Pod koniec stycznia Chiny otwarcie odeszły od polityki dystansowania się od rosyjskich prób zdestabilizowania systemu bezpieczeństwa w Europie i militaryzacji granicy z Ukrainą. Działania Rosji, którym władze w Pekinie zaczęły sekundować, są ukierunkowane na pozyskanie przez Moskwę pisemnych gwarancji bezpieczeństwa od Stanów Zjednoczonych w zakresie dalszego rozszerzania NATO na Wschód. Jest to tym bardziej niepokojące, jeśli wziąć pod uwagę, że jeszcze w połowie stycznia ambasador ChRL na Ukrainie Fan Xianrong udzielił wywiadu agencji Xinhua, w którym wyeksponował gospodarcze znaczenie relacji chińsko-ukraińskich: zwłaszcza rekordowe wyniki wymiany handlowej w 2021 roku i nowe projekty finansowane przez chińskie firmy o wartości niemal 6,5 mld USD. Ambasador podkreślał też znaczenie Ukrainy, jako korytarza transportowego na trasie Chiny-Europa. Innymi słowy, dał do zrozumienia, że Pekin oczekuje stabilności w Ukrainie, która służy rozwijaniu jego interesów ekonomicznych.
Autor: dr Bartosz Kowalski
Jakie są koszty „wspólnego głosu” Chin i Rosji?
Testowanie reakcji Zachodu na razie nie zakończyło się sukcesem Rosji, przede wszystkim z uwagi na odzew Stanów Zjednoczonych dla których zgoda na rosyjskie propozycje oznaczałyby polityczną podróż do przeszłości. I to właśnie 26 stycznia br., w rozmowie z amerykańskim sekretarzem stanu Anthonym Blinkenem, szef chińskiej dyplomacji Wang Yi opowiedział się za powrotem do porozumienia mińskiego z 2015 roku, którego kierunek Pekin będzie wspierał. Jednak stwierdziwszy następnie, że „bezpieczeństwo regionalne nie powinno być gwarantowane przez wzmacnianie, a nawet rozszerzanie bloków wojskowych” minister Wang Yi przeciwstawił się jednoznacznie dalszemu rozszerzeniu NATO. Co więcej, szef chińskiej dyplomacji wezwał do porzucenia zimnowojennej mentalności i budowy systemu bezpieczeństwa europejskiego uwzględniającego – jego zdaniem – uzasadnione obawy Rosji w tym zakresie. Tym samym Pekin przyłączył się po raz pierwszy – przynajmniej retorycznie – do rewizjonistycznej polityki Moskwy wobec Kijowa, która może przybrać charakter ograniczonej agresji, będąc nastawioną na dalszą destabilizację Ukrainy i powstrzymanie instytucjonalizacji związków Kijowa z NATO oraz legitymizację reżimu Władimira Putina, silnie związanej z antyzachodnimi nastrojami panującymi w rosyjskim społeczeństwie.
Zaledwie dzień później ambasador ChRL przy ONZ Zhang Jun przeciwstawił się amerykańskiemu wnioskowi odnośnie do przeprowadzenia jawnej sesji Rady Bezpieczeństwa poświęconej Ukrainie, uznając za bezpodstawne stanowisko Stanów Zjednoczonych i ich sojuszników, jakoby kryzys ukraiński był zagrożeniem dla utrzymania międzynarodowego pokoju i bezpieczeństwa. Argumentacja przedstawiona przez chińskiego dyplomatę była więc niemal tożsama z narracją rosyjską, nie pozostawiając wiele miejsca na alternatywną interpretację. Ambasador Zhang powtórzył ponadto opinie wyrażone dzień wcześniej przez Wang Yi: opowiedział się za dyplomatycznym rozstrzygnięciem kryzysu wokół Ukrainy, ale przeciwstawił się rozszerzeniu NATO i wezwał Zachód do uwzględnienia „uzasadnionych” obaw Rosji w obszarze bezpieczeństwa.
Z kolei 3 lutego, dzień przed inauguracją zimowych igrzysk olimpijskich w Pekinie i spotkaniem Xi Jinpinga z Władmirem Putinem doszło do rozmowy na szczeblu ministrów spraw zagranicznych obu państw. Według chińskiego komunikatu, Wang Yi wspomniał o stałym pogłębianiu strategicznej koordynacji działań nakierowanych na zewnątrz (kao bei kao), czyli – jak można tę frazę interpretować – wymierzonych w „dowodzony przez Stany Zjednoczone Zachód”. Z kolei Sergiej Ławrow stwierdził, że obie strony łączy konsensus w zakresie współpracy strategicznej i bliskiej koordynacji bez względu na zmiany w sytuacji międzynarodowej. Szef rosyjskiego MSZ przedstawił również krótko rozwój sytuacji na linii Rosja-USA i Rosja-NATO, podkreślając nierozłączność kwestii bezpieczeństwa. W odpowiedzi Chiny wyraziły zrozumienie i poparcie dla stanowiska Moskwy. Ponadto, szefowie dyplomacji obu państw oświadczyli zgodnie, że koordynują ze sobą współpracę w zakresie Szanghajskiej Organizacji Współpracy, formatu BRICS, Ukrainy i Półwyspu Koreańskiego.
Takie deklaracje mają zdecydowanie większe znaczenie dla Moskwy, niż Pekinu, co potwierdziło wspólne oświadczenie po spotkaniu między Xi i Putinem (chiński komunikat z tej rozmowy, co do zasady, powtórzył zagadnienia poruszane przez szefów MSZ). Wspólnemu oświadczeniu towarzyszyło podpisanie 15 umów dwustronnych, głównie w sektorze energetycznym. I choć oficjalnie podkreśla się, że handel surowcami energetycznymi jest obustronnie korzystny, to umowy podpisane przez Rosję z Chinami po 2014 roku dawały przewagę negocjacyjną, a co za tym idzie korzyści – przynajmniej gospodarcze – głównie Pekinowi. Pod znakiem zapytania stoi na przykład opłacalność gazu transportowanego do Chin gazociągiem Siła Syberii – cena przesyłanego surowca miała być nawet półtorakrotnie niższa od pierwotnie planowanej. Niemniej Putin zadeklarował w czasie rozmowy z Xi, że Chiny stały się najważniejszym partnerem strategicznym Rosji i przyjacielem o podobnych poglądach i interesach, a Moskwa jest gotowa zwiększyć poziom komunikacji i koordynacji z Pekinem.
Co istotne z perspektywy Ukrainy, Chiny wyraziły we wspólnym komunikacie „zrozumienie i wsparcie dla propozycji w zakresie bezpieczeństwa w Europie wysuniętych przez Rosję”; powtórzyły również sprzeciw wobec rozszerzania Sojusz Północnoatlantyckiego, który wezwano do porzucenia „zimnowojennego myślenia”. Natomiast ogólna treść komunikatu potwierdza rosnącą asymetrię między Rosją i Chinami, na niekorzyść Moskwy, która jest obecnie gotowa zapłacić wiele za polityczne wsparcie ze strony Pekinu, który dzięki temu zyskuje atut w rywalizacji z Waszyngtonem. Zależność tę widać co najmniej od 2014 roku.
Warunkowe poparcie Chin?
Ostatnie tygodnie pokazały ewolucję stanowiska Chin, które dotąd przyglądały się z dystansem rosyjskim próbom odbudowy wpływów w regionie Europy Środkowo-Wschodniej i dzielenia Zachodu, a obecnie zaczęły otwarcie wspierać działania rosyjskie wobec Ukrainy i na tym tle krytykować NATO. Natomiast pomimo powtarzających się zapewnień ze strony Rosji o poparciu chińskiego stanowiska w sprawie Tajwanu, w komunikatach strony chińskiej brakuje analogicznych zapewnień w kwestii Krymu, gdzie Chiny nadal nie inwestują w obawie przed sankcjami. Ukraina to dla Pekinu wciąż obiecujący partner handlowy, rynek uzbrojenia i zakupu ziemi, na której sprzedaż wkrótce kończy się moratorium. Wobec napięć w relacjach Białorusi z Unią Europejską, coraz ważniejsza jest również geograficzna pozycja Ukrainy jako korytarza handlowego na trasie Chiny-Europa, choć na razie w ograniczonym stopniu. Ponadto apele Pekinu o powrót do rozmów mińskich nie są raczej tym czego oczekiwałaby Moskwa.
Ewolucję stanowiska chińskiego w sprawie Ukrainy można więc intepretować jako kontrolowane poparcie dla działań rewizjonistycznych Moskwy, wpisujących się w cele walki z amerykańską dominacją, ale przy zachowaniu pola manewru w relacjach z Kijowem. Rozwój sytuacji potwierdza rosnące uzależnienie Rosji od Chin, które oprócz strategicznego zadłużenia, nabiera również wymiaru politycznego. Oficjalne informacje płynące z Rosji, wskazujące, że Kreml koordynuje swoje działania wobec Ukrainy (i Zachodu) z Pekinem stawiają pod znakiem zapytania samodzielność działań Rosji w polityce międzynarodowej, a wręcz mogą być odebrane jako wyraz oczekiwania na aprobatę decyzji ze strony Chin.
Dr Bartosz Kowalski – doktor nauk politycznych; analityk; adiunkt w Ośrodku Spraw Azjatyckich Uniwersytetu Łódzkiego; specjalizuje się w polityce zagranicznej Chin oraz rozwoju społecznym i politycznym Chin Zachodnich.
Tekst publikujemy dzięki uprzejmości Autora. Oryginalna wersja artykułu znajduje się tu.