Pod koniec lipca ukraińscy analitycy Wschodniej Grupy Praw Człowieka i Instytutu Studiów Strategicznych przedstawili raport na temat przymusowej mobilizacji w Szczególnych Rejonach Obwodów Donieckiego i Ługańskiego. W sierpniu na ulicach tymczasowo okupowanego Donbasu zaobserwowano coraz więcej przypadków łapania mężczyzn przez patrole wojskowe. Zapytaliśmy dyrektorkę Wschodniej Grupy Praw Człowieka, Wirę Jastrebową, o bardziej szczegółowe informacje na temat tych procesów. Rozmawiał Pawło Łodyn.
Pawło Łodyn: Proszę przedstawić, jak wyglądała mobilizacja w regionie przed inwazją rosyjską na pełną skalę oraz po 24 lutego.
Wira Jastrebowa: 19 lutego ogłoszono mobilizację na Donbasie. Również od 2021 r. Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej uruchomiło projekt BARS (боевой армейский резервный состав, Rezerwa Rosyjskiej Armii Bojowej) w celu zwiększenia rezerwy mobilizacyjnej armii. W naszym raporcie podkreślamy, że istnieje rozróżnienie między przymusową mobilizacją a nielegalną mobilizacją (w systemie BARS). Większość na okupowanym Donbasie została przymusowo zmobilizowana właśnie na ulicach, w miejscach pracy itp. Ukraińskie organy urzędowe, reprezentowane przez właściwego ministra ds. reintegracji czasowo okupowanych terytoriów oraz przedstawicieli Biura Prokuratury Generalnej i doradcę Biura Prezydenta, przedstawiały różne przeciwdziałania dla tych, których jeszcze nie zmobilizowano: chować się, zmieniać adres pobytu, jednym słowem czynić wszystko, żeby nie trafić w ręce patroli. Zmobilizowanym, jeśli ci nie dokonywali wojennych przestępstw i nie strzelali, proponowano niewolę. Zgodnie z konwencjami genewskimi będą oni uważani za ofiary konfliktu zbrojnego.
Czy udało się dotrzeć z tymi apelami do ludzi na tymczasowo okupowanych terytoriach?
Tak, udało się. Jednak muszę z żalem stwierdzić, że często otrzymują maksymalne kary pozbawienia wolności. Czyli nie wykonują się dane obietnice. Przy rozpatrzeniu spraw rosyjskich wojskowych i zmobilizowanych z Donbasu nie odbywa się dyferencjacja. Jestem osobiście zaznajomiona z kilkoma takimi przypadkami. Trzeba przypomnieć, że chodzi właśnie o cywilnych ludzi, którzy niedobrowolnie wstąpili do nielegalnych formacji wojskowych. Mimo to mogą nawet zostać oskarżeni o zdradę stanu. Taka procesualna praktyka negatywnie będzie wpływała i na wizerunek Ukrainy, i nastroje przymusowo zmobilizowanych, którzy w ten sposób zostaną pozbawieni zachęty do poddania się jako jeńcy wojenni. Tacy ludzie będą stawali przed skomplikowanym wyborem możliwości trafienia pod ogień rosyjskich zaporowych drużyn lub otrzymania długiego wyroku w ukraińskim więzieniu. W końcu tym, którzy próbują dezercji, grozi rozstrzelanie na miejscu.
O jaką ilość zmobilizowanych i poległych chodzi?
Duża ilość znikła w zapomnieniu. Rodziny szukają swoich mężczyzn, braci, synów, rodziców. Ciężko powiedzieć, ilu w tej chwili jest poległych. Jak wskazuje nasz raport, w kwietniu odnotowano 23 tysiące zabitych, jednak o dokładnej cyfrze mówić ciężko, ponieważ ciała często spalano w mobilnych krematoriach. W sumie przymusowo zmobilizowano ponad 180 000 osób.
Czy ta sytuacja wpływa na zmianę stosunku miejscowej ludności do administracji okupacyjnej i Rosji?
Obserwujemy potencjał protestacyjny kobiet, których rodzina i partnerzy byli przymusowo zmobilizowani. Protesty rozpoczęły się w kwietniu, kiedy zaczęły napływać ciała ich bliskich. Działalność wielu przedsiębiorstw w Donbasie jest sparaliżowana brakiem siły roboczej. Jest jednak mało prawdopodobne, aby takie protesty miały na cokolwiek fundamentalny wpływ.
Niemniej musimy informować społeczeństwo ukraińskie, że wiele osób stało się zakładnikami obecnej sytuacji, wcale nie chcąc żyć w Federacji Rosyjskiej. Co ważne, mogą oni porównać swoje dawne życie w ramach państwa ukraińskiego i późniejsze pod rosyjską okupacją, która zniszczyła wiele przedsiębiorstw i spowodowała niższe pensje – nawet pięć razy mniejsze niż kiedyś. Oczywiście należy wziąć pod uwagę wpływ propagandy i żelaznej kurtyny tworzonej przez okupacyjną administrację Federacji Rosyjskiej, tzw. „LDNR” od 2020 roku, uniemożliwiającą ludności opuszczenie wolnego terytorium Ukrainy pod auspicjami „ograniczeń pandemicznych COVID-19”. Jednak dzisiaj liczba pochówków znacznie wzrosła i oczywiście nie ma mowy o odszkodowaniu dla bliskich zmarłych. Ludzie nie są gotowi oddać życia za efemeryczne wartości „rosyjskiego świata”, wpadając w ręce represyjnej maszyny na terytorium czasowo pozostającym poza kontrolą ukraińskich władz.
Jeśli chodzi o kobiety, które protestowały w kwietniu, odnotowano przypadki represji ze strony administracji okupacyjnej.
Jak to wpływa na ogólną sytuację demograficzną w regionie?
Rosjanom, którzy udadzą się na Donbas, proponuje się podwójną pensję w porównaniu do tego, co otrzymywali, a także status uczestnika działań wojennych. W ten sposób starają się naprawić problem braku siły roboczej.
Czy istnieją przykłady prób uniknięcia przymusowej mobilizacji?
Wspomnieliśmy już o przeciwdziałaniach proponowanych przez ukraińskich urzędników. Znamy też przypadki, w których wpłacano duże sumy pieniędzy jako łapówki, żeby się nie mobilizować, ale to nie pomogło. Mężczyźni należący do odpowiedniej kategorii powinni starać się ukrywać jak najdłużej, ale jest to coraz trudniejsze.
Ukraiński system ścigania powinien zająć w tej kwestii jasne stanowisko, rozróżniając tych, którzy popełnili zbrodnie wojenne i zabili ukraińskich żołnierzy, od tych, którzy zostali rzuceni na pole bitwy jako zakładnicy na śmierć. Dzięki temu pomożemy zachować amunicję naszej armii i naszych obywateli na okupowanych terytoriach.
W jakim stopniu ten problem wybrzmiał na arenie międzynarodowej?
Nasz raport powstał w szczególności, aby zwrócić uwagę na problem przymusowej mobilizacji, która, zgodnie z prawem międzynarodowym, jest zbrodnią wojenną. Organy ścigania powinny to udokumentować i przeprowadzić dochodzenie, aby w przyszłości postawić Federację Rosyjską przed wymiarem sprawiedliwości, szczególnie w tej kwestii.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Pawło Łodyn.