Japonia: premier Shinzō Abe i jego Partia Liberalno-Demokratyczna wciąż trzymają się mocno

Pod koniec września premier Shinzō Abe, w obliczu słabych wyników sondażowych swojego gabinetu spowodowanych m.in. skandalem z Kake Gakuen, rozwiązał izbę niższą japońskiego parlamentu. To śmiała, jednocześnie dość ryzykowna decyzja, była argumentowana przez szefa japońskiego rządu koniecznością uporania się z „narodowym kryzysem” oraz zagrożeniem ze strony Korei Północnej. Jednak wyznaczenie 10 października dniem rozpoczęcia kampanii dla przedterminowych wyborów do Izby Reprezentantów, wydawało się być w rzeczywistości próbą sprawdzenia skuteczności stylu przywództwa Shinzō Abe oraz zaufania, jakim darzą obywatele Partię Liberalno-Demokratyczną. O wpływie przedterminowych wyborów w Japonii na pozycję premiera Shinzō Abe i jego partii pisze dr Krystian Karolak z Uniwersytetu Łódzkiego.

Premier Japonii Abe Shinzō

Autor: dr Krystian Karolak

Po wyborach zwycięzca bierze wszystko

O planach rozwiązania Izby Reprezentantów i ogłoszenia przedterminowych wyborów przez premiera Shinzō Abe japońskie media pisały już w połowie września (formalnie kadencja posłów kończyła się w grudniu 2018 roku). Partia Liberalno-Demokratyczna posiadała po poprzednich wyborach 291 miejsc w Izbie Reprezentantów. Liczba ta uległa jednak zmniejszeniu do 287 wraz z odejściem młodej polityk Mayako Toyoty z PLD, którą oskarżono o to, że fizycznie i psychicznie znęcała się nad swoim sekretarzem. Ponadto w ostatnim czasie zmarło też trzech polityków Partii Liberalno-Demokratycznej: z czwartego okręgu wyborczego w pref. Aomori, piątego okręgu wyborczego w pref. Niigata oraz trzeciego okręgu wyborczego w pref. Ehime. Wybory uzupełniające pierwotnie zaplanowano na drugą połowę października, przy czym wygrana w ostatnim z przywołanych okręgów stała pod znakiem zapytania. Dla Partii Liberalno-Demokratycznej, a także Shinzō Abe była to lokalizacja wyjątkowo szczególna, bowiem blisko miejscowości Imabari ma powstać placówka edukacyjna Kake Gakuen zarządzana przez Kōtarō Kake – bliskiego przyjaciela premiera Japonii.

Ostatecznie Partia Liberalno-Demokratyczna, pomimo bardzo niskiej frekwencji wynoszącej ok. 54 proc. – spowodowanej pośrednio przez tajfun Lan, a także obserwowanym w ostatnich latach zniechęceniem japońskiego społeczeństwa do polityki – zdołała uzyskać 284 mandatów izby niższej japońskiego parlamentu (zeszłoroczne reformy doprowadziły do zmniejszenia liczby miejsc w tej izbie z 475 do 465 miejsc). Taki rezultat daje ugrupowaniu bezwzględną większość, a w połączeniu z poparciem 29 posłów koalicyjnego ugrupowania Kōmeitō, sprawia, że nic nie jest w stanie zagrozić realizacji planów premiera Shinzō Abe. Przy czym należałoby podkreślić, że wielu polityków Partii Liberalno-Demokratycznej w obawie przed szkodliwym wpływem wizerunku szefa rządu, podczas kampanii wyborczej decydowało się prosić wyborców o udzielenie wsparcia dla ugrupowania.

Yuriko Koike a Partia Demokratyczna – podzielona opozycja

Wygrana Partii Liberalno-Demokratycznej dowiodła jedynie braku realnego przeciwnika na japońskiej scenie politycznej. Potwierdzeniem tego mógł być sondaż przeprowadzony przez „Nikkei Asian Review” w weekend przed rozwiązaniem Izby Reprezentantów. Ugrupowanie rządzące mogło liczyć na 44 proc. poparcie, a Partia Demokratyczna – największe wówczas ugrupowanie opozycyjne –cieszyłaby się zaufaniem jedynie 8 proc. respondentów. Tak niski wynik Partii Demokratycznej mógł być spowodowany m.in. rezygnacją Renhō piastującej funkcję przewodniczącej PD, niemożnością stworzenia przez partię realnej alternatywy dla wyborców, wewnętrznymi problemami ugrupowania oraz planami jej kierownictwa dążącego do sprzymierzenia się z Japońską Partią Komunistyczną. Nie pomogło to, że ugrupowanie nieprzerwanie od 1998 roku z większymi lub mniejszymi sukcesami rywalizowało o możliwość wpływania na losy Japonii z Partią Liberalno-Demokratyczną. Punktem przełomowym okazały się natomiast wybory parlamentarne w 2009 roku, dzięki którym jej liderzy zyskali możliwość sprawowania władzy przez 3 lata (funkcję premiera sprawowali wówczas: Yukio Hatoyama, Naoto Kan i Yoshihiko Noda).

Ostatecznie jeszcze przed tegorocznymi wyborami doszło do rozłamu Partii Demokratycznej i odejścia wielu członków wśród których znalazł się m.in. Seiji Maehara. Poważne zmiany na japońskiej scenie politycznej zwiastowała także Yuriko Koike – gubernator japońskiej stolicy, której ugrupowanie o zasięgu lokalnym Tokijczycy Pierwsi (Tomin First no Kai) zwyciężyło 2 lipca w wyborach to Tokijskiego Zgromadzenia Metropolitalnego. Media na całym świecie podkreślały wtedy spektakularne zwycięstwo byłej polityk PLD w Tokio. Choć późniejsze ustąpienie Koike z funkcji przewodniczącej ugrupowania okazało się sporym zaskoczeniem, to jednocześnie pojawiły się także doniesienia o planach powołania przez nią nowej, ogólnokrajowej formacji politycznej.

Wraz z ogłoszeniem w drugiej połowie września powołania Partii Nadziei (Kibō no Tō), zaczęto zwiastować rychłą porażkę Partii Liberalno-Demokratycznej, a także ostatnią kadencję Shinzō Abe na stanowisku przewodniczącego własnej partii. W ankiecie telefonicznej przeprowadzonej przez „Nikkei Asian Review” na trzy tygodnie przed wyborami Partia Liberalno-Demokratyczna cieszyła się poparciem wynoszącym 24,1 proc., a ugrupowanie Yuriko Koike otrzymało 14,8 proc. W wyniku wspomnianego wcześniej rozłamu Partii Demokratycznej, wielu polityków zdecydowało się zasilić szeregi Partii Nadziei oraz Partii Konstytucyjno-Demokratycznej kierowanej przez Yukio Edano – dawnego lidera PD.

Ostatecznie Partia Nadziei, pomimo wystawienia 235 kandydatów, zdobyła tylko 50 mandatów w Izbie Reprezentantów i na tak słaby wynik wpływ mogło mieć wiele czynników. Przede wszystkim skupienie się kierownictwa ugrupowania na taktyce populistycznej wyrażonej w programie gospodarczym zwanym Yurinomics oraz „Dwunastu zerach”, wśród których znalazło się m.in. stopniowe uniezależnienie się od energii atomowej, zamrożenie podwyżki podatku konsumpcyjnego, wyeliminowanie biernego palenia oraz zwalczenie pyłków cyprysu i cedary wywołujących każdego roku katar sienny u tysięcy obywateli. Do tego warto dodać także nieustanną krytykę administracji premiera Abe i wolę uwolnienia japońskiej polityki od „ograniczania” żywotnych interesów. Jednak najpoważniejszym błędem okazała się odmowa kandydowania przez Yuriko Koike w wyborach, brak wyraźnych sukcesów gubernator w samym Tokio, epatowanie słowem „nadzieja” mogącym kojarzyć się z hasłem Demokratycznej Partii Japonii z 2009 roku oraz usunięcie polityków Partii Demokratycznej, którzy nie zgadzali się z ideologią Partii Nadziei. O braku skuteczności działań ugrupowania oraz powziętej przez nią taktyki, świadczyć może chociażby wynik badania przeprowadzonego przez dziennik „Yomiuri Shimbun” według którego zanotowano duży spadek poparcia Partii Nadziei z 34 na 24 proc. widoczny zwłaszcza wśród przeciwników premiera.

Partia Konstytucyjno-Demokratyczna otrzymała z kolei 55 mandatów, dzięki temu stając się drugą siłą polityczną w kraju. Słaby rezultat Partii Konstytucyjno-Demokratycznej potęguje fakt, że uzyskała najmniejszą liczba mandatów spośród głównych ugrupowań opozycyjnych w całej historii Japonii. Niemniej jednak, tworzy ona obecnie wyłom pomiędzy dwoma konserwatywnymi ugrupowaniami: z jednej strony Partią Liberalno-Demokratyczną, a z drugiej Partią Nadziei. Należałoby jednak zastanowić się, czy partia Yukio Edano godnie zastąpi swoją poprzedniczkę i stworzy nową jakość polityczną zarówno jako ugrupowanie opozycyjne, jak i centrolewicowe. Jednym z najpoważniejszych wyzwań, przed jakim będzie musiała stanąć to zjednoczenie lub znalezienia wspólnego języka z innymi partiami, których przedstawiciele dostali się do izby niższej japońskiego parlamentu: Japońską Partią Komunistyczną (12 mandatów), Japońską Partią Innowacji (11 mandatów) i Partią Socjaldemokratyczną Japonii (2 mandaty). W stosunku do poprzedniego stanu, podwojeniu uległa także liczba posłów niezrzeszonych (22 mandatów) mogąca mieć ważny udział w politycznych zagrywkach.

Powyborcza rzeczywistość polityczna

Zachowanie opozycji w ostatnich latach doskonale ilustruje japońskie stwierdzenie brzmiące: „dosho imu”, które odnosi się do posiadania odmiennych snów/wyobrażeń, pomimo spania wielu osób w tym samym łóżku. To brak jedności i niemożność utworzenia wspólnego frontu przeciwko zjednoczonej Partii Liberalno-Demokratycznej był, o czym wspomina także minister finansów Tarō Asō, najpoważniejszym błędem ugrupowań opozycyjnych. Zarówno Partia Nadziei, jak i Partia Konstytucyjno-Demokratyczna popełniły błędy podczas kampanii wyborczej, które przełożyły się na liczbę uzyskanych przez nich mandatów. Ugrupowanie Edano wydaje się postępować podobnie jak Partia Demokratyczna, a Yuriko Koike nie wykorzystała w pełni okazji i skoncentrowała się na taktyce populistycznej. Po wyborach wielu polityków Partii Demokratycznej, mającej już tylko przedstawicieli w Izbie Radców, zadeklarowało chęć wsparcia jednego lub drugiego ugrupowania. Wolę koordynacji partii opozycyjnej wyraził także były lider DP Katsuya Okada, lecz zjednoczenie różnych pod względem światopoglądowym partii tylko i wyłącznie wokół niechęci do PLD może okazać się niewystarczające.

Partia Liberalno-Demokratyczna, pomimo utraty trzech mandatów w stosunku do poprzedniego stanu posiadania, okazała się zwycięzcą w tych wyborach. Nie tylko uzyskała bezwzględną większość w Izbie Reprezentantów, lecz jej przedstawiciele otrzymali także możliwość sprawowania swojego mandatu aż do 2021 roku, czyli po zakończeniu igrzyskach olimpijskich w Tokio. Premier Shinzō Abe również może mieć powody do zadowolenia. Po raz kolejny przyjął strategię wyprzedzającą, podobną do tej, jaką zastosował ogłaszając przedterminowe wybory w 2014 roku i wykorzystał nadarzającą się okazję wynikającą z tego, co działo się na japońskiej scenie politycznej. Potencjalne zagrożenie ze strony gubernator Yuriko Koike zostało tymczasowo zażegnane, kredyt zaufania od społeczeństwa japońskiego został odnowiony, a w dodatku 1 listopada Abe uzyskał reelekcję na stanowisko przewodniczącego PLD, czyniąc go już teraz najdłużej rządzącym premierem Japonii. Jest to dowód nie tylko na to, jak dużym poparciem cieszy się wciąż wśród partyjnych kolegów i frakcji wewnątrz własnego ugrupowania, lecz także bierność społeczeństwa i nieskuteczność działania opozycji.

Dr Krystian Karolak – doktor nauk społecznych w dziedzinie nauk o polityce na Uniwersytecie Łódzkim. Specjalizuje się w m.in. w japońskich elitach politycznych oraz problematyce kampanii wyborczych w Japonii.

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed