Odessa Mama w trzy lata po Euromajdanie [WYWIAD]

Z Witalijem Ustymenką, aktywistą Euromajdanu, współzałożycielem Samoobrony w Odessie, politologiem, w trzecią rocznicę zakończenia Rewolucji Godności rozmawia Witalij Mazurenko.

Witalij Ustynenko na czele Samoobrony w Odessie / fot. Archiwum W. Ustyenki
Witalij Ustymenko na czele Samoobrony w Odessie / fot. Archiwum W. Ustymenki

Rozmawiamy w cichej, przyjemnej atmosferze „Księgarni-Kawiarni” w Odessie, miejscu, które od lat stanowi ośrodek inteligencji ukraińskiej tego miasta. Co stało się dla Pana impulsem do uczestnictwa – już trzy lata temu – w wydarzeniach Euromajdanu?

Silne uczucie, że to moment historyczny. Zdałem sobie sprawę, że nie jestem jedyną osobą, która chce europejskiej przyszłości dla Ukrainy. W Odessie wszystko rozpoczęło się dzień później niż w Kijowie. Następnie, zanurzyłem się w organizowanie działań studenckich. Ponadto, rozgniewała mnie brutalność milicji w czasie likwidacji miasteczka namiotowego w samym sercu miasta, w grudniu 2013 roku. Zobaczyłem wtedy, że prawa człowieka dla ówczesnej władzy są nic nie warte.

Proszę powiedzieć, jak to się stało, że stał się Pan jednym ze współorganizatorów Samoobrony w Odessie?

Tak naprawdę to ciężko nazwać mnie czy kogoś innego „organizatorem”. Określiłbym to raczej jako poryw serca, impuls wspólny dla przyszłych członków Samoobrony. Powstała ona jako odpowiedź na rosnące zagrożenie dla protestujących, zwłaszcza po pobiciu aktywistów pod administracją obwodu odeskiego w lutym 2014 roku. Podczas jednego z kolejnych wieców Euromajdanu ogłosiliśmy nasz pomysł powołania Samoobrony. Idea uzyskała szerokie poparcie, co – nie ukrywam – mocno mnie zdziwiło, a już w szczególności uczestnictwo trzydziestu dobrze zbudowanych mężczyzn z Poskotu*. To było niespodziewane, że zgłaszają się oni ochraniać protesty aktywistów Euromajdanu – zupełnie za darmo. Cieszył także widok jak tak bardzo wewnętrznie zróżnicowani ludzie stawali się jednocześnie zdyscyplinowaną, choć wciąż pluralistyczną siłą. Dla mnie jako politologa było to urzeczywistnienie wiedzy z przeczytanych książek o ruchu protestu i milicji ludowej w Stanach Zjednoczonych. Byłem zaskoczony, że mogę obserwować to także w naszym społeczeństwie.

Czy może Pan wskazać jakiś konkretny „punkt przejścia” od Euromajdanu do agresji rosyjskiej, który Panu szczególnie utkwił w pamięci?

Przyznam, że nie mogę określić jakiegoś konkretnego punktu w tej mierze. Po ucieczce Wiktora Janukowycza do Rosji, w Odessie nie było chwili spokoju, przede wszystkim ze względu na to, że Rewolucja Godności w naszym mieście nie była jeszcze zakończona. Szybko zdałem sobie zresztą sprawę, że to nie koniec problemów, choć odczuwałem już zmęczenie po walce z reżimem Janukowycza. Od końca lutego 2014 roku w Odessie aktywna faza protestu tylko wzbierała na sile. Przypomnę, że walka z prorosyjskimi separatystami trwała jeszcze do maja.

Chciałbym zapytać na ile poważne w chwili obecnej jest zagrożenie ze strony separatyzmu prorosyjskiego w Odessie? Dziś, w tym portowym mieście Ukrainy, sytuacja wygląda dość spokojnie.

Na dziś sytuacja rzeczywiście wydaje się opanowana. Nareszcie, właściwie funkcjonują organy ścigania – nie tak jak odbywało się to choćby wiosną 2014 roku, kiedy autobusy wjeżdżające do miasta sprawdzali studenci w okularach z Samoobrony, a stojący obok milicjanci przeważnie oddawali się paleniu papierosów. Obecnie istnieje już także przemyślana polityka państwa w sferze bezpieczeństwa, która przejawia się np. blokowaniem kanałów rosyjskiej propagandy.

Witalij Ustynenko w ukraińskiej armii / fot. Archiwum W. Ustynenki
Witalij Ustymenko w ukraińskiej armii / fot. Archiwum W. Ustymenki

Został Pan powołany do zasadniczej służby wojskowej w 2015 roku. Jak ocenia Pan dzisiejszy stan ukraińskiej armii?

Dziś Siły Zbrojne Ukrainy stoją już twardo na nogach w wielu dziedzinach – czego nie można powiedzieć o sytuacji z początku agresji Federacji Rosyjskiej wiosną 2014 roku. Jedyną rzeczą która wciąż kuleje – to niezbędne szkolenie ideologiczne. Większość oficerów pochodzi z czasów Związku Radzieckiego, nierozumiejących logiki i dzisiejszej konieczności formacji ideowej żołnierzy ukraińskiej armii. Zaproponowałem kiedyś kierownictwu umieszczenie w jednostce plakatów opisujących poszczególne generacje walczące w szeregach wojska ukraińskiego, polecone przez Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej. Starszy oficer, sporo klucząc, „znalazł” jednak wymówkę aby tego nie zrobić. Wyjątki rzecz jasna istnieją, ale wciąż nie możemy powiedzieć, że uformowała się już świadoma kadra oficerska. Jedyne co tak naprawdę udało się dzięki mojej interwencji, to zamalować wstążkę gieorgijewską** na godle oddziału.

Wspomniał Pan o plakatach. To oczywiste, że zawierały one odniesienia do UPA, formacji która niewątpliwie dzieli Ukraińców i Polaków, zwłaszcza w zakresie polityki historycznej. Czy widzi Pan jakieś możliwe rozwiązanie obecnego napięcia w stosunkach Kijowa i Warszawy?

Moim zdaniem jest to papierek lakmusowy wzajemnych stosunków Ukrainy i Polski, ostatnia przeszkoda na drodze do prawdziwego partnerstwa. Historycy i społeczeństwa obywatelskie obu państw powinny dojść do porozumienia, nie zapominając przy tym o przesłankach, które doprowadziły do tragedii wołyńskiej. Mamy dwa różne punktu widzenia, ale nie muszą się one wzajemnie wykluczać. Każdy z tych dwóch narodów walczył bowiem o swoją niepodległość i ma swoich bohaterów. Nie możemy jednak – i ta uwaga odnosi się do obu stron – narzucać sąsiadami wyłącznie swoją wersję historii.

Wróćmy do kwestii ukraińskich. Jaka jest Pana ocena Micheiła Saakaszwilego jako przewodniczącego odeskiej obwodowej administracji państwowej, a następnie jego dymisji z urzędu?

To porażka. Nie stał za nim żaden zespół ludzi, który mógłby zapewnić efektywną pracę i realizację projektów reform. Natomiast jego dymisja to zwycięstwo lokalnych, skorumpowanych grup finansowych. Nie zaobserwowałem jednak ze strony Saakaszwilego systematycznej pracy, pracy o wysokiej jakości, taką którą pokazał wcześniej w Gruzji. To bolesny cios i jednocześnie sygnał dla wszystkich osób skorumpowanych w państwie – „możemy przystąpić do rewanżu”..

Czy takim razie Saakaszwili może być skuteczną opozycją na poziomie ogólnokrajowym, w tym sprzeciwiając się prezydentowi Petrowi Poroszence?

Jego projekt polityczny można uzyskać teraz około 5-7% głosów. Nie wykluczam też takiego scenariusza, że to projekt samego Poroszenki, przedsięwzięty w celu rozproszenia głosów niezadowolonych władzą wyborców. Dowodem na taki stan rzecz może być krytyka ze strony Saakaszwilego wszystkich z wyjątkiem właśnie Petra Poroszenki. Od początku swojej działalności „na własny rachunek”, Saakaszwili zebrał wokół wielu aktywnych, ciekawych ludzi – wraz z każdą jego nową porażką polityczną większość z nich jednak odchodzi od swego lidera.

Jakie w zaistniałej sytuacji pozostają możliwości dla zmian w państwie ukraińskim? Czy np. przedterminowe wybory mogą stać się ich katalizatorem?

W sytuacji poważnych problemów gospodarczych przeraża mnie możliwość przedterminowych wyborów na Ukrainie. Będzie to stanowiło zręczne odwrócenie uwagi aktywistów społecznych od walki z korupcją w urzędach państwowych i wszystkich innych poważnych problemów, z którymi dziś boryka się Ukraina. Ponadto, w słabym ekonomicznie społeczeństwie łatwiej jest o zmanipulowanie opinii publicznej lub przekupienie wyborców hreczką***, co też doskonale znamy z historii naszego państwa. Tylko około 5% wyborców byłoby w stanie ocenić krytycznie programy partyjne w tej sytuacji. To zwiększa ryzyko powrotu do władzy osób skorumpowanych.

Jak zatem możemy prognozować przyszłość Odessy, w trzecią rocznicę formalnego zwycięstwa Euromajdanu?

Niestety, ale społeczeństwo obywatelskie jako całość – rozpadło się. Pojedyncze postmajdanowe organizacje pozarządowe zostały wzięte „pod opiekę” przez klany finansowe. Jednego zainteresowano pokaźną kwotą pieniędzy, drugiego w jeszcze inny sposób. Zrealizowano całkiem udaną operację osłabienia obywatelskich sił. Jedyną nadzieją pozostają pojedynczy aktywiści, zaangażowani w skonkretyzowane projekty. Należy również pamiętać, że większość mieszkańców Odessy to wata****, choć nie mogą się oni teraz z tym zbytnio afiszować. Postęp jest możliwy wraz ze zmianą pokoleń, pod warunkiem skutecznych ekonomicznych, ale i obywatelskich zmian ze strony państwa i społeczeństwa Ukrainy.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Witalij Mazurenko.

Słowniczek:

* Poskot – jeden z rejonów Odessy, słynny ze swej „dresiarskiej” i apolitycznej atmosfery.

** Wstążka gieorgijewska– jeden z symboli honorowych armii carskiej, a następnie radzieckiej. Aktywnie wykorzystywana przez separatystów na Donbasie.

*** Hreczkosiejstwo – ludowa nazwa metody kupowania głosów wyborców wśród biednych i emerytów za pomocą produktów spożywczych, wśród których obowiązkowym składnikiem była kasza gryczana.

**** Wata, watnik – obywatel Ukrainy z postradziecką mentalnością.

 

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed