Imperializm w cieniu stadionów [KOMENTARZ]

Media i politycy ze wszystkich państw europejskich komentują rosnące napięcie na linii Zachód–Rosja. Imperialna polityka Władimira Putina i otrucie agenta Siergieja Skripala spowodowały, że niektóre państwa zapowiedziały bojkot mistrzostw świata w piłce nożnej, które odbędą się tym roku w Rosji, a także wydaliły rosyjskich dyplomatów. To znaczący sprzeciw, jednak ma on charakter wyłącznie dyplomatyczno – symboliczny. Ciężko odnaleźć tutaj wymiar praktyczny, czyli taki, który realnie może zatrzymać Moskwę i ograniczyć jej światowe wpływy.

Władimir Putin z Pucharem Świata FIFA / Wikimedia commons

Autor: Hubert Kowalski

Liczni komentatorzy debatują na temat słuszności decyzji prezydenta Dudy, który zapowiedział, że nie pojedzie na otwarcie mundialu, a możliwe, że nie pojawi się w Rosji wcale. Zaniechanie naszej głowy państwa ma oczywiście istotny wymiar symboliczny, podobnie jak w przypadku bojkotu zapowiedzianego przez władze innych uczestników mistrzostw. Niewiele jednak zmieni w praktyce. Piłkarze zagrają na rosyjskiej ziemi, będzie się temu przyglądał cały świat. Możliwe, że będzie to piękne show, które na długo zapadnie w pamięci kibiców.

Warto zadać pytanie, dlaczego FIFA wybrała Rosję na gospodarza mundialu? Odpowiedź jest prosta – ponieważ nic nie stało na przeszkodzie. Decyzja o przyznaniu Rosji roli gospodarza mistrzostw świata zapadła 2 grudnia 2010 r., a więc niedługo po udziale wojsk Kremla w wojnie w Gruzji. Wartości takie jak przestrzeganie praw człowieka, prawa międzynarodowego itp. nie są brane pod uwagę. Może temu należałoby się przyjrzeć?

Światem rządzi biznes. Niestety, biznes nie omija również piłki nożnej, a biznesu nie omijają rosyjscy miliarderzy powiązani z Kremlem. Najlepszym tego przykładem jest postać Romana Abramowicza, właściciela klubu piłkarskiego Chelsea Londyn. Czy angielska miłość do futbolu jest na tyle duża, że zaakceptuje rosyjski imperializm, który staje się niebezpieczny nawet dla odległego od Rosji Londynu? Wielka Brytania wydaliła rosyjskich dyplomatów, ale nie podjęła żadnych sankcji, które mogłyby realnie uderzyć w biznes oligarchów, a w konsekwencji ograniczyć kremlowskie wpływy.

Kibice pojadą do Rosji, aby obejrzeć piłkarski turniej. Oczy całego świata będą wówczas zwrócone ku wschodnim stadionom i ulicom. Imperialna polityka i łamanie praw człowieka nie będą miały znaczenia. To dla Kremla świetny temat zastępczy, kolejny po igrzyskach zimowych w Soczi, które odbyły się w 2014 r. Niedługo później Rosja anektowała Krym. Piękne stadiony, kolorowe oprawy i rozśpiewani kibice to maska, którą Rosja pokazuje światu, aby zasłonić swoje agresywne oblicze.

Światowe salony wiele mówią o prawach człowieka, jednak dyskusja kończy się, gdy w grę wchodzi biznes. Federacje sportowe chcą być niezależne, trzymać się z dala od wielkiej polityki. Czy jednak ta zasada powinna mieć charakter absolutny? Czy można się jej trzymać za wszelką cenę? Piłka znów znalazła się po stronie salonów. Pytanie, gdzie ją poślą?

 

 

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.