Głos Dugina w Polsce: kto rozpowszechnia antyzachodnie przekazy i narracje Kremla? [KOMENTARZ]

Ostatnio miałem okazję przeczytać bardzo wymowny tekst znanej rosyjskiej postaci, która w czasie puszkinowskiego „ponurego czasu” tradycyjnie dla rosyjskiej inteligencji się nudzi i po turgenowsku „w dniach zwątpienia” pogrąża się w „bolesnych refleksjach nad losem swojej ojczyzny”. I oczywiście natychmiast i nieuchronnie popada „w rozpacz na widok tego, co się dzieje w domu”.

Aleksandr Dugin / fot. Fars Media Corporation, CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=87159921

Autor: Anatolij Kurnosow

„Emeryci kradną masło… fale szabrowników”

Do lepszego zrozumienia przytaczam fradment tego tekstu.

„Podróż po jesiennemu kraju. Na stacjach benzynowych znów horrendalnie wysokie ceny paliw. W sklepach emeryci zaczynają kraść masło, bo już ich na nie nie stać. Inne sklepy wzmacniają ochronę w oczekiwaniu fali szabrowników. Z każdym spadającym z drzewa liściem nadziei na opamiętanie coraz mniej. Krawędź przepaści coraz bliżej. Wieczory stają się dłuższe, ale są wciąż na tyle ciepłe, by móc koncentrować się jeszcze na czymś innym niż dokładanie chrustu do gasnącego pieca”.

Po tym następują smutne wnioski o rozczarowaniu obecnym stanem zombifikowanego agresywną propagandą społeczeństwa rosyjskiego, które nawet teraz, po masowej mobilizacji i pierwszych śmierciach nieprzygotowanych do wojny i słabo uzbrojonych współplemieńców, nadal pragnie wojny i krwi.

„I tu rozczarowanie. Ludzie nadal nie myślą. Żyją gdzieś w świecie równoległym. Przeżywają sztucznie wykreowane przez innych emocje. A najstraszniejsze jest to, że podnieca ich widok krwi. W zależności od sympatii – krwi jednej lub drugiej strony toczącej się wojny. Bo krwi tej nie uznają za ludzką. Do tego z jakimś niewytłumaczalnym zapałem oddają się wizjom własnej walki na śmierć i życie. Romantycznie, bez najmniejszego nawet zrozumienia, że wojna to słodkawy zapach krwi, ból, brud, płacz i wszechobecny strach. Im wydaje się, że to rycerski pojedynek albo scena z kiczowatego holywoodzkiego blockbustera.  „Ojczyzna albo śmierć!”, „Śmierć wrogom Ojczyzny!” – wydzierają się w jakimś irracjonalnym uniesieniu. Wojna to nie żaden romantyzm i szlachetna próba charakteru. Ale oni i tak będą ją popierać dopóty, dopóki ktoś z ich bliskich czy rodziny nie zginie na froncie, nie wróci okaleczony lub nieodwracalnie zwichrowany psychicznie. A i wtedy tłumaczyć będą sobie, że była to śmierć bohaterska, będąca wzorem do naśladowania, a nie agonia w cierpieniu z wydzielaniem ekskrementów”.

W końcu autor dochodzi do retorycznych wniosków, które wyglądają jak oznaki objawienia przynajmniej jakiejś myślącej części rosyjskiego społeczeństwa i rudymenty zrozumienia tego, co od dawna czują Ukraińcy z powodu licznych ofiar rosyjskiej agresji.

„W jesienne wieczory nadchodzi czas zastanowienia się, czy warto. Czy warto emocjonować się śmiercią? Odmrażać sobie uszy? Narażać bezpieczeństwo swoich dzieci, rodzin i przyjaciół, bo ktoś, gdzieś tam zadekretował, że ktoś inny stanowi dla nas zagrożenie i jest śmiertelnym wrogiem?

Może to skutki jesiennego przesilenia, ale jestem zmęczony. Wyczerpany brakiem zdolności logicznego myślenia, szacunku dla drugiego człowieka i tym tanatycznym pędem w nicość. Radością ludzi z tego, że giną bracia, synowie, wnuki, mężowie innych ludzi. Ślepą wiarą w to, że Ojczyznę uosabia obłędna wizja pożogi, że pojęciu temu towarzyszyć musi czyjaś śmierć. Bezsensowna w każdym przypadku, kończąca czyjąś ziemską egzystencję na życzenie tych, których kompletnie nie interesują cudze łzy, cierpienie, sieroctwo, wdowieństwo czy utrata dziecka. Coraz częściej „człowiek” nie brzmi dumnie, lecz raczej strasznie.

Тo właśnie widzę, gdy jestem wśród polskich militarystów, zwolenników wojny i niszczenia własnego kraju”.

Polski instrument rosyjskiej sugestii

Tak, właśnie „polskich militarystów”, a nie rosyjskich, jak mogłoby się wydawać. A napisał to nie rosyjski działacz, lecz polski politolog, polityk, poseł na Sejm V kadencji Mateusz Piskorski.

Przepraszam za chwyt retoryczny, ale nie uciekałem się do żadnego zniekształcania treści i istoty jego tekstu. Tylko w pierwszym zdaniu zastąpiłem słowo „Polska” słowem „kraj”, aby pokazać imponujący cynizm manipulacji i kłamstw, do których ucieka się ten ukrainofob, były przedstawiciel Euroazjatyckiego Związku Młodzieży w Polsce. Ciekawe, że w wersji polskiej, podczas gdy tekst jest publikowany w języku polskim i rosyjskim, brakuje ostatniego zdania, a więc jest ono przeznaczone dla odbiorców rosyjskich.

Jeszcze w 2017 roku międzynarodowy dziennikarski Projekt Zgłaszania Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji (OCCRP) ustalił, że dzięki mołdawskim i łotewskim bankom Rosjanie w latach 2012-2014 wyprali 21 mld dolarów, wykorzystując ponad 5 tys. firm i 700 banków w 96 krajach.

Według tej wersji były to środki Gazpromu przeznaczone na łapówki jako narzędzia w wojnie hybrydowej z krajami próbującymi wyrwać się spod wpływów Rosji.

Polska otrzymała wówczas 9 milionów dolarów w około 100 transakcjach za pośrednictwem 11 polskich banków, z czego część otrzymało również Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych w Warszawie, kierowane przez Piskorskiego, który wcześniej uprawiał „turystykę wyborczą” do nielegalnych jednostek terytorialnych (Naddniestrze, Osetia Południowa, Abchazja) lub do krajów o strategicznym znaczeniu dla Rosji (Ukraina i Syria).

A teraz Piskorski maluje niemal apokaliptyczny obraz upadku społeczno-gospodarczego „zamrażającej się Polski”, niemal równocześnie z publikacją manipulacyjnego komunikatu szefa Gazpromu – „Europa zamarznie zimą” z powodu rzekomo przewidywanej nietypowo mroźnej zimy.

Piskorski opisuje swój kraj tak, niby ten znajduje się na skraju przepaści

Oczywiście Polska też przeżywa trudne czasy z powodu wojny rozpętanej przez Rosję i ma inflację na poziomie ponad 15% (nawiasem mówiąc, w Szwecji i Austrii też przekracza ona 10%, w Niemczech sięga prawie 12%, w Belgii – ponad 12%), ale wzrost polskiego PKB w drugim kwartale tego roku wyniósł 5,3%.

Piskorski nie zapomina wspomnieć o tezie narracyjnej „polskie władze proponują obywatelom zbieranie drewna opałowego w lasach w odpowiedzi na rosnące ceny energii”, która była masowo rozpowszechniana przez rosyjskie media na początku czerwca bieżącego roku.

Piskorski chętnie odczłowiecza Polaków, rzekomo „podniecał ich widok krwi”, nie wspominając o szaleńczym zachwycie kremlowskich propagandzistów i rosyjskich użytkowników mediów społecznościowych na widok zniszczonych ukraińskich obiektów energetycznych i domów oraz martwych cywilów, kobiet i dzieci podczas ataków rakietami i dronami kamikadze.

Wymyśla on jakichś mitycznych szabrowników zagrażających polskim sklepom, nie pisząc o licznych faktach grabieży dokonywanych przez przestępców zmobilizowanych wprost z więzienia w obwodzie ługańskim, który Rosja ogłosiła przyłączoną częścią swojego kraju.

Piskorski oskarża „polskich militarystów” o „fascynację ludzi obrazami śmierci cudzych braci, synów, wnuków, mężów”, tak jakby to właśnie oni zorganizowali rajdy na ulicach rosyjskich miast, chwytali i wysyłali na front do Ukrainy ludzi bez doświadczenia bojowego i żadnego przeszkolenia.

Dugin: „zabijać, zabijać i zabijać”

Mateusz Pikorski jest stałym współpracownikiem portalu Myśl Polska, który jest chętnie przedrukowywany przez rosyjskie media. Z kolei ten zasób informacyjny od kilku lat regularnie publikuje materiały ultranacjonalistycznego imperialisty, ideologa neo-eurazjatyzmu Aleksandra Dugina, byłego organizatora i szefa grupy Czarny Zakon SS w stopniu Reichsfuehrera. Przy tym, jest też honorowym profesorem Uniwersytetu w Teheranie, co również jest ciekawe w świetle ostatnich wydarzeń z wykorzystaniem przez Rosję irańskich dronów.

Tylko w październiku Myśl Polska opublikowała 5 artykułów Dugina lub o Duginie, w tym Ostatnia bitwa Lądu i Morza (euroazjatyzm i atlantyzm), a teraz nawet wydaje zbiór jego prac.

Wyjaśniając, skąd taka uwaga dla znanego ideologa idei, które wielu ekspertów kwalifikuje jako nazistowskie, wydanie zauważa, że choć należy on do innego nurtu ideologicznego, sprzeciwia się „cywilizacyjnemu starciu między liberalnym Zachodem a konserwatywnym Wschodem”, podzielając ideę zjednoczenia Europy od Lizbony po Władywostok.

Cóż, w tym przypadku redakcja i Piskorski powinni byli przypomnieć i zamieścić wczesniejszy wywiad Dugina z założycielem pisma Fronda Grzegorzem Górnym.

Wywiad miał miejsce jeszcze w 1998 roku, na rok przed dojściem do władzy Władimira Putina i dziesięć lat przed tym, jak Dugin został ideologiem partii Jedna Rosja.

Oto cytaty z tego artykułu:

„Rosja w swoim rozwoju geopolitycznym i sakralno-geograficznym nie jest zainteresowana istnieniem niepodległego państwa polskiego w żadnej formie. Nie jest też zainteresowana istnieniem Ukrainy”

„W tym wielkim starciu cywilizacji atlantyckiej i kultury euroazjatyckiej wszystko, co leży między nami – Polska, Ukraina, Europa Środkowa i, kto wie, może nawet Niemcy – musi zniknąć, zostać wchłonięte”

„Zachód jest geograficznym szatanem, geograficznym Antychrystem. Zachód musi za wszystko zapłacić”

„Europa ma dziś wybór: euroazjatyzm czy atlantyzm… Trzeba zorganizować zamachy, prowadzić akcje sabotażowe, podpalać, wysadzać mosty”

Pewnie niektórzy zachodni politycy również dobrze by zrobili, gdyby odświeżyli sobie pamięć o tym, kim naprawdę jest Dugin i czego chce.

Przecież jego książka „Podstawy geopolityki” (1997) z podtytułem „Geopolityczna przyszłość Rosji” została od razu polecona jako podręcznik dla studentów rosyjskich akademii wojskowych i dyplomatycznych, a jej konsultantem naukowym był generał Klokotow, odpowiedzialny za planowanie strategiczne w Akademii Wojskowej Sztabu Generalnego Federacji Rosyjskiej.

A także zwrócić uwagę na tych, którzy promują antyzachodnie narracje Dugina.

Anatolij Kurnosow – ekspert Centrum Studiów Politycznych „Doktryna”. Prowadzi własny blog na portalu „site.ua”. Pisywał dla rubryki „Punkt widzenia” dla Radio Liberty. Pułkownik rezerwy Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU).

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed