Zgodnie z oficjalnymi wynikami, wybory w Niemczech wygrała dotychczas rządząca koalicja CDU/CSU, która zgarnęła ponad jedną trzecią głosów. Oznacza kolejną kadencję Angeli Merkel na stanowisku kanclerza. Druga po względem poparcia, socjaldemokratyczna SPD uzyskała ponad 20% głosów. Głównym wygranym niemieckich wyborów jest zaś prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD), której udało się wejść do parlamentu i zdobyć niemal 14% głosów i debiutować jako trzecia siła w parlamencie. Oznacza to, że po raz pierwszy od II Wojny Światowej w Bundestagu zasiądzie partia nacjonalistyczna. Wydaje się prawdopodobne, że 13%, które straciła chadecja przejęła AfD, zaś 7%, które straciła SPD przejęła powracająca do parlamentu FDP, czyli partia liberalna. Poza tymi czterema partiami w Bundestagu zasiądzie jeszcze partia Zielonych oraz silnie lewicowa Die Linke.
Autorzy: Michał Zaremba i Janusz Wdzięczak
Przynajmniej teoretycznie możliwe jest kilka układów koalicyjnych: od obecnej „wielkiej koalicji” CDU/CSU i SPD, przez tzw. „opcję jamajską”, tj. CDU/CSU, FDP i Zielonych, skończywszy na tzw. „opcji kenijskiej”, czyli SPD, CDU/CSU i Zielonych. Kontynuacja „wielkiej koalicji” jest mocno wątpliwa ze względu na jednoznaczną deklarację M. Schultza, który definitywnie wykluczył dalszą współpracę z CDU/CSU w ramach koalicji rządowej. Utworzenie bloku „jamajskiego” nie będzie łatwe ze względu na znaczne różnice programowe – zwłaszcza między liberałami i Zielonymi. Teoretycznie najbardziej spójna programowo koalicja, czyli CDU/CSU-FDP nie dojdzie do skutku ze względu na słaby wynik chadecji. Ważnym głosem i „języczkiem u wagi” stanie się AfD – krytyczna wobec euro, domagająca się szerszego wykorzystania referendum jako instrumentu demokracji bezpośredniej, sprzeciwiają się imigracji, zwłaszcza z państw islamskich, otwarcie deklarująca, że historii nie należy się wstydzić. Starcie, które miało miejsce przy procedurze wyboru wiceprzewodniczącego Bundestagu z ramienia AfD pokazało, że partia ta będzie trudnym i sprawnym przeciwnikiem dla swoich oponentów.
Warto zwrócić uwagę, na znaczny sukces FDP, czyli liberałów. W trakcie poprzednich wyborów, po kilku latach koalicji z chadekami, otrzymali oni tak niskie poparcie, że nie weszli do Bundestagu. Dla partii
o wieloletnich tradycjach, która wielokrotnie znajdowała się w koalicji rządzącej był to szok. Mówiono nawet
o możliwości rozpadu partii. Jednak nowi liderzy FDP zdali egzamin z przywództwa. Pomimo klęski na poziomie krajowym liberałowie posiadali pewną reprezentację w parlamentach poszczególnych landów. W ostatnich latach wykonali znaczną pracę na rzecz zwiększenia tego staniu posiadania; jeszcze w 2014 FDP miała deputowanych jedynie w 6 landach i nie współrządziła w żadnym z nich, natomiast teraz FDP posiada reprezentację w 9 parlamentach landowych i jest członkiem koalicji rządzącej w 3 z nich. W ten sposób pokazała zarówno swoją determinację i skuteczność, jak i umiejętność budowania koalicji.
Bez względu jednak, jak ostatecznie będzie wyglądać nowy rząd Niemiec, nie należy się spodziewać zasadniczych zmian w prowadzonej polityce, choć prawdopodobne są drobne korekty przyjętego kursu i inne rozłożenie akcentów. W polityce europejskiej nastąpi kontynuacji współpracy z Francją, szczególnie w zakresie reform strukturalnych Unii i strefy euro, przy jednoczesnej wstrzemięźliwości w pogłębianiu dalszej integracji politycznej i gospodarczej. Z punktu widzenia Polski kluczowe będą stosunki z putinowską Rosją, nie wykluczające ich stopniowej poprawy. W stosunkach dwustronnych z Polską można się spodziewać kontynuacji obecnej sytuacji lub jej pogorszenia ze względu na podnoszone kwestie reparacji oraz ewentualnej repolonizacji mediów, co przede wszystkim uderzyłoby w koncerny niemieckie. Niemniej nie można również wykluczyć możliwości poprawy. W przeciwieństwie do swojego poprzednika, G. Schroedera, Merkel nigdy nie drażniła Warszawy zbyt serdecznymi stosunkami z Rosją, a poświęciła głowę swojej partyjnej koleżanki Eriki Steinbach. Warto z tego skorzystać pragmatycznie współpracując w kwestii polityki energetycznej, wschodniej czy klimatycznej. Za sprawą silnie sceptycznej AfD, można oczekiwać usztywnienia polityki wobec uchodźców z Bliskiego Wschodu.
Nie można oczekiwać również nagłego ożywienia gospodarczego w Niemczech i powrotu na dawne tory jako „lokomotywa” wzrostu dla całej Europy. Przyjęty w styczniu 2017 roku pakiet gospodarczy spowodował, że finanse Republiki Federalnej są w opłakanym stanie, a skutki odczują wszyscy, bo Berlin stanie się trudniejszym partnerem przy unijnym stole.
Mimo wszystko jednak, kolejna kadencja kanclerz Merkel nie jest najgorszą wiadomością dla Europy, bo wbrew pozorom Angela Merkel jest najlepszym, co mogą dziś zaoferować Niemcy. Jest ona bez wątpienia przewidywalnym, stabilnym partnerem, który nie będzie wykonywał gwałtownych ruchów.
Michał Zaremba, ekonomista, absolwent i doktorant Wydziału Ekonomiczno-Socjologicznego UŁ, członek Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego i Polskiego Towarzystwa Stosunków Międzynarodowych. Specjalizuje się w ekonomii rozwoju. Ekspert think-tank Ambitna Polska.
Janusz Wdzięczak, historyk i ekonomista, doktoryzuje się z ekonomii na Uniwersytecie Łódzkim, absolwent Szkoły Polsko-Rosyjskiej UW. Członek zwyczajny Thomas Jefferson Research Center w Gruzji oraz Towarzystwa Ekonomistów Polskich. Ekspert think-tank Ambitna Polska.