Od dzisiaj na Ukrainie istnieje już prawnie uznany swój własny autokefaliczny (niezależny) Prawosławny Kościół Ukrainy. W Stambule Patriarcha Ekumeniczny Bartłomiej wręczył Tomos Metropolicie Kijowskiemu Epifaniuszowi. Podwójna świąteczna symbolika tego momentu – dzisiaj bowiem Kościół Prawosławny w Konstantynopolu celebruje Objawienie Pańskie, a Ukraiński Kościół Prawosławny (PKU) wigilię Bożego Narodzenia – przyczynia się do uroczystego celebrowania w obu Prawosławnych Kościołach. Podobnie, imię Metropolity Kijowskiego Epifaniusza zbiega się z grecką nazwą Święta Objawienia Pańskiego, Epifanii, które powinno symbolizować objawienie Bożej jedności dla prawosławnych wierzących na Ukrainie.
Autor: Witalij Mazurenko
Wydarzenie to ma jednak głębokie znaczenie historyczne, geopolityczne i polityczne, którego konsekwencje będą namacalne oraz, co najważniejsze, zrozumiałe przez dziesięciolecia i stulecia.
Poszczególne etapy zmierzające do zapewnienia Tomosu i autokefalii PKU rozwijały się szybko w 2018 roku, chociaż podstawy walki ukraińskich prawosławnych o niepodległość od Moskwy mają co najmniej wiekową historię. A fakt nielegalnego podporządkowania Metropolii Kijowskiej Rosyjskiemu Kościołowi Prawosławnemu (RKP) ma około 300 lat. Niewielu liczyło aż na tak szybki postęp w procesie udzielania autokefalii za – w praktyce – niecały rok. Większość jej przeciwników i złośliwców ze strony RKP kwestionowało tę możliwość. Niemniej jednak, jak możemy powiedzieć to teraz, Patriarcha Ekumeniczny Bartłomiej pokonał Patriarchę Moskiewskiego Cyryla, nie tylko zapewniając autokefalię PKU, ale przede wszystkim potwierdzając jego prymat i autorytet najwyższego sądu w Kościele Prawosławnym. A Prawosławny Kościół Ukrainy stał się niezależnym graczem w świecie prawosławnym, zdolnym do osiągnięcia potrzebnych rezultatów, nie bez pomocy państwa ukraińskiego. W rzeczywistości jest to pierwszy precedens odnowienia przez naród ukraiński swego prawa do historycznego dziedzictwa Rusi Kijowskiej.
Historycznie rzecz biorąc, dokument ten stał się konsekwencją zniesienia decyzji Konstantynopola o przekazaniu należącej do niego Metropolii Kijowskiej w administrację Moskiewskiego Kościoła Prawosławnego w 1668 roku. To nie tylko przywrócenie historycznej sprawiedliwości, ale fakt ten jest także postrzegany na Ukrainie jako symboliczne potwierdzenie jej niezależności. Koncepcja nowoczesnej rosyjskiej polityki, tzw. „rosyjskiego świata” (russkogo mira, jednym z jej filarów deklaruje się RKP), która stała się wewnętrznym politycznym uzasadnieniem agresji wobec Ukrainy w 2014 r., została właśnie zburzona. Rzecz jasna, w krótkim okresie doprowadzi to do zaostrzenia rosyjskiej retoryki wobec Ukrainy, ale w obliczu i tak toczącej się agresji będzie to bańka mydlana, która nie może znacząco wpłynąć na procesy polityczne związane z autokefalią na Ukrainie.
Należy także zauważyć, że jednocześnie zdecydowanie bardziej zaostrzyła się konkurencja w świecie prawosławnym pomiędzy Patriarchatem Ekumenicznym, który ma niewiele parafii w Turcji, ale prawnie ma pierwszeństwo wśród prawosławnych kościołów, a Patriarchatem Moskiewskim, który nie ma takiego prawa, ale w wyniku swojej potęgi finansowej wysuwa takie roszczenie. W sensie prawnym ukraiński Tomos potwierdza prymat Konstantynopola w zagadnieniu przewidującym jurysdykcję PKU w granicach terytorium państwa ukraińskiego. Jednocześnie wszystkie ukraińskie parafie prawosławne za granicą powinny przejść do jurysdykcji Patriarchatu Ekumenicznego – tym samym normatywnie potwierdzając prerogatywę Konstantynopola w zakresie jurysdykcji nad parafiami diaspor, z którą Moskwa zdecydowanie się nie zgadzała.
Polecamy: komentarz Witalija Mazurenki o autokefalii w cyklu „Komentarze UŁ”
Rosyjska polityka zagraniczna od czasów carskich przewidywała wykorzystanie prawosławnego czynnika religijnego w wewnętrznej polityce krajów z prawosławną większością, mając zwłaszcza na względzie czynnik geopolityczny. Natomiast Tomos o nadaniu autokefalii PKU powoduje, że w dłuższej perspektywie nastąpi połączenie w jej ramach większości parafii na Ukrainie, a RKP straci status największego kościoła pod względem liczby wierzących, a także znaczną część zysków finansowych. PKU natomiast stanie się co najmniej drugim co do wielkości (po rumuńskim) prawosławnym kościołem na świecie. Biorąc pod uwagę tekst Tomasza, a mianowicie utrwalenie praw Patriarchy Konstantynopola jako najwyższej instancji apelacyjnej sądu kościelnego, i podkreślając związek między PK a PKU jako kościoła matki i kościoła córki, można mieć nadzieję, że nie tylko formalnie, ale także faktycznie prawosławie na Ukrainie ostatecznie straci rudementy moskiewskiego systemu kościelnego zarówno w „szponach” administracyjnych, jak i stricte liturgicznych. Jednocześnie, inne kościoły prawosławne będą zwracać mniejszą uwagę na opinię RKP w kwestiach politycznych po tak oszałamiającej porażce.
Nie ulega przy tym wątpliwości, że wszystkie te pozytywne momenty i możliwości, a przede wszystkim ich realizacja, będą zależały od procesu zjednoczenia prawosławnych parafii na Ukrainie w ramach PKU. Dziś już 40 parafii RKP na Ukrainie przeszło pod jurysdykcję PKU. Z czasem, przewiduje się wzrost ich liczby do 90 procent. Wiele zależy również od procesu przekazania dwóch najważniejszych prawosłąwnych świątyń Ukrainy – Ławry Peczerskiej i Ławry Poczajowskiej, które są co prawda własnością państwa, ale wcześniej zostały przekazane w korzystane RKP na Ukrainie.
Inną kwestią, która na dłuższą metę może mieć konsekwencje dla całego procesu znajdowania wspólnej chrześcijańskiej jedności, jest obecność na Ukrainie dwóch kościołów, które pochodzą z czasów chrztu Rusi przez Św. Wołodymyra w 988 r., tj. Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego (UKG) i Prawosławnego Kościoła Ukrainy. Od czasów Metropolity Andrzeja Szeptyckiego, w UKG istnieje koncepcja zjednoczenia kościołów tej tradycji na Ukrainie poprzez przywrócenie wspólnej Eucharystii bez konieczności zmiany prawosławnej i katolickiej jurysdykcji. Formalne uznanie PKU może sprzyjać temu procesowi. W dalszej perspektywie, konsekwencje dzisiejszych wydarzeń mogą mieć wpływ na proces przywracania chrześcijańskiej jedności pierwszych wieków, a Ukraina może być istotnym punktem kontaktowym, w którym rozpocznie się ten istotny proces.
Witalij Mazurenko jest doktorantem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i dziennikarzem portalu „Obserwator Międzynarodowy”. Stażysta Katedry Prawa Międzynarodowego i Stosunków Międzynarodowych WPiA UŁ.