Nowy/stary porządek. O specyfice buntu społecznego w świecie arabskim [RECENZJA]

Skala protestów w państwach arabskich, jakie zapoczątkowało samospalenie Tunezyjczyka Muhammada al-Bu’aziziego w grudniu 2010 r., pozwalała przypuścić, że akademickie opracowanie tego problemu jest tylko kwestią czasu. Dziś, po upływie ośmiu lat, dostajemy do rąk pracę popularnonaukową pt. Arabska wiosna i świat arabski u progu XXI wieku, wydaną nakładem Wydawnictwa Uniwersytetu Łódzkiego; autorstwa trzech łódzkich badaczy świata arabskiego: Marka Dziekana, Krzysztofa Zdulskiego oraz Radosława Bani. Autorzy stanęli przed trudnym zadaniem jakim była analiza przyczyn, przebiegu i skutków, procesu, który przecież nie wszędzie „wygasł”. Tym nie mniej książka zasługuje na uwagę.

Autor: Konrad Banaś

W rozdziale pierwszym, pt. Świat arabski w przededniu Arabskiej Wiosny, Marek Dziekan kreśli zarys historii Bliskiego Wschodu i Maghrebu. Jego punktem wyjścia jest samo pojęcie świata arabskiego, które wcale nie musi być oczywiste dla czytelnika. Jak słusznie zauważa, świat arabski definiowany jest przez jedność historyczno-kulturalną, którą należy rozumieć obecnie jako luźne spoiwo i jedyny wspólny mianownik. Świat ten wewnętrznie jest dziś mocno zróżnicowany pod względem etnicznym, społecznym, ustrojowym, gospodarczym a nawet religijnym, jeżeli uwzględnimy obecność różnych odłamów islamu i chrześcijaństwa.

W kolejnej części Krzysztof Zdulski omawia przebieg Arabskiej Wiosny z uwzględnieniem porządku chronologicznego. Lektura rozdziału z łatwością pozwala wysunąć wnioski co do specyfiki przebiegu Arabskiej Wiosny w poszczególnych państwach; dostrzec podobieństwa oraz różnice. W każdym z krajów protesty miały charakter oddolny. Rozbieżności dotyczą jedynie tego kto przejął kontrolę nad protestami lub kto próbował to zrobić, kto był motorem napędowym i oczywiście jaki był ich rezultat. W państwach Maghrebu, niegdyś zależnych od Francji, Krzysztof Zdulski trafnie zwraca uwagę na rolę i pozycję związków zawodowych, które znacznie przyczyniły się do sukcesu protestujących. W republikach dostrzec można kluczową pozycję wojska, od którego poparcia zależał los rządzących oraz rządzonych. Z kolei znamienne jest, że protestujący w państwach będących monarchiami nie wznosili haseł antykrólewskich, a jedynie domagali się zmian w rządach oraz większego udziału w sprawowaniu władzy. Innym podobieństwem może być przebieg protestów w Libii i Jemenie, które jak słusznie zauważono, nie posiadały społeczeństwa obywatelskiego, choćby trochę zbliżonego do znanego nam modelu. To zaowocowało upadkiem, początkowo jednolitych haseł i eskalacją konfliktów międzyplemiennych.

Mankamentem rozdziału jest brak omówienia protestów w pozostałych państwach arabskich, jak: Oman i Sudan, gdzie miały miejsce poważne protesty społeczne, które ostatecznie przyniosły zwiększenie płac oraz rotacje w rządzie, a także Mauretania, Liban, Palestyna, Arabia Saudyjska czy Kuwejt, gdzie w przeciągu 2011 r. miały miejsce mniejsze protesty, skutkujące głównie zwiększeniem państwowych dotacji do artykułów pierwszej potrzeby. Zasygnalizowanie problemu, chociażby w podrozdziale zbiorowym, dopełniłoby całości omawianej kwestii.

Rozdział trzeci, autorstwa również Krzysztofa Zdulskiego, omawia Arabską Wiosnę w kontekście międzynarodowym. W pierwszej kolejności autor skupił się na analizie polityki USA. Zawiły system sojuszy, interesów, wrogów i preferencji Białego Domu na Bliskim Wschodzie i Maghrebie został przedstawiony bardzo jasno i przejrzyście. Z lektury wyłania się obraz całkowitego zaskoczenia USA rozwojem i kierunkiem wypadków, co jednak nie może być zarzutem, bowiem chyba nikt nie przewidywał takiego obrotu spraw. Dotychczasowe plany administracji Baraka Obamy zostały zarzucone lub poważnie zrewidowane.

Bardzo celną uwagę czyni autor pisząc, że Amerykanie stawali się zakładnikami własnej polityki. Wieloletnie propagowanie swoich ideałów i dążenie do demokratyzacji [podk. K.B.] Bliskiego Wschodu mogło teraz przynieść efekt odwrotny od zamierzonego i doprowadzić do wyrugowania wpływów amerykańskich. Ignorancja amerykańska zdaje się mówić, iż dotychczas chyba nikt w Białym Domu nie zakładał, że w demokratycznych wyborach może wygrać partia fundamentalistyczna? Tak też się stało, zarówno w Tunezji, jak i co gorsza – w Egipcie.

Następny podrozdział skupia się na polityce Unii Europejskiej wobec wydarzeń Arabskiej Wiosny. Z lektury można odnieść wrażenie bezwładu tej instytucji, co jednak nie jest żadnym novum, jeżeli chodzi o rozwiązywanie poważnych problemów. Autor zwraca uwagę na brak jednolitego stanowiska Brukseli, zarówno wobec wydarzeń w Libii, jak i późniejszej proponowanej interwencji militarnej w Syrii; czy na kompletnie odrealniony pomysł tzw. głębokiej demokracji, którego nazwę należy rozumieć dosłownie. Tego typu program nie sprawdził się nawet w przypadku Egiptu, nie wspominając już o plemiennej Libii. W ostateczności Unia Europejska stała się docelowym miejscem migracji setek tysięcy migrantów z Bliskiego Wschodu, Maghrebu oraz Afryki Subsaharyjskiej.

Najbardziej zaskoczył mnie brak osobnego omówienia polityki najważniejszych graczy Unii, tj. Francji, Wielkiej Brytanii i ewentualnie Niemiec. Powyższy podrozdział informuje czytelnika, że wspólna polityka UE wobec wydarzeń w świecie arabskim była fikcją, a to za sprawą partykularnych działań wymienionych państw. Francja i Wielka Brytania odegrały inicjującą rolę w obaleniu reżimu Muammara Kaddafiego, którego klęska wpłynęła na zmianę polityki Rosji wobec Arabskiej Wiosny i zdecydowane poparcie prezydenta Baszara al-Asada, wraz z całym tego bagażem. Stopień zaangażowania Paryża oraz Londynu był na tyle znaczny, że pominięcie ich osobnej analizy czy próba skompresowania tego w podrozdziale poświęconym UE uważam za poważny błąd. Innym niedostatkiem, który może odczuwać czytelnik, jest brak choćby kilku akapitów odnośnie stanowiska Polski wobec wydarzeń na Bliskim Wschodzie i Maghrebie i ewentualnie odbioru Arabskiej Wiosny przez Polaków.

Rozdział czwarty, autorstwa Radosława Bani, poświęcony jest konsekwencjom Arabskiej Wiosny. W podrozdziałach odnosi się on do wojny domowej w Syrii, powstania tzw. Państwa Islamskiego oraz zmian geopolitycznych na Bliskim Wschodzie. Problemy te zostały przedstawione w jasny i klarowny sposób, a przecież odnoszą się do zawiłych i skomplikowanych systemów wzajemnych sojuszy, interesów, zobowiązań, aspiracji czy zagrożeń, jakie panują na Bliskim Wschodzie. Dobrze ukazuje to ilustracja na str. 147. Na podkreślenie zasługuje znakomite przedstawienie roli Rosji w protekcji nad prezydentem al-Asadem czy źródeł powstania tzw. Państwa Islamskiego, czym niewątpliwie była amerykańska agresja na Irak oraz jego okupacja.

Zastanawia jednak brak omówienia wojny domowej w Libii, jaka rozpętała się po obaleniu Kaddafiego. Jest to przecież niezaprzeczalnie konsekwencja Arabskiej Wiosny w wydaniu libijskim, a sam konflikt swym kształtem ma wiele wspólnego z wojną w Syrii (początkowo kilka zwalczających się ośrodków władzy, z których ostatecznie wyłoniły się dwa; ingerencja graczy zewnętrznych w konflikt). Wydaje się, że właściwym pomysłem byłoby umieszczenie podrozdziału odnośnie migracji ludności bliskowschodniej do UE jako kwestii najbardziej palącej dla wspólnoty w ostatnich latach. Jednak pewnym usprawiedliwieniem jego braku może być częściowe zasygnalizowanie problemu w poprzednim rozdziale.

Ostatni rozdział, autorstwa Marka Dziekana, koncentruje się na kontekście społeczno-kulturowym wydarzeń zapoczątkowanych w grudniu 2010 r. na zachodzie Tunezji. W pierwszym podrozdziale skupia się na kwestii samego nazewnictwa wydarzeń, które w Europie nazywane są Arabską Wiosną, a na Bliskim Wschodzie rewolucją, przy czym w każdym państwie nazwa ta ma inne dopełnienie. Na str. 156 autor rozwija etymologię słowa „rewolucja” w języku arabskim jako saura [ثورة – ṯáwra]. Rzeczownik ten miał się wywodzić od czasownika o rdzeniu sa-ra-waw [ثرو], który ma oznaczać wstępowanie przeciwko komuś/czemuś. Jest to jednak błąd, ponieważ słowo ثورة – rewolucja, jest masdarem, czyli rzeczownikiem odczasownikowym od czasownika ثار [ṯāra] dla czasu przeszłego i يثور [yaṯūru] dla czasu teraźniejszego, a jego znaczenie to wstępowanie przeciwko komuś lub czemuś.

Kolejny podrozdział odnosi się do zagadnienia demokracji w krajach arabskich. Poruszone zostały koncepcje „demokracji” w islamie, które są rozumiane różnie przez rozmaitych autorów i myślicieli. Czyni to hasło „władzy obywateli” wśród Arabów zupełnie nieoczywistym i niekoniecznie naturalnym, tak jakby to rozumieli Europejczycy czy Amerykanie. Tekst ten powinien obowiązkowy dla wszystkich piewców rychłego wprowadzenia demokracji, rozumianej w zachodnim stylu, w państwach arabskich. Należy dodać, że głoszenie takich haseł wynika zapewne z ignorancji faktów historycznych; wszak jaki szmat czasu dzieli absolutystyczną Anglię (ścięcie Karola I Stuarta w 1649 r.) od demokratycznej Wielkiej Brytanii (wprowadzenie pełni praw wyborczych dla kobiet w 1928 r.)? Skoro państwo to potrzebowało prawie 300 lat, aby stać się demokracją jaką uznajemy za właściwą, to na jakiej podstawie oczekiwać tego od takich krajów jak Egipt czy plemienna Libia i to ze skutkiem natychmiastowym?

Na kolejnych kartach czytamy wnikliwą i interesującą analizę, czym rzeczywiście była Arabska Wiosna; do czego dążyli protestujący, z czego zdawano sobie sprawę a z czego nie, kto zyskał a kto stracił, jaka była rola i miejsce islamu, fundamentalizmu czy neofundamentalizmu w wydarzeniach z początku 2011 r.? Marek Dziekan skutecznie rozprawia się z mitem „facebookowej rewolucji”, które to określenie było silne obecnie w narracji, zarówno zachodniej, jak i mniejszym stopniu – arabskiej. Zwraca uwagę, że Facebook, Twitter czy telewizja Al-Dżazira, były płaszczyzną do mobilizacji ludzi, a nie samym orężem protestów. Dyktatorzy zostali obaleni w wyniku działań bezpośrednich na ulicach i placach, a nie poprzez klikanie polubień i udostępnianie treści w mediach społecznościowych.

Bardzo interesujący jest podrozdział omawiający miejsce kobiet w Arabskiej Wiośnie. Autor trafnie zauważa, że ich rola w opisywanych wydarzeniach nie była do końca taka, jak woleliby to widzieć zachodni obserwatorzy. Kobiety, w znacznej swej masie, protestowały w imię tych samych idei co mężczyźni. Nie było tutaj dwutorowości, przez co należy rozumieć odrębną walkę kobiet o takie prawa jakie są w państwach zachodnich. Taki mit głoszony był przez postępowy mainstream, bardzo słabo zorientowany w realiach świata arabskiego. Autor również obiektywnie odnosi się do sytuacji kobiet po Arabskiej Wiośnie, która również nie jest taka jakby sobie tego życzył zachodni obserwator. Ostatnie podrozdziały poruszyły interesującą problematykę wzajemnego oddziaływania pomiędzy protestami a literaturą i kulturą. Dla czytelnika szczególnie interesujące mogą być fragmenty poświęcone arabskiemu hip-hopowi czy streetartowi.

Reasumując, książka Arabska wiosna i świat arabski u progu XXI wieku, jest pracą godną polecenia. Zaznaczone przeze mnie uwagi nie powinny mieć wpływu na ogólną, pozytywną ocenę. Książka jest napisana przejrzystym i przyjemnym językiem. Jej największą zaletą jest jednak fakt, że w prosty sposób prezentuje ona złożoną przecież odmienność cywilizacyjną świata arabskiego od zachodniego. Nieznajomość tych różnic przez europejskiego czy amerykańskiego obserwatora, objawia się częstokroć błędną oceną sytuacji, chybionymi wnioskami i nietrafionymi pomysłami. Dzięki temu zabiegowi, praca jest atrakcyjną nie tylko dla naukowców i studentów, ale i szerszego czytelnika, niebędącego profesjonalistą. Na podkreślenie zasługuje również szeroka baza źródłowa, podzielona tematycznie, co ułatwi czytelnikowi pogłębienie interesującego go problemu. Z kolei techniczną zaletą książki jest jej wydanie, wzbogacone o kolorowe fotografie oraz szerokie marginesy z adnotacjami, ułatwiającymi szukanie określonego problemu.

Mimo kalejdoskopu sojuszy, zależności i wrogości jaki widzimy w świecie arabskim, wydaje się, że wnioski postawione na kartach omawianej książki, długo pozostaną aktualne. Wpływ ma na to również fakt, że praca jest wolna od poprawności politycznej, co należy dziś niezwykle cenić. Z tego też powodu sądzę, że nieprędko należy spodziewać się „aktualizacji” tematu.

Tytuł: Arabska wiosna i świat arabski u progu XXI wieku

Autorzy: Marek M. Dziekan, Krzysztof Zdulski, Radosław Bania

Wydawnictwo: Wydawnictwo Uniwersytetu Łódzkiego

Liczba stron: 296

Rok wydania: 2020

ISBN: 978-83-8088-783-1

e-ISBN: 978-83-8088-784-8

Strona książki

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.