W 2024 rok, czyli w trzeci rok życia w pełnoskalowej inwazji moskowii na Ukrainę, wkraczamy z tak olbrzymim nagromadzeniem poczucia bólu, że wszelkie zasady dialektyki zostały od tego całkowicie podważone. Ilość tragedii i zbrodni, których doświadczają Ukraińcy od napaści „odcienia Europy”, nie przekształciło się niestety w jakość reakcji państw Zachodu, z którymi – jako Ukraina – dzielimy wspólną przestrzeń euroatlantyckiej cywilizacji.
Autor: Witalij Mazurenko
Zmasowane ostrzały obiektów cywilnych – największe 29 grudnia 2023 r., 2 i 13 stycznia oraz 7 lutego 2024 r. – z jednej strony przesłaniają pamięć o poprzednich zbrodniach, jak np. wysadzenie tamy Kachowskiej Elektrowni Wodnej w czerwcu 2023 r., nie wspominając już o zbrodniach na terytoriach okupowanych i deokupowanych na północy Ukrainy, charkowszczyźnie oraz na południu w 2022 r. Z drugiej zaś nie dają przyjrzeć się ewolucji charakteru agresji moskali, gdyż w porównaniu z ostrzałami z zimy 2023 r. coraz mniej dotykają obiektów infrastruktury krytycznej i wojskowej, a coraz częściej są wymierzone w obiekty cywilne. Doniesienia medialne o tych tragediach stają się statystyką na tle innych społecznych wydarzeń w państwach na zachód od ukraińskiej granicy, co pozwala łatwo stracić z oczu główny zamiar agresora – czym jest eksterminacja Ukraińców jako narodu – a zatem, zapomnieć o ludobójczym charakterze trwającej wojny. Emocje budzą jedynie doniesienia o deportowanych w głąb terytorium tak zwanej federacji rosyjskiej około 1,5 miliona ukraińskich dzieci w okresie od 2014 roku. Ale raczej na poziomi litości, a nie zrozumienia i aktywnej solidarności.
Emocjonalny efekt banalizacji pojęcia ludobójstwa obejmuje również efekt od informacyjnego nadużycia owego pojęcia przez medialne manipulacje moskowii w antyukraińskich działaniach informacyjnych począwszy od Zimnej Wojny jak również w trakcie informacyjnej wojny wspierającej działanie zbrojne państwa agresora w warunkach agresji zbrojnej na Ukrainę (i Gruzję w 2008 roku).
W wymiarze historycznym banalizacja odbywała się w sposób operacji dezinformacyjnych po II wojnie światowej przepisujących Ukraińcom ledwo nie czołowy udział w Zagładzie Żydów na terenie ukraińskim okupowanym przez III Rzeszę (przykładowo działalność Iwana Pawła Chimki). Odwracając związki przyczynowo skutkowe – przypisując Ukraińcom wrodzony antysemityzm. W ten sposób imperium zła starało się uniemożliwić przez podważanie wiarygodności starań ukraińskiej diaspory na Zachodzie nagłośnienie ludobójczych praktyk czerwonych okupantów w Ukrainie. Równolegle różnego rodzaju sympatyzujące z ZSRR ruchy komunistyczne na Zachodzie określały łudobójstwem różnego rodzaju kolonialne praktyki zachodnich państw, usiłując się pozbawić ich przewagi moralnej w trakcie rywalizacji o wpływy systemu demokratycznego w krajach Trzeciego Świata. Jednocześnie wszystkie inwazje i zbrodnie systemu komunistycznego na tym obszarze traktowane były jako niezbędne straty procesu rewolucyjnego. Po upadku ZSRR i zmiany narracji z rywalizacji systemów na „koniec historii” cywilizowany intelektualny dyskurs skupił się wokół wykreowanych narracji o bezwzględnej odpowiedzialności Zachodu przed Trzecim Światem, a tak zwana federacja rosyjska, mimo dziedziczenia prawnych zobowiązań ZSRR, nie tylko nie poniosła odpowiedzialności prawnomiędzynarodowej, ale skutecznie stłumiła możliwość mówienia o własnych zbrodniach na nadal kolonizowanych narodach.
W wymiarze współczesnym banalizacja ludobójstwa w propagandzie moskalskiej ma charakter usprawiedliwienia własnych zbrodni jak stało się to np. w kontekście wojny w Gruzji w 2008 r. Pretekstem do jej wybuchu stało się głoszone przez moskowię domniemane ludobójstwo dokonywane przez Gruzinów na Osetyjczykach. Agresja zbrojna na Ukrainę była poprzedzona wydumanym pretekstem – prześladowania „rosyjskojęzycznych” obywateli przez Kijów i „ludobójstwa na „narodzie Donbasu”. Warto dodać, że „rosyjskojęzyczni” to propagandowy konstrukt używany przez moskali na określenie Ukraińców poddanych procesom sowietyzacji w skutek kolonizacyjnej i asymilacyjnej polityki, używających na co dzień języka moskalskiego. Rzekome „ludobójstwo na narodzie Donbasu” to zaś propagandowy termin mający uzasadnić okupację suwerennego terytorium Ukrainy.
Prawna reakcja na zbrodnie i ludobójczą wojnę moskali nie może być do końca oddzielona od ich banalizacji. Prawo wyrażone w idealnej normie, a jego realizacja i stosowanie nie może być oderwane od udziału w dyskursie i panującej narracji tego kto posiada uprawnienie do jego realizacji. W tym kontekście należy przywołać aktywność Międzynarodowego Trybunału Karnego w postaci wydania nakazu aresztowania władimira putina 17 marca 2023 r. w sprawie o deportacji ukraińskich dzieci, z perspektywą ewolucji zbadania danej zbrodniczej praktyki w świetle Art. 2(e) Konwencji w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z dnia 9 grudnia 1948 r.
Na tym tle dosyć rozczarowująco wygląda wyrok Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości z dnia 2 lutego 2024 r. Pomimo starań Ukrainy Trybunał uznał bezzasadność oskarżenia ze strony tak zwanej federacji rosyjskiej dotyczące domniemanego „ludobójstwa na wschodnich terenach Ukrainy” jako podstawy użycia siły z jej strony 24 lutego 2022 r. Niestety, Trybunał odmówił uznania zbrodniczych działań moskowii po inwazji za akty ludobójstwa, ponieważ rozpatrzenie ich treści z podstaw formalnych oraz jurysdykcyjnych nie będzie możliwe. Niemożliwe stało się zatem rozpatrzenie sprawy o dokonanie ludobójstwa na Ukraińcach, gdyż jurysdykcja powołanego składu trybunału dotyczy agresji zbrojnej, jej bezzasadności, co jest uregulowane innymi aktami prawa międzynarodowego niżeli Konwencja.
W tym samym tygodniu 31 stycznia 2024 r. Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości nie uznał swoim wyrokiem tak zwaną federację rosyjską za państwo sponsora terroryzmu oraz państwo prześladujące Tatarów krymskich jako dokonywane z motywacji dyskryminacji grupy etnicznej. Jednocześnie uznał za dyskryminacyjne ograniczenie nauczania w języku ukraińskim na Krymie po okupacji w 2014 roku.
Ośmielę się ocenić, że przebieg sprawowania sprawiedliwości międzynarodowej odnośnie ludobójstwa dokonywanego obecnie na Ukraińcach przez moskali jest niesprecyzowany, pozostawiając pojedyncze przesłanki umożliwiające jego wymierzenie w przyszłości. Jednak, ewidentnie już po utworzeniu postulowanego specjalnego trybunału do spraw agresji, a nie za pomocą istniejących instytucji sądowych.
Przyśpieszenie wymierzenia sprawiedliwości w takim razie jest ściśle powiązane z uzyskaniem przez Ukrainę zwycięstwa na polu walki. W tej dziedzinie banalizacja też daje o sobie znać. Mogę ją nazwać banalizacją przez „troskę dnia codziennego”. Dostawy broni zahamowały się przez wewnętrzne polityczne spory w USA. Wsparcie Ukrainy w państwach Europy również staje się zakładnikiem odwrócenia uwagi społecznej od wojny na kontynencie jako alfy i omegi decydującej o egzystencji jego mieszkańców na korzyść bieżących wydarzeń gospodarczych i społeczno-politycznych. Owa banalizacja świadczy o tym, że pierwotna reakcja zaangażowania i wsparcia dla Ukrainy widoczna w 2022 r. była skutkiem przerażenia i litości, a nie zrozumienia i solidarności.
Tak więc, w 2024 r. przed Ukrainą stoi wielkie zadanie przełamanie banalizacji poprzez aktywną pracę informacyjną w państwach partnerskich. Natomiast społeczeństwa w państwach na zachód od ukraińskiej granicy powinny spróbować przełamać analizowaną banalizację za pomocą zwrócenia się do podstaw własnej tożsamości i wartości jako państw cywilizowanych oraz wykazać się solidarnością, świadomą priorytetu egzystencjalnego i jedności z cywilizacyjnie „swoimi” narodami.
Inaczej – po co to wszystko?
Witalij Mazurenko – zastępca redaktora naczelnego portalu „Obserwator Międzynarodowy”, prawnik, dziennikarz, doktorant na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pochodzi z Odeszczyzny.