Ukraina: o brutalnych atakach na działaczy społecznych oraz niejasnych powiązaniach elit w Kijowie i prorosyjskich sił w regionach [WYWIAD]

W ostatnim czasie na Ukrainie prawdziwą plagą stały się brutalne ataki na aktywistów społecznych, czego symbolem stał się napad na Katerynę Handziuk, proukraińską działaczkę społeczną z Chersonia. 27 września w Kijowie odbyła się demonstracja aktywistów, czujących się ofiarami ataków i prześladowań za swoją działalność.

Na łamach portalu „Obserwator Międzynarodowy” prezentujemy Wam rozmowę z dwoma aktywistami z Odessy, którzy również doświadczyli takich ataków: Witalijem Ustymenką, przewodniczącym odeskiego ośrodka OP Automajdan i członkiem Rady Kontroli Publicznej NABU (Narodowe Antykorupcyjne Biuro Ukrainy) oraz Serhijem Sternenką,  przewodniczącym OP Nebajdużi (Nieobojętni). Rozmawiał Witalij Mazurenko.

Witalij Ustymenko po ataku / archiwum W. Ustymenki

Witalij Mazurenko, OM: Po pierwsze, chciałbym zrozumieć czym jest spowodowana potrzeba szerokiej gamy działań aktywistów społecznych na Ukrainie w ostatnim czasie? Czy jest to bezpośrednia konsekwencja Euromajdanu z przełomu 2013 i 2014 r.?

Witalij Ustymenko: Zapotrzebowanie na aktywistów społecznych zaktywizowane wydarzeniami z 2014 r. nie zniknęło, ale tylko zyskało na znaczeniu. Większość problemów, w tym korupcja na wyższych szczeblach władzy, przetrwały. Mamy więc nowe organy antykorupcyjne, ale potrzebują one wzmocnienia, lobbowania oraz powstania nowych instytucji, w szczególności nowego sądu antykorupcyjnego. Z jednej strony mamy więcej narzędzi, ale także więcej zadań. Jednak potrzeba aktywizmu społecznego jest stała. W porównaniu z 2014 r. działalność społeczna wkroczyła na nowy poziom, to na przykład, poparcie nowych struktur, wymogi dotyczące ich tworzenia. Jednocześnie pojawiają się nowe wyzwania na poziomie lokalnym – takie jak tworzenie lokalnych grup finansowych, które są potężne i mają wpływ na procesy w państwie. Aktywizm społeczny w regionach staje się zatem specyficzną rzeczą, która utrudnia interesy lokalnym grupom kryminalnym, znajdujących się „niby” w cieniu, ale działających publicznie poprzez swoich indywidualnych przedstawicieli. Ponadto takie bandyckie grupy mają wysoki poziom „przyzwolenia” ze strony władz Kijowa, a już w szczególności dotyczy to grup: charkowskiej, odeskiej, zakarpacka czy też z miasta Dniepr. Odeska jest natomiast jedną z najpotężniejszych grup ze względu na swoje wieloletnie zakorzenienie i, odpowiednio, o czym zapominać nie wolno, użyteczność dla rządu centralnego.

Serhij Sternenko: Aktywiści intensywnie przeciwdziałają korupcji również w organach porządku publicznego. Warto wspomnieć, że byli oni członkami rad publicznych podczas rekrutacji nowych funkcjonariuszy policji i przeciwdziałają korupcji w ich szeregach na poziomie lokalnym. Przykładowo, w celu zawładnięcia terytorium wojskowego lotniska „Szkolny” w Odessie, funkcjonariusze MSW działali wspólnie z bandytami, „tituszkami,” przeciwko pilnującym go żołnierzom. Podobny schemat wystąpił, kiedy aktywiści przeciwko zabudowaniu terytorium Teatru Letniego w centrum miasta. Oznacza to, że istnieje pewna tendencja wspólnych interesów między przedstawicielami Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i lokalnymi grupami przestępczymi. 

OM: Czy to nie świadczy o słabości władzy w Kijowie?

W.U.: Podejrzewam, że w 2014 r., w momencie kryzysowym utrzymania władzy, nowy pomajdanowy rząd musiał negocjować z lokalnymi elitami, a umowy te nadal istnieją, aby zagwarantować stabilność w regionie. W tym samym czasie, paradoksalnie, lokalne elity są głęboko infiltrowane przez rosyjskich agentów. Mer Odessy, Hennadij Truchanow, ma rosyjskie obywatelstwo. 

OM: Przejdźmy teraz do Waszych osobistych historii i doświadczeń. Jakie tło mają przeprowadzone na Was ataki? 

W.U.: Przed atakiem zaplanowaliśmy zorganizowanie w tym sezonie letnim dużej kampanii przeciwko nielegalnej budowie na wybrzeżu w Odessie. Na miesiąc przed atakiem w pobliżu mojego domu zauważyłem, że ktoś mnie śledzi. Napad, który przydarzył się maju, został profesjonalnie zaplanowany przez atakujących. Tydzień po zdarzeniu, podczas spotkania z udziałem NABU w Kijowie, przypadkowo spotkałem się z prokuratorem obwodowym Żuczenko i zadałem mu pytanie o dochodzenie w sprawie przypadków ataków na aktywistów. Odpowiedź brzmiała, że sprawców „prawie” znaleziono i są postępy w śledztwie. Oczywiście, żadnych postępów nie ma do dziś. Jedyne co, to MSW zapewniło mi ochronę osobistą (w momencie publikacji tego wywiadu ochrona została wycofana – OM).

S.S.: Napady na mnie wiążą się z moją działalnością publiczną. Trudno zakładać z kim są powiązane osoby sprawców, głównie z powodu braku szczegółowych informacji. Przypuszczam, że to „nadmierne zainteresowanie” ze strony dwóch sił – lokalnych elit i Rosjan, mając na względzie systematyczne działania mające na celu destabilizację sytuacji na południu i wschodzie Ukrainy w postaci ataków na działaczy społecznych.

 

OM: W czym dopatrujecie się powodów do prześladowań aktywistów akurat w ostatnim czasie?

W.U.: Moim zdaniem, w Odessie wynikało to z początku letniego sezonu turystycznego. My jesteśmy zmuszeni do sporego wysiłku w celu przyjrzeniu się na dochodzenie w tych sprawach, a organy ścigania, powiązane z grupą finansową, przesadnie nie spieszą się. Ponadto, to również akt zastraszania nas, „logiczny” z perspektywy kryminalistów. W każdym przypadku i mieście istnieje jednak swoja specyfika. Trudno zatem uogólniać i wyciągać wspólne przyczyny. W przypadku Kateryny Handziuk nie wykluczam natomiast rosyjskiego śladu, ponieważ, jako doradca mera miasta Chersonia, eksponowała ona bardzo aktywnie miejscowych prorosyjskich separatystów, w szczególności wśród pracowników policji.

S.S.: Można również mówić o znaczącej infiltracji przez wpływy rosyjskie. Jak już wspomniał Witalij, Hennadij Truchanow, mer miasta Odessy, ma rosyjskie obywatelstwo, a w 2014 r. zaprzeczał, że doszło do rosyjskiego ataku na Ukrainę. Duża liczba członków jego partii „Dowiriaj Diłam” (Zaufaj Sprawom) w 2014 r. występowała z aktywnym prorosyjskim przekazem. Na przykład, Andrij Kisłowski, radny z tej partii w radzie miejskiej, były zastępcą komisarza wojskowego, w 2014 r. pojawił się w Antymajdanie pod rosyjskimi flagami. Niedawno w Chersoniu zdarzyło, że z rąk pracowników SBU próbowano porwać zatrzymanego za separatyzm mieszkańca Krymu, który jest członkiem partii Ilya Kiwi, człowieka bliskiego ministrowi spraw wewnętrznych, Arsena Awakowa.

 

OM: W mediach pojawiły się informacje o zainteresowaniu ministra w przedmiocie ataków na działaczy społecznych, w tym na Pana. Ile w tych doniesieniach medialnych jest prawdy? 

S.S.: Jeśli spojrzeć logicznie, to zauważymy że w przypadkach ataków na aktywistów na całej Ukrainie praktycznie nie ma żadnego postępu w śledztwie, a to pozostaje przecież głównym zadaniem MSW. Mogę założyć, że do ataków na mnie przyczynili się także, przynajmniej pośrednio, pracownicy policji Odessy, bo po dwóch wcześniejszych próbach odmówiono nadania mi państwowej ochrony. Co więcej, rodzaj narzędzia do śledzenia, wykryty na moim samochodzie, jest podobny do stosowanych przez MSW lub SBU, choć mało prawdopodobne, że za tym stoi SBU. Powiedzmy jednak wprost, brak elementarnej reakcji i brak skutecznego dochodzenia zwiększa ryzyko kolejnych ataków.

W 2019 r. na Ukrainie odbędą się wybory prezydenckie, a kilka miesięcy po nich, wybory parlamentarne. Czy ataki na działaczy społecznych nie są przypadkiem dowodem na próbę rewanżu sił „sprzed” Majdanu? 

W.U.: Trudno mówić o rewanżu, ponieważ zachowane są finansowe kanały tych sił, cała struktura jest zachowana. Oznacza to, że próba, o którą Pan pyta, już się dzieje. Te wybory będą niewątpliwie kluczowe choć trudno przewidzieć, co się stanie w nich stanie. My, aktywiści, będziemy tworzyć mobilne grupy monitorujące ich przebieg. Jednak poziom stosowanej przemocy w przeciwdziałaniu próbom fałszowania głosowania jest dla mnie trudny do przewidzenia. Czy ludzkie życie i zdrowie będą wartością? Istnieje ryzyko, że wszyscy będą przyzwyczajeni do ataków przed wyborami i jest to przerażające. Podobnie jak częsta bezczynność policji.

S.S.: Nie widzę żadnych globalnych zmian, nie zaczęliśmy grać na nowych zasadach w polityce. Te są zachowane od czasów Janukowycza. Dlatego ataki na aktywistów nie wskazują na zemstę, choć prawdopodobnie będą wykorzystywane przez rosyjskie agencje wywiadowcze lub lokalne elity przy ich współpracy. Trudno powiedzieć teraz jaki będzie przebieg wyborów, ponieważ większość kandydatów i sił politycznych ma dość niskie notowania, ale jasne jest, że jeśli nie wprowadzimy zmiany do Ustawy Wyborczej, to nie otrzymamy rzeczywistych zmian i nie zmniejszymy wpływu grup finansowych. Po reformie decentralizacyjnej elity regionalne uzyskały szeroki wpływ finansowy i na poziomie krajowym, a także „prywatne armie” w postaci miejskich jednostek bezpieczeństwa, które często przekraczają swoje uprawnienia. Wydaje się, że istnieje porozumienie między rządem centralnym a lokalnymi elitami, aby zapewnić pożądany wynik w wyborach prezydentowi i jego sile politycznej. 

OM: Jak wiemy, poważnym problemem na Ukrainie jest korupcja, która również uwydatnia się podczas omawianych przez nas wydarzeń – ataków na działaczy społecznych i braku działania odpowiednich służb. Aktywiści mogą okazać się wystarczającym czynnikiem, aby przezwyciężyć korupcję. Jaka jest zatem skuteczność NABU (Narodowe Antykorupcyjne Biuro Ukrainy) w tych procesach?

W.U. Ważne jest, aby pamiętać, że NABU ma ograniczone możliwości. W Odessie jest to dosłownie kilku śledczych. Co istotne, są oni na szczęście niezwykle zmotywowanymi do pracy ludżmi, którzy wykazali dobre wyniki w kilku godnych uwagi przypadkach, w szczególności w sprawie przeciwko merowi Odessy. Niestety, „niezależny” sąd nie przychylił się od ustaleń śledczych… W ramach jurysdykcji Odeskiego Biura NABU znajdują się aż trzy obwody i ilość spraw jest po prostu olbrzymia. Jednocześnie istnieje szeroka kampania informacyjna przeciwko NABU. Co jednak jest oczywiste, kiedy organ antykorupcyjny będzie w sposób niemal jawny zwalczany przez inne organy czy urzędników państwowych, zwiększy się ryzyko izolacji międzynarodowej ze strony zachodnich partnerów. 

OM: W związku z faktem, że nasza rozmowa ukazuje się na łamach polskiego portalu, nie mogę na koniec nie zadać pytania o Wasze stanowisko w przedmiocie ukraińsko-polskich stosunków i procesu historycznego pojednania?

S.S: Chciałbym, aby te stosunki były lepsze. Mamy wiele trudnych chwil w naszej historii, ale chcielibyśmy, aby one pozostały przeszłością i moglibyśmy zacząć żyć naszą teraźniejszością oraz przyszłością. Mamy wiele wzajemnych roszczeń z przeszłości, ale teraz nie powinniśmy tworzyć konfliktów. Tylko Rosja buduje swoją obecną politykę w oparciu o przeszłość. Dziś głównym zagrożeniem dla regionu Europy Wschodniej jest Rosja, a już zwłaszcza dla Polski i państw bałtyckich. Musimy połączyć wysiłki, aby przeciwdziałać temu zagrożeniu. W szczególności warto pogłębić integrację gospodarczą, stworzyć Międzymorze w integracji państw bałtyckich, Polski, Ukrainy i, być może, Gruzji, ponieważ kraje te są geograficznie powiązane i faktycznie są wschodnim frontem dzisiejszej – a może przyszłej – UE w konfrontacji z Federacją Rosyjską. To jeden z najważniejszych obszarów naszej współpracy. Nie widzimy rywala w Polsce. 

Dziękuję za rozmowę. 

Rozmawiał Witalij Mazurenko.

  

Witalij Ustymenko – członek Rady Kontroli Publicznej NABU (Narodowe Antykorupcyjne Biuro Ukrainy) i przewodniczący odeskiego ośrodka OP Automajdan 

Serhij Sternenko – przewodniczący OP Nebajdużi (Nieobojętni).

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed