Przypadająca na 12 września 2019 r. 30. rocznica powołania rządu Tadeusza Mazowieckiego – pierwszego niekomunistycznego premiera po 1945 r. – to dobry czas na przypomnienie okoliczności, w jakich ministrem spraw zagranicznych w tym gabinecie został Krzysztof Skubiszewski. To obok Leszka Balcerowicza najważniejsza postać tego rządu. Z dzisiejszej perspektywy wydaje się osobą jakby wyciągniętą z innej epoki, swoją powierzchownością pasowałby prędzej do okresu międzywojnia niż do czasów hegemonii technokratów. O znaczeniu roli Skubiszewskiego niech świadczy już fakt, że pozostał on szefem MSZ także w kolejnych solidarnościowych gabinetach do października 1993 r. Był symbolem ciągłości i przewidywalności polskiej dyplomacji w trudnych latach transformacji ustrojowej.
Autor: Przemysław Brzuszczak
Krzysztof Skubiszewski był profesorem prawa międzynarodowego zatrudnionym na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu[i], a następnie w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk. Przed 1989 r. jego nazwisko nie było znane szerszej publiczności, jednak w środowisku prawników-internacjonalistów cieszył się dużym uznaniem, zwłaszcza poza granicami Polski. W uwarunkowaniach PRL ta ostatnia dystynkcja nie jawiła się jako oczywista – w kręgu specjalistów, dla których kontakty zagraniczne, zdawać by się mogło, powinny stanowić ważną część aktywności zawodowej.
Teka ministra spraw zagranicznych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego miała pierwotnie przypaść przedstawicielowi PZPR. Obok takich resortów jak Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Ministerstwo Obrony Narodowej gabinet w alei Szucha dla obozu komunistycznego wydawał się kluczowy dla zachowania „pakietu kontrolnego”. Szef dyplomacji wywodzący się z ancien régime miał być gwarantem pewnej ciągłości koncepcyjnej – utrzymania kursu zasadniczo zorientowanego na Moskwę, choć bardziej przyjaznego wobec Zachodu. Do funkcji ministra spraw zagranicznych w rządzie kierowanym przez polityka z „Solidarności” pretendował w pierwszej kolejności Tadeusz Olechowski – sprawujący ten urząd w latach 1988–1989.
Tadeusz Mazowiecki zaczął nalegać, by stanowisko to objął ktoś spoza PZPR – jak wynika z relacji „naszego premiera” i jego współpracowników – za sprawą nieco anegdotycznej sytuacji. Mieczysław Rakowski, ustępujący prezes Rady Ministrów (1988–1989) i I sekretarz KC PZPR (1989–1990), w trakcie jednej z rozmów z Mazowieckim poruszył wątek składu polskiej delegacji na szczytach Układu Warszawskiego. Roztoczył przed nim wizję samotnego niekomunistycznego premiera pośród samych komunistów. Mazowiecki wspominał: „Mieczysław Rakowski zaczął mi opowiadać, jak to będzie, gdy będę musiał pojechać na spotkania paktu warszawskiego. »No i będzie pan siedział na tym spotkaniu, zobaczy pan, jacy twardzi są inni, i będzie pan miał obok siebie pierwszego sekretarza PZPR«, bo takie były obyczaje. Już mu nie tłumaczyłem, że to się skończy, bo jesteśmy w innej sytuacji; zresztą potem rozgorzała o to walka, gdy odbyć się miało zebranie paktu. »Będzie pan miał przy sobie ministra spraw zagranicznych, ministra obrony narodowej«, słyszałem… Wyobraziłem sobie wtedy taką sytuację, bo nie wiedziałem przecież, że to wszystko tak szybko się rozpadnie. Pomyślałem: nie, przynajmniej jeden z tych ludzi musi być moim człowiekiem, człowiekiem, do którego mam pełne zaufanie. Ja tam nie mogę być sam. Niezwykle mocno utwierdziło mnie to w przekonaniu, że za żadną cenę nie mogę im oddać Ministerstwa Spraw Zagranicznych”[ii]. Ta, trzeba przyznać, przemawiająca do wyobraźni scena ugruntowała Mazowieckiego w przeświadczeniu, że szefem MSZ nie powinien zostać reprezentant dotychczasowej monopartii.
W tak zarysowanych okolicznościach kompromisem wydawała się propozycja objęcia spornej teki ministerialnej przez bezpartyjnego fachowca, osobę, która prima facie utrzymywała równy dystans tak w stosunku do PZPR, jak i opozycji demokratycznej w PRL. Profesor Krzysztof Skubiszewski w latach 80. minionego stulecia był członkiem Prymasowskiej Rady Społecznej (1981–1984) oraz Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa (1986–1989). Udział w pracach tego ostatniego gremium wynikał z jego przeświadczenia o konieczności „ratowania substancji” – postawy polegającej na poszukiwaniu rozwiązań umożliwiających obronę pewnych wartości w niekorzystnych warunkach[iii]. Przyszły szef dyplomacji formalnie należał jednak do „Solidarności”, choć – jak sam przyznawał – nie był na jej forum nader aktywny. Ponadto działał w Wielkopolskim Klubie Politycznym „Ład i Wolność”. Członkostwo Skubiszewskiego w Radzie Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa okazało się dla strony komunistycznej istotnym epizodem, niemniej dość przez nią przecenionym. W wywiadach pochodzących z ostatniej dekady PRL ten prawnik-internacjonalista wyrażał bowiem swój sceptycyzm wobec sprawczości tego organu, jednocześnie nie szczędząc słów krytyki w stosunku do ustroju komunistycznego[iv]. Wyjściowe położenie ministra spraw zagranicznych w rządzie Tadeusza Mazowieckiego zgrabnie ujął w swej autobiografii Karol Modzelewski: „[…] sprawy zagraniczne przejął bezpartyjny profesor Krzysztof Skubiszewski dobrze notowany przez »nas« i tolerowany przez »nich«”[v]. Nie bez znaczenia dla kandydatury Skubiszewskiego pozostawały jego dobre relacje z Episkopatem Polski, który odegrał przecież niemałą rolę choćby w rozmowach Okrągłego Stołu.
Już wspomniany wyżej Mieczysław Rakowski w swoim dzienniku we wpisie pochodzącym z 7 września 1989 r. zanotował: „MSZ definitywnie utraciliśmy. Ministrem będzie profesor Skubiszewski, endek z Poznania”[vi]. Ta krótka notatka ukazuje, jak newralgicznym miejscem dla przeobrażeń politycznych w Polsce był gmach w alei Szucha. W owej lapidarnej charakterystyce osoby nowego szefa dyplomacji były redaktor naczelny „Polityki” zdradził swoją irytację z powodu „utraty MSZ”. Krzysztofowi Skubiszewskiemu bliższy był jednak rozumny konserwatyzm, okazywany z iście anglosaską powściągliwością, niż spuścizna ideowa Narodowej Demokracji. „Okres romantyczny” w polskiej polityce, za jaki uchodzi kadencja Sejmu kontraktowego, cechował się jednak podkreślaniem – w opozycji do PRL – zaangażowania pozbawionego ideologii. Wyziera to choćby z ówczesnych wystąpień „naszego premiera”. Współgra to z zyskującym na popularności poglądem, że brak ideologii stanowi najlepszą odpowiedź na ideologizację urzeczywistnianą w państwach bloku wschodniego po II wojnie światowej. Swoją drogą, wypowiedzi te w pewnym stopniu korespondują z szeroko dyskutowanymi zapatrywaniami Francisa Fukuyamy o „końcu historii”[vii]. W każdym razie – kategoriami przyświecającymi Krzysztofowi Skubiszewskiemu i ekipie Tadeusza Mazowieckiego w ogóle były takie wartości jak służba publiczna, profesjonalizm, pracowitość czy ideowość.
Jak wspomina Aleksander Hall, jeden z najbliższych współpracowników pierwszego niekomunistycznego premiera po 1945 r.: „Profesor Skubiszewski wnosił do rządu wielką znajomość spraw międzynarodowych, zwłaszcza prawa międzynarodowego, kulturę i maniery brytyjskiego dżentelmena i poczucie godności polskiego patrioty. Stał się wspaniałą wizytówką nowej Polski za granicą. Premier i jego minister spraw zagranicznych pasowali do siebie pod względem charakterologicznym, podobnie oceniali sytuację międzynarodową i dobrze się uzupełniali. Zasadnicze kierunki polityki zagranicznej wytyczał premier Mazowiecki, znajdując w ministrze Skubiszewskim twórczego i wykazującego inicjatywę realizatora”[viii].
Ciekawych spostrzeżeń na temat znaczenia polityki zagranicznej dla „naszego premiera” dostarcza Waldemar Kuczyński, doradca i przyjaciel Tadeusza Mazowieckiego. W swoich wspomnieniach z okresu pracy w Urzędzie Rady Ministrów przytacza historię, która dobrze oddaje, jak doniosły dla Mazowieckiego był wybór szefa MSZ. Warto przywołać ją w całości: „Nie wykluczam, że Mazowiecki mógł początkowo odczuwać niepokój o to, jak resort będzie kierowany. Przywiązywał do polityki zagranicznej, i wobec tego do MSZ, ogromną wagę, w pewnym sensie uważając tę domenę za zarezerwowaną dla siebie. Polityka zagraniczna to był instrument odbudowy niepodległości i obrazu Polski jako państwa niepodległego. Jeśli Tadeusz miał obawy, to zniknęły one bodajże następnego dnia po zatwierdzeniu rządu. Siedzieliśmy w gabinecie Mazowieckiego, gdy zadzwonił Skubiszewski i powiedział, że właśnie wezwał ambasadora Rumunii i za jego pośrednictwem obrugał Bukareszt za list, w którym Ceausescu [Nicolae – P.B.], zaniepokojony zmianami w Polsce, wzywał bratnie partie Układu Warszawskiego do udzielenia nam »bratniej pomocy«. Popatrzyliśmy na siebie z uciechą, a Mazowiecki powiedział: »Chyba mamy dobrego ministra spraw zagranicznych«”[ix].
Tekst jest uzupełnionym i zmodyfikowanym fragmentem monografii pt.: „Prawa człowieka w polityce zagranicznej rządu Tadeusza Mazowieckiego” [Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2019, ss. 203], którą portal „Obserwator Międzynarodowy” objął patronatem medialnym.
Przemysław Brzuszczak – autor monografii „Prawa człowieka w polityce zagranicznej rządu Tadeusza Mazowieckiego” [Wydawnictwo Adam Marszałek, Toruń 2019, ss. 203].
Ukończył stosunki
międzynarodowe w ramach Kolegium Międzyobszarowych Indywidualnych Studiów Humanistycznych
i Społecznych UW, prawo na Wydziale Prawa i Administracji UW oraz międzynarodowe stosunki gospodarcze w
Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Kierownik i wykonawca projektów
badawczych finansowanych m.in. przez Narodowe Centrum Nauki, Niemiecką Fundację
Narodową, Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Klub Inteligencji
Katolickiej w Warszawie. Laureat I miejsca w Konkursie na Najlepszego Studenta
RP „Studencki Nobel” (2016). Sekretarz redakcji portalu „Obserwator
Międzynarodowy”.
[i] Do 1955 r. Uniwersytet im. Adama Mickiewicza w Poznaniu funkcjonował jako Uniwersytet Poznański.
[ii] T. Mazowiecki, Wyłom w obozie jałtańskim. Rozmawia Andrzej Urbański, idem, Rok 1989 i lata następne. Teksty wybrane i nowe, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2012, s. 48–49.
[iii] We wspomnieniach innego z członków rządu Tadeusza Mazowieckiego – ministra edukacji narodowej Henryka Samsonowicza znaleźć można przykłady postaw w PRL motywowanych chęcią „ratowania substancji”. Sam profesor Samsonowicz na fali „solidarnościowej” odwilży został wybrany na rektora Uniwersytetu Warszawskiego (1980–1982). Poza akceptacją środowiska akademickiego macierzystej uczelni funkcja ta w PRL na gruncie formalnym wymagała również aprobaty ze strony ministra nauki i szkolnictwa wyższego; H. Samsonowicz, A. Sowa A., Henryk Samsonowicz. Świadek epoki. Wywiad rzeka, Wydawnictwo Bellona, Warszawa 2009, passim.
[iv] Vide: K. Skubiszewski, Więcej swobody i wolności. Z profesorem Krzysztofem Skubiszewskim rozmawiał Maciej Łętowski, „Ład” z 20–27 grudnia 1987 r.; idem, Szukanie porozumienia bez rezygnacji z rzeczy fundamentalnych. Z prof. Krzysztofem Skubiszewskim rozmawiała Maria Nowak, „Gazeta Poznańska” z 9 stycznia 1987 r.
[v] K. Modzelewski, Zajeździmy kobyłę historii. Wyznania poobijanego jeźdźca, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2013, s. 384.
[vi] M.F. Rakowski, Dzienniki polityczne 1987–1990, Wydawnictwo Iskry, Warszawa 2005, s. 514.
[vii] F. Fukuyama, Koniec historii, tłum. T. Bieroń, M. Wichrowski, Wydawnictwo Znak, Kraków 2009.
[viii] A. Hall, Osobista historia III Rzeczypospolitej, Wydawnictwo Rosner i Wspólnicy, Warszawa 2011, s. 80.
[ix] W. Kuczyński, Zwierzenia zausznika, Polska Oficyna Wydawnicza BGW, Warszawa 1992, s. 47.