Proponując jesienią 2021 roku maksymalizację współpracy między Polską a Ukrainą w sferze bezpieczeństwa nie przewidywałem wówczas pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę. Jednak dzisiaj wzmocnienie polsko-ukraińskich relacji wydaje się niezbędnym elementem nowej architektury bezpieczeństwa europejskiego.
Autor: dr Jewhen Mahda
Temat ten nieuchronnie pojawi się po wojnie rosyjsko-ukraińskiej, ponieważ działania Kremla nie mogą pozostać bezkarne. W rzeczywistości to bezkarność skłoniła przywódców rosyjskich do podejmowania coraz bardziej agresywnych działań. W dzisiejszych czasach warto przypomnieć wydarzenia z sierpnia 2008 roku, kiedy Gruzja stała się ofiarą rosyjskiego „przymusu do pokoju”. Do Tbilisi przybyli wtedy prezydenci Polski, Ukrainy, Estonii, Litwy i premier Łotwy. Wyrażając swoje poparcie, prezydent Lech Kaczyński podkreślił wówczas, że Rosja nie ma prawa dyktować woli sąsiadom, a solidarność i przystąpienie do UE i NATO jest tajemnicą sukcesu kraju, który nie chciał być marionetką Rosji. Jego słowa nabrały dziś ponownie aktualności.
W Europie jest wiele krajów, które doskonale zdają sobie sprawę z prawdziwych intencji Rosji, a ich przywódcy odwiedzili stolicę Gruzji prawie 14 lat temu. Tym bardziej szkoda, że przywódcy Gruzji i Mołdawii nie chcą dziś przyłączyć się do unijnych sankcji przeciwko Rosji, tłumacząc swoje stanowisko troską o ukraińskich uchodźców i interesy gospodarcze. Nie przeszkodziło to jednak Kiszyniowowi i Tbilisi – krocząc drogą wytartą przez władze w Kijowie – ubiegać się o członkostwo w Unii Europejskiej. Niestety, taka jest koniunktura polityczna.
Polska jest dziś kluczowym państwem, które pomaga Ukrainie w wojnie z Rosją. I rzecz tu nie tylko w 100 100 MANPAD Piorun, które Polska jeszcze w przeddzień rosyjskiej inwazji dostarczyła Ukrainie. Właśnie do Polski wyruszyło około 2,5 milionów ukraińskich uchodźców, które przyjęto po przyjacielsku. Polska stała się hubem dla transportu różnego rodzaju ładunków (komercyjnych, humanitarnych i wojskowych) dla Ukrainy, to na jej terytorium minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba i szef wojskowego resortu Ołeksij Reznikow spotykali się z amerykańskimi kolegami i prezydentem USA Joe Bidenem.
Równie znaczące są działania polskich władz. Premier Mateusz Morawiecki odwiedził Kijów dwukrotnie w ciągu 45 dni. Warto zauważyć, że w połowie marca towarzyszyli mu nie tylko koledzy z Czech i Słowenii, ale także Jaroslav Kaczyński, człowiek, od pozycji którego we współczesnej Polsce zależy bardzo dużo. Jest nie tylko posłem na Sejm, ale także wicepremierem ds. bezpieczeństwa. Przypuszczam, że bez jego uczestnictwa nie doszłoby do nagłego „zniknięcia” 100 czołgów Т- 72 z terytorium Polski. I to właśnie Kaczyński ostro ocenił stanowisko Węgier, których premier Viktor Orbán nieprzyzwoicie aktywnie flirtuje z Władimirem Putinem. Nic dziwnego, że dziś najbardziej wpływowy polski polityk publicznie poparł rozmieszczenie amerykańskiej broni jądrowej w kraju.
Przy okazji warto przypomnieć, że w Lublinie stacjonuje litewsko-polsko-ukraińska brygada im. Konstantego Ostrogskiego. Jednostkę tę można nazwać wyjątkową, gdyż stała się jednym z fundamentów „Trójkąta Lubelskiego” – nieformalnego, ale efektywnego formatu dialogu o bezpieczeństwie między Warszawą, Wilnem a Kijowem. Choć LitPolUkrBrig istnieje obecnie na szczeblu sztabowym, perspektywy rozwoju tego projektu wojskowo-politycznego są pozytywne, gdyż zapotrzebowanie na efektywnych współtwórców bezpieczeństwa na kontynencie europejskim będzie tylko rosło.
Oczywiście warto zwrócić uwagę na perspektywę realizacji osi Londyn-Warszawa-Kijów, którą zapowiedzieli na początku lutego ministrowie spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii i Ukrainy Liz Truss i Dmytro Kułeba. Ich polski odpowiednik Zbigniew Rau nie dołączył wówczas do nich ze względów taktycznych – Polska przewodniczy bowiem teraz OBWE, ale możliwość współpracy Londynu, Warszawy i Kijowa na polu wojskowym, gospodarczym i innych wydaje się realna.
Biorąc pod uwagę, że stosunki polsko-ukraińskie znajdują się obecnie w szczytowym okresie swojego 30-letniego istnienia, warto podkreślić główne kierunki współpracy obu państw. Jest oczywiste, że przyspieszenie ruchu Ukrainy poprzez integrację europejską czyni z Warszawy głównego szerpa-przewodnika na tej trasie. Korzyści z przyszłego sojuszu Polski i Ukrainy w UE są już dziś oczywiste. Priorytetem stosunków dwustronnych pozostaną jednak kwestie bezpieczeństwa. Jeśli Polska śmiało pokrywa własne potrzeby w pojazdach opancerzonych kontraktem na dostawę 250 amerykańskich czołgów Abrams, rozwój uzbrojenia rakietowego pozostaje obszarem obiecującej współpracy polsko-ukraińskiej. Połączenie polskich inwestycji z potencjałem badawczym i produkcyjnym Ukrainy wygląda obecnie najbardziej obiecująco dla ochrony interesów w świecie, który w najbliższej przyszłości raczej nie będzie pokojowy.
Polska i Ukraina mają wszelkie powody, aby liczyć nie tylko na pojednanie w kwestiach historycznych, zapowiadane niedawno przez wicepremiera RP Piotra Glińskiego, ale także na to, by stać się tandemem definiującym bezpieczeństwo europejskie. W tym celu należy stworzyć agendę współpracy w dziedzinie gospodarki, bezpieczeństwa, stosunków społecznych i pragmatycznie ją realizować na rzecz nowych wspólnych zwycięstw.
Jewhen Mahda – doktor nauk politycznych, politolog, docent Narodowy Uniwersytet Techniczny Ukrainy Politechnika Kijowska, dyrektor wykonawczy Instytutu Polityki Światowej (Ukraina). Autor książek, m.in.: „Wojna hybrydowa. Przeżyć i zwyciężyć” (Гібридна війна. Вижити і перемогти, 2015) i „Agresja hybrydowa Rosji: lekcje dla Europy” (Гібридна агресія Росії: уроки для Європи, 2017).