W okresie bezpośrednio po 1989 r. Europa Środkowo-Wschodnia (EŚW) objęła kierunek transformacji ustrojowej od socjalizmu do demokracji, a relacje polityczne z Chińską Republiką Ludową uległy ochłodzeniu. W ostatnich latach Chiny ponownie zaczęły grać na ideologicznych strunach w relacjach z Europą Środkowo-Wschodnią, czego przykładem jest inicjatywa 16+1. Co jest tego powodem? Komentarz dr. Bartosza Kowalskiego z Ośrodka Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego.
W okresie bezpośrednio po 1989 r. Europa Środkowo-Wschodnia (EŚW) objęła kierunek transformacji ustrojowej od socjalizmu do demokracji, a relacje polityczne z Chińską Republiką Ludową uległy ochłodzeniu. Jednakże, już w marcu 1991 r. minister spraw zagranicznych Qian Qichen odwiedził Węgry i Polskę (a następnie we wrześniu Czechosłowację) aby przywrócić kontakty polityczne na najwyższym szczeblu. To zadanie, jak oświadczył szef chińskiej dyplomacji w czasie rozmów w Warszawie, miało zostać osiągnięte w oparciu o „relacje na nowych zasadach” – odłożenie na bok różnic ideologicznych. Jednocześnie EŚW była postrzegana w Chinach jako region pozbawiony własnych tradycji demokratycznych a transformacja dokonująca się po 1989 r. jako narzucona, lub w najlepszym razie skopiowana z rozwiązań obecnych na Zachodzie. Zmiany które odtąd następowały były odczytywane często przez pryzmat politycznej i gospodarczej niestabilności, które zaostrzyły się po wybuchu kryzysu finansowego w 2008 r. Rosnące niezadowolenie z własnej pozycji politycznej i gospodarczej na kontynencie europejskim przyniosło skręt w stronę demokracji nieliberalnej i krytykę wartości zachodnich podnoszoną przez elity polityczne skupione m.in. wokół Viktora Orbána, Jarosława Kaczyńskiego i Miloša Zemana.
W ostatnich latach Chiny ponownie zaczęły grać na ideologicznych strunach w relacjach z Europą Środkowo-Wschodnią w oparciu o wspólne dziedzictwo socjalistyczne. Aby wzmocnić współpracę z regionem, Pekin powołał w 2012 r. format „16+1”, członkostwo w którym jest wyraźnie oparte na doświadczeniach komunistycznych. Takie państwa jak Węgry, Czechosłowacja i Polska były jednymi z pierwszych, które uznały nowo powstałą Chińską Republikę Ludową w październiku 1949 r. Fakt ten jest często przywoływany w oficjalnych kontaktach, a relacje Chin z czterema państwami EŚW (Polską, Czechami, Serbią i Węgrami) mają obecnie status „całkowitego partnerstwa strategicznego”. Szczególnie interesujący w tym względzie jest przypadek węgierski. W dokumencie regulującym partnerstwo, władze w Budapeszcie wyrażają poparcie dla idei “wielkiego odrodzenia narodu chińskiego” promowanego osobiście przez przewodniczącego Xi Jinpinga. Takie rozłożenie akcentów, mówi również wiele na temat, coraz wyraźniej formułowanych aspiracji premiera Orbána do przywrócenia jedności Niziny Węgierskiej. Aspiracje te potwierdza lipcowe wystąpienie Orbána, który zadeklarował w rumuńskim Băile Tușnad „w sensie historycznym, wierzę, że stuletnia samotność Węgier dobiega końca”. W tej perspektywie, zarówno Chiny, jak i Węgry, przedstawiają się – używając chińskiego słownika politycznego – jako ofiary zachodniego imperializmu poddane „stuleciu upokorzeń”.
Używając takiej narracji, Chiny, będące w przeszłości półkolonią, nadal prezentują się na forum międzynarodowym jako państwo rozwijające się, i to pomimo statusu numer dwa w światowej gospodarce. Takie samookreślenie jest przede wszystkim oparte o czynniki polityczne, a w mniejszym stopniu związane z poziomem zaawansowania rozwojowego. Tę zależność wyjaśnił Xi Jinping w czasie lipcowego szczytu ,,BRICS+” w Johannesburgu. Przywódca ChRL zadeklarował, że Chiny zawsze pozostaną państwem rozwijającym się, bez względu na stopień rozwoju, i będą usilnie wspierać rozwój państw rozwijających się oraz pracować na rzecz budowy bliskich partnerstw.
Znaczenie globalnego Południa dla chińskiej dyplomacji zostało wyłuszczone przez Xi w czasie czerwcowej narady ds. polityki zagranicznej: „państwa rozwijające się są naszymi naturalnymi siłami sprzymierzonymi w polityce międzynarodowej”. Natomiast pozycja EŚW w chińskiej polityce zagranicznej została określona wprost przez Xi Jinpinga w przemówieniu do przywódców EŚW przed szczytem “16+1” w Suzhou w 2015 r. Relacje te zostały zrównane z poziomem współpracy pomiędzy państwami globalnego Południa ergo państwami rozwijającymi się.
Zmieniającą się pozycję EŚW w optyce chińskiej dyplomacji można zauważyć w wytycznych po ostatnim szczycie „16+1” w Sofii. W perspektywie rosnących napięć ze Stanami Zjednoczonymi, Chin zaczęły akcentować rolę EŚW w budowie otwartej i nie wykluczającej nikogo globalizacji. W odróżnieniu od tzw. „zasad z Budapesztu”, ogłoszonych przez Jiang Zemina w czasie wizyty na Węgrzech w 1995 r., które w przeciwieństwie do relacji z Europą Zachodnią, nie wskazywały na jakiekolwiek intencje Chin do konsultowania się w sprawach międzynarodowych z wschodnią częścią europejskiego kontynentu. Dlatego można założyć, że obok przesłanek gospodarczych, dwustronne partnerstwa z państwami EŚW, jaki “16+1” są potrzebne Chinom do budowy wsparcia na arenie międzynarodowej. Istotny w tym względzie jest fakt, że w relacjach z Europą Środkowo-Wschodnią wykorzystywane są mechanizmy instytucjonalne oraz pobrzmiewa retoryka państw rozwijających. Opiera się to na przekonaniu Chin o współdzielonym (post)socjalistycznym doświadczeniu i mentalności, które będzie się przekładało na lepszą komunikację i zrozumienie, niż ma to miejsce w kontaktach z Zachodem.
Dr Bartosz Kowalski – doktor nauk politycznych; analityk; adiunkt w Ośrodku Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego (http://osa.uni.lodz.pl/); specjalizuje się w polityce zagranicznej Chin oraz rozwoju społecznym i politycznym Chin Zachodnich.
Tekst publikujemy dzięki uprzejmości Autora. Oryginalna wersja artykułu znajduje się pod adresem: http://osa.uni.lodz.pl/?p=8564