Zbrodnie wojenne Kremla to wspólna tragedia narodów Międzymorza

Co roku w kwietniu Polacy upamiętniają tragedię zbrodni katyńskiej. Między 5 marca a 5 kwietnia 1940 r. decyzja NKWD skutkowała rozstrzelaniem prawie 22 tysięcy polskich jeńców wojennych, większość z nich w lesie katyńskim w obwodzie smoleńskim, a także w Charkowie, Kalininie (obecnie Twer), Kijowie i Mińsku. W 2012 roku Europejski Trybunał Praw Człowieka uznał, że jest to zbrodnia wojenna w rozumieniu prawa międzynarodowego.

Masowy grób polskich oficerów – ekshumacja w 1943 r. / fot. Autorstwa Nieznany – „Zbrodnia katyńska w świetle dokumentów / z przedm. Władysława Andersa”, Domena publiczna, https://commons.wikimedia.org/w/index.php?curid=3260890

Autor: Pawło Łodyn

Przed Trybunałem Norymberskim sowiecka propaganda próbowała przekonać cały świat, że egzekucja polskiej elity wojskowej była dziełem niemieckich nazistów. To samo zachowanie podejmuje dzisiaj jej następczyni, rosyjska propaganda, kiedy na forach międzynarodowych wskazuje, że okrucieństwa jej własnej armii w obwodzie kijowskim były rodzajem „prowokacji” i „inscenizacji”. Zamiast tego reżim gloryfikuje katów w każdy możliwy sposób – honorowy tytuł „gwardyjskiej” Władimir Putin nadał 64. Samodzielnej Brygady Strzelców Zmotoryzowanych i 155. Samodzielnej Brygady Piechoty Morskiej, który „zasłynęli” z gwałtów, grabieży i zabójstw cywilów w osiedlach Kijowa. Podobnie cenzurze podlegają wszelkie wzmianki o czynach, które nie wpisują się w pozytywny wizerunek Armii Czerwonej czy NKWD w ramach szerszej narracji II wojny światowej (lub tzw. Wielkiej Wojny Ojczyźnianej).

Dzisiejsza Rosja stara się celowo wymazać pamięć o swoich krwawych zbrodniach z przeszłości i teraźniejszości. W Charkowie, który cierpi z powodu ostrzału okupanta, rakiety trafiły w cmentarz polskich oficerów rozstrzelanych przez katów NKWD. Barbarzyństwo podobne do bombardowania kompleksu Babi Jar w Kijowie. W propagandowym filmie w Smoleńsku buldożery zagroziły zniszczeniem Pomnika Katyńskiego, w którym pochowani są polscy żołnierze. Inicjatorzy umotywowali tę akcję rozbiórką pomników żołnierzy radzieckich w Polsce. Należy jednak zauważyć, że istnieją do tego odpowiednie polskie ramy prawne, propagowanie reżimu komunistycznego jest zabronione. Erozja statusu agresora i ofiary jest powszechną praktyką rosyjskiej propagandy. Niestety, wpływa to czasem na optykę tych przywódców politycznych na Zachodzie, którzy nie do końca rozumieją kontekst zbrodni Kremla na narodach Europy Środkowo-Wschodniej (czy tzw. Międzymorza) w historii lub dzisiaj.

To właśnie narody, w których żyje historyczna pamięć o zbrodniczych działaniach Kremla, jak nikt inny rozumie dzisiejszą tragedię Ukraińców. Po tym jak reżim sowiecki chciał zniszczyć naród ukraiński poprzez deportacje, rozstrzelania i wywołane sztuczne głody (na czele z Hołodomorem lat 1932-33), dziś to Rosja kontynuuję genocydalną politykę wobec Ukraińców. To, co zostało dokonane przez dzisiejszych katów w Buczy, Irpieniu, Mariupolu, setkach innych miast, miasteczek i wsi, trzeba klasyfikować właśnie jak ludobójstwo Ukraińców. Takie decyzje na poziomie parlamentów już przyjęły Estonia i Łotwa. Można oczekiwać, że za ich wzorem pójdą również inne państwa w regionie Międzymorza. Przecież kremlowska propagandowa retoryka, w której odbywa się poszukiwanie „nazistów”, których trzeba „denazyfikować”, nie jest ograniczona tylko do Ukrainy. To o wiele szerszy obszar, który agresor interpretuje jak własną strefę wpływu. Walka z nienawidzącym ludzi reżimem jest wspólną sprawa naszych narodów.

Pawło Łodyn – politolog, dyrektor wykonawczy Centrum Narracji Politycznych Demokracji; korespondent portalu „Obserwator Międzynarodowy” w Ukrainie

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed