Strach i nienawiść na Kremlu [KOMENTARZ]

Parada z 9 maja na Placu Czerwonym, której kulminacją był przejazd pojedynczego czołgu T-34, pozornie zdjętego gdzieś z muzealnego cokołu, posłużyła za doskonałą ilustrację dekadenckiej sytuacji Kremla. Ocena „dziadka” Władimira Putina przez bandytę Jewgienija Prigożyna, na którą wcześniej sobie nie pozwalał, wskazuje na nastroje wobec upadłego cara, które już panują wśród kremlowskich grup zainteresowanych ludobójczą wojną w Ukrainie. Wojnie, którą przegrywają – i większość z nich rozumie, że czekają ich tylko warunki porażki.

Pawło Łodyn

Autor: Pawło Łodyn

Pole informacyjne wroga od dawna nie jest monolityczne. „Wojenkorzy” (korespondenci wojenni), którzy w rosyjskiej propagandzie stanowią odrębne zjawisko, zasługują na specjalną nagrodę za udaną operację informacyjną pod nazwą „Ukraińska kontrofensywa już się rozpoczęła” (nagrodę będą mogli odebrać w przyszłości w Hadze). Ministerstwo Obrony okupanta szybko zaprzeczyło takim obawom. Jak w dowcipie, wołanie o wilkach, gdy nie ma wilków, zachwiało i tak już niskie morale okupanta, co sprawi, że w przyszłości będzie wątpić w takie ostrzeżenia.

Przygotowania do kontrofensywy trwają, ponieważ życie ukraińskiego żołnierza jest cenione ponad wszystko. Jednak jeszcze przed jej rozpoczęciem ukraińskie siły zbrojne wypierają Rosjan z Bachmutu, co wywołało nową rundę histerii ze strony Prigożyna, który oskarżył rosyjską armię o zwykłe porzucenie swoich pozycji. Takie zachowanie nie powinno dziwić: pomimo faktu, że mobilizacja zapewniła liczbę personelu niemal porównywalną z tą na początku inwazji na pełną skalę, jakość personelu znacznie spadła. Zostało to zgłoszone przez brytyjskie Ministerstwo Obrony zgodnie z ocenami wywiadu. Ukraiński ekspert wojskowy Ołeksandr Kowalenko podkreśla, że bez względu na to, ile nowych mobilizacji zostanie ogłoszonych, jednak na tle rosnącego niedoboru sprzętu i spadku profesjonalizmu personelu, doprowadzi to jedynie do wzrostu strat, które nie zostaną zrekompensowane.

Oligarchowie i firmy naftowo-gazowe, które są całkowicie zależne od Kremla, na wzór „wagnerowców”, próbują tworzyć własne prywatne firmy wojskowe, aby zmniejszyć zależność od wpływu Prigożyna w teatrze działań wojennych. Przypomina to praktykę stosowaną w krajach afrykańskich, gdzie dyktatorzy pod presją problemów i upadku instytucji państwowych, obawiając się przewrotu wojskowego, tworzyli lojalne jednostki paramilitarne. Ostatecznie doprowadziło to do krwawych wojen domowych. Jest prawdopodobne, że dalszą funkcją takich prywatnych kampanii wojskowych będzie banalna ochrona aktywów, gdy na rosyjskich terytoriach zapanuje chaos i anarchia.

Ogarnięte strachem przed ukraińską kontrofensywą i nienawiścią między sobą, różne kremlowskie grupy władzy i polityki przechodzą od „lewiatana” Thomasa Hobbesa, kiedy istniał twardy wertykał państwowy, do „wojny wszystkich przeciwko wszystkim”, jak opisał to inny angielski teoretyk, John Locke.

Pawło Łodyn – dyrektor wykonawczy Centrum Narracji Politycznych Demokracji; korespondent portalu „Obserwator Międzynarodowy” w Ukrainie

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed