Dr Barbara Jundo-Kaliszewska: osiągnięto historyczny kompromis w sprawie „utraconej tożsamości” Polaków na Litwie

Litwa właśnie przyjęła Ustawę o pisowni imion i nazwisk – wejdzie ona w życie 1 maja 2022 r. Decyzja władz litewskich zapisze się w historii państwa jako kamień milowy w podejściu rządzącego mainstreamu nie tylko do sprawy ochrony języka państwowego, ale też do mniejszości. W czasach zmagań z infodemią i generowania wybiórczej nieufności warto, by spory o język nad Wilią znalazły wreszcie swoje szczęśliwe zakończenie.

Dr Barbara Jundo-Kaliszewska / fot. Uniwersytet Łódzki

Autor: dr Barbara Jundo-Kaliszewska

Przełom w sprawie alfabetu

18 stycznia 2022 r. litewski parlament większością głosów (82 – za; 32 – przeciw i 3 – wstrzymało się od głosu), w trzecim głosowaniu  podjął decyzję o przyjęciu Ustawy o pisowni imion i nazwisk. 25 stycznia podpis pod ustawą złożył prezydent Litwy Gitanas Nausėda. Po wieloletnich podchodach i niezliczonych projektach długo oczekiwanej legislacji, sprawa zapisu imion i nazwisk w dokumentach tożsamości została uregulowana na poziomie ustawowym.

W dokumentach potwierdzających tożsamość obywateli Litwy od maja zostanie dopuszczony zapis imion i nazwisk alfabetem łacińskim: w użyciu znajdą się znaki „q”, „x”, „w” oraz dwuznaki „cz”, „sz”, „dz” i „nn”. Ustawa w dalszym ciągu nie dopuszcza wykorzystania znaków diakrytycznych charakterystycznych dla innych języków (takich jak „ł”, „ć”, “ź”, “ń”, “ś” ale też „ä”, „ö”, „å”). Tak np. nazwisko „Kališevka” można będzie zapisać – „Kaliszewska”, ale już „Kołosowska” przeistoczy się w „Kolosowską”, co oznacza wprowadzenie do obiegu prawnego kolejnej „hybrydowej” – bo choć zmodyfikowanej, to wciąż nie oryginalnej – wersji nazwiska.

Problem był wielokrotnie sygnalizowany w przeszłości. Poruszono go również w obecnej debacie sejmowej w odniesieniu do poprawek do projektu Ustawy zgłoszonych 13 stycznia przez przedstawicieli Akcji Wyborczej Polaków na Litwie-Związku Chrześcijańskich Rodzin – Ritę Tamašunienė, Beatę Pietkiewicz i Czesława Olszewskiego. Sugestii parlamentarzystów nie uwzględniono, zaś własnego projektu ugrupowanie w ostatnim czasie nie przedstawiło.

Historyczna legislacja

Przez ostatnie trzy dekady, niezliczone „mutacje” propozycji  omawianej legislacji, niczym bumerang, powracały na agendę sejmową Litwy. Były one wyrazem językowych aspiracji mniejszości polskiej, która od końca lat 80. ubiegłego wieku próbuje „odzyskać” utracone po II wojnie światowej prawa do nazwiska.

17 września 1939 r. Związek Sowiecki dokonał zbrojnej napaści na Polskę, a następnie – zgodnie z postanowieniami tajnego protokołu do Paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 r. – w październiku 1939 r. przekazał tereny Wileńszczyzny międzywojennej Litwie. Już w 1940 r. państwo zostało inkorporowane w skład ZSRS, a stan ten utrwalił się po II wojnie światowej. W wyniku powojennych rozstrzygnięć geopolitycznych, ludność zamieszkująca tereny wokół Wilna została pozbawiona polskiego obywatelstwa na rzecz obywatelstwa Litewskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Nazwiska i imiona nie tylko miejscowych Polaków, ale też Litwinów, zostały zapisane w aktach prawnych w rosyjskiej – często przypadkowej lub celowo wypaczonej – transkrypcji. Dochodziło do sytuacji kuriozalnych, kiedy członkowie jednej rodziny uzyskiwali różne „nazwiska” (wystarczyło pominięcie zaledwie jednej litery bądź dodanie rosyjskich końcówek).

Historia zatoczyła koło niemal pół wieku później, kiedy wybijająca się na przełomie lat 80. i 90. XX w. na niepodległość Litwa, wprowadzając litewskie dokumenty tożsamości, nie uwzględniła możliwości zapisu nazwisk jej obywateli wszystkimi literami i znakami diakrytycznymi z łacińskiego alfabetu. Problem pogłębiał fakt, że nowej – litewskiej – transkrypcji nazwisk przedstawicieli mniejszości polskiej dokonano w oparciu o sowieckie akty prawne. Wzbudziło to zrozumiałe emocje miejscowych Polaków, którzy wraz z rozpadem ZSRS, liczyli na odzyskanie swoich tożsamości.

Postulaty mniejszości zawarto w licznych, opracowanych przez lokalne organizacje polskie, dokumentach. Warto tu przypomnieć chociażby sugestie i wnioski zgłoszone przez Związek Polaków na Litwie do Ustawy o języku państwowym, Ustawy o mniejszościach narodowych czy wreszcie Ustawy o dowodzie osobistym obywatela Republiki Litewskiej. Apelowano o uwzględnienie w nowej kodyfikacji prawa: zarówno możliwości wskazania narodowości obywatela, jak i zapisu nazwisk i imion rodziców „zgodnie z ukształtowanymi historycznie tradycjami polskiej narodowości i w oryginalnym brzmieniu”. Nawiązano do Ustawy o nazwiskach z 1938 r. międzywojennej Republiki Litewskiej, która nie tylko dopuszczała wskazane rozwiązania (jeśli nazwiska były zapisane łacińskim alfabetem), ale też uwzględniała możliwość zamieszczenia w dokumencie dwóch wersji nazwiska.

Jednakże ostateczne regulacje, zawarte w Uchwale Rady Najwyższej Republiki Litewskiej w sprawie pisowni imion i nazwisk w paszporcie obywatela Republiki Litewskiej z 31 stycznia 1991 r.,  nie uwzględniły takich opcji. Zastrzeżono wyłącznie litewską pisownię imion i nazwisk wszystkich obywateli państwa. Ukłonem w stronę mniejszości polskiej miało być pozostawienie w gestii jej przedstawicieli prawa wyboru w sprawie zastosowania (bądź też nie) końcówki nazwiska, określającej płeć i status cywilny obywatela

Tym sposobem na początku lat 90. XX w., po raz kolejny w powojennej historii, przedstawiciele lokalnej społeczności polskiej otrzymali całkowicie nowe i nieistniejące nigdy dotąd w żadnych dokumentach nazwiska w postaci tworzonego doraźnie, w oparciu o sowiecką transkrypcję, tworu graficznego z użyciem liter litewskiego alfabetu. Finalnie, podobnie jak za czasów ZSRS, zapis imienia i nazwiska stał się zakładnikiem kompetencji tudzież intencji urzędników państwowych tej transkrypcji dokonujących.

Problem zapisu nazwisk z użyciem „zakazanych” liter alfabetu łacińskiego pogłębił się, kiedy obywatelki Litwy, wychodząc za mąż za obcokrajowców, zamiast nazwiska męża, również uzyskiwały całkowicie nowe, nieistniejące dotąd w żadnych dokumentach. Tym niemniej, niezależnie od opcji rządzącej państwem czy argumentów przemawiających za uregulowaniem podnoszonej już nie tylko przez mniejszości narodowe sprawy, litewscy parlamentarzyści – aż do teraz – konsekwentnie odrzucali ten projekt jako „polską ustawę”.

Pisownia w okowach polityki

W temacie interesujących nas rozważań, niewątpliwie warto wspomnieć o kazusie dr. Tomasza Snarskiego – obywatela Polski i prawnika z Gdańska, który w 2011 r., poniekąd w odpowiedzi na indolencję państwa polskiego, złożył petycję do Parlamentu Europejskiego w sprawie praw językowych Polaków na Litwie (petycja nr 358/2011). Sprawa nabrała rozgłosu międzynarodowego.

W istocie, opieka nad członkami wspólnoty narodu polskiego – w tym również mniejszości – poza granicami kraju, zgodnie z literą Konstytucji RP, spoczywa na karbach Ministerstwa Spraw Zagranicznych RP. Jeszcze do niedawna prawa mniejszości polskiej na Litwie znajdowały się w rejestrze szczególnie dotkliwych wizerunkowo porażek resortu. Ten, bowiem, przez trzy dekady nie zdołał wynegocjować najmniejszych ustępstw w kluczowych dla mniejszości sprawach (m.in. postępującej lituanizacji szkolnictwa, braku ustawodawstwa w zakresie ochrony mniejszości, kwestii dwujęzycznych toponimów czy używania języka polskiego jako pomocniczego w regionach zwarcie zamieszkałych przez społeczność polską).

Zapis dopuszczający możliwość skorzystania z prawa do oryginalnej pisowni imion i nazwisk mniejszości polskiej na Litwie i mniejszości litewskiej w Polsce znalazł się w  dokumencie regulującym dwustronne relacje państw w nowych realiach postsowieckich – Traktacie między Rzecząpospolitą Polską a Republiką Litewską o przyjaznych stosunkach i dobrosąsiedzkiej współpracy z 26 kwietnia 1994 r. Art. 14 Traktatu gwarantował prawo „do używania swych imion i nazwisk w brzmieniu języka mniejszości narodowej”. Szczegółowe regulacje dotyczące pisowni imion i nazwisk miały zostać doprecyzowane w odrębnej umowie, jednakże tej Wilno i Warszawa nigdy nie zawarły. Polska w praktyce dopuściła możliwość zapisu imion i nazwisk mniejszości litewskiej w wersji oryginalnej na swoim terytorium i przez kolejne trzy dekady podnosiła ten temat w relacjach z Wilnem.

Swoją niechlubną odsłonę sprawa „ustawy o nazwiskach” miała podczas ostatniej wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Wilnie. Dwa dni przed tragiczną śmiercią w Smoleńsku, 8 kwietnia 2010 r. prezydent Polski Lech Kaczyński gościł na posiedzeniu litewskiego Sejmu w Wilnie, gdzie głosowano nad projektem ustawy. Przeciw ustawie głosowało 38 parlamentarzystów. Aż 36  (spośród obecnych na sali 104 litewskich posłów) wstrzymało się od głosu. Swoje głosy „za” oddało zaledwie 30 posłów.  Był to cios wizerunkowy zarówno dla Polski, która po niemal dwóch dekadach negocjacji spodziewała się przełomu, jak i dla Litwy, której decyzja po śmierci pary prezydenckiej szerokim echem odbiła się w mediach na całym świecie.

Abstrahując od szeregu działań kolejnych ekip rządzących Polską, moment krytyczny przypadł na czasy rządów Prawa i Sprawiedliwości. I choć relacje PIS z rządem Związku Chłopów i Zielonych zdawały układać się wzorowo, to paradoksalnie, dopiero zmiana aktorów na scenie politycznej Wilna, po wyborach w październiku 2020 r. i dojście do władzy konserwatywno-liberalnej koalicji rządzącej doprowadziła do przełomu. W tym miejscu nie można pominąć roli, jaką w procesie przyjęcia przepisów odegrała nowa minister sprawiedliwości Ewelina Dobrowolska – miejscowa Polka, adwokatka przez wiele lat występująca z ramienia Europejskiej Fundacji Praw Człowieka w obronie praw obywateli Litwy do nazwiska.

Postęp w sprawach dotyczących praw językowych mniejszości obserwujemy właściwie od końca ubiegłego roku. W grudniu 2021 r. podczas spotkania polskich wiceministrów Tomasza Rzymkowskiego oraz Szymona Szynkowskiego vel Sęka z minister oświaty Jurgitą Šiugždinienė zapadła decyzja o przywróceniu na listę egzaminów maturalnych, usuniętego z niej w 1998 r. języka ojczystego w szkołach mniejszości narodowych na Litwie. Następnie w połowie stycznia 2022 r. litewscy politycy nagle „przepuścili” – niedoskonałą, lecz niewątpliwie przełomową – ustawę o nazwiskach.

Sukces połowiczny

Reasumując, warto przypomnieć, że sprawa ochrony języka państwowego – podobnie jak walka mniejszości o przetrwanie polskiego – od upadku ZSRS pozostaje w centrum zainteresowania opinii publicznej, polityków, ale również… sądów. 0d 2007 do 2021 r. Europejska Fundacja Praw Człowieka wygrała aż 120 spraw o prawo do zapisu imienia i nazwiska w oryginale. Równolegle, kolejne (liczne!) wyroki Sądu Konstytucyjnego Republiki Litewskiej potwierdzały konieczność objęcia szczególną pieczą języka państwowego.

Tym większą wartość ma ten pierwszy – osiągnięty w wyniku wieloletnich i mozolnych negocjacji politycznych, licznych inicjatyw naukowców, prawników i oddolnych akcji obywatelskich – kompromis. Należy go docenić, lecz pamiętać, że w czasach zmagań z infodemią, generowania wybiórczej nieufności i zainteresowania reżimów rosyjskiego, białoruskiego czy chińskiego kwestią praw mniejszości narodowych na Litwie, warto by spory o język nad Wilią wreszcie znalazły swoje szczęśliwe zakończenie.

Dr Barbara Jundo-Kaliszewska – historyk, adiunkt w Katedrze Teorii Polityki i Myśli Politycznej Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytet Łódzkiego, specjalistka ds. stosunków polsko-litewskich oraz historii i polityki państw bałtycki, autorka monografii pt.: „Zakładnicy historii. Mniejszość polska w postradzieckiej Litwie” (Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego 2019). Autorka portalu „Obserwator Międzynarodowy”

https://server400731.nazwa.pl/obserwatormiedzynarodowy2019/05/06/dr-barbara-jundo-kaliszewska-polacy-na-litwie-kieruja-sie-swoja-racja-stanu-wywiad/
Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.