Federacja Rosyjska nadal świętuje 9 maja zwycięstwo nad nazizmem w II wojnie światowej, traktując ten dzień jako najważniejsze święto w Rosji. Co więcej, ostatnio przekształciła Dzień Zwycięstwa w kult wojny i narzędzie propagandy, usprawiedliwiając agresję w Ukrainie i groźby wobec „kolektywnego Zachodu”.
Autor: Alisa Zełenska
Tradycja obchodzenia 9 maja jako Dnia Zwycięstwa, który symbolizował jedność bloku komunistycznego, została ustanowiona podczas obchodów 20. rocznicy zakończenia II wojny światowej w 1965 roku. Wcześniej, w pierwszych latach po tragedii wojny, odpowiednie daty były postrzegane raczej jako pamiątkowe niż uroczyste. Podejście do obchodów zmieniło się w 1995 roku, kiedy to po raz pierwszy w historii współczesnej Rosji zdecydowano się na zorganizowanie uroczystej parady. Ważna była nie tylko okazja (w końcu była to półwieczna rocznica Dnia Zwycięstwa), ale także pomysł, skala wydarzenia i zaproszeni goście. Upadek Związku Radzieckiego i demokratyczne przemiany w Rosji dały całemu światu nadzieję na zbudowanie owocnych relacji z Kremlem. Znalazło to odzwierciedlenie w liczbie zagranicznych przywódców, którzy wzięli udział w paradzie w 1995 r. w bezprecedensowej liczbie. W 2022 r., po wybuchu Wielkiej Wojny, nikt nie przybył na paradę Putina. W 2023 r. Kremlowi udało się „zmobilizować” przywódców Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu, Uzbekistanu, Turkmenistanu, Armenii i Białorusi. W tegorocznej paradzie tradycyjnie wzięli udział prezydenci pięciu krajów WNP – Białorusi, Kazachstanu, Kirgistanu, Tadżykistanu i Turkmenistanu – a oprócz tradycyjnych „przyjaciół Putina” Moskwa zaprosiła przywódców Kuby, Laosu i Gwinei Bissau. Rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że w paradzie na Placu Czerwonym wzięło udział ponad dziewięć tysięcy osób i 70 sztuk sprzętu. To mniej niż rok temu. Wtedy informowano, że w paradzie wzięło udział 10 000 żołnierzy i 125 pojazdów wojskowych. Na Placu Czerwonym maszerowali również uczestnicy rosyjskiej inwazji wojskowej na Ukrainę.
Przed rozpoczęciem parady, prezydent Putin tradycyjnie wygłosił przemówienie. Podobnie jak w poprzednich dwóch latach, mówił nie tylko o zwycięstwie w Wielkiej Wojnie Ojczyźnianej, ale także o wojnie Rosji z Ukrainą i konfrontacji z Zachodem. W swoim przemówieniu prezydent Rosji ani razu nie wypowiedział słowa Ukraina, ale wspomniał o obecnej wojnie, nazywając ją „specjalną operacją wojskową”. Przyznał, że „Rosja przechodzi przez trudny, kluczowy okres”, ale nie wyjaśnił, na czym polegają trudności Rosji. Putin unikał wspominania o tym, że obecna wojna wybuchła, ponieważ nakazał rosyjskiej armii inwazję na Ukrainę. Było mniej antyzachodniej retoryki, ale Putin oskarżył Zachód o „wygórowane ambicje”, „dążenie do usprawiedliwienia obecnych zwolenników nazizmu” i próby zniekształcenia „prawdy o wojnie”. Następnie powiedział, że „Rosja zrobi wszystko, aby zapobiec globalnemu starciu”. „Ale jednocześnie nie pozwolimy nikomu nam zagrozić. Nasze siły strategiczne są zawsze w pogotowiu” – dodał Putin.
Tradycyjna parada 9 maja, która została pomyślana jako wydarzenie jednoczące świat w imię walki z nazizmem i ksenofobią, stała się symbolem izolacji i oderwania Rosjan od świata. Jego pierwotne znaczenie – przypominanie o zagrożeniach globalnym złem i znaczeniu wspólnych wysiłków na rzecz bezpieczeństwa i dobrobytu – zostało wyczerpane, a samo święto stało się wydarzeniem przypominającym karnawał.
Alisa Zełenska – ukraińska dziennikarka, prowadzi kilka blogów dla różnych firm, szef produkcji wideo w Kijowie