wiele łatwiej jest kochać i tolerować kogoś na innyn krańcu świata niż sąsiada. Trzeba budować politykę pamięci nie na podstawie rozdrapywania własnych ran, ale nie zapominać o prawie ewangelii – „rób tak, jak chcesz żeby robili z tobą”, czyli przypominając komuś jego winy wobec siebie, bądź gotów przypomnieć i o własnych. Droga rozdrapywania starych ran jest niebezpieczna. Wracając do tego co powiedziałem na początku, żyjemy w zglobalizowanym świecie i nie możemy istnieć bez współpracy. A korzystanie ze swojej tymczasowej przewagi może być korzystne tylko dla strony trzeciej. Zresztą zawsze tak było w historii ukraińsko-polskiej. I w warunkach wznowienia sporów między nami wygra tylko strona trzecia, ale nie ukraiński i nie polski narody.

Dziękuję za rozmowę!

 

*Władyko – zgodnie z etykietą forma zwracania się do biskupa prawosławnego, odpowiednik katolickiego ekselecjo.

** Pikrowa – kult Bogorodzicy w tradycji prawosławnej, szczególnie czczony od czasów kozackich na Ukrainie. Często na ikonach pod orędziem Maryi malowano hetmanów kozackich i działaczy spoleczno-religijnych.

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed