Orwellowski świat, czyli o nowej koncepcji polityki zagranicznej Rosji [KOMENTARZ]

Niedawno zbrodniarz wojenny Władimir Putin oficjalnym dekretem zatwierdził nową koncepcję polityki zagranicznej Rosji. Zagłębiając się w tekst, można poczuć atmosferę dzieła George’a Orwella, a w szczególności słynnego „Roku 1984”. Wydaje się, że spuścizna angielskiego pisarza była postrzegana w kraju agresora nie jako ostrzeżenie przed dystopią, ale jako metodyczne zalecenie. Dokument podkreśla wyjątkową pozycję Rosji jako „cywilizowanego państwa z ponad tysiącletnią niepodległą państwowością”. Skąd się wzięło to „tysiąc lat”, jeśli chodziło wtedy o średniowieczną Ruś Kijowską, a nie o jakąkolwiek rosyjską państwowość, jest tajemnicą. W ten samy sposób Związek Sowiecki zawsze starał się w swoim składzie przedstawiać kulturowy i historyczny dorobek poszczególnych narodów jako dziedzictwo Moskwy. Trend ten rozprzestrzenił się niestety na Zachód, który często określał obywateli Związku Sowieckiego mianem „Rosjan”.

Pawło Łodyn

Autor: Pawło Łodyn

Wróćmy jednak do obecnej koncepcji. Podkreśla ona pacyfizm rosyjskiej polityki zagranicznej. Oto już jest bezpośrednie trafienie w Orwella: „Wojna to pokój, wolność to niewola, ignorancja to siła”. Stwierdzenie to brzmi szczególnie obłudnie na tle ciągłych inwazji na niepodległe państwa: czy przeciwko Gruzji w 2008 roku, obecnej ludobójczej wojny w Ukrainie, czy też tłumionego wcześniej pragnienia niepodległości Iczkerii. Można też wspomnieć o ciągłej ingerencji w sprawy wewnętrzne Białorusi, Mołdawii, Kazachstanu i wielu innych państw. Celem rosyjskiego manipulatora jest zawsze nadanie pozytywnej charakterystyki swojej otwartej agresji, na przykład użycie słowa „pacyfikacja” w kontekście wojny. Taki obraz świata jest typowy dla dyktatur, jak ostrzegał Orwell. „Ukraina tak zaciekle opierała się rosyjskiej pacyfikacji, że trzeba ją zniszczyć”.

Nie mniej fantasmagoryczne są rosyjskie obawy przed konfliktem „między głównymi państwami posiadającymi broń nuklearną”, który może przerodzić się w „wojnę lokalną, regionalną lub globalną”. I to pomimo faktu, że nuklearny szantaż Putina, w jeszcze bardziej nieadekwatnych formach ze strony jego poprzednika na stanowisku Miedwiediewa, praktycznie nie przestaje od 24 lutego ubiegłego roku. Kreml, zgodnie z koncepcją, nadal uważa się za „jeden z wiodących ośrodków rozwoju we współczesnym świecie”. W rosyjskim sztucznym zwierciadle system międzynarodowy jest niemal dwubiegunowy, gdzie z jednej strony Rosja i jej sojusznicy, Euroazjatycka Unia Gospodarcza, WNP i OUBZ „chronią tradycyjne wartości moralne i etyczne”, a z drugiej strony Stany Zjednoczone, bloki NATO i UE dążą do narzucenia „pseudohumanistycznych i innych neoliberalnych orientacji ideologicznych”.

Wobec braku choćby cienia przyszłego modelu, jaki powinien oferować „jeden z wiodących ośrodków rozwoju współczesnego świata”, Rosja nie ma innego wyboru, jak pielęgnować swoją przeszłość. Dlatego dokument mówi o promowaniu zachowania „historycznej prawdy i pamięci” o roli Rosji w historii świata. No, oczywiście – o motywie ochrony praw, wolności i słusznych interesów obywateli kraju agresora w innych państwach. W jakich zbrodniczych formach to się odbywa – widać na przykładzie ludobójstwa, którego armia rosyjska dokonuje na terytorium Ukrainy od ponad roku od inwazji na pełną skalę.

Zgodnie z tą koncepcją Chiny i Indie są postrzegane jako „przyjazne suwerenne globalne centra władzy”, które podzielają poglądy Rosji na temat „przyszłego porządku światowego”. Za kluczowych sojuszników uważa się także Iran, Turcję, Arabię ​​Saudyjską i Egipt. Dlatego Kreml przypisuje sobie „wyjątkową misję” utrzymania globalnej równowagi sił i stworzenia wielobiegunowego systemu międzynarodowego.

Ihar Tyszkiewicz, ekspert Ukraińskiego Instytutu Przyszłości, w swojej analizie z powodzeniem podsumowuje nową doktrynę rosyjskiej polityki zagranicznej: „agresywna stacja benzynowa, która zagraża innym, ale szuka partnerów na Wschodzie”.

Cóż, można stwierdzić, że po upadku potęgi militarnej, politycznej i gospodarczej Kreml nie ma innego wyjścia, jak zanurzyć się w równoległym świecie fantazji własnych dokumentów programowych.

Pawło Łodyn – dyrektor wykonawczy Centrum Narracji Politycznych Demokracji; korespondent portalu „Obserwator Międzynarodowy” w Ukrainie

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.