Zwycięstwo obozu politycznego Mai Sandu w Mołdawii: co dalej? [KOMENTARZE ekspertów ukraińskich i rumuńskich]

Ostatnie wybory parlamentarne w Mołdawii zakończyły się ogromnym sukcesem proeuropejskich sił politycznych w tym kraju. Większość mandatów (63 z 101 miejsc) w parlamencie zdobyła Partia Działania i Solidarności (PAS, poprzednio kierowana przez obecną prezydent Maię Sandu). Skupiony wokół poprzedniego, prorosyjskiego prezydenta, Igora Dodona, Blok Wyborczy Komunistów i Socjalistów ((BECS) wywalczył ostatecznie 32 mandaty, a konserwatywna partia Șor – 6 mandatów.

Maia Sandu

Ekspert Rady Polityki Zagranicznej „Ukraiński pryzmat”, Serhij Herasymczuk, uważa, że pomimo przekonującego zwycięstwa i większości parlamentarnej PAS, wciąż pozostaje dość znacząca ilość wyborców, którzy głosują na komunistów i socjalistów. Ponadto, pewna ilość głosujących zapewniła przejście do parlamentu partii Șor, której przywódca był zaangażowany w tak zwaną „kradzież stulecia” i teraz ukrywa się. W tym samym czasie, sojusz Igora Dodona i Władimira Woronina w ramach bloku BECS należy uznać za jedynie taktyczne zbliżenie, biorąc pod uwagę historię wrogości między obu polityków. Dlatego, możliwy jest rozdział tego politycznego projektu już w murach parlamentu.

Zdaniem Serhija Herasymczuka, obóz Sandu nie posiada wystarczającej liczby odpowiednich kadr. Będzie to wymagało współpracy z innymi partiami, co stanie od razu politycznym polem dla krytyki ze strony komunistów i socjalistów. Potencjalne niedobory kadrowe mogą być rozwiązane poprzez współpracę z Platformą „Godności i Prawdy” (Platforma DA), która ma posiada bardzo kompetentnych dyplomatów. Uwzględniając aktualną sytuację polityczną, na drugi plan odchodzą dawne osobiste konflikty, pomiędzy Maią Sandu a liderem tej partii (która dawniej była w bloku z PAS) Andreiem Năstase. Niesnaski te związane były z niedawnymi ambicjami tego ostatniego zostać prymarem (merem) Kiszyniowa. Năstase myślał również o fotelu premiera, ponadto samodzielnie uczestniczył w wyborach prezydenckich. Być może, w celu zajęcia różnych stanowisk przyjdzie wygranym sięgnąć także po uciekinierów z środowiska innych partii centroprawicowych – Partii Liberalno-Demokratycznej Mołdawii, Partii Liberalnej Mołdawii czy nawet Partii Demokratycznej Mołdawii kontrowersyjnego Vlada Plahotniuka. Może to doprowadzić do problemów wizerunkowych dla nowej władzy i oskarżeń ze strony politycznych oponentów. Ciekawym rozwiązaniem może stać się dołączenie wykształconych fachowców z diaspory – osób, które zdobyły wyższe wykształcenie i pracują na wysokokwalifikowanych posadach w Londynie, Paryżu itp.

Już po wynikach wyborów Maia Sandu ponownie potwierdziła już wcześniej przez nią określony priorytet mołdawskiej polityki, którym jest zachodni wektor rozwoju. Ostatnie jej wypowiedzi dotykają konieczności polepszenia współpracy z Rumunią i Ukrainą, a także na walce z koronawirusem oraz korupcją. Wątpliwie jest jednak to, że Rosjanie ponieśli ostateczną polityczną porażkę w Mołdawii – zostaje przecież kontekst Naddniestrza, a prorosyjskie siły zachowują swoją pozycję w Gagauzji. Herasymczuk daje nowej władzy pół roku, maksymalnie rok, w którym to okresie wciąż będzie działał kredyt zaufania udzielony przez wyborców.

Ekspert Instytutu Narodowego Badań Strategicznych (Ukraina), Artem Filipenko, podkreśla, że chociaż Rosja postawiła na Blok Komunistów i Socjalistów, jednak poważnego wsparcia tandemowi Dodon-Woronin nie udzieliła. Filipenko nie wyklucza, że lider socjalistów stał się tak samo „toksycznym” dla Moskwy, jak i dla niektórych swoich byłych towarzyszy broni. Co prawda, przewagą Dodona nad innymi konkurentami jest jego pełna lojalność wobec Kremla i otwarta prorosyjska orientacja, czego inni mołdawscy politycy zazwyczaj unikają.

Ekspert nie jest przekonany, czy należy oczekiwać drastycznych antyrosyjskich kroków, nowy rząd skupi się raczej na sprawach wewnętrznych – demontażu poprzedniego reżimu, walce z korupcją itp. Polityka zagraniczna zostanie podporządkowana zadaniom polityki wewnętrznej, ze strony Zachodu Kiszyniów może oczekiwać wsparcia reform, od najbliższych sąsiadów zaś, Ukrainy i Rumunii, pomocy w walce z przemytem czy realizacji projektów infrastrukturalnych. Na przykład, UE jeszcze do wyborów obiecała Mołdawii 600 mln euro na przeprowadzenie koniecznych reform, z Ukrainą osiągnięto zaś porozumienie co do budownictwa autostrady pomiędzy Kijowem a Kiszyniowem z mostem przez Dniestr.

Co zaś tyczy Naddniestrza, to, zdaniem Artema Filipenkа, radykalnych zmian tam nie będzie. Jedyne, czego można oczekiwać to pewne drobne kroki. Na przykład, w zakresie przemieszczania się samochodów z naddniestrzańskimi numerami rejestracyjnymi, przed kierowcami postawi się wybór: albo neutralny numer, pozwalający jeździć wszędzie, albo naddniestrzański, w których poruszać będzie się można jedynie w graniach separatystycznego parapaństwa. Ponadto, będzie rozwijana polityka, ukierunkowana na uzyskanie kontroli nad naddniestrzańską częścią granicy ukraińsko-mołdawskiej poprzez stworzenie wspólnych punktów graniczno-celnych. W Naddniestrzu mówią o tym jako o „blokadzie”, lecz w istocie to zaprowadzenie porządku na granicy państwowej, co będzie wymagało wsparcia Ukrainy.

Dyrektor Instytutu Polityki Światowej z Kijowa, Jewhen Mahda, wskazuje na widoczną ewolucję Mai Sandu jako polityczki. Ekspert podkreśla, że w ciągu dwóch lat przeszła ona drogę od uczestniczki projektu Vlada Plahotniuka do „męża stanu”, który koncentruje w rękach pełnię władzy w państwie. Co też rodzi odpowiedzialność po stronie prezydent Mołdawii. W tym kontekście zauważalne niebezpieczeństwo rodzić może tzw. „przypadek Czausa” – puprowadzenie w stolicy Mołdawii ukraińskiego sędziego nie tylko uczyniło bardziej chłodnymi stosunki Kiszyniowa i Kijowa, ale i stworzyło odłożone w czasie zagrożenie dla Sandu. Miejsce przebywania sędziego Mykoły Czausa jest nieznane już czwarty miesiąc, co powoduje, że nie można wykluczać i najbardziej dramatycznych scenariuszy rozwoju wypadków. Mołdawia ma tylko dwóch sąsiadów i jest skazana na współpracę z nimi. Jednak, jeśli Rumunia może służyć pewnym wzorcem, to pokusa wyprzedzenia Ukrainy na drodze do eurointegracji jest w Kiszyniowie zauważalna. Dobre kontakty Sandu z europejskim establishmentem politycznym mogą sprzyjać temu rozwiązaniu. UE również jest potrzebny przykład udanej integracji na tle kryzysowych zjawisk w środowisku Partnerstwa Wschodniego.

Jeśli chodzi zaś o projekty z udziałem Mołdawii w przestrzeni postsowieckiej, Jewhen Mahda nie widzi powodów do nadmiernego optymizmu. Ukraińsko-Mołdawskie Zgromadzenie Międzyparlamentarne powstało pod dominacją Partii Demokratycznej w Mołdawii, więc nie trudno się spodziewać, że PAS wskrzesi ten projekt. Jeśli mowa o nowo utworzonym Trio Stowarzyszonym (obok Mołdawii i Ukrainy wchodzi w nie jeszcze Gruzja), szanse na współpracę są większe, ale tylko wtedy, gdy jego członkowie będą współdziałać, a nie rywalizować o uwagę Brukseli.

Dyplomata Dorin Popescu, przewodniczący stowarzyszenia „Dom Morza Czarnego” z Rumunii, również oczekuje, że prorosyjski wyborczy Blok Komunistów i Socjalistów szybko rozpadnie się jako polityczny projekt, który zaznał dotkliwej porażki w głosowaniu. Wskutek wyników wyborów trzy instytucje Mołdawii – prezydent, parlament oraz rząd – mogą skutecznie współpracować jako instytucjonalny trójkąt z pełnią władzą i realnym potencjałem podjęcia ważnych państwowo decyzji. Oznacza to podjęcie wysiłku uruchomienia systemowej polityki reform. Niemniej, należy zachować w tej kwestii raczej umiarkowany optymizm, uwzględniając historię minionych prób i niepowodzeń sił proeuropejskich w Mołdawii. Proeuropejska partia będzie jednak rządzić tym razem samodzielnie, w odróżnieniu od poprzednich proeuropejskich rządów – całą odpowiedzialność za możliwe problemy osobiście będzie ponosił jedynie obóz Mai Sandu. W końcowym rezultacie, znaczące niepowodzenie polityki nowej władzy może być fatalne dla Mołdawii. Należy pamiętać, że w Moskwie już powstają scenariusze nowych działań destabilizacyjnych w państwie mołdawskim. Ten scenariusz prawie na pewno obejmie Naddniestrze lub Gagauzję i będzie zrealizowany wtedy, kiedy program polityki wewnętrznej prezydenta Putina będzie stymulował go do nowego zewnętrznego konfliktu.

Nowe polityczne realia przemian w Kiszyniowie już rezonują międzynarodowej arenie. Prezydenci Ukrainy, Mołdawii i Gruzji (członkowie Tria Stowarzyszonego) podpisali wspólną deklarację po szczycie w Batumi. Dokument wyznacza kluczowe znaczenie tzw. mapy drogowej reform w ramach europejskiej integracji trzech państw, gotowość współpracy w zakresie polityki bezpieczeństwa i obrony dla stabilności w regionie Morza Czarnego.

Wypowiedzi ekspertów zebrał i opracował Pawło Łodyn, dyrektor wykonawczy Centrum Narracji Politycznych Demokracji (Ukraina), ukraiński współpracownik portalu „Obserwator Międzynarodowy”

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.