To był spokojny tydzień w Sarajewie, pomimo kolejnych zapowiedzi Milorada Dodika, prezydenta Republiki Serbskiej (RS) o ogłoszeniu jej niepodległości od Bośni i Hercegowiny. Nie powiódł się też jego plan zorganizowania wyjazdowego posiedzenia parlamentu RS w Srebrenicy, w miejscu, gdzie w 1995 r. doszło do ludobójstwa Boszniaków (Muzułmanów), za które Międzynarodowy Trybunał Karny dla Byłej Jugosławii skazał serbskich przywódców – Radovana Karadžicia i Ratko Mladicia.
Autor: dr Anna Adamska-Gallant (z Sarajewa)
23 maja Zgromadzenie Ogólne ONZ przyjęło rezolucję upamiętniającą właśnie to wydarzenie. Uzasadniając jej potrzebę, przedstawiciele Niemiec i Rwandy jako jej promotorzy, wskazywali na to, że jest ona konieczna, aby masakra nie została zapomniana i aby przestano jej zaprzeczać. Głosowanie w 193-osobowym Zgromadzeniu Ogólnym Narodów Zjednoczonych zakończyło się wynikiem 84 do 19 przy 68 krajach wstrzymujących się od głosu, co odzwierciedla obawy wielu z nich dotyczące wpływu głosowania na wysiłki na rzecz pojednania w głęboko podzielonej Bośni.
Zgodnie z rezolucją ZO ONZ 11 lipca został ustanowiony „Międzynarodowym Dniem Refleksji i Upamiętnienia Ludobójstwa w Srebrenicy z 1995 roku”. Właśnie w ten dzień bośniaccy Serbowie zajęli „strefę bezpieczeństwa ONZ” chronioną przez holenderskie wojsko, gdzie oddzielono co najmniej 8000 boszniackich (muzułmańskich) mężczyzn i chłopców od kobiet i dzieci, po czym przez kilka tygodni ich mordowano.
Wielu uczestników Zgromadzenia Ogólnego ONZ, zwłaszcza tych, którzy wstrzymali się od głosu, podkreślało potrzebę uczciwej i całościowej debaty o ludobójstwie. Tak jak przedstawiciel Namibii, który przywołał doświadczenie ludobójstwa w jego kraju dokonanego w latach 1904-1908 przez siły niemieckie. Podobnie przedstawiciel Meksyku wyraził żal, że rezolucja na tak wrażliwy temat została poddana pod głosowanie, a nie była wynikiem konsensusu. Podkreślił, że Srebrenica przypomina o tym, że „ludobójstwo nie dzieje się przez noc; eskalacja staje się ludobójstwem”. W debacie pojawiało się też często odwołanie do wydarzeń w Gazie, gdzie na oczach świata dochodzi do tragedii narodu palestyńskiego. Mówił o tym m.in. przedstawiciel Indonezji, podkreślając, że „jeżeli jest jedna rzecz, której musimy się nauczyć od Srebrenicy to fakt, że bierność nie jest rozwiązaniem”.
To właśnie bierność tzw. społeczności narodowej w dużej mierze przyczyniła się do tego, co wydarzyło się w Srebrenicy. Warto przypomnieć, że w 2015 roku holenderski sąd orzekł, że to Armia Królestwa Holandii jest odpowiedzialna za śmierć 300 bośniackich muzułmanów zamordowanych podczas masakry w Srebrenicy. Liczba ofiar zapewne byłaby większa, gdyby więcej niż 300 bośniackich rodzin zwróciło się do holenderskiego sądu.
Przeciwko bierności walczył uparcie Tadeusz Mazowiecki, specjalny sprawozdawca Komisji Praw Człowieka ONZ w latach 1992-1995. Już w pierwszym raporcie alarmował opinię publiczną o masowych przypadkach łamania praw człowieka przez wszystkie strony konfliktu, a także o licznych ofiarach śmiertelnych. Podkreślał tragiczną sytuację ludności muzułmańskiej obawiającej się zbiorowej eksterminacji. Wskazywał, że lokalne władze tolerują przemoc; że nie istnieją rządy prawa; że sytuacja więźniów w obozach jest dramatyczna; że indoktrynacja ludności wzmacnia wzajemną nienawiść religijną i narodowościową. Jego kolejne raporty dotyczyły ogólnej sytuacji w Bośni, Chorwacji i Serbii, ze szczególnym naciskiem na dewastację obiektów religijnych, gwałt jako metodę czystki etnicznej oraz kryzys humanitarny. Pisał o sytuacji w Sarajewie, Mostarze, Goražde, Bihaciu, Banja Luce, Zachodniej Slawonii, a także – o ludobójstwie w Srebrenicy.
Jego raporty były ignorowane. W końcu Tadeusz Mazowiecki demonstracyjnie zrezygnował ze stanowiska specjalnego sprawozdawcy w proteście przeciwko bierności. Już po wojnie powiedział kobietom ze Srebrenicy „Nie uczyniłem nic wielkiego. Postąpiłem tak, jak nakazywało mi sumienie. Chciałem być Waszym głosem, kiedy nikt nie chciał Was słuchać”.
Trzeba upamiętniać tragedię w Srebrenicy. Ale jeszcze bardziej trzeba wyciągać wnioski z tego, co się wtedy wydarzyło. Zwłaszcza że nie można pozostawać biernym na zło.
Dr Anna Adamska-Gallant (Uniwersytet Wrocławski) – ekspertka Unii Europejskiej w Ukrainie oraz na Bałkanach, gdzie doradza w reformach dotyczących wymiaru sprawiedliwości.