Dr Jewhen Mahda o napiętej sytuacji wokół Naddniestrza: „Maia, działaj!” [KOMENTARZ]

Sytuacja w Mołdawii przypomina równanie z wieloma niewiadomymi. Ostatnie wydarzenia w Naddniestrzu zwróciły uwagę na nieuznawaną republikę na lewym brzegu Dniestru, którą w marcu 2022 roku Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy uznało za terytorium okupowane przez Rosję. Warto przypomnieć, że w przededniu wyborów prezydenckich Maia Sandu obiecała wykorzystać geopolityczne okno możliwości na reintegrację Mołdawii. Czy właśnie teraz stworzyła się ta szansa?

Maia Sandu na granicy z Ukrainą 27 lutego 2022 roku w oczekiwaniu na ukraińskich uchodźców / fot. De la Сергей Васильевич Дейнеко – https://www.facebook.com/photo?fbid=285634500342094&set=pb.100066866381279.-2207520000.., CC BY 4.0, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=115680330

Autor: dr Jewhen Mahda

Wiadomo, że Mołdawia graniczy jedynie z dwoma krajami – Rumunią i Ukrainą. Chociaż wpływ Rumunii na życie wewnętrzne kraju jest dobrze znany i zauważalny, Ukraina czasami pogardzała swoim południowo-zachodnim sąsiadem. Zdecydowanie więcej uwagi przydzielano Naddniestrzu, fragmentowi sowieckiej rzeczywistości, który istnieje od prawie 30 lat na lewym brzegu Dniestru. Nawiasem mówiąc, stosunek do Dniestru (Nistru) w Mołdawii przypomina stosunek Ukraińców do Dniepru, dlatego też wybudowanie przez Ukrainę w latach 70. i 80. XX w. Dniestrzańskiej Elektrowni Wodnej postrzega się w Kiszyniowie bardzo krytycznie.

W parlamencie Mołdawii większością dysponują politycy proeuropejscy, jednak z dość osobliwym stałym spojrzeniem na Moskwę. Chociaż Mołdawia jest republiką parlamentarną, to kamertonem jest Maia Sandu, polityczka, której jesienią 2020 roku udało się pokonać socjalistę Igora Dodona w drugiej turze wyborów prezydenckich. Jej pierwsza wizyta jako przywódcy państwa odbyła się w Kijowie, gdzie padło wiele zapewnień o chęci rozwijania stosunków dwustronnych, aż do budowy autostrady Kijów-Kiszyniów. Jednak uprowadzenie byłego ukraińskiego sędziego Mykoły Czausa wiosną 2021 roku w Kiszyniowie prawdopodobnie przez ukraińskie służby specjalne znacząco podkopało zaufanie w stosunkach dwustronnych. Wykorzystano to w Moskwie, gdzie Sandu próbowano przekonać, aby nie wykonywała gwałtownych ruchów.

Wiosną 2021 roku Sandu zainicjowała samorozwiązanie parlamentu, a latem Partia Akcji i Solidarności (PAS) zdobyła ponad 50% głosów, tworząc większość, co jednak nie wystarcza do zmiany konstytucji. Premierką kraju została Natalia Gavrilița, która współpracuje z głową państwa. Godną uwagi postacią we władzy wykonawczej jest wicepremier Andrei Spînu, który jesienią 2021 roku prowadził rozmowy z Gazpromem w dobie poważnego kryzysu energetycznego. Podpisany przez niego 5-letni kontrakt gazowy spotkał się z dużą krytyką i zmusił rząd do znacznego dostosowania polityki w celu zwiększenia komponentu społecznego. Ukraina, co należy osobno przypomnieć, pomogła swoim sąsiadom niewielką, choć niezbędną ilością gazu. Dziś Gazprom grozi odcięciem dostaw gazu do Mołdawii, która nie może spłacić swoich długów wobec Rosjan.

W lipcu 2021 roku w Batumi prezydenci Gruzji, Mołdawii i Ukrainy oficjalnie ogłosili utworzenie Stowarzyszonego Trio, związku krajów Partnerstwa Wschodniego, mającego na celu przyspieszenie integracji europejskiej. W przeciwieństwie do innych członków Trio Mołdawia ma zapisany w konstytucji status neutralny, którego stara się przestrzegać. W sierpniu 2021 roku Maia Sandu wzięła udział w inauguracyjnym szczycie Platformy Krymskiej, który odbył się w Kijowie.

Wraz z rozpoczęciem na dużą skalę rosyjskiej agresji w Ukrainie, rząd Mołdawii ogłosił stan wyjątkowy w kraju i zamknął przestrzeń powietrzną dla podróży lotniczych. Kraj stał się jednym z głównych miejsc schronienia dla ukraińskich uchodźców – od niedawna w Mołdawii przebywa około 400 tys. obywateli Ukrainy, jednak ¾ z nich dość szybko trafiło w głąb Europy. Organizacją przyjmowania uchodźców zajmują się obywatele Mołdowy i jej władze, następnie Unia Europejska włączyła się w finansowanie potrzeb ukraińskich uchodźców.

Ukraiński portal Europejska Prawda twierdzi, że na początku wojny z Rosją kierownictwo Ukrainy zwróciło się do Mołdawii o sprzedaż sześciu myśliwców MiG-29, ale spotkało się z odmową. Co więcej, rosyjski Kommiersant podkreśla, że ​​oficjalne Kiszyniów ściśle przestrzega neutralności, uniemożliwiając dostawę do Ukrainy nawet produktów podwójnego zastosowania przez jej terytorium. Na tym tle szczególnie pikantnie wyglądają oskarżenia rosyjskich propagandystów pod adresem Mołdawii w sprawie tranzytu produktów naftowych z Rumunii do Ukrainy przez ich własne terytorium.

Na początku marca 2022 roku władze Mołdawii (i Gruzji) zademonstrowały cyniczny pragmatyzm po złożeniu przez Ukrainę wniosku o przystąpienie do Unii Europejskiej. Jasne jest, że ze względów formalnych jest to zgodne z celami Stowarzyszonego Trio, ale przyspieszenie integracji europejskiej przez Ukrainę wynika z odwagi naszych obrońców i stopniowego uświadamiania europejskiego establishmentu, że to właśnie Ukraina chroni UE przed rosyjską inwazją. Nie można powiedzieć tego samego o Mołdawii i Gruzji: oba państwa odmówiły przystąpienia do unijnych sankcji przeciwko Rosji, ale jednocześnie postanowiły przyspieszyć drogę do Unii Europejskiej. Jednak kwestionariusze wymagane do uzyskania statusu kandydata zostały przekazane nie przez Ursulę von der Leyen, ale przez komisarza UE Olivera Vargeya. Niby drobiazg, ale znaczący.

W połowie kwietnia mołdawski parlament zabronił publiczne użycie georgijewskiej wstążki i symboli rosyjskiej „specjalnej operacji wojskowej” w Ukrainie. Komuniści i socjaliści sprzeciwili się tej decyzji. Warto w tym miejscu zauważyć, że Dzień Zwycięstwa nad nazizmem w Mołdawii nadal jest obchodzony w sposób zbliżony do standardów Kremla, a trudna zima dla wielu rodzin w Mołdawii może być katalizatorem majowego nacisku na władzę.

Ostatnie wydarzenia w Naddniestrzu zwróciły uwagę na nieuznawaną republikę na lewym brzegu Dniestru, którą w marcu 2022 roku Zgromadzenie Parlamentarne Rady Europy uznało za terytorium okupowane przez Rosję. Warto przypomnieć, że w przededniu wyborów prezydenckich Maya Sandu obiecała wykorzystać geopolityczne okno możliwości na reintegrację Mołdawii. Jednak ostrzał budynku „ministerstwa spraw wewnętrznych” w Tyraspolu, detonacja rosyjskich stacji przekaźnikowych we wsi Majak i rozbrzmiewanie alarmów wojskowych za takie okno uznać trudno. Nie należy jednak zapominać o dwóch innych faktach: Naddniestrze to czarna dziura w centrum Europy, przez którą przechodzi znaczny strumień przemytników, a miejscowy establishment Sheriffa ma zwykle dwa lub trzy paszporty, w tym ukraiński. A lokalny samozwańczy prezydent Wadim Krasnosielski nie jest przy tym wyjątkiem. Sandu publicznie oświadczyła, że doprecyzowują się relacje między różnymi grupami sił bezpieczeństwa w Naddniestrzu, które są kontynuacją rosyjskiej FSB i GRU. Wydaje się, że prezydentka Mołdawii nadal wierzy w zapewnienia Dmitrija Kozaka, który prawie 15 lat temu niemal sfederalizował Mołdawię i nadal dba o sytuację w regionie.

Ukraińskie wojsko jest zmuszone poważnie rozważyć możliwość inwazji wojsk rosyjskich z Naddniestrza w kierunku Odessy, ale nie należy zapominać, że zarówno miejscowa armia, jak i rosyjska grupa batalionowo-taktyczna składają się głównie z mieszkańców Naddniestrza, których trudno nazwać wybitnie przygotowanymi bojowo. Nieuznana republika jest lepiej znana jako trampolina do operacji informacyjnych i psychologicznych przeciwko Ukrainie, skąd można wysyłać grupy dywersyjne i wywiadowcze. W związku z tym „naddniestrzański blitzkrieg”, czyli przekształcenie lotniska w Tyraspolu w lądowisko dla wojsk rosyjskich, nie jest jedynym, choć niebezpiecznym, scenariuszem. Wyrażenie „14. Armia Rosyjska” jest używana tylko przez rosyjskich propagandystów, ponieważ pozostały tam w zasadzie tylko gigantyczne składy amunicji w Kołbasnej. W rzeczywistości jest to ogromna bomba zegarowa, niebezpieczna dla całego regionu.

Chociaż poszczególne gorące głowy w Ukrainie „inicjują” inwazję na Naddniestrze, to działanie to jest niedopuszczalne. W jego wyniku ukraińskie państwo otrzyma „etykietę” państwa interwenienta, co raczej nie będzie miało pozytywnego wpływu na konsolidację społeczności międzynarodowej w celu odparcia rosyjskiej agresji. Naddniestrze powinno znaleźć się w centrum uwagi Mai Sandu i jej zespołu, bo nadszedł czas, by zrealizować testowaną przez ukraińskich polityków formułę: wielowektorowość stwarza problemy. Armia Mołdawii nie przedstawia realnej siły, jednak w Kiszyniowie powinno się zintesyfikować wysiłki w zakresie działań dyplomatycznych i instrumentów ekonomicznych co do Naddniestrza. Wspólnymi staraniami z Ukrainą można samozwańczą republikę izolować ekonomicznie. Ponadto, warto przy okazji zmniejszyć obszar dla aktywności rosyjskich dyplomatów w Mołdawii.

Rosja z oczywistych względów nie pozostanie w tej sytuacji bezczynna. Jej cel jest jasny – powtórzenie scenariusza z 2009 r., kiedy w Mołdawii wybuchły zamieszki, a protestujący zajęli budynki prezydenta i parlamentu. Ten format destabilizacji Mołdowy leży jak najbardziej w interesie Rosji. Maia Sandu musi to zrozumieć i zacząć aktywnie działać.

Jewhen Mahda – doktor nauk politycznych, politolog, docent Narodowy Uniwersytet Techniczny Ukrainy Politechnika Kijowska, dyrektor wykonawczy Instytutu Polityki Światowej (Ukraina). Autor książek, m.in.: „Wojna hybrydowa. Przeżyć i zwyciężyć” (Гібридна війна. Вижити і перемогти, 2015) i „Agresja hybrydowa Rosji: lekcje dla Europy” (Гібридна агресія Росії: уроки для Європи, 2017).

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed