„Słuchawki w uszach”, czyli rozmyślenia nad przyszłością uwzględniającą przeszłość [KOMENTARZ]

Od wybuchu pełnoskalowej inwazji moskali na Ukrainę każdy zaangażowany badacz tematyki międzynarodowej (nie wspominając już o kimś, kto ma z Ukrainą rodzinną lub inną osobistą więź) trwa w jednej osobliwej chwili, która rozciągnęła się już na prawie 4 miesiące. Przebywając informacyjnie w Ukrainie, przy czym fizycznie w Polsce, bieg czasu realnego i odczuwalnego rodzi u mnie dychotomię odczuć i myślenia. Ilość istotnych wydarzeń, które wyłaniają się poza szereg interpretacji wewnątrz kraju i w ramach polskich narracji nawet nie do końca politycznych, ale mentalnych obozów – wypełniają pamięć po brzegi, nie pozostawiając przy tym miejsca dla prognozowania i zastanawiania się nad przyszłością.

Autor grafiki – Witalij Mazurenko

Autor: Witalij Mazurenko

Brak realnej świadomości skali zmian globalnych „nowego świata” po 24 lutego 2022 roku, czy będzie on „wspaniały” zależy od każdego na kontynencie, to „olśniewa oczy” po wyjściu z mieszkania czy na ulicę lub w polski segment Internetu. Jak na razie, wybawieniem pozostają słuchawki odgradzające mnie od staruszki w tramwaju narzekającej na „preferencje” dla Ukraińców i księdza na spowiedzi nawołującego w duchu „papieża franciszka” do uznania moskali za byt ludzki wbrew ich upartym staraniom udowodnienia, że prawda jest całkowicie odwrotna. I to w czasie kiedy otrzymujesz wiadomość o tym że osoba „obarczona” twoja miłością nie zdążyła wyjechać i zostaje na terenie zajętym przez nieludzi. Zatem – słuchawki w uszy i do przodu.

Kiedy świat się wali i nie wiadomo o co chodzi w natłoku doniesień medialnych – warto zatrzymać się na cywilizacyjnych podstawach europejskiego sposobu myślenia. I w ślad za Boecjuszem odwrócić wzrok w stronę pociech filozofii i jej brata prawa, bo inaczej wzrok ten będzie zwrócony w stronę walki dobra ze złem. A jak wiadomo zło w swej pyszności czasem może wydawać się atrakcyjne, a czasem wzbudzające szacunek poprzez strach, podważając tym obiektywność reakcji.

Mianując moskali złem, nie robię tego w złej intencji, tylko uwzględniająс całą tradycję tego kraju (nie powiem narodu, gdyż etnogeneza narodu we współczesnym rozumieniu nie jest ukończona). Oprócz ujawnionych przypadków zbrodni na terenie północy Ukrainy wskazujących na ludobójczy zamiar agresora, a przed nami ujawnienie jeszcze większej skali terroru na terenach wciąż zajętych, warto nagłośnić go nieprzerwaną tradycję i źródła. W „Zwiadzie o wojnie moskiewskiej” (XVII wiek)  Jurija (Jerzego) Niemirycza wybrzmiewa taka ocena: „Uformowany w warunkach niewolnictwa charakter każdego moscha wykazuje tendencję do przepychu i cielesnej deprawacji, okrutnej i podstępnej… Wszelkie niezdecydowanie u tych barbarzyńców uważa się za przejaw podłości, a natychmiastowy sukces osiągnięty siłą uważany jest za oznakę wielkości… Pozbawiona skrupułów sakralna natura tego kraju tak bardzo wzmacnia władzę, że przesądni ludzie nie szukają wolności ani niewoli (danych ich zdaniem przez Boga i cara) nie szukają i nie unikają jej”. W tym kryje się nieunikniona konfrontacja z cywilizacją europejską. Dążenie do dobra i wolności rozpatrywane jest bowiem przez wroga jako oznaka słabości. Szczególnie ma to być przypominane w Polsce – gdyż uformowana w XX wieku dychotomia zagrożenia Niemcy-rosja – na dłuższą metę nie sprawdza się. Mając do czynienia z podmiotem z tej samej cywilizacji mamy możliwość mówić tylko o konkurencji, dlatego wróg egzystencjalny pozostaje tylko jeden.

Z założenia musimy przyjąć fakt ukraińskiej bohaterskiej walki nie tylko za wolności własnej ojczyzny, ale i za Europę – za cały świat Zachodu. Podstawową wartością jest ludzka godność i indywidualizm. Wynikają z niej prawa indywidualne oraz zbiorowe. Godność oddzielona od tyranii władcy i przyznana jednostce ludzkiej, rodzący się z niej indywidualizm i trwały proces rozszerzenia jego zakresu względem autonomii jednostki. Prawo do życia, do własności oraz sumienia stanowiące normatywny charakter podstaw praw człowieka kształtował się w ciągu stuleci. Przed II wojną światową były one bezpośrednio lub pośrednio sformułowane w aktach prawnych krajów Zachodu. Po jej zakończeniu, szerokie koło normatywnie zagwarantowanych praw człowieka stało się podstawą formalną prawa i porządku międzynarodowego. Jednocześnie rywalizacja w trakcie Zimnej Wojny i masowa przemoc na grupach narodowych i społecznych w trakcie II wojny światowej sprzyjały zdefiniowaniu także praw zbiorowych. Przede wszystkim prawa narodu na samostanowienie.

Względem przebiegu i perspektyw wojny moskali przeciwko Ukrainie historyk Timothy Snyder porównuje perspektywę wygrania tej wojny przez Ukrainę przeciwko państwu posiadającemu broń atomową z przegraniem Zimnej Wojny przez ZSRR. Trudną, ale w pełni możliwą. Oczywiście, Ukraina wygra. Aczkolwiek, z perspektywy praw człowieka, jądra prawnego, nadającego głębszy sens oporu Ukraińców, owe porównanie wydaje się nie do końca precyzyjne, co może skutkować ograniczeniem interpretacji co jest wygraną dla Ukrainy i dla jej sojuszników.

Formalną podstawą rozpadu ZSRR była realizacja prawa zbiorowego – prawa narodu do samostanowienia. Będąc całkiem uzasadnionym dla postkolonialnych państw, które wznowiły/odzyskały niepodległość. To względem metropolii został przegrany moment przyswajania praw podstawowych, ludzkiej godności i indywidualizmu, co było przegapione przez Zachód. Ogłaszając „koniec historii” kraje europejskie poszły drogą rozwoju normatywnego gwarantowania coraz szerszej listy zbiorowych praw w celu gwarantowania praw jednostki. Natomiast zbrodnie dokonywane przez moskali w Ukrainie odsłoniły dwoisty charakter natury naruszenia praw człowieka. W warunkach kraju, w którym faktycznie godność posiada jedynie tyran, a ludzie się z tym zgadzają – dostrzega się dwa różne zamiary na ich dokonanie. Zamiar dokonania ludobójstwa jako przejaw polityki ogólnopaństwowej i brak przyswojenia rozumienia praw podstawowych kierują konkretną osobą dokonującą działania ludobójcze. Rozrużnienie to dokonuję przywołując koncepcję Hanny Arendt o banalności zła, w której został nagłośniony mechaniczny aspekt dokonywania zbrodni przez funkcjonariuszy nazistowskich. W odróżnieniu od nich zbrodniarze moskalscy, uwzględniając udostępnione rozmowy okupantów z rodzinami a przechwytywane przez wywiad ukraiński, wykazują się właśnie nie ślepym wykonywaniem planu z realizacji ludobójstwa, ale brakiem rozumiemia godności jednostki ludzkiej i indywidualizmu. Stąd formy okrucieństw nie są ujednoliconym sposobem naruszenia prawa człowieka do życia i prawa do własności, ale bezmyślnej swawoli psychologicznie nierozwiniętych osobników.

Z tego względu i reakcja na zbrodnie winna być zróżnicowana. I prawo ma dostosować się do tego wyzwania. Mówiąc o naruszeniu prawa zbiorowego – dokonywanych obecnie aktach ludobójstwa na narodzie ukraińskim przez reżim dyktatorski w moskowii – wychodzą na jaw luki w prawnym definiowaniu tego pojęcia. Konwencja ONZ w sprawie Zapobiegania i Karania Zbrodni Ludobójstwa z dnia 9 grudnia 1948 stypuluje następującą definicję:

Artykuł II „… ludobójstwem jest którykolwiek z czynów dokonany w zamiarze zniszczenia w całości lub części grup narodowych, etnicznych, rasowych lub religijnych, jako takich:

  • zabójstwo członków grupy
  • spowodowanie poważnego uszkodzenia ciała lub rozstroju zdrowia psychicznego członków grupy
  • rozmyślne stworzenie dla członków grupy warunków życia, obliczonych na spowodowanie ich całkowitego lub częściowego zniszczenia fizycznego
  • stosowanie środków, które mają na celu wstrzymanie urodzin w obrębie grupy
  • przymusowe przekazywanie dzieci członków grupy do innej grupy”.

W mojej ocenie brakuje czynnika połączenia ww. definicji z dokonywaniem przemocy z zastosowaniem środków terrorystycznych i prawnego zdefiniowania państwa terrorystycznego, którym jest współczesna moskowia. Sprzyjałoby to ułatwieniu kwalifikacji danego przestępstwa międzynarodowego we współczesnych warunkach. Obowiązująca definicja powstała na skutek doświadczenia zbrodni nazistowskich, gdzie cele eksterminacji były jawnie zadeklarowane, a środki jej dokonywania usystematyzowane. Natomiast w trakcie wojny moskali przeciwko Ukrainie nie ma deklarowanego celu, ale jest nieuznanie faktu istnienia odrębnego narodu, co podważa zbiorowe prawo narodu, ale nie cechuje dokonywanych zbrodniczych działań wymienionych w punktach definicji. Co w świetle aktualnego prawa może podpadać pod określenie działań terrorystycznych. Punktem łączącym definicję i rozpatrywanego jej rozszerzenia jest zamiar. W połączeniu z nim akty terroru ze strony nie pojedynczej grupy, ale całego państwa, osiągają skalę ludobójstwa.

Druga luka w normatywnej definicji ludobójstwa powstała jeszcze na etapie jej tworzenia. W koncepcji ludobójstwa, sformułowanej przez Rafała Lemkina, oprócz wzmianki o grupie narodowej, etnicznej, rasowej lub religijnej mieściła się też grupa klasowa. Lemkin włączył ją w koncepcję pod wpływem ludobójstwa Hołodomoru (Wielkiego Głodu) w Ukrainie. Formalną podstawą jego dokonania była koncepcja walki klasowej prowadzonej przez reżim komunistyczny. Ale akurat ludność wiejska w Ukrainie była głównym nosicielem tożsamości narodowej w pierwszej połowie XX wieku, w przeciwieństwie do skolonizowanych miast. Grupa klasowa nie została włączona do tekstu konwencji ze względy na stanowisko ZSRR jako członka stałego Rady Bezpieczeństwa ONZ. Ta luka oraz nierozliczenie zbrodni dokonanych przez reżim komunistyczny dają o sobie znać i teraz. W zamiarze konkretnych sprawców zbrodnie dokonywane przez moskali w Ukrainie oprócz nienawiści na tle narodowościowym mają też u podstaw „zazdrość ekonomiczną” względem poziomu życia przeciętnego obywatela Ukrainy. Wypełnienie wskazanej luki ułatwiłoby kwalifikację zbrodni międzynarodowej dokonanej przez konkretnego sprawcę jako działanie ludobójcze, a nie tylko zbrodnię wojenną.

Wracając do porównania Timothy’ego Snydera i perspektywy wygrania wojny przez Ukrainę, warto wskazać, że poziom naruszenia zbiorowego prawa narodu do samostanowienia i dokonywanie ludobójstwa ma być realizowane przez przywrócenie integralności terytorialnej Ukrainy i rozliczenia sprawców zbrodni/reżimu przez międzynarodowe organy sądowe, być może również poprzez uzupełnienie luki obecnej definicji. Nie zmieni to jednak podstawy, z której one wynikają – brak przyswajania przez konkretne osoby w moskowii podstawowych praw człowieka, poszanowania godności ludzkiej i indywidualizmu. A to by potrzebowało pełnoskalowego wkroczenia na teren wroga i jego ostatecznej klęski militarnej. Czy jest to możliwe? Tak. Czy zbiorowy Zachód jest gotowy do obrony własnej cywilizacji i porządku prawnego oraz jego udoskonalenia?. O tym będzie świadczyć ilość dostarczanej broni. Mam nadzieję, przeradzającą się w pewność, gdzie w klepsydrze zamiast piasku przelewa się krew Ukraińców.

Dlatego też, zakładam słuchawki znowu i znowu – aż do Zwycięstwa.

* niezgodny w kilku miejscach artykułu zapis niektórych wyrażeń w języku polskim („moskale”, „papież franciszek” itd.) wynika z zamierzenia samego Autora tekstu

Witalij Mazurenko – zastępca redaktora naczelnego portalu „Obserwator Międzynarodowy”, prawnik, dziennikarz, doktorant na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pochodzi z Odeszczyzny.

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.