Dr Stanisław Żelichowski: Neoimperialna polityka Rosji jako zagrożenie dla bezpieczeństwa regionalnego i globalnego [ANALIZA]

Po zakończeniu II wojny światowej ludzkość zaczęła rozumieć, że ciągłe konflikty zbrojne wraz ze wszystkimi ich konsekwencjami, należą już do przeszłości. Konieczne jest rozwijanie pokojowej współpracy między narodami, aby każdy mieszkaniec planety miał prawo do samorealizacji, w celu osiągnięcia wspólnego dobrobytu.

Autor: Dr Stanisław Żelichowski

Właśnie dlatego utworzono ONZ, OBWE oraz sojusze gospodarcze i polityczne, takie jak UE i NATO, ustanowiono globalny rynek kapitałowy i rynek pracy, demokrację uznano za jedyny właściwy reżim polityczny dla wolnego świata, poczyniono znaczne postępy w rozwoju technologii informatycznych. Wszystko to powinno stanowić podstawę do budowy nowego zglobalizowanego, wolnego od konfliktów i liberalnego porządku światowego.

Proces globalnej integracji politycznej i gospodarczej nie ominął krajów poradzieckich, w tym Federacji Rosyjskiej. Po zakończeniu istnienia Związku Radzieckiego nowy rząd rozpoczął aktywną politykę liberalizacji różnych sfer życia publicznego i szybkiego zaangażowania państwa w międzynarodowe procesy polityczne i rynkowe. Bez przesady można powiedzieć, że wśród innych republik byłego ZSRR, z wyjątkiem państw bałtyckich, Rosja zaczęła to robić w najbardziej aktywnym tempie.

Jednak w przeciwieństwie do krajów, które zaczęły grać na arenie międzynarodowej na podstawie cywilizowanych zasad, Rosja nie była w stanie pozbyć się podstawowych cech imperialnych, które były nieodłącznym elementem zarówno ZSRR, którego następcą była Rosja, jak i rosyjskich państwowych  formacje, które istniały przed powstaniem imperium sowieckiego. A jeśli podczas prezydentury Borysa Jelcyna bolesne imperialne bóle nie były jeszcze wyraźnie wyrażone, biorąc pod uwagę słabość gospodarki i zależność od pomocy zagranicznej, to po dojściu do władzy Władimira Putina i stopniowym umacnianiu się Rosji w wymiarze politycznym i gospodarczym rozpoczął się proces aktywnego przebudzenia świadomości neoimperialnej, przy tym powoli nabiera tempa nie tylko w głowach elity rządzącej, ale także w większości rosyjskiej ludności.

W wyniku syndromu neoimperialnego Federacja Rosyjska zainicjowała politykę energetyczną i handlową oraz szantaż gospodarczy sąsiednich suwerennych ludów, rozpoczęła wojnę i zajęła znaczną część Gruzji, nadal karmiąc inne „gorące miejsca” w przestrzeni postradzieckiej (Górny Karabach, Naddniestrze), zaczęła negatywnie reagować na zmiany w wektorach polityki zagranicznej krajów dawnej strefy wpływów oraz tworzenie poważnych przeszkód w ten sposób i tak dalej.

Jednym z takich przejawów neoimperialnej polityki Kremla było niezadowolenie z integracji europejskiej i aspiracji euroatlantyckiej państwa ukraińskiego oraz jego naturalne pragnienie uzyskania pełnej niezależności od byłego „centrum”. Kiedy powaga oficjalnych intencji Kijowa stała się jasna, przerodziło się w otwartą presję rządu rosyjskiego na ówczesne władze ukraińskie, co spowodowało niezadowolenie ludności na Ukrainie, a w odpowiedzi na wydarzenia rewolucyjne rosyjskie wtargnięcia wojskowe na Ukrainę.

Okupacja i nielegalna aneksja Półwyspu Krymskiego oraz wybuch wojny w ukraińskim Donbasie nie tylko doprowadziły do ​​negatywnych konsekwencji dla Ukrainy pod względem wielkich strat ludzkich, terytorialnych i gospodarczych, ale także przyniosły rozczarowujące wyniki dla samej Rosji. Pomijając prawo międzynarodowe, które jest głównym zabezpieczeniem przed powrotem świata do stanu rzeczy, który istniał przed utworzeniem jałtańsko-poczdamskiego systemu stosunków międzynarodowych, Rosja wkroczyła na ścieżkę nieuczciwego kraju. A jeśli w przypadku Gruzji społeczność światowa nie zareagowała właściwie na nielegalne działania Kremla, ukraińska przygoda, której towarzyszył „Anschluss” na Krymie i utworzenie administracji marionetkowej w Donbasie, nie pozostała niezauważona przez cywilizowaną społeczność.

Konsekwencje takiej ekspansywnej polityki nie trwały długo. Rosja została wydalona z grupy G8, pozbawiona prawa do głosowania w Zgromadzeniu Parlamentarnym Rady Europy (choć w 2019 r. to prawo zostało jej przywrócone), poddana reżimowi surowych sankcji międzynarodowych, skazana we wszystkich możliwych miejscach za nielegalne działania itd.

W rezultacie, państwo rosyjskie stanęło przed wyborem: albo porzucić dalsze łamanie prawa międzynarodowego i zasiąść do stołu państw cywilizowanych, albo kontynuować dalszą bezsensowną agresywną politykę ze szkodą dla siebie i innych. Władze na Kremlu wybrały tę drugą opcję. Co więcej, rosyjscy przywódcy zaczęli w dalszym ciągu ingerować w sprawy obcych państw z jeszcze większą wytrwałością, nie ograniczając się już do Europy Wschodniej, ani przestrzeni poradzieckiej. W końcu po inwazji na Ukrainę rosyjskie siły zbrojne przeprowadziły interwencje wojskowe w Syrii, Wenezueli, Libii, które są wszak dość daleko od granic Rosji.

Warto zauważyć, że Rosja korzysta z wielu innych instrumentów interwencji, oprócz przeprowadzania operacji specjalnych. Na przykład w 2016 r. Rosja była zaangażowana w ataki hakerskie na amerykańskie sieci komputerowe podczas wyborów prezydenckich. A w marcu 2018 r. Kreml zamordował byłego rosyjskiego szpiega wojskowego Siergieja Skripala w Wielkiej Brytanii, której jest obywatelem. I jest wiele innych takich przykładów.

Moskwa nie wahała się skorzystać z trudnej sytuacji w Europie związanej z wybuchem pandemii koronawirusa. Oznacza to wysłanie przez Rosję do krajów najbardziej dotkniętych infekcją „pomocy humanitarnej”, tak dobrze znanej Ukraińcom w okupowanym Donbasie. Głównym celem była próba zdyskredytowania UE, pokazania jej jako niezdolnej do walki z rozprzestrzenianiem się nowej choroby oraz pokazania uciśnionym obywatelom Europy reżimu Putina w najlepszym możliwym świetle. A to z kolei może być interpretowane jako rodzaj sondowania zachodniej ziemi dla prawdopodobnego wdrożenia nowych neoimperialnych awantur Kremla.

Jak się wydaje, Rosja nie porzuci zamiarów rewanżyzmu, a tym samym zaprzestanie wywrotowej działalności na rzecz bezpieczeństwa regionalnego i globalnego. Kontynuacja reakcji reakcyjnej rosyjskiego rządu, poparcie Kremla dla różnych niehumanitarnych reżimów dyktatorskich, przymusowa „paszportyzacja” ludności na okupowanych terytoriach, zamiar Putina, by dalej rozszerzać swoje rządy, naruszenie przez władze reżimowe praw rdzennych w Rosji i sakralizacja niektórych itd. – mogą służyć jako dowód na wzmocnienie neoimperialnej ideologii rosyjskiego przywództwa.

Bardzo istotne jest zatem, aby Ukraina, jako ważne państwo bałtycko-czarnomorskiej osi, kontynuowała kurs euroatlantycki, pomimo wciąż trwającej agresji ze strony Federacji Rosyjskiej, która zarówno stwarza przeszkody, jak i daje swoistą dodatkową motywację Kijowowi. 12 czerwca 2020 roku Ukraina uzyskała status rozszerzonego partnera NATO. Nawiasem mówiąc, niektóre kraje w regionie, które nie są członkami Sojuszu, również mają ten status, a mianowicie: Gruzja, Finlandia i Szwecja. Można zatem wskazać, że między morzami buduje się coś w rodzaju frontu bezpieczeństwa, aby chronić Półwysep Europejski przed nieprzyjazną polityką Kremla, którego bóle fantomowe w dawnej imperialnej przeszłości nie zniknęły z czasem.

W tym kontekście warto zauważyć, że amerykańscy eksperci wojskowi, w tym były dowódca sił lądowych USA Ben Hodges, wezwali NATO do jak najszybszego włączenia Ukrainy i Gruzji w poczet państw Sojuszu. Zalecili także zreformowanie wielowarstwowych programów Forward Presence w regionach Morza Bałtyckiego i Morza Czarnego ze względu na ich podatność na rosyjską agresję.

W związku z powyższym powstaje pytanie: czy w ogóle możliwy jest powrót Rosji do cywilizowanego świata i akceptacja przez Moskwę zasad fair play, które powstały w okresie powojennym?

Przede wszystkim, aby spełnić następujące warunki, konieczne jest całkowite zastąpienie współczesnej elity autorytarnej z wyraźnymi ambicjami neoimperialnymi nową liberalną, która oprócz wewnętrznych przemian demokratycznych mogłaby prowadzić umiarkowaną politykę zagraniczną.

Po drugie, nowy rząd rosyjski musi przestać prowadzić agresywną politykę zarówno wobec swoich sąsiadów, jak i innych krajów, jednocześnie kończąc wszystkie konflikty zainicjowane przez Rosję.

Po trzecie, nowy rząd rosyjski musi zrekompensować państwom, które ucierpiały w wyniku interwencji poprzedniego reżimu. Następnie spróbować zbudować z nimi konstruktywny dialog, w którym główną rolę odegrałaby dyplomacja – najbardziej akceptowalny i najbardziej cywilizowany środek polityki zagranicznej.

Możliwe jest, że po spełnieniu powyższych warunków, które nie są jednak wyczerpujące, wraz z położeniem podwalin pod zapobieganie ponownemu imperialnemu, Federacja Rosyjska może mieć szansę dołączyć do nowoczesnego procesu globalizacji. To znaczy, aby pokojowo koegzystować ze wszystkimi narodami świata, poprzez wspólne wysiłki prowadzące ludzkość do przyszłości, w której zwycięży szacunek i wzajemne zrozumienie.

Dr Stanisław Żelichowski – doktor nauk politycznych, główny specjalista Akademii Dyplomatycznej MSZ Ukrainy im. Hennadija Udowenki

Artykuł jest rozszerzoną wersją referatu, wygłoszonego przez Autora podczas konferencji międzynarodowej online „Neoimperializm między Morzem Bałtyckim a Morzem Czarnym”. Konferencja została zorganizowana przez Instytut Demokratyzacji i Rozwoju z Kijowa, Centrum Narracji Politycznych Demokracji z Czerniowców (Ukraina), Iwano-Frankiwską Akademię Iwana Zlotoustego z Iwano-Frankiwska (Ukraina) oraz Instytut Polityki Światowej z Kijowa (19 czerwca 2020 r.). Portal Obserwator Międzynarodowy był patronem medialnym tego wydarzenia.

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.