Deportacja zawsze była jednym z instrumentów zbrodni Moskwy wobec obszarów, które interpretowała i nadal interpretuje jako własne kolonie. Związek Sowiecki, który dążył do osłabienia czynnika narodowego, przymusowo i masowo przesiedlał ludzi zarówno na swoim terytorium, jak i w ramach wymiany ludności z krajami satelickimi. W różnych okresach byli to Finowie i Estończycy wygnani z Leningradu, Koreańczycy wypędzeni z Dalekiego Wschodu, Czeczeni, Ingusze i Tatarzy krymscy deportowani ze swoich ziem w czasie i po II wojnie światowej jako „wrogowie narodu”. Ofiarami zbrodni stalinizmu byli także Ukraińcy, którzy oprócz zniszczenia poprzez „zafundowany” przez władzę sowiecką Hołodomor w latach 30., w latach 1944-1951 byli przedmiotem kilku wymian terytorialnych z Polską (a także wewnątrz państwa polskiego, czego symbolem stała się akcja Wisła).
Autor: Pawło Łodyn
Jako prawdziwy następca i apologeta stalinowskiego reżimu, obecny reżim rosyjski również uciekał się do takich narzędzi, zwłaszcza w kontekście rozpętanych wojen neoimperialistycznych. Podczas drugiej wojny czeczeńskiej, która była walką z dążeniem Iczkerii do niezależności od metropolii moskiewskiej, Czeczeni byli umieszczani w obozach filtracyjnych, gdzie miały miejsce masowe tortury i mordy. Najbardziej tragicznie znany stał się obóz zagłady w Czernokozowie.
Trwająca inwazja na Ukrainę dodatkowo pokazała cynizm okupanta. Ukraińskie miasta blokują i nieprzerwanie ostrzeliwują wojska rosyjskie, uniemożliwiając tworzenie korytarzy humanitarnych dla ludności cywilnej (a tam, gdzie jest to uzgodnione, cywile są często rozstrzeliwani przy próbie wyjścia z miasta). Zamiast tego są deportowani, często przymusowo, na terytoria rosyjskie lub okupowane. Prezydent Zełenski podał szokującą informację w niedawnym wywiadzie dla rosyjskich dziennikarzy. Chodziło o wywiezienie, a właściwie masowe uprowadzenie dwóch tysięcy dzieci z Mariupola, które Rosjanie przetrzymają dla wymiany. Według zdjęć satelitarnych Rosja umieściła w obozie przejściowym w Bezymennoie, na wschód od oblężonego miasta, około 5000 osób. Zgodnie ze słowami wiceminister Iryny Wereszczuk, liczba przesiedleńców do Rosji – bez zgody Kijowa – może sięgnąć nawet 40 tys.
Jaka jest motywacja agresora w takich działaniach? Oprócz oczywistej intencji stworzenia propagandowego wizerunku „misji humanitarnej” (na poziomie oficjalnym strona rosyjska stanowczo zaprzecza o celowym ostrzeliwaniu ludności cywilnej i infrastrukturę), realizuje on także ukryte i długofalowe cele. Na początku lutego pod auspicjami Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej powołano międzyresortową komisję ds. polityki migracyjnej pod przewodnictwem Miedwiediewa, która ma koordynować procesy migracyjne z uwzględnieniem „zewnętrznych i wewnętrznych zagrożeń dla bezpieczeństwa narodowego”.
Ze względu na stały wzrost odsetka muzułmanów, w szczególności w związku z przyciąganiem migrantów zarobkowych z Azji Centralnej, władze Kremla obawiają się nasilenia ekstremizmu, a nawet uruchomienia procesów dezintegracyjnych w kraju. Ponadto większość regionów Rosji ulega ciągłej degradacji z powodu sankcji i niepowodzenia polityki gospodarczej i społecznej Moskwy. Powszechny alkoholizm i narkomania wpływają na jakość ludności pracującej w Rosji. Dlatego też, oczywistym jest, że do naprawy sytuacji wewnętrznej (społeczno-gospodarczej) potrzebni byli Ukraińcy (w tym kontekście należy zwłaszcza zrozumieć cel aktywnej paszportyzacji, która miała miejsce na Donbasie w ciągu ostatnich kilku lat). W dzisiejszych warunkach, kiedy w wyniku zbrodniczych działań rosyjskiego okupanta ludność cywilna przymusowo deportowana z Ukrainy znajduje się na skraju przetrwania, cena jej pracy zostanie ustalona bardzo nisko – mamy więc do czynienia z niewolnictwem pracy. Narzędzia polityki Kremla bardziej przypominają metody średniowieczne, zresztą, dość powiedzieć, że to właśnie „do średniowiecza” prowadzi swoją Rosję Władimir Putin.
Pawło Łodyn – politolog, dyrektor wykonawczy Centrum Narracji Politycznych Demokracji; korespondent portalu „Obserwator Międzynarodowy” w Ukrainie