Ukraina: komu bije dzwon politycznego rewanżu w ciszy koronawirusa [KOMENTARZ]

W chwili toczącej się obecnie w Polsce dyskusji na temat zachowania praw i wolności obywatelskich, ograniczanych w czasie trwania pandemii koronawirusa, można przegapić niepokojące wiadomości, które docierają do nas zza wschodniej granicy. Władze Ukrainy starają się bowiem przykryć własną niezdolność do skutecznego reagowania na wyzwania związane z pandemią COVID-19 oraz, a może przede wszystkim, wciąż toczącą się nieogłoszoną wojną na wschodzie Ukrainy wynikającą z agresji Rosji, poprzez podejmowanie działań idących nie tylko wbrew prawom człowieka, ale i uderzających w obronność tego kraju. Można skonstatować, że to pewien symptom charakterystyczny dla krajów o niestabilnej demokracji.

Kolaż autorstwa Witalija Mazurenki

Autor: Witalij Mazurenko

W czasie, kiedy główne krajowe kanały telewizyjne bezpośrednio (lub przez osoby trzecie) należące do ukraińskich oligarchów skupiły się na „dyscyplinowaniu” obywateli poprzez wzbudzanie paniki dotyczącej pandemii koronawirusa lub (w wypadku kanałów jawnie prorosyjskich) snucia teorii spiskowych o przyczynach jego powstania, obecna władza Ukrainy skoncentrowała się na:

Po pierwsze, próbach wykorzystania prawa karnego do ścigania oponentów politycznych należących do dominującego obozu politycznego po Rewolucji Godności.

Po drugie, wzmocnieniu finansowym i nadawaniu dodatkowych uprawnień policji i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych.

Po trzecie, cichym uderzeniu w obronność kraju.

Jeszcze w listopadzie 2019 roku Prokuratura Generalna wszczęła postępowania przeciwko poprzedniemu prezydentowi Ukrainy Petrowi Poroszence – można wskazać 15 spraw karnych związanych z jego działalnością jako głowy państwa. Ciekawostką jest to, że inicjatorem złożenia oficjalnych zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstw przez piątego prezydenta Ukrainy był były pracownik, a pod koniec Rewolucji Godności, zastępca szefa administracji prezydenta-uciekiniera Wiktora Janukowycza – Wołodymyr Portnow. Portnow wrócił na Ukrainę w ubiegłym roku po wyborach prezydenckich i objęciu urzędu przez Wołodymyra Zełenskiego. Warto jednocześnie dodać, że w ciągu ostatnich pięciu lat ukrywał się przed dochodzeniami w „sprawach Majdanu” poza granicami kraju.

W marcu tego roku z urzędu został zwolniony poprzedni prokurator generalny Rusłan Riaboszapka. Media podają nieoficjalnie możliwą przyczynę tego kroku, tj. narastające niezadowolenie obecnego prezydenta Załeńskiego związane z brakiem stawiania zarzutów przez prokuratora Riaboszapkę w sprawach przeciwko Petrowi Poroszence. Obecna prokurator generalny, Iryna Wenediktowa, w trakcie głosowania za jej kandydaturą w Radzie Najwyższej uchyliła się od odpowiedzi na pytanie dotyczące skutecznego zakończenia spraw Poroszenki, stwierdzając dość zagadkowo, że: „to co może być szybko i skutecznie zakończone, będzie szybko i skutecznie zakończone”. A jednocześnie, już 9 kwietnia, ogłosiła wszczęcie pięciu spraw karnych przeciwko byłemu prezydentowi z powodu nominacji sędziów Sądu Najwyższego w trakcie reformy sądownictwa w 2018 roku. Co warte podkreślenia, w tle wskazanych powyżej spraw odbywają się głośne protesty przeciw nadużyciom obecnej władzy ukraińskiej w trakcie walki z koronawirusem, które stymuluje partia Poroszenki „Europejska Solidarność”. Nadal realne sprawy w dziedzinie sprawiedliwości są zastępowane wzbudzaniem u szerokich rzesz społecznych pragnieniem zemsty „poprzednikom”.

Drugą osobą, przeciwko której wszczęto postępowanie karne (a właściwie prześladowanie) z naruszeniem prawa i budzącym wątpliwości pretekstem politycznym, jest Tetiana Czornowił. To aktywistka Rewolucji Godności, dziennikarka, a w latach 2014–2019 deputowana Rady Najwyższej. Sprawa dotyczy podpalenia i wywołania pożaru w siedzibie Partii Regionów w Kijowie 18 lutego 2014 roku, w którym zginął jeden ochroniarz. Jak uzasadnia pani Czornowił, działanie te miało na celu ratowanie aktywistów Majdanu broniących się przed tzw. tituszkami (opłaconymi przez Partię Regionów chuliganami do fizycznej walki z aktywistami) w Parku Maryjskim poprzez odwrócenie uwagi tych ostatnich. Z prawnego punktu widzenia, dane postępowanie zostało wszczęte z naruszeniem ustawy o zapobieganiu prześladowaniu i karaniu osób w związku z wydarzeniami mającymi miejsce podczas pokojowych protestów z 2014 roku, która w swej istocie wprowadzała amnestię dla aktywistów Majdanu. Na płaszczyźnie politycznej ta sprawa oznacza swoistą rewizję narracji dotyczącej Rewolucji Godności jako symbolu walki narodu ukraińskiego przeciwko wspieranemu przez Rosję autorytaryzmowi i jednocześnie walki za euroatlantycką drogę rozwoju Ukrainy. Równocześnie, działanie to otwarcie wspiera narzucaną przez Kreml narrację o zamieszkach radykałów i toczącej się wojnie domowej na Ukrainie.

Warto w tym względzie podkreślić aktywne protest pani Czornowił przeciwko mianowaniu  Ołeksandra Babikowa na posadę zastępcy szefa Państwowego Biura Śledczego (DBR; Derżawne Biuro Rozsliduwań), co wydarzyło się 20 stycznia 2020 roku – w trakcie pełnienia obowiązków przewodniczącego tej służby przez wspomnianą już wcześniej Irynę Wenediktową. Do kompetencji DBR należą śledztwa w „sprawach Majdanu”, w których oskarżonymi są m.in. Janukowycz i inne osoby pełniące najwyższe funkcje państwowe podczas Rewolucji Godności. Dość powiedzieć, że Ołeksandr Babikow był adwokatem Janukowycza w sprawie o zdradę państwa, toczącej się w latach 2014–2018 – mianowanie Babikowa jest jawnym naruszeniem prawa, choćby w związku z  widocznym konfliktem interesów.

Trzecią osobą, wobec której możemy stwierdzić, choć na razie de facto a nie w ścisłym prawnym sensie, rozpoczęcie starań w zakresie wszczęcia postępowania karnego z powodów politycznych, jest Wołodymyr Wiatrowycz, były szef Ukraińskiego IPN. Wiatrowycz jest obecnie deputowanym Rady Najwyższej z ramienia partii „Europejska Solidarność” Petra Poroszenki. Ta informacja ujrzała światło dzienne wczoraj (15 kwietnia). Sprawa została zainicjowana przez jednego deputowanego partii prezydenckiej „Sługa Narodu”, a dotyczy zorganizowania przez byłego dyrektora UIPN w 2018 roku konferencji naukowej poświęconej 85. rocznicy ludobójstwa Wielkiego Głodu (Hołodomoru) na Ukrainie. Na razie Wiatrowycz został wezwany w charakterze świadka. Niepokojącym jest sama możliwość zaistnienia sprawy karnej z tak nieuzasadnionej podstawy, która uderza w jedno z nielicznych osiągnięć na Ukrainie po 2014 roku – skutecznej próbie zbudowania własnej narracji pamięci historycznej, w oderwaniu od sowiecko-rosyjskiego modelu.

Wymienione przypadki mogą być oceniane przynajmniej jako porachunki polityczne, ale również nie można wykluczyć motywu politycznej zemsty, zwłaszcza mając na względzie systematyczność tych działań, tj. uderzenie w ukraińskie reformy po 2014 roku i jednoczesne zbliżenie z rosyjską narracją w zakresie procesów społecznych, kulturowych i historycznych.

Przejdźmy teraz do analizy widocznego trendu wzmocnienia wagi struktur MSW na Ukrainie, co zresztą nie wydaje się być żadnym zbiegiem okoliczności. W poniedziałek 13 kwietnia odbyło się głosowanie ukraińskiego parlamentu o wniesieniu zmian do budżetu państwa związanych ze zwiększeniem deficytu i walką z koronawirusem. Zostały obcięte wydatki w dziedzinie kultury i środki socjalne, co spowodowało ogromne niezadowolenie społeczne. Jednocześnie, wydatki na MSW, jak i biurokratyczny aparat państwa, zmniejszone nie zostały, natomiast wydatki na system sądowy wręcz uległy zwiększeniu.

Warto przy tym zwrócić uwagę na osobę ministra Arsena Awakowa. Pozostaje on szefem ukraińskiego resortu spraw wewnętrznych od 2014 roku i – pomimo gromkich haseł przedwyborczych prezydenta Zełeńskiego o konieczności „nowych twarzy” w polityce – Awakow jako jedyny z ministrów nie stracił urzędu nawet w czasie ostatniej zmiany rządu w marcu tego roku. Co więcej, Arsen Awakow jest jednym z nielicznych funkcjonariuszy państwowych, na których opiera się prezydent w swoich decyzjach. Jak się wydaje, głos ministra spraw wewnętrznych był bardzo ważny w dyskusjach na posiedzeniu gabinetu ministrów co do wprowadzenia i określenia warunków ograniczeń praw i swobód w trakcie pandemii. To z jego rekomendacji zostały istotnie zwiększone środki ograniczenia w możliwości przemieszczania się przez obywateli, równocześnie zwiększając uprawnienia funkcjonariuszy policji w tej mierze, a do patrolowania ulic wyznaczając także Gwardię Narodową.

Jednocześnie, pod pretekstem walki z pandemią obserwuje się nasilenie przypadków korupcji w związku z nakładaniem kary grzywny za naruszenie zasad kwarantanny oraz ograniczenia możliwości publicznych protestów przeciwko niekorzystnym dla kraju inicjatywom władz i nasileniu prześladowań politycznych.

Wreszcie, warto w kilku słowach odnieść się do widocznego i systematycznego osłabiania obronności kraju. 13 marca w Mińsku uzgodniono protokół o sformowaniu tzw. rady koordynacyjnej z udziałem liderów terrorystycznych organizacji tzw. Donieckiej (DNR) i Ługańskiej Republiki Ludowej (LNR) i Ukrainy, która tym samym de iure uznałaby ich za stronę konfliktu zbrojnego na wschodzie Ukrainy, zdejmując w ten sposób odpowiedzialność za agresję z Rosji. Co prawda, podpisanie protokołu zostało odłożone w czasie z powodów walki z koronowirusem i wprowadzeniu stanu epidemii w kraju, to niemniej jednak, pomimo protestów, prezydent Zełeński publicznie nie wycofał się z tego pomysłu. A głównym negocjatorem w tej sprawie był szef biura prezydenta, Andrij Jermak, co ważne podkreślenia, osoba, która nie ma konstytucyjnych uprawnień do podejmowania tego rodzaju decyzji. Postać Jermaka została obarczona kontaktami z Dmitrijem Kozakiem (osobą z bezpośredniego otoczenia prezydenta Putina odpowiedzialną za legalizację państw nieuznawanych na terenie byłego ZSRR) przed objęciem stanowiska szefa kancelarii prezydenckiej. Natomiast jego brat, Denys Jermak, stał się główną postacią skandalu związanego z ujawnieniem nagrań, na których słychać jak Jermak prowadzi korupcyjną „rekrutację” osób na urzędowe stanowiska dla nowej ukraińskiej władzy w sierpniu 2019 roku.

W ostatnim miesiącu miały miejsce jeszcze dwa warte uwagi wydarzenia.

Po pierwsze, 11 kwietnia prezydent Zełeński odwiedził z wizytą roboczą miasto Berdiańsk. W jej trakcie został zaprezentowany projekt budowy nowej ukraińskiej bazy morskiej „Wschód” na Morzu Azowskim. W czasie prezentacji, a następnie na oficjalnej stronie prezydenta, została podana informacja ukazująca detale rozmieszczenia bazy, charakterystykę załogi i szczegóły wyposażenia, która ma cechy tajemnicy państwowej.

Po drugie, 13 kwietnia medialnego rozgłosu nabrała wiadomość odnosząca się do faktu, że rząd nie przeznaczył środków dla zakładu chemicznego w Pawłohradzie, produkującego paliwo rakietowe. W ten sposób został wstrzymany rozwój państwowego programu budownictwa kierowanych pocisków małego i średniego zasięgu. Ten program był zapoczątkowany przez Radą Narodowego Bezpieczeństwa i Obrony w trakcie kadencji poprzedniego prezydenta Poroszenki. Jej celem jest stworzenie tarczy rakietowej dla Ukrainy, zastępującą taktyczną broń jądrową.

Podsumowując opisane wydarzenia, odważę się stwierdzić, że społeczeństwo ukraińskie znajduje się w chwili obecnej na początku bardzo niepokojącego procesu politycznego rewanżu. Do czasu wprowadzenia ograniczeń związanych z walką z pandemią koronawirusa, podobne próby aktywności władz na Ukrainie były szybko wycofywane przez rządzącego prezydenta i jego ekipę ze względu na negatywne reakcje społeczeństwa i odnotowywane zmniejszanie się poparcia wyborczego. Natomiast warunki sytuacji nadzwyczajnej i zdobycie quasi-legalnych narzędzi dla hamowania oburzenia opozycji i społeczeństwa obywatelskiego spowodowały wzmocnienie tendencji negatywnych. Składają się na to różne czynniki – przede wszystkim wskazać należy: wzmocnienie tendencji korupcyjnych, wpływy rosyjskie i tendencje autorytarne. Krótko mówiąc, obserwujemy właśnie pierwszy etap procesu redukowania państwa ukraińskiego do stanu sprzed 2014 roku jako buforu na granicy Rosji i zaprzepaszczenia wszystkich osiągnięć z poprzednich pięciu lat rozwoju. Czy prezydent Zełenski zdecyduje się na następne? Spodziewam się – bez większej nadziei – że tak. Przygotowując ten artykuł byłem o krok od napisania o „reżimie Zełenskiego”. Ale o tym, czy będę zmuszony do użycia takich słów po jakimś czasie, zadecyduje dalszy rozwój sytuacji oraz zdolność narodu ukraińskiego do oporu przeciwko tendencjom autorytarnym.

Witalij Mazurenko – zastępca redaktora naczelnego portalu „Obserwator Międzynarodowy”, prawnik, dziennikarz, doktorant na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed