Narracja medialna geopolitycznej przestrzeni Morza Czarnego, która obejmuje m.in. Ukrainę, Rumunię i Mołdawię, zależy od polityki historycznej danego państwa i wydarzeń, które są ważne (choć czasem czysto symboliczne) dla zainteresowanego społeczeństwa i jego klasy politycznej. Media w ich klasycznym i idealnym sensie (używając koncepcji idealnych typów Maxa Webera) powinny być odzwierciedleniem wydarzeń i rzeczywistości społeczno-politycznej. Jednak typ idealny i typ rzeczywisty w sposób zasadniczy się różnią, czego przykładem jest właśnie trójkąt Ukraina–Rumunia– Mołdawia. Nawiasem mówiąc, wciąż niewiele wiemy o tym geopolitycznym trójkącie.
Autor: dr Marin Gherman
Narracje medialne tych krajów dotyczące wydarzeń historycznych i pamięci historycznej są zupełnie inne. W Rumunii, której polityka historyczna opiera się na koncepcji historii narodu rumuńskiego, a nie tylko historii państwowości, narracja mediów wygląda jednorodnie. Wydarzenia ważne dla narodu rumuńskiego są omawiane w kontekście historycznym bez nadmiernej „egzystencjalnej debaty”. Dla przykładu wymieńmy: Dzień Rumunii – 1 grudnia, ustanowienie Rumunii jako państwa, wydarzenia poświęcone walce narodu z Imperium Osmańskim, Wreszcie, II wojna światowa ugruntowana na antyradzieckiej i antykomunistycznej narracji, która jest współcześnie ekstrapolowana na Rosję jako kontynuatora ZSRR.
Mołdawia różni się znacznie od Rumunii pod względem spolaryzowanej historycznej narracji naukowej i narracji medialnych, a polityka historyczna zmienia się dość często w zależności od przywódców politycznych, którzy wybierają wektor prozachodni lub prorosyjski. Innymi słowy, wektor polityki zagranicznej w pewnym sensie określa historię i sposób podejścia do niej.
Historia Rumunów była nauczana w szkołach przez pewien czas, a Mołdawia została przedstawiona w mediach i podręcznikach szkolnych z wykorzystaniem modelu Austro-Niemiec. To znaczy jeden naród, ale dwa odrębne stany. Następnie, po powrocie do władzy Partii Komunistycznej, a później Partii Socjalistów, zasada ta została porzucona, a instytucje edukacyjne i media kontrolowane przez te partie zaczęły intensyfikować narrację, skoncentrowaną na „narodzie mołdawskim”, „języku mołdawskim” oraz historycznej rolę Armii Czerwonej, która uwolniła Mołdawię od najeźdźców rumuńskich i niemieckich.
Z drugiej jednak strony, istnieją inne media, które mają zupełnie inną narrację: armia radziecka jest inwazyjna, nie ma języka mołdawskiego, to dialekt rumuński, komunizm przyniósł deportacje i cierpienia mołdawskie, winowajcą konfliktu naddniestrzańskiego jest tylko Rosja. W Mołdawii znajdujemy współistnienie różnych, często przeciwnych narracji. Na poziomie pamięci historycznej istnieje kilka klisz: niektóre media (kontrolowane przez Rosję) transmitują paradę poświęconą 9 maja, używając pamięci historycznej jako broni w służbie propagandzie. Inne zaś media pokazują wydarzenia poświęcone Dniu Europy, niektóre transmitują kazania Kościoła Prawosławnego podległego Patriarchatowi Rosyjskiemu, jeszcze inne – wypowiedzi Metropolity Besarabii, podlegającego Patriarchatowi Rumuńskiemu. Ta sytuacja dotycząca postrzegania przeszłości i relacjonowania wydarzeń historycznych jest ściśle związana ze strategicznymi planami Mołdawii jako państwa.
W tym trójkącie porównawczym Ukraina znajduje się pośrodku. Narracja medialna nie jest typowa i jednorodna jak w Rumunii, z drugiej strony zróżnicowanie nie jest tak głębokie jak w Mołdawii, choć również jest obecne. Należy jedynie wspomnieć dyskusje na temat bohaterów radzieckich i ukraińskich bohaterów narodowych w kontekście ich postrzegania na zachodzie i wschodzie Ukrainy. Zwykle występują problemy z postrzeganiem przeszłości w czym pomagają media, relacjonując wydarzenia publiczne, zwłaszcza związane z dawnymi świętami radzieckimi, jak 9 maja, 23 lutego itd.
Podtrzymywanie zainteresowania odbiorców informacjami dotyczącymi niektórych wydarzeń z przeszłości, w szczególności dnia 9 maja, leży w interesie krajów, które chcą utrzymać cywilizację krajów postsocjalistycznych. Chodzi oczywiście o Rosję. W przeciwieństwie do Ukrainy, Mołdawia nie zakazuje rosyjskich sieci społecznościowych oraz usług elektronicznych i antywirusowych, które z ukraińskiego punktu widzenia osłabiają niezależną przestrzeń informacyjną kraju.
Na przykład w Naddniestrzu szkoły uczą historii z perspektywy „ludu naddniestrzańskiego”, który nie ma nic wspólnego z Mołdawią, z wyjątkiem granicy, a aneksja historycznego imperium Besarabii w 1812 roku do Imperium Rosyjskiego pokazywana jest jako „szansa na rozwój regionu w porównaniu z anachronicznie zacofanym Imperium Osmańskim”. Coś podobnego czeka Ukrainę, jeśli chodzi o okupowane przez Rosję części Donbasu i Krym. Naddniestrzańskie media kopiują tę oficjalną narrację, która w kontekście konfliktu rosyjsko-ukraińskiego przedstawia dwóch wrogów Tyraspolu: z jednej strony Rumunię, która chce rumunizować Mołdawię, z drugiej strony Ukrainę, która „nie jest tak przyjazna Rosji” jak wcześniej i „znajduje się pod wpływem USA”. Te ograniczone przestrzenie geopolityczne tworzą własne historyczne mity egzystencjalne, własne narracje medialne oparte na efektach zwrotnych, co dodatkowo komplikuje rzeczywistość społeczno-polityczną.
Niestety próby znalezienia wyjścia z tych sytuacji przez tworzenie barier politycznych nie zawsze są skuteczne. Należy także dodać, że współpraca na poziomie historyków, naukowców i mediów w celu stworzenia zgodnej narracji historycznej w przestrzeni transgranicznej jest w istocie minimalna, ponieważ również w trójkącie Ukraina-Rumunia-Mołdawia istnieją trudne tematy historyczne – z pewnością ich ostateczne rozwiązanie stanowiłoby pozytywny czynnik dla rozwoju współpracy w regionie. W przeciwnym razie w wojnie hybrydowej przekaz tych krajów będzie ze sobą sprzeczny, na czym mogą zyskiwać tylko państwa trzecie na czele z Federacją Rosyjską.
Ponadto, jak wydaje się, należy zbudować wspólną narrację na podstawie zbliżenia informacyjnego trzech krajów. Bez stałych korespondentów publicznych nadawców Ukrainy, Mołdawii i Rumunii w krajach sąsiednich, bez wspólnych centrów medialnych, kraje te narażone są na ryzyko istnienie obok siebie bez poczucia wzajemnego zaufania. Dlatego też, narracja historyczna splata się z politycznymi i strategicznymi wyzwaniami współczesności. Należy tego dokonać zarówno na poziomie dyplomacji kulturalnej i gospodarczej, jak i na poziomie instytucji społeczeństwa obywatelskiego i strategii medialnych.
Marin Gherman – doktor nauk politycznych, redaktor naczelny BucPress, politolog, dziennikarz, tłumacz (Ukraina)
Artykuł jest rozszerzoną wersją referatu, wygłoszonego przez Autora podczas konferencji międzynarodowej online „Polityka historyczna między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym”. Konferencja została zorganizowana przez Instytut Demokratyzacji i Rozwoju z Kijowa (Ukraina) oraz Centrum Narracji Politycznych Demokracji z Czerniowców (Ukraina) przy wsparciu technicznym Ukrinform (29 kwietnia 2020 r.). Portal Obserwator Międzynarodowy był patronem medialnym tego wydarzenia.