Lider rosyjskiej opozycji, główny przeciwnik Kremla i rządów Putina, Aleksiej Nawalny, odbywa wyrok dziewięciu lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze. 22 marca 2022 roku został uznany za winnego (rzekomej) defraudacji środków finansowych, a także skazany za obrazę sądu. Wcześniej, bo w październiku 2021 roku, został uznany przez władze Federacji Rosyjskiej za “terrorystę” i “ekstremistę”. Kilka dni temu poinformował w swoich mediach społecznościowych, że został oskarżony w innej sprawie, w której grozi mu kolejny wieloletni wyrok.
Autor: Michał Denys
Mimo toczącej się wojny w Ukrainie, rosyjski wymiar sprawiedliwości postanowił ponownie zainteresować się postacią Aleksieja Nawalnego. Warto przypomnieć, że problemy “największego przeciwnika Putina” pojawiły się, kiedy postanowił wrócić z Niemiec do Rosji. 17 stycznia 2021 roku Nawalny wylądował na lotnisku Moskwa Szeremietiewo. Wraz z żoną i grupą dziennikarzy skierował się do kontroli paszportowej, gdzie został zatrzymany przez policję. Nawalny został aresztowany na lotnisku pod zarzutem niewypełniania warunków zawieszenia kary zasądzonej na niego w 2014 roku. Wcześniej przez kilka miesięcy przebywał w Niemczech, gdzie leczył się i odpoczywał po tym, jak co bardzo prawdopodobne, został otruty przez funkcjonariuszy rosyjskich służb specjalnych. 2 września tego samego roku rząd Niemiec poinformował, że przeprowadzone przez niemieckie laboratorium wojskowe badania próbek pobranych od Nawalnego, wykazały obecność bojowego środka trującego z grupy nowiczoków.
Po jego powrocie do Rosji i aresztowaniu doszło do pokazowego procesu i szybkiego skazania polityka. Jego obrońcy nie mieli pełnego dostępu do sprawy i swojego klienta. Oskarżono go o niewłaściwe wydatkowanie przez założoną przez niego Fundację Walki z Korupcją środków zebranych publicznie. Fundacja dzięki wsparciu sympatyków ujawnia i nagłaśnia przypadki korupcji urzędników państwowych – od samorządowców po samego Władimira Putina czy innych członków najwyższych władz państwa.
Opozycjonista trafił do kolonii karnej, prawdopodobnie w Pokrowie (obwód włodzimierski) około 100 km od Moskwy. Tam rozpoczął głodówkę i mocno podupadł na zdrowiu. Cały czas przez swoich współpracowników stara się utrzymywać kontakt ze światem i swoimi zwolennikami w kraju.
Dzięki temu 31 maja poinformował opinię publiczną o nowych zarzutach, jakie próbuje mu się przedstawić. Uwięziony krytyk Kremla został oskarżony o utworzenie „organizacji ekstremistycznej” i podsycanie nienawiści wobec władz, co może spowodować skazanie go na kolejne 15 lat. Co z wyrokiem 9 lat kolonii karnej dawałoby ponad 24 lata w odosobnieniu. Oskarżenia te zostały mu przedstawione bezpośrednio w formie pisemnej. Nie wiadomo jednak kiedy dojdzie do rozprawy sądowej w tej sprawie. Tak polityk komentuje swoją sytuację w mediach społecznościowych:
„Cóż, co ja tam wiem? Może Putin wcale mnie nie nienawidzi, może potajemnie mnie uwielbia. (…) Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że nie minęło nawet osiem dni od wejścia w życie mojego 9-letniego wyroku o zaostrzonym rygorze, a dzisiaj śledczy pojawił się ponownie i formalnie oskarżył mnie o nową sprawę” – możemy przeczytać na jego Twitterze.
Widać więc, że Kreml mimo wielkich problemów militarnych, jeśli chodzi o prowadzenie agresji w Ukrainie, próbuje robić “porządki” na swoim podwórku. Putin nie może pochwalić się praktycznie żadnymi sukcesami w swojej tzw. “operacji specjalnej”, jego relacje z najbliższymi współpracownikami nie są najlepsze, a na temat jego stanu zdrowia pojawiają się sprzeczne informacje. Uległe mu sądy i prokuratorzy szukają więc nowych, sztucznie wytworzonych zarzutów, by nie dopuścić do wcześniejszego wyjścia Nawalnego z kolonii karnej. Dla Kremla jest to niezbędne, aby zachować spokój w społeczeństwie, gdyż jako najważniejszy opozycjonista kraju mógłby zmotywować naród do nowych, jeszcze większych protestów. Sytuacja ekonomiczna państwa po nałożonych sankcjach jest krytyczna, dlatego kilkanaście lat więzienia dla opozycjonisty jest szansą na stałe zamknięcie “problemu”, jakim dla Kremla jest Aleksiej Nawalny.
Będzie to też policzek dla społeczności międzynarodowej, a szczególnie Berlina i Waszyngtonu, gdzie działania Nawalnego były silnie wspierane. I tutaj pojawia się kolejna istotna kwestia – możliwe, że Moskwa liczy na to, że świat o Nawalnym, chociaż na chwilę zapomniał, ponieważ pochłonięty jest wsparciem dla Ukrainy i nakładaniem sankcji na zbrodniczy reżim na Kremlu. Ważne będą więc najbliższe tygodnie i rola organizacji międzynarodowych, aby dalej wspierać Nawalnego i przeciwstawiać się zarzutom, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Kara 15 lat więzienia dla Aleksieja Nawalnego może na długi czas zablokować dążenia opozycjonistów do zmiany władzy w Rosji. Jest to człowiek, który połączył setki tysięcy osób w dążeniu do przemian demokratycznych i budowy nowej, wolnej Rosji. Świat nie może o tym zapomnieć, nie może zapomnieć o Nawalnym. Ma to również niebagatelne znaczenie, jeśli chodzi o integralność terytorialną Ukrainy w przyszłości i bezpieczeństwo całej Europy. Niezbędne jest odsunięcie Putina i jego ludzi od władzy, a do tego potrzebny jest Nawalny, gdyż w tym momencie nie ma innego polityka, który wprowadzi Rosję na drogę ku demokracji i państwa prawa.
Michał Denys jest autorem i publicystą „Obserwatora Międzynarodowego”, absolwent Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego