Alkoholizm i strukturalna bieda problemem Aborygenów w Australii

Australia to jeden z pięciu kontynentów naszej planety, znany przez pryzmat turystyki, a także z zabytków wpisanych na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Australia jest wysoko rozwiniętym państwem, o silnej gospodarce, a także istotna z punktu widzenia kultury światowej. Pierwotnymi mieszkańcami tego kontynentu byli Aborygeni, obecnie ich ilość jest coraz mniejsza. Aborygeni wiele wycierpieli w wyniku ekspansji europejskiej – choroby, systematyczne wyniszczanie kultury Aborygenów, jak również wykluczenie z życia politycznego i społecznego. Dziś mimo poprawy ich sytuacji, nadal zmagają się z biedą, wykluczeniem i uzależnieniami, które stale ich wyniszczają.

Aborygeni w latach 30. XX wieku / fot. Unknown – Caledon Bay Peace Mission Collection of the Northern Territory Library, Australia, Public Domain, https://commons.wikimedia.org

Autor: Michał Denys

Lud ten przybył do Australii około 45 tys. lat temu. Zakłada się, że przywędrował z terenów dzisiejszej Azji Wschodniej, prowadził koczowniczy tryb życia, w pełni wykorzystując dary natury. Ich specjalnością było łowiectwo i zbieractwo. Na przestrzeni lat wyróżnić można kilkaset plemion, posługujących się licznymi odmianami języka. Aborygeni są zaliczani do rasy czarnej, chociaż zdania antropologów w tej kwestii są mocno podzielone. Ich wierzenia silnie związane są z otaczającą ich naturą, podobnie jak u plemion indiańskich. Są pionierami, jeśli chodzi o kulturę, tradycję i zwyczaje na kontynencie australijskim, silnie wypierane od momentu kolonizacji przez białego człowieka. Wytworzyli takie narzędzie jak bumerang, popularny w formie zabawki na całym świecie, pierwotnie służył do polowania na kangury. Przez wiele lat traktowani jako obywatele drugiej kategorii, dopiero od 1984 roku mają prawa wyborcze.

Okres kolonizacji kontynentu przypada na koniec XVIII w., wcześniej odbywały się tam wyprawy ekspedycyjne Holendrów i Portugalczyków. Miały one charakter typowo poznawczy i nie były na tyle intensywne, aby mówić o pełnej eksploracji, a tym bardziej kolonizacji kontynentu. Dopiero koniec wieku XVIII wzbudził zainteresowanie tym rejonem świata u Anglików. Po odkryciach Jamesa Cooka rząd angielski postanowił o kolonizacji nowego kontynentu. Początkowo, do końca tego wieku na kontynent zwożono więźniów do niejako kolonii karnej, budowali oni proste osady. Dopiero od pierwszej połowy wieku XIX w. przywożono tam całe rodziny, kolonizacja weszła we właściwą fazę. Sam proces przyrostu ludności zwiększyła tzw. „gorączka złota”, która przyciągała coraz więcej śmiałków, którzy w łatwy i szybki sposób chcieli się wzbogacić. Anglia stosując politykę: „białej Australii” utrudniała przybycie na kontynent innych ras niż biała, była ona również krzywdząca dla pierwotnej ludności, dzieci Aborygenów często zabierane rodzinie próbowano asymilować i uczyć „bycia białym Europejczykiem”. Proces ten zakończył się fiaskiem, ale przede wszystkim wyniszczeniem w dużej części ich grupy etnicznej. Większość ludności Australii zamieszkuje kilka największych miast na wybrzeżu, ok. 58% całej populacji, Aborygeni zamieszkują zaś głównie przedmieścia wielkich miast. Ich liczba wciąż maleje i jest liczona w maksymalnie kilkuset tysiącach.

Samo znaczenie słowa Aborygen określa się jako: pierwotny, początkowy przed przybyciem białej ludności, obecnie stosowane do określania pierwotnych mieszkańców Australii i Tasmanii.

Wśród Aborygenów można wyróżnić wiele przyczyn powodujących duży stopień uzależnienia od alkoholu czy substancji psychoaktywnych. Pierwszy problem może dotyczyć spraw związanych z działaniem organizmu i łatwej przyswajalności alkoholu przez Aborygenów, jak i braku wykształconych mechanizmów „obrony” przed uzależnieniem i odporności na jego działanie. Niestety badania pokazują, że jest to problem również biologiczny, organizmy są narażone na silniejszy niż u innych ras wpływ alkoholu i krótszy czas do momentu uzależnienia, z którego ogromnie trudno wyjść. Podobny problem obserwuje się u ludności indiańskiej.

Kolejnym elementem łączącym się ściśle z poprzednim jest dość niewielki okres czasu, od jakiego ludność ta ma zapewnioną pełnie praw obywatelskich i wyborczych. Przez dziesiątki lat traktowani jako obywatele drugiej kategorii bez realnego wpływu na losy ziemi ich przodków, zmuszeni do egzystowania na marginesie, szukali ucieczki w alkoholu i narkotykach. Doprowadziło to do stanu, w którym nowo narodzone dzieci w ogromnej części skazywane były na los „alkoholika”, przez to, że ich matki regularnie upijały się w trakcie trwania ciąży. Od kilku, kilkunastu lat działają programy, które mają aktywizować społeczność Aborygeńską do większej aktywności obywatelskiej czy tworzenia własnych stowarzyszeń i organizacji. Niemniej jednak, jest to niestety utrudnione przez kolejny aspekt, jaki warto poruszyć, czyli kwestie edukacji i znajomości języka angielskiego, która stawia mniejszość aborygeńską na dość kiepskiej pozycji.

Przez większą część XX wieku ludność aborygeńska miała ograniczony lub wręcz uniemożliwiony dostęp do edukacji. Dotyczyło to szczególnie ludzi w średnim wieku i starszych, trudności z tym związane uniemożliwiały właściwą asymilację, podobnie wyglądała kwestia nauki języka i tu pojawiały się również bariery mentalne. Zamknięte społeczności niechętnie korzystały z rządowych programów wyrównywania różnic między rasami, widać nieufność ze strony rdzennych mieszkańców w stosunku do białych, co jest częściowo zrozumiałe patrząc na historię wspólnych kontaktów i komunikacje w dekadach ubiegłych. Szansę można upatrywać w młodszych pokoleniach, które wykazują chęci współpracy i edukacji, odkładając na bok to, co złe i przykre. Rola rządu i sprawna, „delikatna” polityka może zapewnić sukces, proces ten będzie długofalowy, jednak szansa na budowę trochę innej, bliższej nam społeczności aborygeńskiej wciąż pozostaje.

Ostatnie, choć nie mniej istotne i w znacznej mierze przyczyniające się do pogłębiania problemu alkoholizmu, pozostaje wciąż nierozwiązane wielkie połacie biedy – często o charakterze strukturalnym, która widoczna jest gołym okiem. Wspomniane wcześniej braki w wykształceniu uniemożliwiają znalezienie pracy na dobrym poziomie, ich życie składa się tak naprawdę ze zbieractwa tego, co wyrzuci biały człowiek. Widoczne chociażby w momencie przejeżdżania obok wiosek aborygeńskich, które pozostają obitymi blachą, przerażającymi slumsami. Żywienie opierające się na tym, co da się znaleźć w śmietniku, rzadziej na polowaniu na kangury czy inną dziką zwierzynę. Obraz tego wszystkiego można mieć znajdując się na przedmieściach, praktycznie każdego z większych miast, tego ogromnego kraju. Łatwo zauważyć przepaść cywilizacyjną jak i pewne podobieństwa do życia ich przodków, ich zbierackiego i łowieckiego trybu życia.

Przedstawione  czynniki i aspekty tworzące problem, mają charakter łańcucha, który łącząc swe ogniwa, powiększa się i zapętla, nie dając szansy na znalezienie skutecznego, długofalowego rozwiązania.

W wielu źródłach można znaleźć informacje dotyczące obecnej sytuacji życiowej Aborygenów, szczególnie w Internecie lub opracowaniach naukowych. Da się to również poznać empirycznie, jadąc na miejsce i obserwując ich trudny los. Można też poszerzyć wiedzę i analizować problematykę korzystając z dobrodziejstw technologii: biedę, wykluczenie, alkoholizm i narkomanie wśród szczególnie młodych, ciekawie pokazuje film pt. „Samson i Delilah”.

 „Dwoje nastolatków, Samson i Delilah, mieszkają w odciętej od świata społeczności Aborygenów na pustyni w środkowej części Australii. W małym zbiorowisku domków wszystko dzieje się zgodnie z ustalonym cyklem. Upływa dzień za dniem i nic się nie zmienia. Wszystko pozostaje takie samo i nikt się tym nie przejmuje. Choć są głodni i wykluczeni, Samson i Delilah zakochują się w sobie. Mają tylko to. Coś prawdziwego. Kiedy dosięga ich nieszczęście, odwracają się od domu i wyruszają w podróż, aby przetrwać. Zagubieni i niechciani odkrywają, że życie nie zawsze jest sprawiedliwe, ale miłość nigdy nie osądza.” [źródło: filmweb.pl]

W filmie widać wszystko, co aktualnie dotyczy Aborygenów, tworzy ich słabości i patologie, pojawiają się mocne kontrasty między ich światem: odizolowanym, pełnym niezrozumienia, bólu i ucieczki w nałogi a światem „ludzi białych”: wykształconych, uśmiechniętych korzystających w pełni z życia. Da się zauważyć brak perspektyw na lepszy los, a jednak i nadzieję, że może da się coś zmienić, żyć inaczej niż rodzina i sąsiedzi.

Jak widać, problem jest na tyle złożony i postępujący, że nawet przemysł filmowy nim się zainteresował, a reżyser w całkiem interesujący sposób przedstawił jak się objawia. W tym momencie należy zadać sobie pytanie, czy w pewien sposób ingerencja świata zachodu nie wpłynęła na obecny los tego najstarszego, wciąż żyjącego ludu na świecie, czy postępująca degradacja i ucieczka w nałogi nie jest w jakimś stopniu spowodowana ingerencją w ich środowisko? Odpowiedź jest twierdząca, wystarczy przypomnieć sobie postępowanie brytyjskiego kolonizatora sprzed wieku. Dla społeczności międzynarodowej istotne musi być, że przetrwanie Aborygenów i ich wyjście z biedy i nałogów to tak naprawdę walkę o ważny kawałek kultury światowej i pewna spuścizna historyczna. Rola rządu australijskiego jest kluczowa, programy walki z alkoholizmem, centra odwykowe muszą działać skutecznie. Nie zda to jednak egzaminu dopóki, dopóty nie zmieni się nastawienie rdzennej ludności i nie pojawi się motywacja do zmiany trybu życia. Czas na znalezienie języka komunikacji, odcięcie się od historii tragicznych poprzednich dekad i szukanie kompromisu, pozwoli na wspólne życie białej i aborygeńskiej nacji. Dobrym zwiastunem zmian było wyrównanie statusu prawnego ludności aborygeńskiej, nadanie im pełni praw, jak również symboliczny gest z 2008 roku, gdzie w parlamencie premier Australii przeprosił Aborygenów za krzywdy, które spotkały ich ze strony białego człowieka. Miejmy nadzieję, że ludność ta doceni te gesty i spróbuje spojrzeć inaczej na kontakty z „białą ludnością”. Kwestia zmiany ukształtowanej mentalności jest trudna, ale możliwa. Ważne, że świat zaczął zauważać problem biedy, alkoholizmu czy wykluczenia środowiska aborygeńskiego i nazywa go: „wspólnym problemem świata, który trzeba rozwiązać.”

Michał Denys jest autorem i publicystą Obserwatora Międzynarodowego, absolwent Wydziału Studiów Międzynarodowych i Politologicznych Uniwersytetu Łódzkiego

Redakcja

Serwis Obserwator Międzynarodowy, jest niezależnym tytułem prezentującym wydarzenia i przemiany zachodzące we współczesnym świecie.