Już opadł kurz po kolejnych oburzających incydentach w stosunkach polsko-izraelskich. Mimo wielkich starań polskiej dyplomacji, nie udało się zażegnać sporów, które od lat dzielą oba narody. Po raz kolejny okazało się, że spełnianie oczekiwań radykalnego elektoratu przez izraelskich polityków jest ważniejsze, niż budowanie poważnych relacji z partnerami. Niestety polityka historyczna wciąż pozostaje w konflikcie z zagraniczną, nie tylko w Jerozolimie.
Autor: Hubert Kowalski
– Polacy wyssali antysemityzm z mlekiem matki – powiedział Israel Katz, p.o. ministra spraw zagranicznych Izraela. Chyba nikt nie powinien mieć wątpliwości co do oceny tych słów. Zdanie wypowiedziane przez Israela Katza to przykład rasizmu. Warto podkreślić, że społeczność żydowska nie jest jednomyślna w kwestii oceny tych słów. Powstaje jednak pytanie – skąd bierze się agresywna postawa, która, mimo wszystko, dominuje w Jerozolimie?
Przyczyną, o której mówi się najczęściej, są oczywiście wybory. Żydowscy politycy, chcąc zjednać sobie wyborców, wykorzystują tematy międzynarodowe i historyczne, by pokazać siłę Izraela. Należy jednak zauważyć, że zachowanie pana Katza zdecydowanie nie przystoi dyplomacie, który z definicji powinien potrafić zachować spokój i wypowiadać się w sposób wyważony. Bowiem celem dyplomacji nie jest spełnianie oczekiwań elektoratu krajowego, ale realizowanie interesów państwa za granicą i rozwijanie współpracy międzynarodowej. Wygląda na to, że obecny rząd Izraela ma nieco inne cele i nie traktuje Polski jako strategicznego sojusznika, co pod znakiem zapytania stawia dotychczasowy kierunek polskiej dyplomacji względem Jerozolimy.
Jednak wybory są przyczyną wtórną, natomiast pierwotnym źródłem agresywnej narracji wobec nas są antypolskie nastroje wśród izraelskiego społeczeństwa. Polityka historyczna wciąż jest szczególnie ważną płaszczyzną wśród Żydów. Mimo że wszelkie fakty jasno wskazują, że za Holocaust odpowiadają nazistowskie Niemcy, a nie Polska i Polacy, to w Izraelu bardzo podkreśla się pojedyncze przypadki wydawania i mordowania Żydów przez Polaków. Sądzę, że wynika to z faktu, iż Niemcy mordowali głównie na terenie Polski, która była domem około trzech milionów Żydów. Polska zatem jest przez Żydów postrzegana, w pewnym sensie, jako utracona ojczyzna. Natomiast przypadki szmalcownictwa są przez Żydów postrzegane, jako swoisty nóż w plecy zadany w najbardziej dramatycznej sytuacji. Jednak Izrael, chcąc utrzymać narrację o narodzie najbardziej poszkodowanym, zupełnie pomija heroiczną postawę wielu Polaków, którzy z narażeniem życia ratowali Żydów.
Polityka historyczna Izraela stała się w tym przypadku źródłem nienawiści, która na pewno nie doprowadzi do niczego dobrego. Należy również pamiętać, że Jerozolima wciąż prowadzi narrację mocarstwową, której potrzebuje, pozostając w stanie ciągłego zagrożenia ze strony państw arabskich. Nie da się również ukryć, że międzynarodowy skandal, który został wywołany przez słowa Israela Katza, jest na rękę Rosji, która zrobi wszystko, by przedstawić Polskę w jak najgorszym świetle i nie dopuścić do współpracy Warszawy z największymi graczami na arenie międzynarodowej. Ostatnie wydarzenia po raz kolejny pokazują, że nie da się przeprowadzić trwałych zmian narracji na świecie wyłącznie za pomocą decyzji politycznych i dyplomacji w jej klasycznym rozumieniu. Potrzebne są stałe działania zagraniczne o charakterze miękkim, prowadzone w przestrzeni medialnej i społecznej, które trafią do społeczeństw w innych państwach.
Hubert Kowalski jest publicystą portalu „Obserwator Międzynarodowy”.