Ukraina musi przebiec swój dystans i nie należy jej przeszkadzać [KOMENTARZ]

Wojna jest trochę podobna do biegania: wygranie sprintu wymaga wybuchu energii w wyniku chwilowej koncentracji siły. W przypadku długich dystansów wymagana jest zaś wytrzymałość lub odpowiednia dystrybucja znacznych nagromadzonych zasobów. Dwukrotnie w XX wieku Niemcy zostały pokonane właśnie dlatego, że zarówno im, jak i ich sojusznikom brakowało tego, co najpotrzebniejsze, aby przez długi czas podtrzymywać ogień wojny. Szlaki logistyczne poza okupowanymi terytoriami Europy zostały skutecznie zablokowane. Jednocześnie państwa Ententy, a następnie koalicji antyhitlerowskiej otrzymywały z kolonii niezbędne dostawy w nieograniczonych ilościach. Dlatego właśnie obie próby rozpoczęcia wojny przez Niemcy były skazane na porażkę.

Prof. Serhij Feduniak

Autor: prof. Serhij Feduniak

Podobne analogie widać z Federacją Rosyjską. „Blitzkrieg” w Ukrainie na początku marca nie powiódł się i wojna weszła w przedłużającą się fazę. Teraz wygra ten, kto przeżyje wroga. Ten, kto ma większą siłę woli i zasoby materialne. Strategia Putina jest już wyraźnie widoczna: „jeśli nie możemy wygrać, to jednak nie możemy też przegrać, co powoduje, iż musimy jak najszybciej i niezawodnie doprowadzić działania wojenne do stanu zamrożenia i uniemożliwić ofensywne operacje Sił Zbrojnych Ukrainy”. Rosji zależy na tym, aby przekonać naszych sojuszników, że bez względu na to, jak bardzo zapewnią Ukrainie zasoby militarne i materialne, to i tak nie uda im się pokonać Federacji Rosyjskiej. Że wszystkie te wielomiliardowe pakiety systemów obrony przeciwlotniczej, sprzętu bojowego i amunicji są bezużytecznymi wydatkami i trzeba rozpocząć negocjacje. Wróg ma nadzieję, że społeczeństwa zachodnie są coraz bardziej zmęczone Ukrainą, a to potęgują narastające problemy gospodarcze związane z sankcjami i wojną w ogóle.

Na razie nasi sojusznicy nie reagują na tę informacyjną i psychologiczną presję ze strony Kremla, ale dzwony alarmowe stają się coraz częstsze. To np. list wysłany 25 października (choć szybko wycofany) przez kilkudziesięciu demokratycznych kongresmenów do administracji USA z wezwaniem do pomocy w powstrzymaniu rozlewu krwi poprzez rozpoczęcie negocjacji z Federacją Rosyjską i przekazywanie przez „Washington Post” życzeń rządu amerykańskiego, żeby ukraińskie kierownictwo wykazało gotowość do negocjacji z Moskwą. Inicjatorzy takich działań przekonują, że są to kroki tylko taktyczne, które nie anulują realizacji ogólnej strategii Ukrainy i Zachodu pokonania Federacji Rosyjskiej. Tak więc na poziomie oficjalnym wielokrotnie wyrażana jest determinacja sojuszników, aby pomóc Ukrainie w zwycięstwie i osiągnięciu granic z 1991 roku, ale jednocześnie nie wyklucza się negocjacji z Federacją Rosyjską jako opcji pośredniej.

Obecnie entuzjazm i determinacja partnerów oraz sojuszników w doprowadzeniu sprawy do końca z Federacją Rosyjską w dużej mierze zależy od ofensywnego potencjału Sił Zbrojnych Ukrainy. Jeśli przynajmniej jeden z kierunków ofensywy wroga „zapadnie” przed początkiem zimy, to będzie to najlepsze lekarstwo na zmęczenie wojną dla społeczeństw zachodnich. Motywację Ukraińców do walki wspiera chęć wyzwolenia ojczyzny i brak zmęczenia. Dlatego nie należy przeszkadzać Ukrainie w pokonywaniu części dystansu – co już widać po sukcesie w wyzwoleniu Chersonia i jego okolic.

Prof. Serhij Feduniak – doktor habilitowany nauk politycznych, profesor na Wydziale Stosunków Międzynarodowych Czerniowieckiego Uniwersytetu Narodowego im. Jurija Fedkowycza w Czerniowcach (Ukraina), dyrektor ds. projektów strategicznych Centrum Narracji Politycznych Demokracji w Czerniowcach (Ukraina).

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.

No Comments Yet

Comments are closed