Rosja ponownie zagraża – tym razem Litwie. Przyczyną nowego napięcia stał się wydany przez Wilno zakaz tranzytu towarów podlegających sankcjom unijnym do obwodu kaliningradzkiego, rosyjskiej enklawy, do której można dotrzeć wyłącznie drogą morską lub przez Litwę. Decyzja władz litewskich strasznie oburzyła Moskwę, ponieważ prawie połowa tranzytu do obwodu została zablokowana. Kreml zamierza na to działanie odpowiedzieć. Nie wyklucza się nawet użycia siły, choć Litwa jest przecież członkiem NATO.
Autor: Alisa Zełenska
18 czerwca wszedł w życie zakaz tranzytu przez terytorium UE dla produktów rosyjskiej metalurgii – to w odniesieniu do niej wprowadzono ograniczenia na Litwie. Od 10 lipca lista towarów zabronionych w tranzycie zostanie rozszerzona – zostanie do niej dodany cement, produkty z drzewa, alkohol, a nawet kawior. Zaś od 5 grudnia objęte zakazem zostaną ropa i produkty naftowe – może to być najsilniejszy cios zarówno dla Federacji Rosyjskiej jako całości, jak i w szczególności dla obwodu kaliningradzkiego.
Litwa nie spodziewa się konfrontacji wojskowej z Rosja, ale jest gotowa na to, że Rosja odłączy ją od regionalnej sieci energetycznej – oświadczył prezydent Litwy, Gitanas Nausėda. Z kolei premier Łotwy, Arturs Krišjānis Kariņš, zauważył, że Zachód nie powinien bać się „sprowokować Putina”, bo to raczej nie powstrzyma prezydenta Rosji, ale może osłabić zachodnich sojuszników. Kariņš pytany jest, dlaczego ostatnio w UE nie pojawiają się już argumenty, że Rosja może uznać za dodatkową prowokację przyznanie Ukrainie statusu kandydata do przystąpienia do UE. „Wydaje się, że pojawiła się świadomość, że w Europie nie możemy zrobić „nic”, aby Putin nie czuł się „sprowokowany”. Będzie robił swoje bez względu na to, jak my będziemy postępować. Uważa się za nowego Piotra I i próbuje stworzyć imperium. Musimy myśleć, czego w tej sytuacji chcemy, jak widzimy dzisiejsze okoliczności polityczne i jak wzmocnić własną obronę. Jeśli pozwolimy siebie szantażować – stracimy własną wolność” – powiedział premier Łotwy. W tym samym czasie, według źródeł NATO, w ostatnich dniach Rosja przeprowadziła symulację ataków rakietowych na państwa bałtyckie. Ponadto, rosyjskie śmigłowce naruszyły granicę państwową w krajach bałtyckich.
Sytuację skomentował dzisiaj minister obrony Estonii, Kalle Laanet, wskazując, że rosyjskie ćwiczenia, w których trenowane są scenariusze przeciwko państwom bałtyckim, nie są niczym nowym. Paradoksalnie, są teraz nawet dość „użyteczne”, ponieważ pomagają przekonać sojuszników, że Kreml stanowi poważne zagrożenie dla państw bałtyckich i Europy.
29-30 czerwca odbędzie się szczyt NATO w Madrycie, podczas którego Sojusz ma przyjąć nową strategię na najbliższe 10 lat.
Alisa Zełenska – ukraińska dziennikarka, prowadzi kilka blogów dla różnych firm, szef produkcji wideo w Kijowie