Jeden z tradycyjnych rzeczników Kremla – media Myśl Polska – zacytował profesora Uniwersytetu Chicagowskiego Johna Mearsheimera, wybierając odpowiednie narracje z wywiadu udzielonego jednej z hongkońskich publikacji. Ich istota sprowadza się do tego, że Rosji uda się jeszcze zająć 43% terytorium Ukrainy, a zimna wojna może trwać w nieskończoność.
Autor: Wiktoria Czyrwa
Zdaniem profesora z Ukrainy pozostanie tylko „pniak” – państwo dysfunkcyjne, które nie będzie w stanie na dużą skalę walczyć z Rosją i na pewno nie będzie spełniało standardów NATO i UE.
Warto przypomnieć, kim właściwie jest John Mearsheimer i jakie wypowiedzi prezentował przez cały ten czas. Jeszcze w 2014 roku profesor politologii na Uniwersytecie Chicagowskim stwierdzał, że z Rosją walczy NATO, a od początku Wielkiej Wojny twierdził, że to NATO sprowokowało „duchową Rosję” do rozpoczęcia wojny.
Od samego początku inwazji pełnoskalowej Mearsheimer był przekonany, że Ukraina będzie musiała pójść na ustępstwa terytorialne.
W rezultacie SBU dodała profesora do listy osób publicznych, które przyczyniają się do rosyjskiej propagandy. Nic dziwnego, że rosyjskie media bardzo często cytują Mearsheimera jako przedstawiciela Zachodu – powtarza on to, co mówią sami kremlowscy propagandyści. Czy jest więc ziarno prawdy w jego apokaliptycznym scenariuszu dotyczącym zdobycia przez Rosję osiem ukraińskich regionów? Taka opcja była rzeczywiście rozważana nawet przez ukraińskich wojskowych – na długo przed rozpoczęciem wojny pełnoskalowej. Jeszcze w 2017 roku pojawiły się zapowiedzi, że Putin będzie próbował przejąć osiem ukraińskich obwodów – odeski, mikołajowski, chersoński, dniepropetrowski, zaporoski, doniecki, charkowski i ługański oraz Krym, łącząc je w tzw. „Małorosję” ze stolicą w Charkowie.
Na kilka tygodni przed inwazją dowódca operacji Połączonych Sił, generał broni Ołeksandr Pawliuk, również przewidział, że armia rosyjska może działać z kilku kierunków jednocześnie i próbować zdobyć osiem regionów Ukrainy.
Jednak, jak wiemy, plan ten się nie powiódł: blitzkrieg, na który liczyli okupanci, nie odbył się i nikt nie zdobył „Kijowa w ciągu trzech dni”. Co więcej: opcja zajęcia połowy Ukrainy przestała być traktowana poważnie nawet przez samych Rosjan. Kilka tygodni po rozpoczęciu wojny Putin zadeklarował, że nie zamierza okupować Ukrainy.
W kwietniu 2022 roku sekretarz prasowy Putina Dmitrij Pieskow nazwał jako jeden z głównych celów „specjalnej operacji wojskowej” ratowanie „Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej oraz przywrócenie ich państwowości w granicach 2014 roku”.
We wrześniu, na kilka dni przed wyzwoleniem obwodu charkowskiego przez Siły Zbrojne Ukrainy, Putin ogłosił nowy cel inwazji – „likwidację antyrosyjskiej enklawy na terytorium Ukrainy”.
Na początku 2023 roku, po udanym kontrataku Sił Zbrojnych na kierunkach charkowskim i chersońskim, Putin zadeklarował, że jego celem jest „ochrona Rosji i zapewnienie jej zachowania”.
A w czerwcu 2023 roku nawet Duma Państwowa przyznała, że Rosji nie udało się zrealizować „żadnych celów specjalnej operacji wojskowej”.
Jedyne, co udało się Putinowi osiągnąć w ciągu 17 miesięcy wojny, to częściowe „przyłączenie” do Rosji czterech obwodów – oprócz okupowanych od 2014 roku ługańskiego i donieckiego, części chersońskiego i zaporoskiego, w których został zadeklarowany specjalny „niezależny” status po tak zwanych „referendach”. Jednak Rosja nie kontroluje w pełni żadnego z tych obszarów. Na terenie okupowanych regionów nieustannie wybuchają protesty, szerzy się ruch partyzancki, dochodzi do nieustannych, często udanych, prób wymierzenia kolaborantów współpracujących z władzami rosyjskimi.
Jednocześnie żaden cywilizowany kraj na świecie nie uznał wyników tych „referendów”, które odbyły się pod przymusem i dosłownie na muszce, nazwano je „pozbawionymi jakichkolwiek skutków prawnych”.
Nie ma przesłanek do zajęcia np. Odessy, którą kremlowscy propagandyści uważają za lojalną wobec Rosji. Ciągłe ostrzały Odessy, które nasiliły się w ostatnim czasie, przyniosły odwrotny skutek: nawet umiarkowanie prorosyjscy mieszkańcy Odessy zajmują proukraińskie stanowisko. W ostatnich miesiącach w mieście nastąpił boom na ukraińskie symbole: pojawiły się flagi i patriotyczne napisy z „pozdrowieniami” dla rosyjskiego statku na samochodach, budynkach. A język ukraiński coraz częściej słychać w miejscach publicznych.
Przechodzą na język ukraiński i w innych miastach, które uważano za rosyjskojęzyczne – Charkowie, Mikołajowie, Dnieprze, Chersoniu i innych.
Skąd więc się wzięło przekonanie, że jeśli Putinowi nie udało się zrealizować żadnego ze swoich celów w pierwszych miesiącach wojny, kiedy Ukraina nie otrzymała jeszcze wsparcia militarnego i politycznego na dużą skalę z całego świata, a armia rosyjska była uważana za drugą na świecie, to teraz będzie w stanie coś osiągnąć? Odpowiedź jest oczywista: nie ma do tego żadnego powodu, a scenariusz Mearsheimera istnieje tylko w jego wyobraźni. Łatwo zrozumieć, dlaczego propagandyści zatrudniają „renomowanych” zachodnich ekspertów do przedstawiania swoich narracji. Przecież gdyby takie oświadczenie padło bezpośrednio z Kremla, nikt by do niego nie przywiązywał wagi. A gdy o tym mówi amerykański profesor, rzekomo to oznacza, że jest to wiarygodne źródło, a po drugie, pośrednio potwierdza tezę, że nawet Zachód nie wierzy w zwycięstwo Ukrainy.
Natomiast większość ekspertów wojskowych – zarówno w Ukrainie, jak i na świecie – nie ma wątpliwości, że Rosja przynajmniej nie będzie w stanie osiągnąć niczego poważnego na terytorium Ukrainy, a najbardziej prawdopodobnym scenariuszem jest zwycięstwo Ukrainy.
Tym samym francuski generał, były zastępca dowódcy sił NATO w Europie Michel Yakovleff identyfikuje trzy scenariusze wojenne, z których najmniej prawdopodobnym jest zwycięstwo Rosji. Ale do tego armia rosyjska musi wykazać się „profesjonalizmem w doborze celów, logistyce, koordynacji wojsk, a to jeszcze się nie wydarzyło”. Według dwóch innych scenariuszy szefa NATO, Ukraina wygra zdecydowanie wojnę.
Materiał został przygotowany w ramach projektu Stop Lie Fundacji Charytatywnej Partnerstwa Polsko-Ukraińskiego w ramach projektu UE Pilne Wsparcie Społeczeństwa Obywatelskiego, realizowanego przez ISAR Ednannia przy wsparciu finansowym Unii Europejskiej. Jego treść jest wyłączną odpowiedzialnością autora i niekoniecznie odzwierciedla stanowisko Unii Europejskiej.